Zbigniew Szczypiński: Twarde lądowanie5 min czytania

27.03.2023

Chciałaby dusza do raju… a pospolitość skrzeczy!

Photo by PaliGraficas on Pixabay

Można chodzić z głową w chmurach i myśleć o świecie, w którym najważniejsze decyzje podejmować będą algorytmy realizujące jedynie racjonalne scenariusze dotyczące przyszłości, racjonalne to znaczy optymalne w danych warunkach. Taki świat to świat, w którym nie będzie wojen – tych najbardziej nieracjonalnych działań podejmowanych przez ludzi w imię ich jednostkowo rozumianych interesów. Taki świat to zdolność zapanowania nad zagrożeniami, wynikającymi z niekontrolowanych wzrostów populacji ludzi na planecie Ziemia i nieuchronnej, jak dotąd, klęski klimatycznej zagrażającej tej naszej małej planecie.

Żeby się tak nie stało trzeba zmienić obecny model wypracowania kluczowych dla świata decyzji, decyzji podejmowanych w tych wszystkich gremiach, komisjach, instytucjach i organizacjach międzynarodowych, w których zapadają decyzje dotyczące przyszłości świata. Jest ich wiele: ONZ, Komisja Europejska, te wszystkie ponadnarodowe gremia ds. handlu, pakty takie czy inne, sojusze różnych krajów dotyczące jakiś wspólnych interesów (wspólnych dla tych krajów a groźnych dla innych, które nie weszły do tych sojuszy), te kolejne szczyty klimatyczne sprowadzone do pustej celebry i czczej gadaniny w komfortowych warunkach jakiegoś kurortu – to tylko przykłady, jest ich znacznie więcej i nic nie wskazuje, że gdzieś narasta przekonanie dotyczące potrzeby zmiany tego modelu.

Wiele przemawia za tym – mam tu na myśli doświadczenia z dotychczasowej historii ludzkości – że taka refleksja powstanie być może po kolejnej (tym razem globalnej) klęsce, na przykład po wojnie z użyciem broni masowego rażenia, w której walczące strony w kolejnych odwetowych uderzeniach zniszczą świat jaki znamy. Może jest tak, że taki scenariusz jest nieunikniony, gdy kluczowe decyzje podejmują ludzie tacy jak car Rosji – Putin.

Takich carów, cesarzy czy innych wodzów jest znacznie więcej.

Absolutna władza w rękach człowieka zawsze skutkowała decyzjami nieracjonalnymi. Procesy podejmowania decyzji przez ludzi są obciążone emocjami. Żadne procedury, nawet najbardziej wyrafinowane gry decyzyjne z udziałem super kompetentnych fachowców nie gwarantują sukcesu, gdy sukces rozumiany jest jako wygrana jednej ze stron. Scenariusze oparte o model „wygrać – wygrać” to takie zabawki intelektualne, gdy gra dotyczy jakiejś firmy działającej na określonym rynku albo, co jeszcze bardziej prawdopodobne, gdy dotyczy rywalizacji wewnątrz tej firmy. Gdy gra toczy się w warunkach konfliktu globalnego, gdy gra jest o wszystko a decyzje podejmuje wódz, car, cesarz czy inny prezes mamy zawsze model „wygrać- przegrać” i to nie my mamy przegrać a „oni”.

Dziś na naszym politycznym podwórku pełen zamęt bo nagle okazało się, że Konfederacja – ugrupowanie takich ludzi, jak Janusz Korwin-Mikke czy Grzegorz Braun – uzyskuje wynik w kilku kolejnych (to ważne) sondażach, otwierający jej drogę do bycia „języczkiem u wagi” w procesie tworzenia rządu po wyborach.

Do wyborów jest jeszcze kilka miesięcy. Dynamika kampanii się rozkręca, wszystko może jeszcze ulec zmianie. Jednak fakt, że takie ugrupowanie zdobyło po kilku prostych ruchach (takich jak schowanie kontrowersyjnych starych polityków i postawienie na młodych, dynamicznych, budujących przekaz polityczny w sieci) taki wynik – jest dodatkowo ważny, bo zbudowany na zdobyciu poparcia wśród młodych mężczyzn, cynicznych, zorientowanych na sprawczość i siłę oraz bogacenie się.

Młody lider, doradca podatkowy doradzający firmom jak nie płacić podatków nie łamiąc prawa, na którym to doradztwie zarobił znaczące pieniądze (kilkanaście milionów złotych) jest tym liderem, który imponuje młodym, mającym gdzieś wartości demokratycznego państwa prawa, nienawidzących innych, z którymi najchętniej zrobiliby porządek w stylu wzorów faszystowskich, nieaprobujących Unii i prawa do aborcji oraz opowiadających się za niskimi podatkami i brakiem obecności państwa w gospodarce. Wszystko to podlane ultrareligijnym sosem polskiego katolicyzmu.

Znaczący wynik Konfederacji Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka to kolejny sygnał zagrożeń dla świata płynących z obecnych procedur wyłaniania władzy w ludzkim społeczeństwie.

I gorzka puenta – w Izraelu, jedynym państwie demokratycznym na półwyspie arabskim, trwa wojna w obronie porządku prawnego demokratycznego państwa prawa. Na ulicach miast państwa Izrael wielotysięczne tłumy od wielu już dni walczą o niewprowadzenie takiego prawa, które narusza porządek prawny, dając rządowi prawo oddalania wyroków Sadu Najwyższego.

Chcę o tym przypomnieć z jednego tylko powodu – protestujący i walczący z policją ludzie krzyczą, że nie chcą by u nich było tak jak na Węgrzech czy w Polsce.

I to „czy w Polsce” powinno nam dać do myślenia. Polskie protesty w obronie Trybunału Konstytucyjnego i sądów w Polsce trwały tyle, ile trwały. Protesty się skończyły. Nie były tak gorące, jak w Izraelu, nie było ofiar, nie było rannych.

Wychodzi na to, że społeczeństwo państwa Izrael ma większą potrzebę życia w demokratycznym państwie prawa niż obywatele państwa polskiego, zmienianego w satrapię w środku Europy, będącego jeszcze członkiem UE.

Zbigniew Szczypiński

Polski socjolog i polityk. Prezes Zarządu Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

Print Friendly, PDF & Email
 

4 komentarze

  1. marjod 27.03.2023
  2. marjod 28.03.2023
    • Zbigniew 29.03.2023
  3. ohir 01.04.2023