07.08.2022
Kibice kolarstwa obserwujący wielkie toury wiedzą, że często ich sprawozdawcy mówią o dwóch wyścigach na tym samym etapie. Chodzi o sytuację, gdy liderzy skupiają się na wzajemnym pilnowaniu się, pozwalając różnym outsiderom na wielominutowe harce przed peletonem, zazwyczaj jednak na bezpieczną, a zawsze kontrolowaną odległość, aby ich wyprzedzić na mecie. Czasem jednak uciekinierom udaje się coś ugrać i zająć przyzwoitą pozycję.
Innego sensu nabrało pojęcie „dwóch wyścigów” w dopiero co zakończonym wyścigu dookoła Polski, Tour de Pologne. Otóż na każdym z siedmiu rozgrywanych etapów Polacy zajmowali odległe miejsca, ale byli wyróżniani w kategorii „najlepsi polscy zawodnicy”. Tak się też stało po ostatnim etapie w Krakowie, gdzie taką nagrodę otrzymał nasz rodak, który uplasował się w łącznej klasyfikacji całego wyścigu… pod koniec trzeciej dziesiątki.
Gdy się jednak przez chwilę zastanowić, to łatwo o olśnienie, że my w tak rozumianych dwóch wyścigach uczestniczymy w wielu konkurencjach, a być może to jest nasza specjalność.
Weźmy na przykład demokrację. Według obecnych władz żyjemy w najlepszym ze światów, podczas gdy twarda rzeczywistość znaczona rządami poza konstytucyjnego ośrodka decyzyjnego i uwiądem instytucji demokratycznych skazuje nas na rozgrywkę wśród takich państw, jak Węgry Orbana czy Turcja Erdogana, w niedalekim dystansie od Białorusi, Rosji czy Chin. A trzeba pamiętać, że tę grupę zasilają jeszcze takie kraje, jak Korea Północna czy Kuba.
W rankingu wolnych mediów obsunęliśmy się do drugiej pięćdziesiątki na prawie dwieście państw należących do ONZ, co można uznać za pocieszające: jeszcze nie jest najgorzej.
W wersji propagandowej jesteśmy też mocarstwem gospodarczym. Tymczasem rekordowa inflacja pogrąża nasze szanse rozwojowe i nadzieje na poprawę warunków życia, a absurdalny spór z Unią Europejską pogarsza jeszcze sytuację przez zablokowanie środków, które pomogłyby zapobiec degradacji cywilizacyjnej wielu regionów i poszerzaniu strefy ubóstwa ich mieszkańców.
Jesteśmy też wśród harcowników w konkurencji „zwalczanie skutków pandemii”: rywalizujemy z tymi, którzy przeprowadzają niewiele testów i wykazują się wysokim poziomem zachorowań i, niestety, liczbą zgonów.
A w której grupie jesteśmy w konkurencji „kultura na co dzień”?
Żeby wrócić jeszcze przez chwilę do sportu i przypomnieć holenderskiego trenera polskich piłkarzy i autora tekstów literackich Leo Beenhakkera, wygryzionego przez twardych działaczy „polskiej szkoły trenerskiej”, to według niego, po kilku latach obserwacji polskiej rzeczywistości, mieściliśmy się gdzieś w odległości 30 lat od przodujących w tej dyscyplinie krajów europejskich. Że tak jest, doświadczamy tego stale, obserwując traktowanie przez rodaków wspólnego mienia, zachowanie w miejscach publicznych czy nienawistne formy dyskursu politycznego i międzypokoleniowych relacji. Wiele też o tym mówi poziom usług publicznych, zwłaszcza ochrony zdrowia i edukacji.
Czas na korektę, zmianę sztabu trenerskiego i wielką pracę od podstaw, aby jak najszybciej opuścić grupę harcowników drugiego wyścigu.