JS: Prekampania10 min czytania


06.09.2023

Zdanie odrębne

Ej, ty ryży kudła,
Wara od źródła!
A. Mickiewicz, Lis i kozieł

Mówią, że religia jest immanentna człowiekowi, albo że dusza ludzka jest naturaliter christiana… Pewnie coś w tym jest, skoro mimo skandalu, jaki od lat jest udziałem kleru hierarchicznego i szeregowego, świątynie u nas pełne. Dzieci i młodzież wprawdzie wypisują się z religii w szkole, ale w niedzielę idą z rodzicami do kościoła, a potem na lody… To jeden z paradoksów, który jest na rękę tej korporacji. Inny to taki, że im mniej religii w życiu prywatnym, tym więcej Kościoła sferze publicznej. Nic nie odbywa się bez mszy i udziału panów (w czerni albo fioletach), którzy wykonują ‘liturgiczne’ gesty i machają kropidłem. Pojawiają się tam, gdzie otwarto nowy most (czasem pół roku po fakcie), kawałek drogi zwykłej, ekspresowej czy autostrady; szlaku turystycznego, ścieżki rowerowej, leśnego duktu, wodociągu, kanalizacji itp.

Ulice, ronda, place zmieniają nazwy – ze świeckich na religijne; gdzie spojrzysz[1], pomniki wiary, czyli papieża, tablice ku czci, modlitewne kąciki i refleksyjne ławeczki… W formalnie świeckim państwie wszystko jest na gwałt klerykalizowane, bo przecież nie chodzi o sacrum. Żołnierze WP zwartymi formacjami uczestniczą w pielgrzymkach do miejsc kultu, zamiast się ćwiczyć w wojennym rzemiośle… MON zamówiło tysiące ‘różańców bojowych Kruk’ zrobionych z linki spadochronowej typu Paracord 550 o wytrzymałości do 550lb (200kg). Paciorki „każdej z dziesiątek (dekad) wykonane są ze specjalnie odlanych metalowych koralików o zewnętrznej średnicy 9.7 mm każda”. Produkuje je Dywizjon Maryi, zapewne filia PGZ… To „niejako narzędzie, pozwalające nam przybliżyć się do Boga i Maryi” (Wikipedia), kosztuje zaledwie 75 PLN. 

Najbardziej rozmodloną formacją są jednak funkcjonariusze Lasów Państwowych, trzebiących Puszczę Karpacką tudzież inne drzewostany, jak nigdy dotąd. Robią to ‘w szept’ modlitwy, a właściwie całego zestawu ‘modlitw leśników w różnych intencjach’; są one dostępne pod adresem: https://www.facebook.com/100064404230611/posts/
pfbid03gW11eawyzyF9tsww1xd8qMbKRzs5UEvc8cobcspTFoiMzm4n84yS5kEU18xVmmhl/?sfnsn=mo.

Nie ma wśród nich modlitwy wynagradzającej Stwórcy niszczenie lasów – naszego dobra narodowego. Przecież leśnicy wykonują „cięcia pielęgnacyjne”, którym towarzyszy „usuwanie  drzew gospodarczo niepożądanych”… A może to wprawka przed podobnymi zabiegami, jakie inni mundurowi zastosują wobec ludzi, którzy (po wyborach) okażą się elementem niepożądanym politycznie i społecznie?

*

Władza duchowna, nie chce być gorszą od świeckiej i organizuje ewenty, pikniki, zabawy, msze na rynkach i placach, potańcówki u stóp świętych pomników … Przykład idzie z „duchowej stolicy Polski”, która stała się miejscem, dowodem i wyrazem zblatowania Kościoła (z nazwy powszechnego) z zaściankowym, polskim nacjonalizmem. Podszywając się pod patriotyzm, wyklucza on inaczej myślących i czujących polskość. Trzeba jednak pamiętać, że owo wykluczanie ma korzenie religijne: „znak któremu sprzeciwiać się będą”, Skoro Bóg z nami, któż przeciwko nam?… Przecież niemieckie Gott mit uns! zawsze można zastąpić polskim: Błogosław nam Chryste na bój.

Majowe słowa biskupów na temat wyborów to czysty faryzeizmem. „Zwracamy się także do wszystkich uczestników kampanii wyborczej o powstrzymanie się od instrumentalizowania Kościoła. (….) Kościół nie jest po stronie prawicy, lewicy ani po stronie centrum, ponieważ Kościół ma swoją własną stronę; Kościół winien stać po stronie Ewangelii”. Od lat czynnie uczestnicząc w politycznej instrumentalizacji, bez żenady przechodzi teraz na stronę bierną. Wziąwszy (i nadal biorąc) swoje, nie chce już być instrumentalizowany…

Komunikat ‘rzecznika prasowego Jasnej Góry’ po ostatniej pielgrzymce Rydzyka z udziałem partii i rządu, tańczących ‘od ołtarza’ – brzmi jak szyderstwo ze świętego miejsca: „Przemówienia osób świeckich możliwe są w innych przestrzeniach jasnogórskiego sanktuarium, aniżeli Kaplicy Matki Bożej, i tylko poza czasem i miejscem liturgii (…) i ten punkt regulaminu przyjętego w sanktuarium w 2020 roku został zachowany”! Rzecznik deklaruje: „Jako gospodarze tego miejsca musimy jeszcze bardziej uwrażliwiać, by nie angażować autorytetu Jasnej Góry do ziemskich, doraźnych celów”. Kogo chcą ‘uwrażliwiać’? Braci zakonników, czy ludzi aparatu partyjno-państwowego? Wszak przestrzeń sakralną władza świecka przy wsparciu duchownej od lat wyznaczają „po uważaniu”… Raz jest to przykościelne ogrodzenie z dziecięcymi bucikami, innym razem obszerny park, albo podium z Najświętszym Sakramentem…

‘Regulamin’ stanowi dalej: „Organizatorzy pielgrzymek są uprawnieni do zapraszania na Jasną Górę władz państwowych oraz osób publicznych, tylko po konsultacjach z Kustoszem” (par 2). „Wydarzenia organizowane w sanktuarium nie mogą stanowić okazji do manifestowania jakichkolwiek poglądów politycznych (par. 3). A ponieważ „Lista przemawiających oraz ramy czasowe wystąpienia muszą zostać zaaprobowane przez Kustosza” (par. 6), o kolejne polityczne eventy w ‘narodowym sanktuarium’ możemy być spokojni… W regulaminie stoi też: „Rzeczy Bożych na ołtarzu cesarza składać nam nie wolno. Non possumus! (Nie możemy)” – pisze jasnogórski sofista albo dialektyk, rechotając w ucho zakonnego konfratra.

*

Tymczasem na polskim niebie pilnowanym tak, że „mysz się nie prześliźnie”, co rusz pojawiają się obce (zidentyfikowane) obiekty latające. A to rosyjska rakieta z betonową głowicą po Bydgoszczą (dwu innych jeszcze nie znaleziono), a to białoruskie (a może rosyjskie?) balony rozpoznawcze; śmigłowce krążące nisko i bez obaw nad Puszcza Białowieską, że można je fotografować komórką… Wreszcie głowica rakiety bojowej, wystrzeliwanej z naszego helikoptera, która się urwała i za moment znajdzie ją pewnie jakiś grzybiarz…

Odpowiedzią nieudolnego ministra na brak obrony powietrznej (robią to na razie rakiety amerykańskie i niemieckie!) jest defilada w święto Wojska Polskiego (albo MB Zielnej) – największa od roku 1989. Wzięło w niej udział 2 tysiące żołnierzy, kilkadziesiąt bojowych pojazdów, tyleż samolotów starych i nowych (które dopiero nadlecą) oraz kilka helikopterów, których jeszcze nie mamy. Podobno minister obrony chciał w ostatniej chwili przemalować samoloty F 35, które bronią polskiego nieba, ale Amerykanie się nie zgodzili…

Naród musi zobaczyć, jak jesteśmy „silni, zwarci, gotowi”, że nie oddamy nie tylko guzika, ale i centymetra polskiej ziemi, o czym zapewniają nas obcy dowódcy i politycy; nasi bezrefleksyjnie powtarzają ten pusty slogan. Przed II wojną dzieci szkolne składały się na karabin maszynowy, który następnie poświęcał miejscowy ksiądz. Dzisiaj jesteśmy bogaci; „pieniędzy mamy w bród”, możemy kupować, co chcemy – za gotówkę i na kredyt…

Mimo tej wojennej tromtadracji – w powszechnym odczuciu jesteśmy bezbronni. Natomiast silni ‘w pysku’ – wobec wroga, jakim jest opozycja oraz ta część społeczeństwa, która rozumie wagę zbliżających się wyborów. To wobec nich prezes partii rządzącej wyciąga najcięższe działa (słowne): Tusk to „największy wróg narodu”, „największe zagrożeniem naszego bezpieczeństwa”, „personifikacja zła w Polsce, (…) czyste zło”. Przypomina, że „zdrajców trzeba tępić, moralnie tępić!”. To tak na razie; potem będzie się ich eliminować fizycznie…

Przepełniony nienawiścią stary człowiek, który regularnie chodzi do kościoła, słucha kazań, przyjmuje komunię etc., ignoruje ostrzeżenie Apostoła Pawła, mówiącego: Kto pożywa i pije niegodnie, potępienie dla siebie pożywa i pije, nie bacząc na ciało Pańskie (w. 26-29). Identycznie zachowuje się jego wierny elektorat, który w rozmowach przy stole rozważa, jakby ukatrupić Tuska? Skoro religijna władza namawia, trzeba to zrobić dla naszego dobra …

A Kościół milczy! Choć w dziejach nie raz napominał władcę, kiedy ten łamał przykazania, szerzył nienawiść, burzył pokój społeczny. Teraz nie ma takiego interesu, ani potrzeby; ważne, że współrządzi. A wartości? Ich miejsce jest tu, na Ziemi. A Niebem (i piekłem) zawsze można postraszyć barany i owce…

*

Samozwańczy „zbawca narodu” (przed emeryturą) znany jest z galanterii wobec kobiet, które – w każdej sytuacji, trzeba, czy nie, młode, czy stare, ładne czy brzydkie – całuje w rękę. Nie przeszkadza mu to szczuć na kobiety, szydzić z nich, rozpędzać gazem i pałką teleskopową, upokarzać na komisariatach, inwigilować, szykanować; zaostrzać prawo aborcyjne, mrozić ginekologów… (lista ‘galanterii’ prezesa otwarta). Wszystko to robi „z troski o kobiety” – jak mówi jego perukarz z Radomia. Przecież ostatnie śmierci kilku kobiet to jakiś „wyimaginowany świat”, fake newsy… „Polki niestety, umierały, umierają i umierać będą, bo to się zdarza” – powie, „będąc młodą lekarką”[2], nowa minister zdrowia, zanim obejmie urząd odpowiedzialny m.in. za życie kobiet.

Każdy piknik kampanijny – z udziałem prezesa lub nie – kosztuje polskiego podatnika (czyli nie nas!) około 100 tysięcy PLN. To niewielkie kwoty w porównaniu z jego pomyłką za 8 miliardów, kiedy obiecywał „czternastą emeryturę”. I jak tu się nie cieszyć, nie zacierać rąk, nie formować ust do wąskich kieliszków z narodowym płynem… Wszak jest i poczęstunek, gwarantowany „za darmo” przez Koła Gospodyń Wiejskich, czyli reprezentację polskiej wsi, która daje się korumpować państwu PiS. Z chłopami im nie wychodzi, więc postanowili działać poprzez baby i strażaków z OHP[3].

Przed wyborami gospodynie masowo dostają chochle, patelnie i inny sprzęt kuchenny; mają pieniądze na potańcówki i wieczorki. Starostowie (przedstawiciele władzy centralnej w terenie) organizują im wyjazdy do miejsc kultu. Jeden z nich (na Podkarpaciu) wynajął aż trzy autobusy na pielgrzymkę do Częstochowy, gdzie była „wspólna modlitwa i dobra zabawa”. Tymczasem w mieście, będącym jego siedzibą, od dwu tygodni panuje wszawica; w aptekach zabrakło preparatu na te staromodne insekty, które upodobały sobie dziecięce główki …

Ale co tam lokalny starosta… Koła gospodyń wspiera nawet wiceminister spraw zagranicznych, promując (przy pomocy ekspertów) „Zioła dla zdrowia Polek i Polaków”. Wszak „to, co robią Koła Gospodyń Wiejskich, to (…) element, którym się bardzo lubimy chwalić na świecie”; tak więc koła są częścią naszej polityki zagranicznej. Jakby tego było mało, szef resortu rolnictwa mówi o sobie, że jest ministrem „z bożej łaski”…

*

A wszystko dzieje się w czasie, kiedy u sąsiada trwa wojna, za wschodnią granicą czai się jeden wróg, za zachodnią przygotowujemy sobie drugiego, a z południowym sąsiadem też jesteśmy skłóceni… Wewnątrz trwa hybrydowa wojna domowa rozpętana przez PiS. Jej kulminacją będą październikowe wybory.

JS

Ps. Z ostatniej chwili: Ponieważ władze polskie przez rok nie były w stanie zorganizować tranzytu zboża z walczącej Ukrainy, „Ukraińscy deputowani do Rady Najwyższej mają tymczasowy zakaz wyjazdów do Polski”. W polityce zagranicznej taki ruch określa się mianem czystej finezji.

  1. Wprawdzie Anna Jantar śpiewała: „Gdzie nie spojrzę – wszędzie ty”, ale to rusycyzm!
  2. To cytat mili Państwo!
  3. Strażacy-ochotnicy mają gorzej; rzuca im się wozy gaśnicze – stare, albo wycofywane z jednostek zawodowych SP. Zdarza się, że taki wóz – obiecany w jednym miejscu, trafia gdzie indziej, budząc wściekłość tych, którym obiecano, a nie dano…

 

8 komentarzy

  1. slawek 06.09.2023
  2. DRUMMER 06.09.2023
  3. Stanislaw Obirek 06.09.2023
    • II 06.09.2023
  4. Waldemar 08.09.2023
    • slawek 09.09.2023
  5. Senex 10.09.2023
  6. AnGor 11.09.2023