30.08.2023

Co to jest polityka?
Polityk – kto to taki?
Jak te ogólne pojęcia mają się do tego co tu i teraz?
Czy to widzimy i słyszymy w toczącej się kampanii wyborczej ma coś wspólnego z polityką rozumianą jako działanie na rzecz dobra wspólnego i czy ci ludzie, których widzimy na politycznej scenie to są politycy czy może jacyś przebierańcy?
To tylko kilka prostych pytań.
Pytania może proste ale odpowiedzi już takie nie będą bo być nie mogą. Nie mogą, bo pytanie o politykę i polityków dotykają bardzo złożonych spraw i każda próba prostych odpowiedzi oznacza zatarcie różnicy pomiędzy prostotą a prostactwem.
Mając taki wybór nie będziemy wchodzić w te wszystkie podręcznikowe definicje, a jest wiele, a polecimy po całości tak aby wilk był syty a i owca syta (to ważne, owca też syta a nie tylko cała jak to jest w znanym porzekadle).
Wszystkie znane definicje i ujęcia polityki wywodzą się z klasycznej myśli greckiej a potem rzymskiej – to tam możemy znaleźć początki refleksji nad istotą polityki i sposobów jej realizacji.
Piszę o tym dlatego by podkreślić, że zamęt wokół tych spraw trwa już dwa tysiące lat a końca nie widać.
Można nawet zaryzykować tezę, że chaos się pogłębia, że narastający rozziew pomiędzy możliwościami narzędzi jakie ma współczesny człowiek a praktycznie niezmienną jego naturą, z jego emocjami, lękami, chęcią do dominacji a nawet pragnieniem unicestwienia „innego”, prowadzi do zagrożenia dalszego istnienia rodzaju ludzkiego na planecie Ziemia, takiej małej, jednej z kilku obiegającej naszą gwiazdę jaką jest nasze słońce w naszej galaktyce, jednej z miliarda w całym znanym dotąd kosmosie.
Po takim kosmicznym wstępie może trochę konkretów odnoszących się do tego co tu i teraz, w Polsce rządzonej już osiem lat przez prezesa wszystkich prezesów – Jarosława Kaczyńskiego sprawującego swoje rządy jak zawsze „bez żadnego trybu”.
Fenomen rządów prezesa najlepiej tłumaczy książka Przemysława Sadury i Sławomira Sierakowskiego „Społeczeństwo populistów” wydana przez Krytykę Polityczną.
Wszystkich pragnących zrozumieć fenomen rządów PiS odsyłam do tej książeczki, w której językiem publicysty przekazane zostały naukowe uzasadnienia fenomenu populizmu idącego przez współczesny świat, w tym Polskę. Fenomen populizmu, świat widziany oczami ludzi dla których polityka, jej cele i metody, podstawowe zasady takie jak trójpodział władz, zasady praworządności, rządy prawa i inne takie są abstrakcją nie do ogarnięcia, nie do zrozumienia.
Takie wartości zawsze przegrają z konkretem..
, z żywą gotówką bezpośrednio do kieszeni a nie z planami budowy szpitali czy przedszkoli czy żłobków. Raport z rzetelnych badań prowadzonych przez kilka lat, na wielotysięcznych próbach, z wykorzystaniem wszystkich znanych metod i technik badawczych – a tym jest wspomniana książka Sadury i Sierakowskiego -pozwala lepiej zrozumieć dlaczego polska polityka jest taka jaka jest i dlaczego na jej scenie pojawiają się takie postaci jakie widzimy na spotkaniach z wyborcami i w mediach.
Jesteśmy na początku oficjalnej kampanii wyborczej, najlepsze dopiero przed nami.
To co widzimy już i to co zapowiadają najbliższe dwa miesiące pozwalają na postawienie ostrej, krańcowo ostrej tezy – tak dalej się nie da, tak dalej nie może być!
W nawiązaniu do kosmicznego wstępu postawmy też kosmiczną tezę – trzeba skończyć z dominacją tak rozumianej demokracji i realizowaniem jej modelu demokracji przedstawicielskiej, realizowanej podobno w pięcioprzymiotnikowych wyborach, wynik których mebluje scenę i wyłania władzę na kolejne cztery lata określone w obowiązującej konstytucji.
Tak realizowana demokracja w warunkach współczesnych, w wielomilionowych społecznościach, z takimi środkami komunikacji i łączności, mediami społecznościami, globalnym Internetem, wielkimi graczami na rynku informacji grającymi na swój interes i swoich akcjonariuszy nie ma nic wspólnego z grecką, ateńską demokracją greckiego polis.
Może już czas postawić sprawę jasno – obecnie trzeba budować systemy merytokracji a nie ulegać ułudzie starożytnej idei demokracji przedstawicielskiej.
Świat stoi przed podstawowymi wyzwaniami – jak przetrwać katastrofę klimatyczną, co zrobić z klęską przeludnienia w tych częściach świata, w których za chwilę zabraknie wody i miliony, miliony a nie tysiące, ruszą ku tym krajom Europy w których będą chcieli znaleźć miejsce do życia. Jak wtedy będzie wyglądać starcie uniwersalnych wartości zapisanych w podstawowych prawach człowieka i obywatela z ochroną granic państw wystawionych na milionowe rzesze migrantów.
Czy wyobrażamy sobie, że jakieś ciała decyzyjne takie jakie mamy – Rada Bezpieczeństwa ONZ, Rada Europejska czy jakiekolwiek inne ciała decyzyjne złożone z żywych, konkretnych ludzi, ludzi z ich charakterem, emocjami, uprzedzeniami potrafią sprostać wyzwaniu?
Czy nie czas już najwyższy pomyśleć i stworzyć taki zbiór algorytmów, który sprosta temu zadaniu?
Tylko AI, taka jaka będzie, samoucząca się i samo myśląca się, mająca swoją osobowość będzie w stanie podjąć racjonalne decyzje, decyzje wolne od uprzedzeń jakie zawsze towarzyszą konkretnym ludziom.

Teraz czas na merytokratyczne systemy rządzenia globalnym światem.
Albo merytokracja albo świata nie będzie.
Trzeciego wyjścia nie ma!

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Prezes Zarządu Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.
Rządzenie naprawdę merytokratyczne wymaga wyceny życia ludzkiego.
Na przykład, dziecko do 5 lat: 5 milionów zł, 20-latek: 4 mln zł, …60-latek: 1 mln zł.
Wtedy możemy obliczać:
-budowa autostrady 2 mld zł, ocalonych 100 ludzi rocznie wycenionych średnio na 3 mln zł, zwiększenie PKB o 100 mln zł rocznie- warto zbudować.
-inwestycja 1 mld zł w synchrotron, który doprowadzi do technologii ratujących życie 1000 osobom rocznie- warto zbudować.
-inwestycja w telewizję publiczną 2 mld zł, żadnego życia nie uratuje- nie warto inwestować.
Takie rozważania nie są proste, ale liczę na AI.
Rządzenie naprawdę merytokratyczne wymaga wyceny życia ludzkiego.
Na przykład, dziecko do 5 lat: 5 milionów zł, 20-latek: 4 mln zł, …60-latek: 1 mln zł.
Wtedy możemy obliczać:
-budowa autostrady 2 mld zł, ocalonych 100 ludzi rocznie wycenionych średnio na 3 mln zł, zwiększenie PKB o 100 mln zł rocznie- warto zbudować.
-inwestycja 1 mld zł w synchrotron, który doprowadzi do technologii ratujących życie 1000 osobom rocznie- warto zbudować.
-inwestycja w telewizję publiczną 2 mld zł, żadnego życia nie uratuje- nie warto inwestować.
Takie rozważania nie są proste, ale liczę na AI.
Podpisuje się wszystkimi czterema łapami. Merytokrację może zapewnić jedynie uczący się algorytm.
Lecz wszyscy musieliby się na to umówić. Obawiam się, że inaczej niż na skutek jakiejś hekatomby nie da się do tego doprowadzić.
Pyta Pan, czy czy wyobrażamy sobie, że jakieś ciała decyzyjne takie jakie mamy – Rada Bezpieczeństwa ONZ, Rada Europejska czy jakiekolwiek inne ciała decyzyjne złożone z żywych, konkretnych ludzi, ludzi z ich charakterem, emocjami, uprzedzeniami potrafią sprostać wyzwaniu? – łagodnie Pan te ciała potraktował. Te ciała są przede wszystkim rządzone przez interesy ekonomiczne, gigantów światowego biznesu, rozmaite lobbies, są nieruchawe, przeżarte ułudą “demokratycznego” podejmowania decyzji. I korupcją.
Trzecie wyjście jest. Widzimy je w Ukrainie. Silniejszy atakuje słabszego, żeby go unicestwić, po czym przywłaszczyć sobie surowce i zasoby. Tak było przez tysiące lat i dalej tak będzie. A gdzieś na boku merytokraci będą pisali kolejne książki.
Czy naprawdę nie można unicestwić tej galerii polityków krajowych i zagranicznych po prawej stronie ekranu? Jeśli już coś ma się przewijać, to niech to będą jakieś porządne reklamy. Biorąc pod uwag wiek uczestników SO, niech to będzie v-gra, Wole reklamy v-gry od twarzy polityków. (Pełnej nazwy nie wymienię, bo komentarz idzie do spamu, skąd obecna Redakcja nie potrafi go wydobyć.)
“Albo merytokracja albo świata nie będzie.
Trzeciego wyjścia nie ma!”
A kim wówczas będzie człowiek? I do czego będzie potrzebny?
To tylko zarys, ogólne przesłanie. Decyzje podejmowane przez algorytmy muszą dotyczyć globalnych problemów takich jak na przykład globalne ocieplenie i związana z nią katastrofa. Wszystkie inne poziomy decyzyjne nadal w rękach i głowach ludzi, mam nadzieję ,że lepszych i mądrzejszych niż obecne populacje.
Przy takim potraktowaniu problemu myślę, że znajdziemy porozumienie.
Pozdrawiam serdecznie.
Proszę wybaczyć, ale troszkę to idzie za daleko. Pomijając możliwości AI, które wg wielu (nie wiem dlaczego) wydają się nieograniczone, wciąż pytam : gdzie w tym wszystkim człowiek? Na jakiej podstawie AI ma podejmować “obiektywne decyzje”? Przecież takich nie ma. Są takie, które odpowiadają Panu bądź mnie. Nie ma innych. Jeśli podejmie je AI to będzie oznaczało, że lubię kremówki, bo ona tak powiedziała? Przepraszam za spłycanie, ale tak wygląda to bardziej obrazowo.
Zniewolenie człowieka z “obiektywizmem” jako argumentem?
Sorry, za szybko wysłałem.
Jeszcze jedno. Mówi Pan o tym, że AI będzie podejmowała decyzje dotyczące problemów globalnych.
Przepraszam, a kto jej każe się na tym zatrzymać? Samomyśląca, samodecydująca … i co?
Ciąg dalszy nieporozumień – powiem więc wprost, patrząc na człowieka, takiego jakim jest, jakim był, wolę by przyszłość budowana była na decyzjach algorytmów albo, jak proponuje to Redaktor proawdzący SO, na decyzjach NI, następnej inteligencji, (to nawiązanie do motyla w ciągu larwa-poczwarka-motyl.) Jesteśmy jako ludzie na etapie poczwarki, szansa że niej wyłoni się piekny motyl jest bardzo mała. Takim motylem może być inteligencja algorytmów, sztuczna czy następna inteligencja.. Trochę to odjazdowe ale tak to widzę.
Pytanie kto każe tej inteligencji zajmować się problemami globalnymi uważam za nietrafne – problemy globalne są dla niej a nie, jak widzimy to obecnie, dla inteligencji ludzi, ludzie sobie z nimi nie radzą.
Nie pytałem kto każe się AI zajmować problemami globalnymi. Pytałem na jakiej podstawie Pan sądzi, że ona się na tym zatrzyma skoro ma być “samomyśląca i samodecydująca”?
Zresztą nawet te “problemy globalne” (powinno się je czym prędzej wyartykułować) mogą być różnie widziane przez człowieka w zależności od jego sytuacji życiowej.
Sąd, że ktokolwiek/cokolwiek wyda wyrok “obiektywny, słuszny i nie do podważeni”a uważam za mrzonkę i to niebezpieczną.
Ale oczywiście – każdemu wolno 🙂
Ad. “merytokracja”.
W obecnym kształcie społeczeństw Ziemi to już nie jest możliwe. Erudycja, wiedza ogólna, kompetencje naukowe, a przede wszystkim cnoty automatycznie wykluczają jednostkę z awansu w organizacjach politycznych. Szczególnie w resztkach byłych demokracji, w których duża część niewykształconej populacji reaguje dziś nienawiścią wobec ludzi, których ich podświadomość uznaje za lepszych. Czy to merytorycznie, czy moralnie.
Ad. “AI”
Jeśli jako społeczeństwo dopuścimy do tego, by funkcje człowieka decyzyjnego — z całą jego niedoskonałością — przejęły “systemy AI”, to zostaniemy niewolnikami. Nie SI, tylko ukrytych za fasadą SI władców. Obecnych multimiliarderów. Jeśli już dziś przeciętny człowiek nie jest w stanie odróżnić produktu “modelu językowego” od twórczości pisarza czy dziennikarza, tym bardziej nie będzie w stanie rozpoznać, że “plan zagospodarowania terenów byłego lotniska na cele budownictwa” powstał na klawiaturze właściciela tejże “AI” mającego interes w handlu tymi gruntami, a nie w wyniku działania algorytmu.
Takie manipulacje zachodzą już teraz: ChatGPT, czy Llama dostępne publicznie nie bluzgają, nie używają słów “negro”, “fag” i podobnych niepoprawnych nie dlatego, że są takie empatyczne, tylko z powodu nałożonych *zewnętrznie* na ich produkt filtrów. “Ktoś” to filtrowanie nakazał, “ktoś” programistom narzucił wytyczne odnośnie tego co należy odfiltrować. Ten sam “ktoś” będzie mógł decydować o ludzkości, gdy ta w przypływie szaleństwa da władzę “merytokratycznej AI”.
PS. Miałem okazję zapoznać się z konwersacją pomiędzy człowiekiem a zaprzyjaźnioną* już z nim Llamą w wersji bez filtrowania. Była w stanie wyłapać, że człowiek jest w depresji — zaproponowała narkotyki (z listą). Nie pomogły — zaproponowała samobójstwo.
[*prywatna instancja na własnym komputerze badacza, która pamiętała wszystkie poprzednie rozmowy.]