Słowa i obrazki8 min czytania

Zdanie odrębne

03.09.2020

„Prawo” i „sprawiedliwość” to hipostazy, pojęcia abstrakcyjne, ogólne, puste, nieposiadające desygnatów, czyli odpowiedników w rzeczywistości, jak: „krzesło”, czy „stół”; „kot” albo „pies”… Choć i z tymi bywa kłopot, jeśli ich nie powiążemy z konkretnym przedmiotem, czy zwierzęciem… Prawosprawiedliwość to słowa, które wielokrotnie pojawiają się w Biblii, co dowodzi, że nic za nimi nie stoi w świcie realnym; są zarezerwowane wyłącznie dla Boga. Ludzie, których dotknęła niesprawiedliwość, zwykli mówić: „Nie ma sprawiedliwości na tym świecie”… Optymiści, albo nieliczący się z faktami mają inną formułę: „Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy”… Podobnie jest z prawem; „kto ma pieniądze, ten ma prawo”, „prawo można kupić”, „to my stanowimy prawo”, „prawo silniejszego”, „pogarda dla prawa”, „prawo pięści” etc. W tym miejscu Czytelnik może popuścić wodze fantazji albo pamięci, a przekona się, że nie jest to chwyt demagogiczny czy tani populizm…

Sytuacja, w której człowiek – zgodnie ze swą naturą – absolutyzuje pojęcia albo ich wyobrażenia to rodzaj bałwochwalstwa z grecka określany jako idolatria. Zdawał sobie z tego sprawę największy filozof Oświecenia Immanuel Kant, który nie mając pewności czy Bóg, dusza oraz wszechświat w ogóle istnieją, wyłączył je ze świata ‘bytów’ i przeniósł do świata ‘powinności’. Ponieważ nie miał pewności, że pojęcia te coś określają, a człowiek nie może się bez nich obyć, uznał je za idee regulatywne, czyli takie, które wprowadzają porządek w myśleniu. Mówiąc w dużym uproszczeniu – dzięki nim Natura wytworzyła Kulturę, a więc mechanizmy i zachowania, którym człowiek dobrowolnie się poddaje i które potrafi również odrzucić; wszak jest istotą wolną… Do takich pojęć należą również „prawo” i „sprawiedliwość”, których istnienia jako stanów realnych nie jesteśmy pewni, ale chcemy, aby były. Prosty lud ma intuicje podobne do Kantowskich, kiedy mówi: „sprawiedliwy jest tylko Bóg”, albo: „prawo jest bezradne wobec siły”…

Być może nie byłoby tych kłopotów, gdyby w języku polskim można było odróżnić lex od jus (patrz Wikipedia!), jak to ma miejsce w łacinie. Ale nasz język jest ubogi, więc „prawo” musi być podparte przez „sprawiedliwość”.

*

Polska to jedyny kraj na świecie, który zadaje kłam powyższym wywodom. Tylko u nas istnieje partia polityczna, której podwójna nazwa jest dowodem, że pojęcia abstrakcyjne „prawo” i „sprawiedliwość” mają odpowiedniki w rzeczywistości. Tworzą je konkretni ludzie – kobiety i mężczyźni, scentralizowane struktury o zasięgu ogólnokrajowym, lokale partyjne, system edukacyjny, aparat agitacji i propagandy (media), wymiar sprawiedliwości, policja, wojsko… Tak więc hipostaza zwykle porównywana do czarodziejskiej różdżki, u nas jest realnym bytem, aprobowanym przez sporą grupę ludzi, co dowodzi, że jesteśmy narodem, którego część lepiej czuje się w świecie fikcji, aniżeli w realu. Przykłady: bezkrytycznie przyjmuje wypowiedzi typu: „po raz pierwszy w dziejach Polska będzie mieć zrównoważony budżet”, albo: „nie ma się czego bać, koronawirus jest w odwrocie”. Jednocześnie zdaje się ignorować prognozę, że „szczyt pandemii dopiero przed nami”, albo że „czeka nas poważny kryzys gospodarczy”…

Dla części Polaków rzeczywistość widoczna gołym okiem nie ma większego znaczenia. Bez sprzeciwu przyjęła złowrogie słowa zawiadowcy, a od paru dni sternika (małej motorówki), że jeden z kandydatów na prezydenta najwyraźniej nie ma polskiej duszy ani serca. Jako polityk sam by tego nie wymyślił; ale od czego ma nadwornego filozofa, który przez lata zajmował się Platonem, czyli specjalistą od tego, co idealne, a nie rzeczywiste …

Trop platoński był żywy w wypowiedziach kandydata obozu władzy, który – idąc za głosem biskupa Kościoła z nazwy rzymskiego – przekonywał na wiecu przedwyborczym: „Próbuje się nam wmówić, że LGBT to ludzie. A to jest po prostu ideologia!”. Po wyborach słowa te ułatwiły zadanie policji, która bijąc młodych ludzi, w ten sposób rozprawiała z ideologią…

Prawdopodobnie nie są to ludzie, skoro główny policjant poproszony przez Senat o wyjaśnienie nadmiernej gorliwości podwładnych w biciu bezbronnych mówi o „unicestwieniu” demonstranta… Może się przejęzyczył? A może chodziło mu o „unieruchomienie” – na wzór amerykański, czyli kolanem w szyję? W końcu może powiedział, co myśli – zgodnie z nauką dr. Freuda. Unicestwienie to czynność prowadząca do stanu nicości, czyli eliminacja z bytu. Widzowie się nie przesłyszeli ani nie przeoczyli…

*

Rewolucja kaczystowska miała być rewolucją godności, wstawaniem z kolan, moralnością w polityce i tym podobnymi bzdurami… Po zaledwie kilku latach okazuje się zwykłym szalbierstwem. Oto inteligentna, wykształcona kobieta, żywo pamiętająca czasy ‘komuny’ – w dyskusji na temat poglądów i postaw – oznajmia wprost, że dała się kupić! Za własne pieniądze, które władza ściąga jej z podatków… Kategorie moralne, pełne inteligenckiej bezradności i świętego oburzenia, niczego tu nie wyjaśnią. Jest to przykład braku – odziedziczonego po komunie – elementarnej wiedzy ekonomicznej, którą kolejne ekipy rządów wolnej Polski konsekwentnie lekceważyły.

Gorzej, bo starsze pokolenia uwiedzione teraz transferami pieniędzy, przestały być wrażliwe na inne względy. Usprawiedliwia je Dorota Masłowska, pisząc: „Sytuacja starszego pokolenia jest dramatyczna. Świat w ciągu jego życia wywinął kozła i wszystko, na co pracowało, wszystko, w co wierzyło, zostało zdegradowane, ośmieszone, wywalone do kosza” (GW, 29.08.20). Najbardziej jest to widoczne w ciągu ostatnich kilku lat, kiedy instynkt samozachowawczy uczynił ich głuchymi i ślepymi na wszystko, co nie ma charakteru opiekuńczego. Wykorzystali to sprytnie Rydzyk i Kaczyński, tworząc armię ludzi, którzy swoją wiedzę i doświadczenie zamienili na fałszywą wiarę w panaplebana. Taki nie/oczekiwany kształt przybrały u nas procesy demograficzne i społeczne.

*

Na tym tle kształtuje się wrażliwość młodych ludzi, którzy w niebezpiecznej, a zarazem delikatnej dla siebie fazie – bez własnej woli i wiedzy – stali się zakładnikami brutalnej polityki i zostali wykreowani na kolejnego wroga Polski. Najpierw byli to komuniści i złodzieje, potem uchodźcy z pasożytami, emigranci, niepełnosprawni i kto tam jeszcze… Teraz jest to nieheteronormatywna młodzież spod znaku tęczy, symbolizującej przymierze Boga z ludźmi po katastrofie. Jednak młody człowiek, który jest in statu nascendi, czyli w stanie budowania własnej tożsamości we wszystkich jej aspektach, posiada naturalną wrażliwość na świat wartości. Ostro i przenikliwie widzi, co się wokół niego dzieje, konfrontuje idee (hasła) i rzeczywistość, podniosłe deklaracje polityków i nieprzyzwoite skutki ich działań, treści wygłaszane na lekcjach religii z praktykami stanu kapłańskiego…

Parę dni temu na kolejnej demonstracji w sprawie nagonki na LGBT zabrał głos 14-letni chłopak, zapewne były gimnazjalista, któremu naczelnik państwa wywrócił szkołę do góry nogami. Z przejęciem mówił, że nie chce żyć w kraju, gdzie się bije jego rówieśników, szczuje się na nich w mediach i na mobilnych bilbordach, gdzie kolor włosów jest powodem agresji, a słowa głoszone przez władzę świecką i duchowną nic nie znaczą. Powtarzał wielokrotnie, że ma 14 lat, ma na imię Mateusz i po skończeniu szkoły wraz z rówieśnikami, chce opuścić Polskę. Jeden z przytomnych dziennikarzy zauważył, że od lat żaden polityk opozycyjny nie miał takiego przemówienia…

Młodemu człowiekowi wypada gratulować odwagi, ostrości widzenia, wrażliwości i samowiedzy. Niech nie myśli o wyjeździe z Kraju i kolejnym oddawaniu pola destruktorom państwa (jak czyni opozycja), lecz o powolnym przejmowania jego spraw w swoje, młode ręce. Tak jak to robi młodzież Białorusi – dziewczęta i chłopcy, którzy codziennie wychodzą na ulice swoich miast, są spokojni, pogodni, uśmiechnięci. Nie dają się sprowokować siłom porządkowym, nie niszczą mienia publicznego, a jak ktoś chce stanąć na ławce, by lepiej widzieć, to ściąga buty…

*

Szary poseł, który działa poza wszelkim trybem, nie mógł się pogodzić z tym, że rewolucja polska miała charakter bezkrwawy, więc rozpoczął proces totalnej destrukcji państwa, odwołując się do „wartości”. Ale czas krwawych rewolucji powoli mija; żyjemy w zupełnie nowym świecie, który doświadcza pandemia, po co więc mnożyć ofiary… Nowe rewolucje mogą się dokonywać w sposób bezkrwawy, pod warunkiem, że ludzie, dla których wartości coś znaczą, będą tego chcieli. Białorusini dają dobry przykład…

J S 

 

6 komentarzy

  1. Obirek 03.09.2020
  2. eantipow 03.09.2020
  3. asc 04.09.2020
  4. lola lola12 05.09.2020
  5. Krystian 08.09.2020