07.02.2022

Zabierałem się do pisania o kolejnych zajęciach on-line w Szkole Filmowej im. Krzysztofa Kieślowskiego w Katowicach, gdy dostałem list od kogoś, kto obejrzał mój, wznowiony po 25 latach, „Shtetl”.
.
Mieszkam na Podlasiu i widzę, jak małymi kroczkami zbliża się kolejna Zagłada. Widzę kolejne tereny, odgradzane drutem żyletkowym i ludzi, uwięzionych w nich na zamarzniętym bagnie, w pokrytym śniegiem przemoczonych, w zlodowaciałych ubraniach, mordowanych na naszych oczach. Ludzi, którzy na nasz widok płaczą i błagają na kolanach o pomoc. Matki, schowane w jamach, tulące do piersi małe dzieci. Patrząc na pamiątki po więźniach obozów koncentracyjnych, myślę o tym, co teraz znajdujemy w lesie na Podlasiu. O szydełkowej sukience z koralikami, o dziecięcych rysunkach, o myjce do mycia pleców, o dokumentach, ubraniach, kosmetykach. Idąc przez dawny cmentarz żydowski, myślę o tym, że kilkadziesiąt lat temu moi sąsiedzi palili swoich sąsiadów w stodołach. Patrząc na plakaty „murem za polskim mundurem”, nie mogę nie myśleć o tym, czy i dziś nie byliby zdolni do podobnych zbrodni. I myślę o tej dumie, z jaką moi rodacy mówią o tym, że wśród nich było najwięcej Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Gdzie jesteście teraz? Gdzie jest ta wasza sprawiedliwość? Przecież Auschwitz już się zbliża, już słychać jego kroki…
Czytając ten list, pomyślałem o dylemacie, jaki mam od czasu obejrzenia w 1985 roku, „Shoah” Claude’a Lanzmanna, francuskiego dokumentu o Holokauście: jak opowiadać o tragicznych wydarzeniach historycznych widzowi, który nie sięga do nich swoją pamięcią? Zamieniając te wydarzenia w filmy fabularne jak „Lista Schindlera” Spielberga, czy „Pianista” Polańskiego, upraszcza się prawdę psychologiczną ich uczestników. Podobny był dylemat Sophie Turkiewicz, dziś 75-letniej reżyserki australijskiej, którą z Sydney zaprosiłem elektronicznie do Szkoły Kieślowskiego.

Jej matką była 16-letnia sierota, analfabetka ze wschodniej Polski, która trafiła do syberyjskiego gułagu, a stamtąd po półtorarocznej ucieczce od głodu i śmierci do formującej się na południu armii Andersa. W afrykańskim obozie dla polskich uchodźców Helena spotyka włoskiego jeńca wojennego, Valiero. W 1946 roku rodzi się z tego związku Sophie. Jej ukrywający swoją przeszłość ojciec wraca do swojej rodziny we Włoszech. Helena i Sophie emigrują do Australii, gdzie matka wychodzi za mąż, umieszczając 7-letnią Sophie (w środku zdjęcia), w sierocińcu w Adelaide.

Gdy 27-letnia Sophie kończy w Sydney szkołę filmową, ze strzępów swoich rozmów z matką, pisze scenariusz półgodzinnego filmu fabularnego pod tytułem „Listy z Polski”. Akcja filmu dzieje się w roku 1950 w Sydney. Helena (w filmie Dora) i jej 4-letnia córeczka, mieszkają w wynajętym pokoju. Matka sprząta pokoje biurowe, czytając wieczorami pisane listy od ojca dziewczynki, który z Włocha staje się Polakiem, a którego przyjazd z jakichś powodów się opóźnia.

Dora flirtuje z nocnym portierem; jak ona, samotnym emigrantem. Film składa się z dialogów między nimi, które dzisiaj (a może już wtedy), zgrzytają swoją sztucznością, ale pokazywany na szkolnym festiwalu wywołuje zainteresowanie australijskiego producenta. Sophie Turkiewicz ma napisać nowy scenariusz, tym razem pełnometrażowy, pokazujący Helenę na tle powojennej emigracji europejskiej do Australii. Film ma mieć tytuł „Silver City”. Helena będzie nazywała się Nina. Jej rolę zagra świeżo przybyła z Polski młoda aktorka Gosia Dobrowolska.

Realizacja „Silver City” trwa 5 lat. Poza brakiem funduszów powodem opóźnień jest niekończąca się praca nad scenariuszem. Sophie nie potrafi wyobrazić sobie polskiej przeszłości jej matki, która o przeszłości nie chciała albo nie potrafiła z nią mówić. Producenci zaniepokojeni, że Nina jest postacią „znikąd”, angażują jako współautora scenariusza Thomasa Keneally, australijskiego autora książki „Listy Schindlera”, na której postawie powstał później film Spielberga. W nowej wersji Nina i inni pasażerowie statku emigrantów przybywają ze „wschodniej Europy”. Z kilku dialogów dowiadujemy się, że, niektórzy przeżyli niemieckie obozy koncentracyjne. Ani słowa o Polsce, Syberii, armii Andersa. Jedyną inspiracją z prawdziwego życia Heleny jest jej włoski romans z żonatym mężczyzną, w „Silver City” przeniesiony do Sydney, gdzie Helena odbija go innej.
Amerykański recenzent New York Times nazywa film „soap opera”, pisząc, że stracono szansę opowiedzenia o powojennej emigracji australijskiej, ale prasa australijska jest pełna pochwał dla tej powojennej „love story”. Znana australijska gwiazda filmowa, którą po podpisaniu kontraktu na rolę Niny, zastąpiono Gosią Dobrowolską, wygrywa sprawę sądową, powodując niewypłacalność producenta i wstrzymanie dystrybucji filmu.

Zawiedziona swoim fabularnym debiutem, 10 lat po premierze „Silver City”, Sophie zaczyna na nowo szperać w starych zdjęciach matki, która kończąc 80 lat, z objawami demencji, umieszczona jest w domu opieki. W czasie weekendowych wizyt Sophie filmuje wspólne oglądanie zdjęć, próbując uruchamiać coraz dalej odchodzącą pamięć.

Oglądając kroniki filmowe z drugiej wojny światowej, filmy o Syberii i armii Andersa, dokumenty o australijskiej emigracji powojennej, a potem zdjęcia z jej własnego życia studentki filmu, Sophie dochodzi do wniosku, że to nie jej matka, której postaci „fabularyzacja” nie powiodła się w „Silver City”, ale ona sama, córka emigrantki, powinna stworzyć opowieść o swojej „niegdyś matce”.
Skończony po śmierci Heleny w roku 2013 dokumentalny film pod tytułem „Once my Mother” („Niegdyś moja matka”), łączący dramatyczne materiały archiwalne pierwszej polowy 20. wieku z osobistą narracją reżyserki, był wielkim sukcesem. Szukając odpowiedzi na pytania o fizyczne i psychiczne granice ludzkiej wytrzymałości w obliczu śmierci, a potem w budowie nowego życia, Sophie Turkiewicz opowiedziała przejmująco o naszej potrzebie tożsamości.

Cdn.

Marian Marzyński
Polski i amerykański dziennikarz, reżyser filmowy i scenarzysta. Ur. 12 kwietnia 1937, zmarł 4.04.2023. Mieszka stale w USA. Album autobiograficzny Mariana Marzyńskiego KINO-Ja. ŻYCIE W KADRACH FILMOWYCH jest do nabycia w księgarni internetowej UNIVERSITAS i w sklepach taniej książki.
Witryna Marzyńskiego LIFE ON MARZ
Marian Marzyński: Nie odchodź serce
Ożeniony ze szlachcianką (100)
12.03.2023
Siedzimy jak tysiące razy przedtem przy kawiarnianym stoliku. Szlachcianka naprzeciw mnie, a w jej tle wielkie okno wychodzące na zatokę Miami…Ożeniony ze szlachcianką (99)
13.02.2023
Jestem w Izraelu na dokumentacji nowego filmu. Jako dziecko bylem okupowany przez Niemców w Warszawie i dlatego z sympatii do okupowanych przez Izrael Palestyńczyków zabrałem…Ożeniony ze szlachcianką (98)
31.01.2023
2017. Po pierwszym łyku zupy grochowej, która odgrzewana lepiej smakuje, tak sobie gwarzymy: Ty: — Po co on te bombowce wysłał do Syrii? Żeby ukarać? Kogo?…Ożeniony ze szlachcianką (97)
23.01.2023
Pod drzewami dookoła rezerwuaru wodnego w Bostonie „Klub spacerujących kobiet” zainstalował wspomnieniowe ławeczki. Gdy ktoś ze spacerowiczów umiera, rodzina lub przyjaciele…Ożeniony ze szlachcianką (96)
17.01.2023
W pociągu z Warszawy na odchudzanie w Cetniewie siedzę obok zakonnicy. Już mam ja zagadać, gdy zaczyna szeptać zdrowaśki. Nie mam tremy wobec duchownych,…Ożeniony ze szlachcianką (95)
09.01.2023
What country are we in? United States. What state? Massachusetts. What city? Boston. Year? 2022. What date? September…Ożeniony ze szlachcianką (94)
21.12.2022
Nasz syn Bartek napisał list do syna mojego zmarłego przyjaciela Mariusza Waltera. Przetłumaczyłem to na polski. Piotr, życie popędziło nas w różne…Ożeniony ze szlachcianką (93)
12.12.2022
W rocznicę wydarzeń, które naszą beztroską Amerykę zamieniły w kraj niebezpieczny znaleźliśmy się na lotnisku w Bostonie w drodze do Miami. Tego historycznego…Ożeniony ze szlachcianką (92)
05.12.2022
— Znów wybierasz się na Kubę i znów za własne pieniądze, to znaczy, że nikogo ten temat nie interesuje — grzmi z drugiego pokoju Grażyna, gdy zamawiam…Szkoła Kieślowskiego (10)
25.01.2022 25 lat po premierze telewizyjnej, dziś, we wtorek, 25 stycznia 2022, w przeddzień światowego dnia pamięci Holokaustu (w Polsce w środku nocy), mój film „Shtetl” będzie miał swoja re-premierę w kanale „Frontline” na YouTube. Z udziałem nowej generacji widzów, urodzonych w latach 1980-2000, „klasyczne” filmy „Frontline”, do których należy „Shtetl”, osiągają
Szkoła Kieślowskiego (9)
3.12.2021 Jedno ze spotkań poświęciłem patronowi szkoły, Krzysztofowi Kieślowskiemu, który jako student Szkoły Filmowej w Łodzi w roku 1966 nakręcił dokumentalny „Urząd”. Była to obserwacja z punktu widzenia urzędniczki biura ubezpieczeń, która uczyła interesantów jak wypełniać formularze, aby urząd dowiedział się o „całokształcie” ich życia. W epoce PRL każde
Szkoła Kieślowskiego (8)
21.11.2021 Moje elektroniczne wejście do klasy w szkole filmowej Kieślowskiego, Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach pozbawione było jakiejkolwiek emocji. Spojrzałem na lekko wystraszone twarze w kwadracikach. Tylko Ślązaczka Aga i Rosjanka z Kazania Maria miały uśmiechy na twarzy. Z liczby tych obrazków wynikało, że spośród 18 zgłoszonych studentów dwie trzecie zdezerterowało już przed rozpoczęciem
Szkoła Kieślowskiego (6)
11.11.2021 Miałem już się zabrać do następnej refleksji o moich zajęciach filmowych w Szkole Kieślowskiego, gdy przyszedł mail z Paryża od przyjaciela Kuby Wiśnickiego, który kiedyś, za moją namową, zaczął pisać w tej witrynie, ale przestał. Ostatni wpis był o jego matce, która w czasie wojny ratowała Żydom życie. Zamieszczam jego zdjęcie i oddaję mu głos. Siedzę
Szkoła Kieślowskiego (5)
03.11.2021 Przed pojawieniem się w klasie postanowiłem wykopiować i pokazać studentom klatki z „Gadających głów” Krzysztofa Kieślowskiego, filmu, który po raz pierwszy oglądany zrobił na mnie olbrzymie wrażenie. 10 lat przed upadkiem komunizmu Polacy od lat 2 do 100 zachowali pod “reżymem”, trzeźwe spojrzenie na siebie i swój los. Pytanie do moich studentów: co po uzyskaniu
Szkoła Kieślowskiego (4)
28.10.2021 Wśród studentów, którzy zapisali się na moje zajęcia z reżyserii filmu dokumentalnego w Szkole im. Kieślowskiego, znalazła się 25- letnia M., Rosjanka urodzona w Kazaniu, mieście, gdzie urodził się Grażyny ojciec, Alfred Jankowski, syn gajowego w carskich lasach. Nie są to moje jedyne związki z Rosją i Rosjanami. W sierocińcu księży w Łażniewie wyzwolili nas