Arkadiusz Głuszek: Na kolana przed krzyżem!5 min czytania

15.04.2020

„Na kolana przed krzyżem!” – krzyczeli księża przez ostatni tysiąc lat, a teraz robi to sama demokratycznie wybrana władza państwowa. Jeszcze nieoficjalnie. Jeszcze ustami organizacji NGO – Akcji Katolickiej i Fundacji „Słowo”. Na polskiej prowincji świadomość ludzi nie jest jakoś szczególnie wyczulona na propagandę i hipokryzję władzy, zarówno państwowej, jak i kościelnej. Toteż nie bardzo zdziwiło mnie wezwanie władz samorządowych mojej rodzimej gminy podkrakowskiej do wywieszenia biało-czerwonej flagi państwowej, aby uczcić przypadające 14 kwietnia Święto Chrztu Polski.

W czasach, kiedy jedni politycy cynicznie wykorzystują wybrane fakty historyczne do wzmocnienia własnej władzy i podporządkowania sobie społeczeństwa, bezmyślne wspieranie propagandy partyjnej raczej nie jest powodem do chwały. Państwo polskie nie jest tożsame z katolicyzmem. Tak jak Europa nie jest tożsama z władztwem Watykanu. To wie każdy, kto choć trochę interesuje się historią. Był taki czas w Rzeczpospolitej w XVI w., kiedy ponad połowa szlachty wyznawała różne odmiany protestantyzmu. Był taki czas w X w., kiedy spora część dzisiejszej południowej Polski wyznawała religię Cyryla i Metodego, bliższą dzisiejszemu prawosławiu. A ludność państwa Mieszka I jeszcze długo, nawet do XII w., opierała się rezygnacji z własnej religii, którą wyznawała z dziada pradziada i nie chciała zamienić na chrześcijaństwo.

Nie ulega wątpliwości, że chrześcijaństwo, a potem katolicyzm, w czasach Piastów niosły postęp cywilizacyjny. To była awangarda postępu, jeszcze nie tak wysokich lotów, jak ówczesna cywilizacja islamu, ale Europa szybko nadrabiała zapóźnienie cywilizacyjne po upadku Cesarstwa Rzymskiego. Peryferia europejskie, w tym ziemie polskie mogły tylko skorzystać na włączeniu do świata chrześcijańskiego. Ale czynienie z tego faktu jednego z najważniejszych czynników definiujących dzisiejszą Polskę? Dzisiaj, kiedy katolicyzm i postęp to oksymoron? Tzw. chrzest Polski (czyli dzisiejszej Wielkopolski, Kujaw i ziemi sieradzko-łęczyckiej, bo takie to było państwo Mieszka I na początku jego panowania) i późniejsze katolickie królestwo Piastów to pewien etap naszej historii, ale nie cała historia.

Polskość nie wynika z katolicyzmu, ale z języka, geografii, klimatu i absorbowania nowoczesności przez kolejne pokolenia Polaków, co tworzyło specyficzną kulturę. Religia jest jedynie jednym z aspektów kultury ludzkiej. Tak jak nauka i technologia. Ale czy te religijne elementy obecne w kulturze definiują to, co nazywamy świadomością narodową? Polskością? Można przyjąć, że wojny i cierpienie w większym stopniu kształtowały świadomość narodową niż wyznawane religie, szczególnie w czasach, kiedy żołnierze wroga wyznawali tę samą religię. Pamiętajmy przy tym, że przez kilkaset lat na ziemiach polskich wyznawane było prawosławie, judaizm, protestantyzm w różnych odmianach, religie wschodnie i islam, a nie tylko katolicyzm.

Chrzest księcia Mieszka I gdzieś w Wielkopolsce 1054 lata temu? Moim zdaniem nie jest to powód do wywieszania flagi, no, chyba że flagi państwa watykańskiego, bo to de facto ich święto. Na wywieszenie polskiej flagi bardziej zasługuje rocznica Konstytucji 3 Maja, odzyskania niepodległości, bitwy warszawskiej albo rocznica wstąpienia do NATO czy UE. Szczególnie unikalnym wydarzeniem w najnowszej historii był Okrągły Stół, dzisiaj wciąż niedoceniany. I chyba jeszcze długo nie będzie.

Może bardziej odpowiednie święto należałoby dopiero ustanowić? Na przykład święto polskich odkrywców, wynalazców i noblistów (Święto Polskiego Dociekliwego Umysłu). Bardzo pozytywne, inspirujące święto i dające możliwość eksploatowania bogatych i szerzej nieznanych historii w ramach budowania nowej polskiej świadomości patriotycznej.

A jeżeli już koniecznie chcemy uhonorować jakieś wydarzenie sprzed 1000 lat, to odpowiedniejsza byłaby rocznica Zjazdu Gnieźnieńskiego, bo w realiach ówczesnej Europy było to uznanie niezależności państwa Bolesława Chrobrego na równych prawach. Po raz pierwszy w polskiej historii. I owszem, przyjęcie chrześcijaństwa było niezbędnym warunkiem wejścia do rodziny europejskich dynastii. Nie było innej drogi. Ale same okoliczności przyjęcia chrześcijaństwa, wobec znikomej ilości źródeł historycznych z tamtych czasów, są wysoce niejednoznaczne. Wśród historyków znana jest też teoria, co prawda niewspierana przez większość badaczy, że chrzest Mieszka I mógł zostać wymuszony przegraniem wojny z margrabią Geronem. Chrzest zostałby dokonany za pośrednictwem kościoła niemieckiego.

Swoją drogą należy też pamiętać o aspektach ekonomicznych ekspansji chrześcijaństwa, a potem katolicyzmu. Mieszko I musiał zacząć płacić świętopietrze, czyli daninę na rzecz papiestwa. Ale co zastanawiające, uczynił to dopiero od około 990-91 roku. I to być może fakt wysyłania podatków do papieża stał się dopiero podstawą do usankcjonowania państwa polskiego jako równoprawnego państwa chrześcijańskiej Europy, co zostało formalnie uczynione w Gnieźnie przez Ottona w 1000 roku.

Powody narzucenia nam Święta Chrztu Polski są chyba dla wszystkich oczywiste. To kolejne barbarzyństwo do usunięcia po kolejnym odzyskaniu przez Polskę niepodległości w przyszłości. Tym razem będzie to uwolnienie spod jarzma katolickiego nacjonalizmu vel narodowego katolicyzmu.

Arkadiusz Głuszek

 

10 komentarzy

  1. Musz 15.04.2020
  2. Yac Min 15.04.2020
    • PK 16.04.2020
      • Arkadiusz Głuszek 17.04.2020
        • PK 17.04.2020
        • Arkadiusz Głuszek 17.04.2020
        • PK 18.04.2020
  3. PK 16.04.2020
  4. Mr E 16.04.2020
  5. Arkadiusz Głuszek 16.04.2020