Danuta Adamczewska-Królikowska: Symetryści – Jak się pomaga autokratycznej władzy7 min czytania

To tytuł najnowszej książki Mariusza Janickiego i Władysława Władyki – ukaże się ona w księgarniach 6 września.
W najnowszym numerze POLITYKI możemy czytać jej fragmenty.
POLITYKA 36/2023 z dnia 29.08.2023; s.22

Obraz zawierający tekst, książka, plakat, UlotkaOpis wygenerowany automatycznie

Jestem po lekturze tych fragmentów, a książka już oczywiście zamówiona.

Nawiązując do mojego poprzedniego tekstu o symetrystach, ten właśnie temat nurtuje mnie już od dawna. Tak jak Autorzy byłam bardzo zaniepokojona rozwojem sytuacji oraz lekceważeniem przez ogół społeczności niebezpieczeństw dla naszej dopiero raczkującej demokracji. Nie znajdowałam u rozmówców zrozumienia, byłam wyśmiewana od fanatyków jednej opcji politycznej.
Piszą o  tym Autorzy w opublikowanym w POLITYCE fragmencie.

W poprzednim moim tekście pt. “Uwaga! Symetryści!”
https://studioopinii.pl/archiwa/236526
skupiłam się raczej na symetrystach świata mediów, ale on, tak jak i świat polityki jest odzwierciedleniem naszej całej zbiorowości. I chyba nie czas na to by rozstrzygać co było przyczyną, a co skutkiem (odwieczny dylemat pierwszeństwa jajka i kury), to obydwa te światy wpływają na siebie nawzajem i nie można ich opisywać rozłącznie.

Zacytuję Autorów książki:

„Mówienie o winie elektoratu nie jest popularne, bo obowiązuje doktryna, że wyborcy są zawsze niewinni, mają prawo wybrać każdego, kogo dopuści na listy wyborcze PKW (do tego wątku wracamy dalej). Ale odpowiedzialność na pewno ponoszą tzw. liderzy opinii różnej rangi, prekursorzy symetryzmu, którzy nie umieli wznieść się ponad swoje subiektywne odczucia, nastroje, infantylne oczekiwania, tylko budowali atmosferę „normalności”.

Trudno się z tym nie zgodzić, ale podłoże tego zjawiska tkwi również w tym elektoracie – dlaczego był na to podatny i to niestety dość powszechnie.

Słyszę o brakach w edukacji ekonomicznej, w edukacji społecznej, o demokracji.

I ktoś, kto zna moją profesję pewnie oczekuje, że przyklasnę pomysłom na rolę szkoły. Niestety nie przyłączę się do tego chóru, bo mały i młody człowiek niczego tam nie pobierze z nauk o demokracji, o ekonomii, o społeczeństwie. Próby stwarzania takich programów okazałaby się po raz n-ty fasadą odfajkowanych pozorów działania.

Zmiany społeczne wykuwają się w realnym życiu.

Owszem, młody człowiek powinien zdawać sobie sprawę z roli trójpodziału władzy, z kompetencji organów i czemu to służy. Ale tej wiedzy nie wyniesie z takiej szkoły jaka obecnie jest. Tu mogłabym wymieniać wiele powodów, ale tylko dla zobrazowania wymienię kilka:
– nie zna tabliczki mnożenia, bo jest kalkulator,
– nie wie, kiedy była II wojna światowa, ale krzyczy na manifestacji „Bóg, Honor, Ojczyzna”,
– z wyrazem demokracja kojarzą mu się tylko prawa (jego osoby, bo prawa innych to już gorzej), ale niewiele lub wcale o obowiązkach z niej wynikających oraz konsekwencjach.

Gorzej, bo z demokracją mogą mu się skojarzyć fasadowe wybory do samorządu uczniowskiego, na dodatek takiego, który jest formalną fikcją do formalnych procedur. Naiwny młody czasem się zapisuje by coś zdziałać, ale większość tam figuruje lub punktuje dla własnego wizerunku, bo tam się nic nie dzieje lub dzieje niewiele. Potem mamy z nich samorządowców, a nawet po latach posłów – oni już skorzystali z tych praktyk jak być na świeczniku, być w grupie, mieć znajomości, ustawić się, być kimś. W obecnej rzeczywistości, gdy nie ma pieniędzy, czasu i odpowiednich ludzi na rozwijanie podstaw demokracji, niefasadowej samorządności nie ma najmniejszych szans na te pobożne życzenia. Z braku kadr nauczycielskich podobno pozwalać się będzie na wymiar 40 godzin, czyli pracę na niemal 3 etatach – to organizacyjna fikcja.

Taki model dobrze sprawdzał się w warunkach poprzedniego systemu.

Model ten dobrze też spełnia założenia autokratycznej władzy – bezwolnych uczciwych jednostek i posłusznych, wypełniających bez zastrzeżeń wolę władcy kacyków, którzy zostaną za to hojnie nagrodzeni. Wkraczając w dorosłość w tamtym systemie ustawianie się oznaczało przynależność partyjną, po transformacji zmienił się cel ustawienia, stał się nim status finansowy. Jednostki pracowite, zdolne liczyły na własne siły i na tym przegrały, bo mądrość i uczciwość jest w społecznościach w mniejszości. Najbardziej widać to było na różnych szczeblach organizacyjnych, bo zdolny stanowi konkurencję, a na uczciwego nie ma haka.

Obserwowałam to na przykładzie różnych organizacji społecznych, ciał samorządowych i kolegialnych. Wyobrażam więc sobie, że to mogło paraliżować próby rzetelnej oceny na forum różnych komisji dyscyplinarnych lekarskich czy sędziowskich – uczciwi i nie w układach towarzyskich pozostawali w mniejszości oraz zapewne często byli po prostu niewybieralni, niewygodni. Stąd solidarność korporacyjna miała dodatkowy kaganiec niepozwalający na bieżącą korektę rażących nieprawidłowości.

Stan ośmiu ostatnich lat nie spadł nagle z nieba, to narastało jak wrzód i był dobrym nawozem dla rozrastania się bierności sfrustrowanych, a także dla narastającego rozzuchwalenia korzystających z dobrodziejstw tego systemu. Właśnie stan dziennikarstwa, na który tak ostatnio narzekamy jest tu bardzo dobrą ilustracją. Pamiętajmy jednak, że nie tylko tego środowiska to dotyczy, ale niemal każdej sfery naszego życia i organizacji państwa.

Stefan Bratkowski był wg mnie jak wzorzec metra z Sevres jeśli chodzi o etykę dziennikarską, zaangażowanie społeczne i zawodowe. Całe życie aktywny, odważny na każdym etapie naszej historii. Jako prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy przekazał w 1990 roku pałeczkę młodszym adeptom tego zawodu, pozostając honorowym prezesem tego stowarzyszenia, bo cieszył się wśród dziennikarzy zasługami i niekwestionowanym autorytetem.

W 2011 roku prezesem Zarządu Głównego SDP został Krzysztof Skowroński, którego autorskie audycje cieszyły się wówczas rzetelnością i powodzeniem. Jednak do czasu, bo już po roku okazało się, że etyka dziennikarska nie przeszkadza mu we współpracy z politykami (Prawa i Sprawiedliwości) oraz czerpania korzyści materialnych z tej wspólnoty. Funkcję tę pełni do dziś z akceptacją reszty dziennikarzy. Rachunek jest prosty – wystarczy mieć w takim gremium większość i zasłonić się „demokracją”. Co może zrobić mniejszość? – oburzyć się, opuścić towarzystwo, pokrzyczeć.

Myślę, że podobne schematy dotyczą każdego środowiska. Czym można uzasadnić wręczenie przez Radę Forum Ekonomicznego w Krynicy wyróżnienia Człowieka Roku we wrześniu 2015 r. Co takiego dokonał w 2015 r. ten wyśmienity ekonomista, czym kierowała się szacowna Rada? Porządni ekonomiści nie kryli zażenowania, a w takim razie to już przed wyborami jesiennymi był sygnał, gdzie płynąć mają pieniądze.

Zmiany społeczne nie zachodzą ani nagle, ani na życzenie, czy też zadeklarowanie. Na efekty zmian potrzeba pokoleń. Ci na górze społecznej piramidy, czyli rządzący mają obowiązek zadbać, by ci na dole mieli warunki i możliwości do tych zmian, ale to MY wszyscy tworzymy podwaliny zmian.

Przestańmy dopytywać co rządzący mają zamiar zmienić, a podpowiadajmy im czego od nich oczekujemy, byśmy to my mogli się zmieniać.

4 września 2023r.

Danuta Adamczewska-Królikowska

Print Friendly, PDF & Email
 

10 komentarzy

  1. Magdalena Ostrowska 06.09.2023 Odpowiedz
    • Danuta Adamczewska-Królikowska 06.09.2023 Odpowiedz
      • Magdalena Ostrowska 06.09.2023 Odpowiedz
        • Danuta Adamczewska-Królikowska 06.09.2023
    • slawek 07.09.2023 Odpowiedz
  2. slawek 06.09.2023 Odpowiedz
    • Danuta Adamczewska-Królikowska 06.09.2023 Odpowiedz
  3. slawek 07.09.2023 Odpowiedz
    • Danuta Adamczewska-Królikowska 07.09.2023 Odpowiedz
  4. narciarz2 07.09.2023 Odpowiedz

Odpowiedz

wp-puzzle.com logo