02.09.2020

ECHA WYDARZEŃ: Wirus wciąż w ataku, ludziska rady mu nie dają (pomijając interpretacje, jeśli politycznie – wygodne), strach nas nadal bardziej oblatuje, niż otacza powiew radości…
Sportu też TO dotyczy, choć – np. w piłkarskim wydaniu przyzwyczaił się do nadzwyczajności w uprawnieniach. Natura mówi: Nie ma zmiłuj…
Mamy więc Tour de France. Zamaseczkowany – gdy jadą, w maseczkach – gdy do mikrofonu mówią, jak jechali… Ciekawe, skąd taka teoria – że gdy ciasno, ramię w ramię, pedał w pedał – jest bezpiecznie, a po zejściu z roweru – dopiero trzeba się bać wirusa…
Ale to detalik, ważny obraz. Ostra walka, luzik w barwnym peletonie – gdy płasko, piękne krajobrazy – zielono, w górach skaliście, finisze szybkie jak pociąg ekspresowy… Wtedy przelatuje przez myśl obrazek z Tour de Pologne – finiszowa kraksa i… 24-latek dziś mówi, że jednak miał szczęście, bo jeden ząb zachował, a 130 szwów jest pieczęcią istnienia. Tour tourów też jest piekielnie ryzykowny; nie tylko z racji wirusa…
Taki będzie do mety przedostatniego etapu…
Oglądam i podziwiam. I czasem nachodzą mnie też głupie myśli. Gdy np. widzę, jak znów ofensywnie jedzie sąsiad południowy – Sagan, jak atakują Słoweńcy i wchodzą na podium, a nasz przesympatyczny Michał Kwiatkowski znów gra drugoplanową rolę. Opiekuna lidera grupy, stróża jego interesu, kiedyś mawiano – woziwody… Ciężka robota, odpowiedzialna, ale jakby nie na własny rachunek. Wolałbym jednak znów zobaczyć eksmistrza świata jako lidera, nie pomocnika. Rozumiem – układy, umowy, kontrakty, taktyka, ja płacę, więc wymagam. Ale… Właśnie – ALE…
Piłka. W różnych wydaniach oraz odsłonach. W mediach dwa nazwiska, jakby tylko dwaj określali, gdzie pępek świata. Messi – bo droższy niż pewnie stan wielu budżetów sportowych oraz „w konflikcie”, i „w przetargach”; Robert Lewandowski – bo nasz, rodzima wizytówka itd.
Jeszcze w tle – medialna ciekawostka: ile musi kosztować bryka, którą kandydat na doraźnego zastępcę pana Roberta zjechał na zgrupowanie. Milion? Może. Stać go, więc ma. Tyle mógł zarobić nogami (wciąż boiskowo średnio – sprawnymi) jego jakaś wina? Może jednak – systemu oraz zwyczaju… I trochę naszego prowincjonalizmu w opisywaniu sportu.
Jeszcze o Panu Robercie. Nie zagra w meczach Ligi Narodów. Trener Engel uważa, że to przynajmniej nietakt, trener Brzęczek podobno przystał bez oporu. Kapitan potrzebuje czasu na oddech, człowiek nie maszyna, do tego bez zmiany oleju. Rozumiem, choć też wolę oglądać reprezentację w sztandarowym składzie… A już najzdrowiej by było, byśmy do jednej osoby nie musieli sprowadzać drużynowych aspiracji…
Na krajowym podwórku – bez zmian. Raczej – jeszcze bardziej pod górę. Nawet najbogatsza Legia, naszpikowana „importem” ma więcej wad, niż miała, a zalet – mniej, Cypryjczycy powyższe uwypuklili, w lidze też z popisami bywa różnie. Niektórzy mówią, że nawet zamożny PZPN nie da rady, bo kluby największą kasę przeputają…
Błąd jest gdzieś w filozofii, i w tym stanowczo za łatwym: „Rodacy, nic się nie stało”… albo w dzisiejszych wydaniach pradawnego – „Sędzia kalosz, kanarki doić…”
Została na koniec lekka atletyka. Tytularnie wciąż królowa sportów, medialnie – najwyżej któraś tam dama dworu. Niestety i głęboko niesprawiedliwie…
Były mistrzostwa Polski. Ważne, bo tytuły; ważne – bo wreszcie przerywnik w kwarantannie; ważne – bo przecież idą Igrzyska Olimpijskie, dobrze wiedzieć, na czym się stoi. Dziś, teraz, bo jutro…
Pogody dobrej nie było, ale rozstrzygnięcia sensacyjne – owszem. Czy nie jest takowym wygrana Michała Rozmysa na 1500 metrów? Zaskoczył i pokonał Marcina Lewandowskiego – a ten przecież to klasa światowa. A Krzysztof Różnicki – ledwie 17 lat, a już wspaniały i zwycięski bieg na 800 metrów.
Różnicki w tym roku ustanowił już wartościowe rekord Polski U18 na kilku dystansach. Typowano go zatem do medalu mistrzostw Polski. Po świetnym biegu młody zawodnik Cartusii wyprzedził na ostatnich metrach Michała Rozmysa.
A Bartłomiej Stój. Zawodnik – dyskobol Politechniki Opolskiej złoto krajowego czempionatu zdobył drugi raz w karierze – pokonał utytułowanych: „międzynarodowo” Urbanka i Małachowskiego, A ponad „80” Nowickiego i prawie „80” Fajdka w młocie…
Było ciekawie, rozpęd raczej dowiedziony – warunki nie sprzyjały, ale snu zimowego nie było…

Andrzej Lewandowski
Senior polskiego dziennikarstwa sportowego, b. szef działu sportowego „Trybuny Ludu”.
Więcej w Wikipedii
Kolarstwo i maseczki – wydaje się, że kolarze są raz za razem badani i na codzień w czasie pracy (czyli na rowerze) przebywają w niesustannie tym samym towarzystwie. Po pracy zresztą też – w zamkniętych hotelach, wśród swoich kolegów drużynowych, dyrektorów sportowych etc.
Potencjalnym źródłem zakażenia jest świat spoza wyścigowej bańki – kibice, dziennikarze, reporterzy, fotografowie, kamerzyści , którzy potrzebują dostarczyć materiał. I zwłaszcza do zwycięzcy ustawiają się w kolejce, a pół godziny wcześniej stykali się z zupełnie innymi ludźmi na potrzebę innych materiałów. Stąd pewnie większy reżim w kontaktach „ze światem” niż pomiędzy innymi kolarzami .
Michał Kwiatkowski- wielu kibiców chciałoby to oglądać w innej roli niż pomocnika. I to jest jak najbardziej możliwe, tylko nie na Tour de France.
Był liderem choćby na Mediolan – San Remo, czy Strade Bianche – oba +/- miesiąc temu. Zresztą we wcześniejszych latach oba te wyścigi wygrywał – zarówno ten młodziutki prowadzący po szutrowych drogach, jak i ten wspaniały, dostojny 300-kilometrowy „pomnik” kolarstwa, La Primavera, La Classicissima. Zresztą oba wymienione wygrał w tym roku fenomen kolarstwa- Wout van Aert – rodak Remco Evenepoela, tryumfatora Tour de Pologne (drugiego wielkiego fenomenu), który na TdF występuje w podobnej roli, jak Kwiatkowski – nadaje tempo dla swojego lidera i osłania go od wiatru.
Pozostając przy kolarstwie – wielka szkoda, że Polska ekipa World Tour nie zabrała na Tour ani jednego reprezentanta Polski. Szkoda najbardziej nowego Mistrza Polski w jeździe na czas – Kamila Gradka. Biorąc pod uwagę, że CCC zniknie po sezonie, wydaje się, że Kamil nie będzie miał już szans by uczestniczyć w Wielkiej Pętli. A ci, co pomarańczowe barwy CCC reprezentują póki co nie wypadają przekonująco. Gradek by nie odstawał od kolegów klubowych.
Zamiast we Francji ścigał się na Węgrzech, gdzie zespół miał występ wręcz popisowy . Ekipa CCC wygrała 4 z 5 etapów oraz cały wyścig.
.
O piłce i lekkiej atletyce było, to może jeszcze tenis.
US Open był zazwyczaj czwartą odsłoną Wielkiego Szlema. W tym roku odbyły się jak dotąd tylko zawody w Melbourne.
Pandemia nie pozwoliła rozegrać wspaniałych turniejów na kortach Rolanda Garossa i Wimbledonu.
US Open się rozpoczął.
Wśród pań:
W I rundzie Iga Świątek poradziła sobie z rywalką.
Także Magda Linette wyszła że swojego pojedynku zwycięsko.
Wśród panów:
Hubert Hurkacz awansował do drugiej rundy.
Sztuka ta nie powiodła się za to Majchrzakowi.
Pozdrawiam
Dzięki! W imieniu swoim i Czytelników. Dostali pogłębioną analizę.