17.07.2020
Taką zapowiedź złożył Rafał Trzaskowski w Gdyni.
Atmosfera wiecowa nie sprzyja konkretom, nastawiona jest raczej na nośnie hasła, ale i tak wyszedłem ze Skweru Kościuszki zadowolony.

Pojawiło się kilka wrzutek pozwalających mieć nadzieję.
Po pierwsze tak Trzaskowski, jak i Budka mówili wyraźnie, że partie polityczne to nie wszystko. Na nich trudno dziś zbudować społeczeństwo rzeczywiście obywatelskie. Dobrze, że liderzy Platformy nareszcie to zrozumieli.
Po drugie – trzeba wyciągnąć rękę do wszystkich, także tych, co głosowali inaczej. Czy ją przyjmą to już inna sprawa.
Co jednak znaczy „wyciągnięta ręka”?
Pokazali to samorządowcy Trójmiasta, którzy pospieszyli z pomocą „pisowskim gminom” na południu w czasie, kiedy były one zalewane przez powodzie. Pojechali tam z konkretami – pieniędzmi z kasy własnych miast, bez tekturowych czeków Morawieckiego.
Publicznie deklarujący głosowanie na Trzaskowskiego Aleksandra Dulkiewicz, Wojciech Szczurek i Jacek Karnowski stają się dziś liderami całkiem nowej jakości w polskiej polityce. Szczególnie wyróżnia się tu niezmordowany Jacek Karnowski, człowiek, który dał w czasie kampanii wyborczej pokaz zaangażowania niepartyjnego (z PO też mu nie całkiem po drodze), ale obywatelskiego.
To właśnie samorządowcy mają być według zapowiedzi ostoją owego Ruchu Obywatelskiego, zwanego dorywczo Nową Solidarnością. Pomysł średni, jeśli chodzi o nazwę, ale sens sprawy jest uchwycony. Tam, gdzie samorządy nie są zdominowane przez partie polityczne (w Trójmieście żadna partia nie ma większości w żadnym z samorządów) i ludzie to czują, można – bo jest z kim – rozmawiać o tym, czego najbardziej potrzebuje kraj, czego potrzebują dziś ludzie. Bez górnolotnych haseł, pseudo patriotycznych uniesień, chodząc twardo po ziemi.
Fakt, że można żyć razem i to zupełnie nieźle widzi tu każdy na co dzień. Ludzie różnych kolorów skóry, używający różnych języków (na hali targowej w Gdyni słyszy się ich średnio 6), przychodzący na wiece z flagami polskimi, unijnymi, kaszubskimi, mieszkają obok siebie, razem chodzą do szkoły, pracują, żenią się między sobą i jakoś nikomu to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie.
W rozmowach ze znajomymi, na ulicy czy w domu można dojść do wniosku, że o nic innego nie chodzi. TO jest normalne i tak ma być.
Rządzący się nie zmienią, wiem. Ich władza opiera się na tworzeniu podziałów (divide et impera). Jednak, kiedy obywatele dostrzegą oparcie w kimś lub w czymś mogą to zmienić i to szybciej, niż się niektórym wydaje (to cytat z dzisiejszego R. Trzaskowskiego).
Oparcie się Ruchu na samorządach ma ten walor, że ludzie rozumieją się z samorządami lepiej, niż z kimkolwiek innym, bo mają z nim wspólne sprawy, konkretne, nie zamykane w hasłach i nie owijane w „idee”.
Jeśli więc stworzony zostanie ruch oparty na samorządach jest nadzieja, że wzrośnie zaangażowanie obywateli w codzienną politykę, bo będzie ona mówiła bardziej zrozumiałym językiem.
Optymista? Owszem, już dziś usłyszałem od komentatorów ze stolicy, że „to się nie uda”, że „wiara wprawdzie czyni cuda, ale …”
Możliwe, że to oni mają rację, nie ja.
Przypomniało mi się jednak, ze od wielu mędrców w 1980 roku słyszałem to samo. A jednak się udało.
Dlaczego więc nie dziś?
Gdybym chciał być złośliwy zapytałbym, czy jest przypadkiem, że Solidarność powstała na Wybrzeżu, a nie gdzie indziej, gdzie mieszkali ci mądrzejsi, ale przecież złośliwy nie jestem. Chyba.
P.S. Dla porządku przypomnę, że na SO pojawiały się już tego rodzaju pomysły włączenia samorządów w politykę ogólnokrajową (Jerzy Łukaszewski: Cztery Szariki i senat).
Mam nadzieję, że mieliśmy rację.
Jerzy Łukaszewski
Oby…!! Поживём – увидим…
Bardzo trudne zadanie ponieważ przeciwko nam jest państwo totalitarne bazujące na najgorszych instynktach i zabobonach.
Zgoda, dlatego tak podkreśliłem tę „wyciągniętą rękę” . Zabobon zabobonem, ale konkretna pomoc potrafi pokazać tego „innego” w zupełnie innym świetle. Może to jest droga.
Oglądałem całe spotkanie na Twitterze. Zrobiło na mnie podobne wrażenie jak na Autorze. Rafał Trzaskowski jest rzeczywiście ciekawą postacią i bardzo obiecujacym leaderem. Jeżeli uda sie zaprząc energię nas wszystkich do zapowiedzianego ruchu społecznego to dobry punkt wyjścia. Podobnie realizacja zapowiedzi Borysa Budki jest równie ważna, bo bez silnych partii opozycyjnych nic nie wskóramy. Pora na uruchomienie szarych komórek – może nasi politycy choc raz posłuchają ludzi, którzy im dobrze zyczą bo interes jest wspólny. PO może nareszcie zrobi solidna diagnozę swojego działania i stanu posiadania, czego nie zrobiono po przegranych wyborach 2015.
*
Odnosząc się do „państwa totalitarnego” to warto pamiętać tak jak za komuny i za cara , że tu jest Polska, co oznacza że wszystko jest trochę na niby, trochę pokraczne i mocno z tektury. Kryzys, który przed nami jest dla opozycji niepowtarzalna okazją do zbudowania naszej siły.
Określenie normy normalności ma istotnie wiele wspólnego z akceptacją w grupie społecznościowej jednak zachowując przywilej normalności także dla różnorodności w takiej grupie lepiej jest definiować normalność jako brak odstępstw od wtedy przyjmowanych jedynie podstawowych norm i jedynie postępowania.
JanWojciech
Żeby zapalić innych trzeba samemu płonąć.
Widać, dlaczego Kaczyński atakuje samorządy. On chce stać na dwu nogach, na aparacie partyjnym oraz na aparacie propagandowym, czyli tzw. duchowieństwie. Bardzo spójna koncepcja, gdyby ktoś mnie pytał. Cala reszta na przemiał.
Piłsudski przed wojną stworzył BBWR jako przeciwwagę dla Partii, partyjniactwa i rozdętej ideologii jakiejkolwiek. Idea dobra, wykonanie jak zwykle…
Może warto wrócić do idei „Sanacji” i „Solidarności” w nowej formie jako
Bezpartyjnego Bloku Wspierania Rzeczpospolitej?
Bez ideologicznego wzdęcia, religijnej pruderii i służalczego partyjniactwa?
Lokalnie, pragmatycznie i z sympatią dla wszystkich, jak Kwiatkowski w Gdyni!
Szklane domy…
Może potrzebne nam „mosty” i zwyczajna pewność jutra, niezależna od czyichkolwiek kaprysów?
Problem w tym, że każdy taki ruch wykształca jakąś identyfikację, która zastępuje złożone rozważania „w jakim stopniu jesteśmy zgodni”. W przypadku Sanacji był to kult Komendanta – nie wyeliminował ani pruderii, ani służalczości, w przypadku Solidarności identyfikacją była niezgoda na władzę monopartii – ta prysła jak bańka, gdy monopartia upadła. Czym miałby się samoidentyfikować współczesny BBWR?
Właśnie! – tym wszystkim, czego zbrakło poprzednim pomysłodawcom.
Ideologie promują miernoty, ludzie z pomysłem nie mają czasu na tego rodzaju „kariery”, oni zajmują się zwykle interesującym „życiem na codzień”.
Może widząc alternatywę dla Dyzmolandu i Bigoterii spróbują robić „coś interesującego na codzień” wspólnie…
Dziękuję za uwagę i serdecznie pozdrawiam…
przegraliśmy co było do przegrania, bo nie potrafiliśmy się zorganizować, najpierw była to próba Grzegorza Schetyny a przy wyborach prezydenckich, już Borysa Budki z pomysłem RT w roli sztandaru wiodącego na barykadę, niestety znowu przegraliśmy, za każdym razem byliśmy rozbici a pomysł na zwycięstwo miał wypływać z programu PO, teraz w tle znowu tylko PO, tymczasem kampania prezydencka pokazała dwa interesujące nurty:
– Kosiniaka, który został zmarginalizowany przez media sprzyjające PO (ostatnie tygodnie media te dawały czas tylko Dudzie i RT, a przy Kosiniaku pokazywanym na ułamki sekundy dochodziły groźne ostrzeżenia „obietnice wyborcze”, nawet ostatni wywiad z Anitą Werner gdzie Kosiniak dostąpił łaski dopuszczenia na antenę, 3 dni przed wyborami, gdy już wszystko był pozamiatane był nagonką, Kosiniakowi nie pozwolono nawet dokończyć odpowiedzi
– Hołowni, który miał realną szansę wygrać z Dudą w II turze, pojawiłby się w Końskich i pogoniłby Pis.
Obecny ruch Trzaskowskiego jest ruchem platformy dla platformy bez udziału pozostałych liderów opozycji, oczywiście myślę głównie o tych dwóch wymienionych liderach ale także o liderach Lewicy (jest ich dużo ale ktoś by się z tego grona wydelegował do reprezentacji żeby spajać ludzi głosujących na lewicę z tym ruchem).
Przegraliśmy wszystko co było do przegrania w ostatnich dwóch latach bo nie byliśmy w stanie się zjednoczyć (wypracować demokratyczne zasady współpracy) i teraz zamiast złamać strategię Grzegorza Schetyny idziemy w to samo – organizację, która finalnie zgarnie 30% głosów (tyle pozbiera platforma z wszystkiego co się rusza) i przegrać wybory z Pisem, który dostanie 40%, skuma się z Konfederacją i d’Hondtem uzyskując większość konstytucyjną. Platforma nie może być liderem ma zapisane w genotypie trwałe odsunięcie, trwałą porażkę. Potrzebujemy czegoś szerszego gdzie RT będzie TYLKO równoprawnym członkiem dla reszty tenorów z innych ugrupowań. Tylko takie wycofanie się PO da jej szansę na odzyskanie autorytetu ale jak widać drugie miejsce na podium, to dla wielu wciąż najważniejsza misja życia, a kraj, ludzie w nim żyjący – no cóż niech na to patrzą i podziwiają.
Słuchając Trzaskowskiego odniosłem jednak wrażenie, że chce się zdystansować od macierzystej partii (choć mówił to w obecności B. Budki). Jak będzie – zobaczymy. Na razie proponuję niczego nie przesądzać, a poczekać do końca lipca (taką datę RT wskazał). Może jednak nas coś zaskoczy, mam nadzieję. Jeszcze.
do końca lipca mają podzielić Mazowsze, będzie temat
Ja już zakładałem jeden ruch obywatelski. Nazywa się KOD. Po pięciu latach jest tak poobijany, że nawet nikt z szanownych dyskutantów o nim nie wspomniał. A przecież istnieje. Ruchy obywatelskie żyją chwilą, emocją. Gdy przychodzi im trwać lata, wypalają się. To samo stało się z Solidarnością. Zmęczenie, osłabienie i w końcu wrogie przejęcie.