Andrzej Koraszewski: Absurd goni absurd5 min czytania

04.05.2023

Mówię do żony, że absurd goni absurd, ale one się tylko tak bawią, krzywdy sobie nie zrobią. Żona uśmiechnęła się, ale krzywo, zapytała, czy w Ameryce znów zmierzą się dwa koszmarne dinozaury – Trump i Biden. Nie wiem, ale mam pewność, że nawet przy innych kandydatach, to znów będą zapasy w błocie. Czytelnik zdziwił się, że para ateistów publikuje tekst autora piszącego, że powstanie Izraela było cudem i zastanawia się, czy będziemy publikować również teksty płaskoziemców. Na stronie sympatyków Komitetu Obrony Demokracji internautka pisze, że nie wierzy, że Hołownia kiedykolwiek dojrzeje do roli polityka. Jest zdenerwowana „skleconą naprędce” koalicją „starego wyjadacza” Kosiniaka z Polską 2050.

Źródło zdjęcia: Wikipedia:I, Topory, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2493433
Źródło zdjęcia: Wikipedia:I, Topory, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2493433

Rozumiem ją. Szansa zbudowania bloku konstytucyjnych demokratów jest bliska zera. Jej budowa wymagałaby cudu. Teoretycznie (tylko teoretycznie) podzielona opozycja wobec Zjednoczonej Prawicy ma wspólny cel, jakim jest Polska, w której jest miejsce dla ludzi różnych wiar, różnych światopoglądów, różnych opinii, krótko mówiąc dla ludzi. Konstytucja ma chronić różnorodność, co ładnie brzmi, ale jest bardzo trudne, bo trudno nam zaakceptować inność, kiedy przecież dobrze wiemy, co słuszne i wszyscy chcemy jedności na naszych warunkach.


Hołownia i Kosiniak chcą poszerzyć sojusz i zapewniają, że ich drzwi są otwarte. Wszyscy chcą poszerzyć swój sojusz i wszyscy zapewniają, że przyjmą chętnych na swoje łono. Okrągłego stołu dla uzgodnienia tego, co wspólne nie było i nie ma. Niby wspólny jest Antypis, niby wszyscy powtarzają słowo konstytucja i słowo demokracja, brak jednak prób ustalenia, czy rozumiemy te pojęcia tak samo, czy mogą prowadzić do chęci wysłuchania stanowisk innych niż nasze własne, do mniej dogmatycznego patrzenia na świat.    


Dogmatyzm kojarzy się z religią, ze wspaniałym wynalazkiem, że jestem tylko pokornym sługą zaledwie powtarzającym nakazy Boga, który przekazał nam dokładne instrukcje. Długa historia religijnych rzezi przekonała część ludzkości, że koszty tego udawania są zbyt wysokie. W niektórych miejscach udało się zbudować państwo stojące na straży różnorodności, mające być gwarantem swobody słowa. Konstytucyjna, czy jak kto woli republikańska demokracja, jest z natury krucha, jest nieustannie atakowana przez dogmatyzm. Ten religijny, bazujący na tradycji i na broniących swojego stanu posiadania instytucjach religijnych oraz ten ideologiczny, kuszący utopią cudownego jutra.


Dramat z PiS-em nie polega na tym, że jest to partia katolicka, ale na tym, że jest to partia wojującego, skrajnie dogmatycznego katolicyzmu. Obserwując czołowych działaczy tej partii nie pierwszy raz mam wrażenie, że ci ludzie patrzą z zazdrością na sukcesy radykalnego islamu.          


Wiele lat temu Christopher Hitchens mówił o islamie nie owijając niczego w bawełnę:

Jest dla mnie bardzo jasne, że najbardziej toksyczną formą, jaką przybiera religia, jest forma islamska. Okropny pomysł, by dążyć do szariatu – państwa rządzonego przez religię, państwa opartego na prawie religijnym – i że najlepszym sposobem na osiągnięcie tego jest dżihad, święta wojna, i że muzułmanie mają szczególne prawo czuć się wystarczająco skrzywdzeni, by tego żądać. Myślę, że jest to absolutnie obsceniczna niegodziwość, a ich religia to nonsens… Toczymy bardzo poważną walkę z bardzo zdeprawowaną religią.

Jedni toczą walkę, inni patrzę z zazdrością na zdolność mobilizacji do religijnego fanatyzmu. Ale najłatwiejszą reakcją na dogmatyzm jest dogmatyzm, pogłębianie okopów, kłopot z akceptacją przywiązania do tradycji, podejrzliwość wobec umiarkowania. Jest jeszcze gorzej. Podejrzenie, że fanatyczni chrześcijanie patrzą z zazdrością na mobilizacyjne i wychowawcze sukcesy islamistów, jest tylko domysłem, ale skrajna, dogmatyczna lewica dostarcza dowodów, że jej ustępstwa wobec wojującego islamu nie są podyktowane wyłącznie strachem. Rewolucyjny dogmatyzm jest jak narkotyk, dostarcza rozkoszy nienawiści. Demokracja z jej umiarkowaniem, poszukiwaniem kompromisów, chłodną rozwagą jest nudna jak flaki z olejem. Potrzebujemy uproszczonych wizji, klarownego obrazu wroga, jedności w szeregach. Coraz częściej wzywamy do dżihadu.


Izraelska publicystka podejrzewa, że Internet wzmacnia to zapotrzebowanie na język ostrych ocen moralnych, oburzenia i odrzucenia, hejtu i oklasków. Prawdopodobnie ma rację, nowe formy komunikacji popychają do prymitywnych uproszczeń. Jest tu zapewne więcej czynników, a towarzyszy temu optymistyczna cecha pamięci i przekonanie, że ten dzisiejszy dogmatyzm jest nowym zjawiskiem. Nie jest nowy, był równie silny lub zgoła silniejszy sto lat temu. Wydobycie się z niego wymagało kataklizmu, który złagodził, ale nie zniszczył tej odwiecznej skłonności do myślenia w kategoriach manichejskich.


Absurd goni absurd, poszukiwanie wyjścia ze zbiorowego obłędu wydaje się skazane na porażkę. Pozostaje jednostkowa potrzeba ucieczki od świętych wojen i nawyk sporządzania zapisków obserwatora.                      


P.S. W Holandii bojówki religijnych fanatyków ścigają nie dość muzułmańskich muzułmanów. Nie tylko w Holandii, to samo zjawisko zaobserwowano w innych krajach zachodnich. Władze są bezradne, przeciwdziałanie wymagałoby bowiem zmiany filozofii, a to obecnie nie jest możliwe.                        

Andrzej Koraszewski

Publicysta i pisarz ekonomiczno-społeczny.

Ur. 26 marca 1940 w Szymbarku, były dziennikarz BBC, wiceszef polskiej sekcji BBC, i publicysta paryskiej „Kultury”. Więcej w Wikipedii.

Facebook

Artykuł ukaże się również jutro w witrynie Listy z naszego sadu. Publikacja za zezwoleniem Autora.

Print Friendly, PDF & Email
 

One Response

  1. BM 08.05.2023