06.03.2020
Przypominamy wstrząsający list sprzed 20 lat…
Postanowiliśmy przypomnieć list napisany 25 marca 2000 roku z Waszyngtonu do Łodzi. Pisał Jan Karski do Marka Edelmana. Motywem korespondencji było informacja w amerykańskim dzienniku telewizyjnym, że na ścianie domu bohaterskiego dowódcy powstania w getcie warszawskim i bojownika ze wszelkiej postaci formami nienawiści, ktoś wymalował nocą podłe antysemickie napisy, odnoszące się do żydowskiego pochodzenia Edelmana i dobitnym ‘Raus!’ sugerujące niepożądaną obecność.
Profesor Karski był wstrząśnięty. Zatelefonował do mnie z pytaniem, czy o podłości słyszałem. Słyszałem. „Muszę do niego koniecznie napisać i pokazać, jak bardzo z nim teraz jestem” – mówił Profesor. Poprosił o kwadrans, żeby zebrać myśli. Dokładnie po takim czasie telefon odezwał się ponownie. Precyzyjnym, opanowanym już głosem Jan Karski dyktował słowa, do bólu prawdziwe.
Kilka tygodni później Marek Edelman i Jan Karski odbierali razem w swojej ukochanej Łodzi jej obywatelstwo honorowe. 13 lipca 2000 roku, w Waszyngtonie, Jan Karski odszedł na zawsze. Cztery dni później podczas mszy w katedrze św. Mateusza, przy trumnie dzielnego emisariusza, człowieka, który próbował powstrzymać Holocaust, czuwał jego przyjaciel, który mówił Holocaustowi „nie” z bronią w ręku.
Na trumnie Jana Karskiego okrytej biało-czerwoną flagą spoczęła żółta „łata” z Gwiazdą Dawida z warszawskiego getta. Przywiózł ją ze sobą Marek Edelman. Obecności tej dystynkcji na trumnie (podobnie jak i flagi amerykańskiej) do końca starał się zapobiec przedstawiciel waszyngtońskiej ambasady RP. Było to bowiem – mimo że w zgodzie z życzeniem zmarłego – „wbrew protokołowi”. Patriotyczny urzędnik ostatecznie go nie upilnował. Na trumnie starczyło miejsca na obie flagi i Gwiazdę.
Już w wąskim gronie Edelman zaproponował, aby za Karskiego po prostu… wypić. Jak za przyjaciela i towarzysza walki.
Fragment wsparcia ogniowego z tej walki niżej…
25 III 2000
List do MARKA EDELMANA
Drogi i Szlachetny Przyjacielu,
Nasze wspólne miasto Łódź ręką antypolskiej hołoty zaatakowało Cię, mój Przyjacielu Doktorze.
Czuję się tak jak w 1968 r., kiedy do mojej żony Poli Nireńskiej zatelefonował Artur Rubinstein i powiedział: „Dzieje się rzecz straszna. Polacy wypędzają z Polski Polaków”.
Dzieje się rzecz straszna. Polacy piszą na Twoim domu: „Raus”. Polacy powiadają Ci: „Wynocha”. Tobie, jednemu z najgodniejszych Polaków, jakich znam.
Hołota jest wszędzie. Nowoczesne jednak społeczeństwa znajdują w sobie dość determinacji, aby hołotę marginalizować i usuwać w obszar penalizacji. Dotyczy to także hołoty owładniętej ideami antysemityzmu. Z bólem stwierdzam: w III RP panuje klimat tolerancji i przyzwolenia dla antysemityzmu.
I niech mi nikt nie mówi, że jest inaczej. Kto, mając władzę w Polsce, powiada, że pisanie po murach: „Żydzi do gazu”, „Jude raus”, „Polska dla Polaków” to jedynie niewinne wybryki młodych chuliganów, nie dorasta do elit rządzących w rozumieniu świata Zachodu. Kto toleruje, ten sprzyja i staje się współodpowiedzialny.
Dramat polega na tym także, że przedstawiciele elit III RP, gdy przyjeżdżają do USA, starają się przekonywać, że antysemityzmu w Polsce nie ma, a problem jest — na złość Polakom — wyolbrzymiany.
Taką postawą szkodzą Polsce i jej racji stanu. Czynią bowiem złudzenie nieszczerości i dwulicowości wobec zachodnich partnerów.
Odpowiedzią prawdziwą i odpowiadającą doświadczeniom Zachodu w postrzeganiu Polski jest stwierdzenie: „W Polsce istnieje antysemityzm”. Konkluzja taka będzie uprawniona, dopóki cieszyć się będą swobodą działania organizacje siejące nienawiść i pogardę rasową, religijną i narodowościową. Dopóki będą dostępne publikacje zachęcające do etnicznych czystek, budowania Polski „jednego narodu i jednej religii”, uwłaczające innym ludziom z powodu ich „odmienności”. Dopóki policja nie będzie wykrywać sprawców „niewinnych wybryków”, a sądy skazywać na kary współmierne do ohydy czynów i pozostające w proporcji do kar orzekanych na Zachodzie.
Polska powinna wreszcie zdać swój cywilizacyjny egzamin z radzenia sobie z nienawiścią wewnętrzną, nim się zajmie Haiderem w Austrii.
To, co Cię spotkało, Drogi Doktorze, napawa mnie obrzydzeniem i pogardą dla sprawców; zdumieniem dla bezradności władz Polski wobec sprawców; poczuciem prawdziwej solidarności w Twoim bólu.
Masz rację, gdy mówisz: „Dziś piszą, jutro będą zabijać”.
Czy ktoś im przeszkodzi?
Jan Karski
Co się zmieniło od czasu, kiedy te słowa zostały napisane?
Waldemar Piasecki
Nowy Jork
W pełni się zgadzam-jest w Polsce antysemityzm również urzędowy ale brak w tekście nazwiska tego urzędnika ambasady,ciekawe co robi dzisiaj.
W Marcu 68 w Pałacu Mostowskich mieli tę “Błękitną Listę”, na którą podobno trafił też omyłkowo hrabia Plater. Ciekawe, czy do tej pory mają ją i aktualizują, bo zawsze może się przydać, jakby co…
Ta jedyna po Marcu prywatna demonstracja przeciw, to był Jaś Himilsbach. Nie byłem przy tym, ale mi powtórzyli, różni co tam byli. Jego wiedza o okupacyjnej praktyce dworca Gdańskiego i wrodzone, szydercze spojrzenie na rzeczywistość, podlane jeszcze alkoholem, spowodowały jego okrzyk, jak wbiegał na ten dworzec, aby pożegnać odjeżdżających przyjaciół : – “Z którego peronu odjeżdża ten pociąg do Treblinki ?”
Tytułem sprostowania. Na drugiej fotografii mamy nie Plac Wolności, a plac Dąbrowskiego w Łodzi, przy operze.