20.05.2020
Tekst ten jest przydługi, ale pasjonujący. Polecam go przede wszystkim antysemitom!
W okresie politycznej i państwowej działalności Piłsudski nie wypowiadał się publicznie w kwestii żydowskiej. Nie znajdziemy w jego „Pismach” zbiorowych krytycznej opinii na temat Żydów. Natomiast koła nacjonalistyczno-prawicowe atakowały go za sympatie prożydowskie.
Obszerną relację o stosunku Piłsudskiego do Żydów podała Teresa Lipkowska, córka Jadwigi Zukowskiej-Lipkowskiej, kuzynki Piłsudskiego. W jej notatkach, wspomnieniach, przekazanych Kazimierzowi Zamorskiemu, wieloletniemu szefowi polskiej sekcji amerykańskiego Research and Analysis Department oraz pracownikowi Radia Wolna Europa znajdujemy opinie Naczelnika w tej sprawie.
Teresa Lipowska często gościła w Sulejówku. „Kiedyś zapytałam Komendanta, dlaczego lubi Żydów?” Piłsudski uśmiechnął się. „Użyłaś dobrego czasownika — lubię”.
Siadł przy swoim skromnym biurku: „Dobrze, odpowiem ci na to pytanie, a ty powinnaś zrozumieć, bo pochodzisz z tej samej szlachty kresowej, co ja. Istotnie wszyscy wiedzą, że nie jestem antysemitą, ale nie jestem też i filosemitą. Ja ich po prostu LUBIĘ. Czuję się dobrze w ich towarzystwie”.
W miarę jak mówił, zrozumiałam, że nie chodzi mu o całą kresową szlachtę, ale tylko o tych, których herby pochodzą od czasów Jagiellonów, bogatych właścicieli ziemskich, ten odłam właśnie, z którego pochodzi moja matka i on sam. „Wiele z tych posiadłości — kontynuował swoją opowieść — zostało skonfiskowanych za udział w powstaniu styczniowym, a właściciele zesłani na Sybir wraz z rodziną. Ale w latach po powstańczych pozostawali nadal już nie wysoką, ale najwyższą arystokracją polską”. Wykład, który Piłsudski rozpoczął, był szukaniem podobieństw i różnic między arystokracją polską i żydowską.
Pierwszą cechą — mówił Piłsudski — jest pochodzenie, znajomość drzewa genealogicznego. To wpaja się od dziecka, zarówno w polskich, a jeszcze bardziej w żydowskich rodzinach. W całej Europie przyjęło się angielskie określenie gentlemana wedle jego stosunku do pieniędzy, stosownie do jego zachowania się, gdy wypija szklankę alkoholu i po jego umiejętności opanowania gniewu. To określenie znane już było Żydom, wyrażało się po hebrajsku w trzech krótkich słowach: wedle kieszeni, szklanki i gniewu. W genealogii żydowskiej pochodzenie po kądzieli jest ważniejsze od pochodzenia po mieczu. To samo występowało i w moim otoczeniu. U schyłku XIX wieku nie zawierało się małżeństwa bez wyraźnej zgody rodziców, gdyż chcieli być pewni, że w żyłach ich przyszłej synowej płynie — jak to mówił Zagłoba — krew senatorska. Polskie rody zawierały małżeństwa z arystokracją innej narodowości, byleby należeli do któregoś z wyznań chrześcijańskich. Drugą cechą wspólną była religijność, mocno podkreślana na zewnątrz, choćby dany osobnik był w głębi duszy niewierzącym.
Za trzecią cechą wspólną arystokratów polskich i żydowskich uważam — ciągnął Komendant — skrajny patriotyzm, przywiązanie do kraju pochodzenia, cecha, która nawet w diasporze istniała u Żydów. W święto Nowego Roku żydowskiego Żydzi życzą sobie, aby następny rok spędzić w Jerozolimie, i to mimo że opuścili Ziemię Obiecaną 2000 lat temu. Pojęcie patriotyzmu łączy się z odwagą w walce zbrojnej o ojczyznę. Cechę tę od wieków okazywali Polacy, a u starożytnych Izraelitów znane są z historii bohaterskie wojny ich królów, Machabeuszy itd. Tego rodzaju odwaga nie miała szans istnienia w diasporze, ale dzisiaj (1925) ruch syjonistyczny organizuje przysposobienie do walki zbrojnej.
Czwartą wspólną cechą tych grup jest wykształcenie. Przecież już od wieków nie istniał analfabetyzm u Żydów, a od kilku stuleci znane są imiona wielkich filozofów i naukowców Żydów, z tym największym w całej historii ludzkości Einsteinem. Polskie arystokratyczne rody od dawna również wymagały, by dzieci uczyły się pisać i czytać, nawet w obcych językach, gdy reszta społeczeństwa jeszcze w XIX wieku to analfabeci”.
Moja matka — pisze autorka tych relacji Piłsudskiego — przekazała mi treść jej rozmowy z Komendantem w ostatnich miesiącach jego życia. Powiedział jej, że
Żydzi są najbardziej arystokratycznym narodem świata. Antysemityzm ma podłoże w zazdrości o bogactwo i uzdolnienia tej mniejszości narodowej dużego państwa. To nie jest prawda. Tak, zazdrość jest podłożem antysemityzmu, ale o co innego mi chodzi. To jest podświadoma zazdrość chrześcijan o wyrok boski, którego znieść nie mogą. Bóg bowiem wybrał naród żydowski jako jedynego swojego przedstawiciela na ziemi. I tak w średniowieczu podczas wojen religijnych zrodził się antysemityzm. I będzie trwał w nieskończoność. Bo pycha ludzka i pragnienie rządzenia nad całym światem jest tym pierwszym i głównym grzechem ludzkim.
Komiczne. Przecież chrześcijaństwo powstało jako religia diaspory żydowskiej, więc oczywistym jest, że to ich miał bóg dowartościować. Dzisiejszy chrześcijanie mogą sobie zmienić definicję narodu wybranego (kwestia przeredagowania Biblii) i tym samym dać żydom święty spokój. Widać, że długo istniało zainteresowanie podtrzymaniem status quo. Żydzi wyciągnęli wnioski z historii i wynieśli się z Europy. A czy chrześcijanie, szczególnie antysemici wyciągnęli wnioski? Słuchając wypowiedzi naszych rodzimych “obrońców wiary” można dojść do wniosku, że korzyści z podtrzymywania żywego antysemityzmu, pomimo braku w okolicy obiektu atencji, wciąż są duże i wciąż dają się spieniężyć.