Stanisław Obirek: Długa droga do Dnia Holocaustu11 min czytania

27.01.2023

Od 2005 roku 27 stycznia, dzień wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau przez Armię Czerwoną w 1945 roku, to światowy Dzień Holocaustu. Został wprowadzony na mocy uchwały przez Zgromadzenie Ogólne ONZ dla uczczenia ofiar żydowskich zamordowanych w czasie II wojny światowej.

Jak się wydaje, w powszechnej świadomości Polaków ten dzień budzi mieszane uczucia. Jednym z powodów jest brak jednoznacznego stanowiska Kościoła katolickiego. Warto się zastanowić dlaczego tak się dzieje.

Jednym z powodów jest poczucie zagrożenia dla własnej narracji, że najważniejszą ofiarą faszyzmu byli chrześcijanie, co ma dokumentować zastęp fabrycznie wręcz produkowanych świętych i męczenników z Maksymilianem Kolbe na czele. Ale produkcja świętych nie wyczerpuje problemu. Istotnym powodem braku włączenia się w debatę na temat Holocaustu jest niechęć do udostępnienia archiwów kościelnych, które być może skrywają nie tak bardzo heroiczne aspekty zachowań ludzi kościoła w chwili próby.

Pozwolę sobie na osobiste wspomnienie. Otóż w 2000 roku w Sztokholmie została zorganizowana ogromna międzynarodowa konferencja na temat Holocaustu właśnie. Z Polski miał wziąć w niej udział jezuita Stanisław Musiał. Niestety ze względu na swoje zaangażowanie w dialog chrześcijańsko-żydowski znalazł się pod obstrzałem gorliwych obrońców niepokalanej historii Polaków. Wyróżniał się w tych napadach ks. Waldemar Chrostowski. Sprawa stała się tak drażliwa, że przełożeni zakonni zakazali Musiałowi wypowiadania się w tych sprawach. Stało się to pod naciskiem wielu biskupów.

Dobrze pamiętam tamte czasy bo byłem wtedy bezpośrednim przełożonym Musiała i próbowałem go bronić przed krzywdzącymi atakami. Zaszczuty Musiał nie chciał lecieć do Sztokholmu, więc poleciałem zamiast niego. To właśnie ta konferencja doprowadziła do ogłoszenia pięć lat później Dnia Holocaustu. Dzisiaj w Polsce brak następców Musiała, natomiast nie brak następców Chrostowskiego, który zresztą dzielnie kontynuuje misję obrony kościoła przed „pomówieniami” Żydów i ich sługusów.

Pojawił się jednak znamienny wyjątek to łódzki biskup Grzegorz Ryś, który w tych dniach opublikował ważną książkę. Stała się ona pretekstem do licznych spotkań promocyjnych.

Na jednym z nich w muzeum Polin 18.01 Grzegorz Ryś kilkakrotnie powtórzył, że historia łączy, a polityka historyczna dzieli. Zaciekawił mnie ten optymizm łódzkiego biskupa, który żyje w kraju, w którym to właśnie polityka historyczna święci triumfy, a fakty historyczne popadły w niełaskę. I to nie tylko polityków, którzy z natury swojej profesji używają przeszłości do forsowania swoich ideologicznych projektów. Coraz więcej historyków wyraźnie lepiej się czuje w roli patriotycznych, a nawet nacjonalistycznych mentorów niż analityków nagich faktów historycznych. Dotyczy to zwłaszcza tematów trudnych – by nie powiedzieć mrocznych – z naszej przeszłości jak stosunki z sąsiadami czy z mniejszościami narodowymi.

Zdecydowany prym wiedzie w tym pochodzie prof. Grzegorz Kucharczyk, o którym nie tak dawno na łamach GW pisała prof. Anna Wolff-Powęska (8.10.2022) czy prof. Andrzej Nowak, którego sylwetkę również na łamach GW przedstawił Piotr Głuchowski (13.01.2023). Pod piórem tych historyków fakty z przeszłości świadczą o wielkości Polski i małości jej sąsiadów, czy to zza wschodniej, czy zachodniej granicy. Obaj są też ulubieńcami obecnej władzy, która z polityki historycznej uczyniła narzędzie nacjonalistycznej propagandy, zamieniając placówki dyplomatyczne na całym świecie w ośrodki propagandy „jedynej słusznej wersji historii”. Nie muszę wspominać o legionie „historyków”, na nowo piszących dzieje polsko-żydowskie, piętnujących jednocześnie historyków, którzy ośmielają się przywoływać fakty i nie składają broni wobec nachalnej propagandy.

Nawiasem mówiąc, Anna Wolff-Powęska przed 20 laty w 2003 roku opublikowała niezwykle pouczające studium A bliźniego swego… Kościoły w Niemczech wobec „problemu żydowskiego”. Jak pisze Wydawca: „Przedmiotem opracowania jest stosunek przedstawicieli hierarchii kościelnej i społeczności chrześcijańskiej, skupionej w Kościołach ewangelickich i w Kościele katolickim w Niemczech do Żydów w XX wieku, szczególnie w warunkach hitlerowskiego państwa totalitarnego. Pogłębiona próba ukazania historycznej ewolucji postawy Kościołów niemieckich i ich przedstawicieli (od hierarchów, przez szeregowe duchowieństwo po rzesze wiernych) wobec „kwestii żydowskiej” nie ma służyć usprawiedliwianiu czy potępianiu postawy ludzi Kościoła, lecz nade wszystko wyjaśnianiu. Zrozumienie wielce skomplikowanych i kontrowersyjnych kwestii ułatwia szerokie tło historyczne i mnogość źródeł, do których odwołuje się autorka”.

Dla mnie szczególnie istotne było omówienie wspólnego dla wszystkich kościołów (prawosławnych, katolickiego i protestanckich) antyżydowskiego dziedzictwa Ojców Kościoła. Wśród nich szczególnie wyróżnia się wśród nich Jan Chryzostom (350-407) zwany też Złotoustym; ale również szczególnie wpływowy św. Augustyn (354-430) nie miał nic dobrego do powiedzenia o Żydach. Ta tradycja utrzymała się właściwie do naszych czasów, a w niektórych kościołach jest wręcz obowiązująca.

W tym kontekście najnowsza książka Rysia, opublikowana przez Wydawnictwo WAM, „Chrześcijanie wobec Żydów. Od Jezusa po inkwizycję. XV wieków trudnych relacji”, budzi zrozumiałe zaciekawienie. Zresztą nie tylko ze względu na temat, ale również na Autora, który szerszej publiczności znany jest raczej z działalności duszpasterskiej niż naukowej. Dla mnie pozostaje on jednak przede wszystkim historykiem, który terminował u najlepszego mistrza księdza profesora Jana Kracika, znanego właśnie z szacunku do faktów i stroniącego od ich ideologicznych interpretacji.

Od razu muszę powiedzieć, że tzw. kościelna kariera, na którą wszedł w 2007 roku, gdy został rektorem seminarium duchownego w Krakowie, a zwłaszcza gdy w 20011 został biskupem, oznaczała dużą stratę dla polskiej mediewistyki. Dobrze, że zdołał w 2000 roku się habilitować publikując świetną monografię o czeskim reformatorze średniowiecznym: „Jan Hus wobec kryzysu Kościoła doby wielkiej schizmy”. Zdołał też opublikować dwie inne książki, „Inkwizycję” w 1997 i „Celibat” w 2002. Obie wielokrotnie zresztą wznawiane. Na nową książkę historyczną trzeba było czekać aż do 2023 roku. Ale warto było.

Zdaniem profesora Szymona Rudnickiego, znawcy XX-wiecznych ruchów politycznych, które z antysemityzmu uczyniły swój znak rozpoznawczy, najważniejszymi ustaleniami Rysia są dwie sprawy: zrównanie chrześcijańskiego antyjudaizmu z antysemityzmem oraz zwrócenie uwagi nie tylko na słowa (dokumenty papieskie), ale i czyny (konkretne zachowania chrześcijan). Są to kwestie w istocie kluczowe i wcale nie techniczne.

Debaty na temat różnicy między antyjudaizmem a antysemityzmem zwykle kończą się dość karkołomnymi próbami usprawiedliwiania chrześcijaństwa i przeciwstawianiu go „pogańskiemu” faszyzmowi. Argumentem decydującym w tej debacie miałby być dokumenty papieskie „broniące” Żydów. Ryś nie wdaje się w jałowe spory terminologiczne, ale pozwala mówić faktom. Owszem: sporo dokumentów cytuje. Czyni użytek z fundamentalnego zbioru izraelskiego historyka Shlomo Simsonha, który tak naprawdę posłużył mu za ramę całej książki. Jak pisze: „Jako swego rodzaju »źródłową oś« analiz zdecydowałem się przyjąć monumentalną edycję tekstów źródłowych dokonaną przez Shlomo Simonsohna, zatytułowaną The Apostolic See and the Jews (Stolica Apostolska i Żydzi). Uważam to za decyzję słuszną, gdyż sytuuje całą narrację na twardym gruncie historycznym.

Równie istotne są odwołania do głośnej książki Davida Nirenberga, Anti-Judaism. The History of a Way of Thinking (Antyjudaizm. Historia sposobu myślenia), czy monografii Magdy Teter Blood Libel. On the Trail of Antisemitic Myth). Jednak za najważniejsze i prawdopodobnie najbardziej szokujące dla wielu czytelników jest aprobujące odwołanie się do tezy protestanckiego historyka Holocaustu Johna K. Rotha.

Otóż Roth w różnych swoich książkach powtarza tezę, że „jeśli [nawet] chrześcijaństwo nie było wystarczającym warunkiem, by się wydarzył Holocaust, to było jednakże warunkiem koniecznym dla zaistnienia tej klęski”. Ryś dodaje swój komentarz: „Zapewne z takiej właśnie świadomości dopiero po Zagładzie zrodziła się w Kościele radykalna zmiana w nauczaniu i w podejściu do Żydów i judaizmu”. To prawda, jednak z zastrzeżeniem, że „ta radykalna zmiana” nie doszła do Polski. Dlatego ważne byłoby przetłumaczenie na język polski przynajmniej podstawowej książki Johna K. Rotha The Failures of Ethics: Confronting the Holocaust, Genocide, and Other Mass Atrocities z 2015 roku. Wiele uwagi poświęcił w niej jednemu z najważniejszych bodajże świadków Holocaustu Elie Wieselowi.

Jego zdaniem:

Wiesel pomaga chrześcijanom zrozumieć nie tylko to, że judaizm jest autonomiczny, autentyczny i atrakcyjny, co jest niezależne od chrześcijaństwa, ale także, że judaizm testuje i rzuca wyzwanie chrześcijanom i chrześcijaństwu, w szczególności zmuszając nas, chrześcijan, do głębokiego zastanowienia się, czego powinniśmy nauczać i jak powinniśmy postępować. Pierwsze z głównych wkładów Wiesela w zrewidowane i odnowione chrześcijańskie rozumienie judaizmu jest to, że może on pomóc nam, chrześcijanom, stać się lepszymi chrześcijanami, stawiając czoła ciągłemu wyzwaniu judaizmu wobec chrześcijaństwa.

W tej książce pojawia się też krótka formuła: „Chrześcijaństwo było koniecznym warunkiem Holocaustu. Bez chrześcijaństwa = bez Holocaustu”. Trudno o jaśniejsze przedstawienie sprawy roli chrześcijaństwa w tej największej tragedii nie tylko Żydów, ale i całej ludzkości.

W Polsce nadal dominuje przekonanie, że Zagłada to przede wszystkim dzieło pogańskiej ideologii faszystowskiej, której ofiarą padli nie tylko Żydzi, ale i chrześcijanie. By to zmienić, konieczne jest podjęcie wysiłku przepracowania pamięci polskich katolików, podobnie jak to się stało w wielu krajach Europy Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych. Jednak nie stało się to z dnia na dzień, ale dzięki wysiłkowi wielu badaczy zarówno chrześcijańskich, jak i żydowskich. Dziwią więc, przy całym podziwie dla erudycji Autora tak znaczące pominięcia, jak książki Davida I. Kerzera (dostępne również w polskim tłumaczeniu) czy Julesa Isaaca (ciągle czekające na tłumaczenie). Zwłaszcza ten drugi autor, francuski historyk, który stracił całą rodzinę w Holocauście, z sam cudem uniknął śmierci, wpłyną na nauczanie papieży po II wojnie światowej, wprowadzając pojęcie „nauczania pogardy”.

Jednak dobrze się stało, że to właśnie Wydawnictwo WAM wydało książkę abpa Grzegorza Rysia, gdyż to właśnie to jezuickie wydawnictwo jest wielce zasłużone w wydawaniu nie tylko tekstów źródłowych (słynna sesja dokumentów kościelnych wydawana przez wieloletniego dyrektora WAM-u Henryka Pietrasa), ale również wielu autorów żydowskich jak Abraham Joshua Heschel czy jego uczniów Byrona L. Sherwina i Harolda Kasimowa. Być może ta ważna książka polskiego hierarchy stanie się początkiem serii, która wypełniłaby dotkliwą lukę w znajomości tej istotnej dla chrześcijańsko-żydowskiej bolesnej historii.

Na koniec warto wspomnieć, że abp Grzegorz Ryś jest przewodniczącym komitetu episkopatu ds. dialogu z judaizmem napisał, który kilka dni temu z okazji kolejnego dnia judaizmu napisał:

Świętujemy XXVI już Dzień Judaizmu w Kościele katolickim w Polsce. Jego potrzeba wynika z rosnącego, jak mamy nadzieję, przekonania, że bez nieustannie pogłębianej świadomości żydowskich korzeni i zawsze aktualnego żydowskiego wymiaru chrześcijańskiej wiary, sama tożsamość chrześcijaństwa i Kościoła ulega zagubieniu. W rezultacie zanika obecność chrześcijan w świecie, a ich religijność często okazuje się podatna na rozmaite formy bałwochwalstwa, herezji i innych ludzkich idei. Orędzie chrześcijańskie staje się wówczas niezrozumiałe.

Te słowa znakomicie korespondują z treścią jego ostatniej książki, która zasługuje na pełniejsze i krytyczne omówienie, a nie tylko okolicznościową wzmiankę. Mam nadzieję, że tak się stanie i że zapoczątkuje ona tak potrzebny polskiemu Kościołowi namysł już nie tylko nad „XV wiekami trudnych relacji”, ale nad całą historią. Być może szczególnie nad wiekiem XX, w którym wydarzył się Holocaust.

Swoją drogą ciekaw jestem ilu polskich biskupów podziela myślenie Grzegorza Rysia, o księżach nie wspominając. Moja znajomość tej instytucji podpowiada mi, że raczej niewielu.

<strong>Stanisław Obirek</strong>
Stanisław Obirek

 (ur. 21 sierpnia 1956 w Tomaszowie Lubelskim) – teolog, 
historyk, antropolog kultury, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były jezuita.

Prof. Obirek pisał niedawno m.in…

PP Komentatorów prosimy, by uwzględnili fakt, że wszystkie komentarze są czytane przez moderatora. Niektóre są publikowane natychmiast, inne nie; reguluje to system automatycznie zgodnie ze swoimi regułami. Wielokrotne wpisanie tego samego komentarza nic nie daje: musi on tak czy tak poczekać na zatwierdzenie. Może to oznaczać oczekiwanie na efekt nawet 24 godziny.

 

10 komentarzy

  1. Andrzej Koraszewski 27.01.2023
  2. Stanislaw Obirek 27.01.2023
  3. Andrzej Koraszewski 28.01.2023
    • Andrzej Koraszewski 28.01.2023
  4. Stanislaw Obirek 28.01.2023
  5. Zbigniew 29.01.2023
    • adam 03.02.2023
      • Stanisław Obirek 03.02.2023
  6. slawek 30.01.2023
    • Pietrek 09.02.2023