Waldemar Piasecki: Karski, Rosenbergowie, Beria38 min czytania

10.06.2021

Mija właśnie siedemdziesiąta rocznica postawienia przed nowojorskim sądem małżeństwa Juliusza i Ethel Rosenbergów oskarżonych o zdradę narodową poprzez przekazanie Sowietom materiałów związanych z konstrukcją amerykańskiej bomby atomowej. Zostali uznani za winnych i zasądzono im karę śmierci. Znaczna część światowej opinii, w tym wiele autorytetów z papieżem Piusem XII angażowała się w ocalenie życia skazanych. Po dwóch latach sądowych odwołań i apelacji w kolejnych instancjach wyrok został ostatecznie utrzymany, a prezydent Dwight Eisenhower nie skorzystał z prawa łaski. Rosenbergowie zginęli na krześle elektrycznym.

Prezentujemy fragment trzeciego tomu „Manhattan” biograficznej trylogii „Jan Karski. Jedno życie” pióra Waldemara Piaseckiego bezpośrednio związany ze sprawą Rosenbergów w jej szerszym kontekście stosunków amerykańsko–sowieckich po śmierci Stalina. Książka ukaże się nakładem znanego krakowskiego wydawnictwa „Insignis”. Tytuł fragmentu pochodzi od redakcji.

Doktorat uzyskany w 1952 roku na Georgetown University radykalnie zmienił sytuację Karskiego na uczelni. Otrzymał własny kurs dotyczący teorii i praktyki systemu sowieckiego. Zaczął także być zapraszany z wykładami na uczelnie rządowe, głównie wojskowe. Zainteresowanie polskim wykładowcą o przeszłości wojennego bohatera i współczesnej reputacji antysowieckiej brało się z realiów zimnowojennych i jego wielkiego talentu komunikacyjnego w relacjach ze słuchaczami. Także jednak – rekomendacji prorektora i dziekana Szkoły Służby Zagranicznej Georgetown ojca profesora Edmunda Walsha, które otwierały wiele drzwi.

Wykładał swoim słuchaczom nie tylko jak wielkim zagrożeniem są Sowiety dla Ameryki, ale na czym polega fenomen ich państwa, władzy i społeczeństwa. W jaki sposób komunizm mógł zawładnąć Rosją i jej ludem, by stworzyć zdeterminowany i zdolny do wszystkiego Związek Sowiecki dążący do podporządkowania świata. Po uprzednim, jak zakładano w Moskwie, pokonaniu Ameryki, a czego oczywiście nikt w Waszyngtonie nie dopuszczał. Karski dostarczał wielu argumentów, dla których zamiary systemu sowieckiego nie mają szans realizacji, przestrzegał jednak przed niedocenianiem fanatycznego przeciwnika.

Temat był bardzo aktualny w kontekście amerykańsko–sowieckiego wyścigu atomowego czemu dodatkowej temperatury przydawała afera Juliusa i Ethel Rosnbergów. Jej temat pojawiał się podczas zajęć Karskiego na uczelniach rządowych, jak i w rodzimym Georgetown.

Musi pojawić się i tutaj. Przypomnijmy kim byli.

Julius Rosenberg był synem żydowskich imigrantów z Polski. Urodził się w osiemnastym roku w dzielnicy Lower East Side na Manhattanie. Od szkoły średniej sympatyzował z Ligą Młodych Komunistów, a oficjalnie do niej wstąpił, kiedy rozpoczął studia inżynierskie na wydziale elektrycznym New York City College. Wtedy też poznał trzy lata starszą Esterę Ethel Greenglass, córkę żydowskich imigrantów z Rosji. Od dziecka kształciła się jako piosenkarka i aktorka z ambicjami robienia kariery na Broadwayu. Ostatecznie została sekretarką w firmie spedycyjnej i działaczką młodokomunistyczną. Wzięli ślub w czterdziestym roku, krótko po uzyskaniu dyplomu przez Juliusa i zaangażowaniu go do pracy w labortorium służby łączności armii amerykańskiej.

W czterdziestym drugim Rosenberg został zwerbowany przez sowieckiego agenta Siemiona Siemionowa, oficjalnie przedstawiciela moskiewskiej centrali handlowej importującej ze Stanów maszyny przemysłowe. Prywatnie, odeskiego Żyda, biegle posługującego się angielskim i francuskim, elokwentnego i obytego towarzysko. Szybko jednak prowadzenie agenta przejął oficer wywiadu sowieckiego Aleksander Fieklisow, oficjalnie występujący jako Aleksander Fomin w roli konsula Związku Sowieckiego w Nowym Jorku. Po jego kierunkiem Julius zaczął montować siatkę szpiegowską złożoną głównie z inżynierów i techników o komunistycznych inklinacjach pracujących dla przemysłu zbrojeniowego. We wrześniu czterdziestego czwartego Fieklisow zwerbował Davida Greenglassa, który dwa miesiące wcześniej, jako sierżant armii amerykańskiej rozpoczął pracę w tajnym ośrodku atomowym Los Alamos. W wojsku służył od półtora roku. Wytypował go do werbunku Julius Rosenberg, jego własny szwagier. Zapewne po naradzie z żoną. Z kolei decydującą rozmowę o przejściu na sowiecką służbę przeprowadziła z Greenglassem jego własna żona Ruth. Od wyjazdu męża na służbę, udostępniała mieszkanie Rosenbergowi do przechowywania sfotografowanych dokumentów technicznych. Wędrowały one następnie do sowieckiego konsulatu przy Wschodniej 61 Ulicy i Piątej Alei na Manhattanie, gdzie mieściła się rezydentura wywiadu. Placówka ta w żargonie jej pracowników zwana była „Zawod”, czyli „Fabryka”. Roboty było tyle, że parokrotnie… „na zawodie” zabrakło mikrofilmów i trzeba było czekać na dostawę nowych.

Wykradane były zresztą nie tylko dokumentacje. W Boże Narodzenie czterdziestego czwartego Rosenberg spotkał się z Fieklisowem w popularnej i tłumnie odwiedzanej restauracji szybkiej obsługi „Horn & Hardart” na nowojorskim Times Square, gdzie wręczył mu w formie – jak patetycznie oznajmił – prezentu „dla wielkiego narodu sowieckiego” kompletny zapalnik zbliżeniowy. Był to ówczesny cud techniki militarnej. Urządzenie detonowało ładunek bomby lub pocisku artyleryjskiego po zbliżeniu się do celu na określoną odległość, a nie przy zderzeniu z nim, jak w przypadku zapalnika zderzeniowego czy po określonym czasie od wystrzelania, jak w zapalniku czasowym. Zapalnik zbliżeniowy w radykalny sposób zwiększał skuteczność rażenia. Pozyskanie urządzenia, którego Sowieci nie mieli, było oczywistym sukcesem wywiadowczym.

Zapalnik zbliżeniowy i miejsce przekazania go w ręce sowieckie

W czterdziestym piątym Rosenberg został zwolniony z pracy w laboratorium wojskowym, bowiem ujawnione zostały jego związki z komunistami, które zataił. Założył własny warsztat elektrotechniczny i kontynuował działalność szpiegowską.

David Greenglass pozyskiwane z Los Alamos materiały przekazywał do Nowego Jorku przez kuriera Harry’ego Golda. Był on chemikiem i komunistą z Filadelfii, synem żydowskich emigrantów z Rosji, urodzonym jako Henrich Gołodnicki. Podróżowal po Stanach jako przedstawiciel kompanii cukrowniczej Suger Penn. Był także kurierem materiałów, jakie przekazywał mu Klaus Fuchs, czołowy naukowiec Projektu Manhattan, w ramach którego powstawała amerykańska bomba atomowa. Utalentowany fizyk niemiecki i aktywista komunistyczny, emigrant do Anglii, gdzie pracował w projekcie atomowym zaś po uzyskaniu obywatelstwa brytyjskiego, od czterdziestego trzeciego już w Los Alamos.

Gold „towar” od Greenglassa i Fuchsa oddawał nowojorskiemu konsulowi sowieckiemu Aleksandrowi Jackowowi, występującemu oficjalnie jako Aleksander Jakowlew.


Artykuł podzielony na strony.
Numery stron (na dole) są aktywnymi odnośnikami.