Tadeusz Kwiatkowski: UFO, jak to łatwo powiedzieć…7 min czytania

09.02.2020

Niniejszy tekst dedykuję pamięci Andrzeja Kurka i Zdzisława Kamińskiego, wspaniałych dziennikarzy, pasjonatów i popularyzatorów nauki, przez ponad dekadę prowadzących rewelacyjny cykl programów SONDA, na którym wychowały się tysiące młodych ludzi.

Nasza planeta to tylko samotna plamka w bezmiarze otaczających ją kosmicznych ciemności.
Ta jej znikomość w obliczu bezkresnej przestrzeni nie pozostawia żadnej nadziei, że nadejdzie skądś pomoc, by obronić nas przed nami samymi.

Carl Sagan
„Błękitna kropka. Człowiek i jego przyszłość w kosmosie”

Trochę szkoda, że zamiast ważkich spostrzeżeń Sagana, na dyskach Voyager Golden Record posłaliśmy w pustkę jeno standardowe ziemskie gęganie, choć prócz tego jest tam również garść twardych danych naukowych i dobrej muzyki, a to już pakiet wart kosztów wysyłki.

Jednym z wiekopomnych osiągnięć ludzkiego rozumu jest wynalezienie narzędzia, którego znaczenia nie sposób przecenić; jest ów cud bodaj jedynym, z którego zbawiennych funkcji zdecydowanie należy korzystać bez nadmiernych obaw o nadużycie – brzytwa Ockhama. Trzeba trafu, że człowiek uznawany za jej odkrywcę, popadł w konflikt z instytucją, której pragnął służyć. A skoro mądrej głowie dość dwie słowie, zatem do rzeczy. Odłóżmy na moment roztrząsanie paradoksu Fermiego – oto kwestie, które warto przemyśleć, zanim zabierzecie się za układanie scenariusza pierwszego kontaktu.

  • Kazek, chwyć za nogi!

Kosmici nie włażą do ludzkich siedzib, żeby tachać sparaliżowane ciała ofiar na czekający w pobliżu statek. To niepraktyczne, prymitywne i niecelowe. To trochę tak, jakby astronauci w końcu stanęli na powierzchni Marsa, wywalili pojemnik z fekaliami i natychmiast uruchomili sekwencję programu powrotnego.

  • Józek, po co nam ten migacz?

Statki obcych nie walą po gałach pokazami kolorowych światełek. To niepraktyczne, prymitywne i niecelowe. Komu mieliby dawać sygnały? Ziemskiej drogówce? Obawiają się kraksy? A może to taka obca wersja „Gorączki sobotniej nocy”? Robią sobie kosmiczne jaja, najpierw ujawniając swoją obecność, np. przyciągając uwagę pilotów wojskowych, by potem radośnie dać dyla? Nie migają.

  • Gośka, a tak w ogóle, to skąd jesteśmy?

Obcy zdolni do międzygwiezdnej eksploracji, nie podróżują w znanej nam czasoprzestrzeni. To nierealne. Muszą dysponować techniką międzywymiarowych przekształceń lub przybywają ze światów równoległych. Przemieszczanie się choćby tylko w obrębie kilku systemów gwiezdnych nie wymaga rewolucyjnego napędu, ale opanowania manipulacji samą przestrzenią. Dlatego też obce spodki, cygara, trójkąty, romby tudzież inne, nie grzmocą nocami w glebę w ramach pokładowych błędów i wypaczeń. Niestety, najinteligentniejszymi formami życia w Strefie 51 nadal pozostają wyłącznie Amerykanie.

  • Baśka, krowie znowu coś wypadło.

UFOki nie porywają krów, świnek, owiec tudzież innego inwentarza. Nie wycinają ziemskim zwierzakom oczu, genitaliów, nie wysysają krwi. To niepraktyczne, prymitywne i niecelowe. Babranie się w płynach ustrojowych ziemskich obcych (dla kosmitów ziemskie życie byłoby tak samo obce, jak oni dla tutejszych jego form), to igranie ze śmiercią (przy założeniu, że z jakiegoś powodu nadal wybierają egzystencję cielesną/organiczną). O ile w ogóle interesowałyby ich próbki pobrane z ciał ziemskich organizmów, to tę niewdzięczną robotę mogłyby za nich wykonać zdalne sondy, sam zaś materiał badawczy byłby zapewne pozyskiwany dyskretnie i bez szkody dla obiektów badań. Chcąc np. zbadać oko, lekarz nie musi wam go wycinać, tak samo badanie krwi nie wymaga uśmiercania pacjenta. Z powyższego wynika, iż również klasyczne dla SF porwania ludzi, można spokojnie między megalomańskie klechdy włożyć.

  • Waldku, masz wspaniałe ciało.

Wątpliwe, aby zaawansowana cywilizacja, zdolna do manipulacji przestrzenią (patrz pkt 3), była nadal zależna od swych pierwotnych form cielesnych. Sens i piękno organicznych przystosowań ewolucyjnych, pryskają w przestrzeni kosmicznej (międzywymiarowej) jak bańka mydlana, zawsze bowiem mają charakter lokalny, czyli, jeśli uwzględnić rozmiary wszechświata (wieloświata) bardzo ograniczony. Przemieszczanie w przestrzeni nietrwałych, podatnych na uszkodzenia ciał, wymaga nakładów energetycznych niewspółmiernych do zysków.

  • Tereska, nasza rasa potrzebuje kapusty i kalkulatora.

Nie. Inteligentni obcy nie szamają (w naszym pojęciu – patrz pkt 5). Z tego samego powodu ziemską technikę mają za nic. Wiem, że obcy np. z „The Thing” albo „Predatora”, fajnie skaczą po ekranie, ale chcąc się wyrwać z zaklętego kręgu ograniczonej wyobraźni, trzeba porzucić infantylną koncepcję antropomorficznych form polujących na Ziemian. W gruncie rzeczy, obrazy rozmaitych, mniej lub bardziej spektakularnych inwazji/polowań, to jedynie wykwit ludzkiej próżności; podszytego przeczuciem własnej mizerii pragnienia, abyśmy jako gatunek jednak okazali się warci zainteresowania przerastających nas pod każdym względem kosmitów. Wolimy uporczywie trwać w ułudzie, niż przyznać, że nie mamy nic, co mogłoby ich u nas (a przede wszystkim w nas) zainteresować.

  • Kapitanie, detektory wykryły ludzką pleśń.

Pomysł, że jakakolwiek inteligentna forma spoza ziemskiej ekosfery, świadomie szukałaby kontaktu z ludźmi, jest tak niedorzeczny, że aż niewart wałkowania, ale skoro już tu dobrnęliśmy… Czy pchalibyście się między obce formy życia, których głównym zajęciem jest bezwzględne żerowanie na swych pobratymcach? Co mogłoby was skłonić do podróży ku światu, zasiedlonemu przez istoty skupione na dążeniu do samozagłady? Pech, szaleństwo, a może przyjemność patrzenia na cudzą głupotę i cierpienie? Krwawe ludzkie zoo, to raczej nie jest najlepsze widowisko, jakie można sobie wymarzyć. Tu można stracić życie, bo jakiś niedorozwój uzna, że kibicujecie niewłaściwym kopaczom piłki. Roi się od przygłupów, dla których dobra zabawa, to gwałty i rozboje. Obok szczytowych osiągnięć cywilizacji, dumnie zgłaszającej rozumowe powinowactwo z takimi jednostkami, jak Newton czy Einstein, nadal głód, wojny, tortury, disco polo i teoria płaskiej Ziemi.

  • Masz wiadomość!

Jaką informację mogą wysłać człowiekowi bakterie, choćby np. te, bytujące w jego jelitach? Cześć, informujemy, że masz rozwolnienie. Co takiego ważnego posłaliśmy dotąd w przestrzeń? Kakofonię doktrynalnego bełkotu, biały szum odmóżdżonej rozrywki, dwa prymitywne Voyagery z pozłacanymi płytkami – listy w butelkach o treści: „Tu byliśmy”. Nawet jeżeli jakimś iście kosmicznym trafem nasz złom wpadnie na kogoś, kto będzie zdolny odczytać podczepione doń wiadomości, to kogo mogłyby one zainteresować? Krwiożercze bestie spragnione rzezi? Obcych badaczy międzygwiezdnej pustki? Filozofów? Archeologów? Nim ktokolwiek mógłby jakoś spożytkować uzyskane od nas informacje, tu prawdopodobnie już dawno będzie pozamiatane. Ludzkość to tylko krótki epizod w kosmicznym tańcu jednej z miliardów planet, rozsianych w jednej z miliardów galaktyk, a to prawdopodobnie wciąż jedynie maleńki wycinek rzeczywistości, jaki udało nam się do tej pory zaobserwować w ramach skromniutkich poszukiwań.

  • Kimkolwiek jesteś, wynocha!

Kojarzycie historię Jacka na Sprężynach? A opowieść o przygodzie rodziny Taylorów z Kelly w Kentucky? Na pewno słyszeliście o Mothmanie, Diable z Jersey albo Chupacabras. Zakładając roboczo, że te i podobne im bajdy to czysta esencja prawdy, łatwo pojąć, jak wielkie korzyści płyną dla rodzaju ludzkiego z kontaktów z nieznanym. Prawdziwie obce, całkowicie nieznane, oznacza tyle, co niepoznawalne, a czego w swym zasięgu człowiek ogarnąć nie zdoła, to na pewno będzie próbował zniszczyć. Gdy zadanie przekroczy ludzkie możliwości destrukcji, w ten czy inny sposób padniemy ofiarą nieznanego.

  • No i co z tego, jeśli nie można sensownie?

Można. Ludzie obdarzeni talentem i wyobraźnią, zawsze znajdą sposób, by twórczo ominąć mielizny głupkowatych schematów, tak w badaniach naukowych, jak i w sztuce. Garść przykładów – proszę.

Tadeusz Kwiatkowski

Pedagog, publicysta

Rocznik 1977. Absolwent Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Jednostka głęboko aspołeczna. Przejawia objawy organicznego uczulenia na polski patriotyzm, pojmowany jako przekonanie o nadrzędnej roli Polski w historii, oraz tzw. polskiej racji stanu w stosunku do interesów Europy w dobie postępujących procesów globalizacji. Z przekonania i zamiłowania antyklerykał. Na razie, od blisko dwudziestu lat szczęśliwy mąż, od kilku również ojciec; od ponad dekady aktywny entuzjasta biegów długodystansowych.

Literatura:

  • Arkadij i Borys Strugaccy „Piknik na skraju drogi”, „Ślimak na zboczu”, „Pora deszczów”
  • Stanisław Lem „Solaris”, „Śledztwo”
  • Frederik Pohl „Gateway. Brama do gwiazd”
  • Film:
  • Andrzej Kondratiuk „Big Bang”
  • Sebastián Cordero „Raport z Europy”
  • Justin Benson „Endless”
  • Caroline Labrèche „Promień”
  • Izaak Ezban „Równolegle”
  • Barry Levinson „Kula”
 

7 komentarzy

  1. PIRS 09.02.2020
    • PIRS 09.02.2020
      • PIRS 10.02.2020
        • Paweł Grabski 10.02.2020
        • PIRS 10.02.2020
  2. Andrzej Goryński 10.02.2020
  3. Dariusz Wisniewski 12.02.2020