18.09.2023
Kimkolwiek jesteś, nie jesteś zwolniony od bycia obywatelem. W obu rolach masz zarówno prawa i obowiązki. Prawo osobiste ma tę właściwość, że można z niego korzystać lub nie. Można więc, a czasem trzeba, wyznaczyć sobie miejsce i czas na powstrzymanie się od jego użycia. Na przykład, gdy nie chce się kogoś krzywdzić, korzystając ze swego prawa. A jeśli z niego rezygnujemy, bo tym chronionym podmiotem jest nasz kraj, to spełniamy naszą obywatelska powinność.
Fiat iustitia pereat mundus, zasada określana jako idiotyzm prawniczy. Byłoby nim takie stosowanie prawa, od którego nawet świat może zginąć. A jak nie świat, to nasze wspólne państwo, które może zginąć, czy choćby ponieść katastrofalny uszczerbek.
Nie ma terminu „idiotyzm medyczny”, ale on występuje np. w postaci uporczywej kuracji, powodującej i przedłużającej o dni i godziny cierpienie pacjenta, który i tak musi umrzeć niebawem. Może być też idiotyzm planistyczny, ekonomiczny, socjalny i wszelki inny. A wśród nich dziennikarski, który powinniśmy mieć na względzie w publicznym dyskursie, również w naszym Studiu Opinii.
Dziennikarski polega na przemożnej potrzebie przedstawienia tego co się wie i tego co się sądzi. Mamy do tego prawo, a poniekąd i obowiązek. Jednak wszystkim we wszystkim, roztropność nakazuje nie tylko trzymania się zasad, ale także zastanowienia się co z tego wyniknie czyli: „Prudenter agas et respicem finem”. Patrzaj końca, mawiali nasi przodkowie.
To na pewno nie jest wybór między dobrem i złem. To trudny i często bolesny wybór między jednym dobrem a drugim. Dla mnie i wielu innych, również w SO, największym dobrem jest teraz uwolnienie Polski od powstającej dyktatury Kaczyńskiego. Dla jego zwolenników – zachowanie jego władzy i danie mu szansy na zrealizowanie jego zamiarów. Dla nich nawet globalne ocieplenie jest winą Tuska, a nieobejrzana „Zielona granica” Agnieszki Holland to antypolska, wręcz hitlerowska działalność. To im pasuje i dlatego powtarzają to, gdzie tylko mogą, propagandziści prezesa.
Ja tej „granicy” jeszcze nie obejrzałem, ale wiem o czym jest i znam markę pani Agnieszki. Nikogo jednak nie będę przekonywał, że to dzieło słuszne i dobre. Nie docieram do „tamtych”, a dla „naszych” byłaby to nachalna agitka, czyli z politycznego punktu widzenia kontrproduktywna.
Cel nie uświęca środków? Patrzymy jaki cel i jakie środki, przy czym każdy to może widzieć inaczej. Dla mnie takim niedopuszczalnym środkiem jest kłamstwo, lecz przemilczenie już tak. Ale wybiórcze – zaznaczam – pewnych niewygodnych rzeczy już się przemilczać nie daje. Mam jednak pewne przemyślenia, z których publikacją czekam na październikowe wybory. Niektóre z nich zależą od wyniku wyborów.
Temat, którego teraz ominąć się nie da, to symetryzm. Wiele się o nim pisze, również w SO. Też dorzuciłem parę słów. Moja konkluzja; pożyteczny idiota, jeśli nie agent wpływu. Agent – wiadomo. Pożyteczny idiota niekoniecznie musi być idiotą w potocznym znaczeniu tego słowa. Wymyślił ich Lenin: ”…sprzedadzą nam sznur, na którym ich powiesimy”.
Jeśli taki obrót spraw był jasny, to faktycznie idioci. A jeśli ryzykowali, czego się przeważnie nie da uniknąć w biznesie? Mogli też być zaskoczeni przez jakąś nieprzewidzianą zmianę, chociaż całkiem rozumnie postępowali. Rozumnie inaczej, w przypadkach, o których myślę.
P.S. Gdybym w tekście umieszczał łacińskie, czy w innych językach, sentencje i je od razu tłumaczył, byłby to dowód, że chwalę się ich znajomością. Dziś nie ma obowiązku ich znać. Można z tekstu zrozumieć o co chodzi, ma się dostęp do Tłumacza ze wszystkich języków na wszystkie, do Wikipedii oraz do Wujka Gugla.

Ernest Kajetan Skalski
Ur. 18 stycznia 1935 w Warszawie) – dziennikarz i publicysta,
z wykształcenia historyk.
„Prudenter agas et respicem finem” – dużo pan wymaga i to nie tylko dalekowzrocznie, ale i szerokokątnie – – te zdolności to raczej w zaniku w naszym świecie. 🙁
Czytam w OkoPress wołanie o szacunek dla człowieczeństwa, ale jak już poczytam, to w głowie mieszają mi się wyrazy “środki”, “cel” …. ale do licha jaki jest w tym tekście ten cel?
Pa Redaktor Skalski przypomina podstawowe zasady rozptropnego obywatela współczesnego świata – także Polaka.
*
Po pierwsze – nikt nas nie zwolni z bycia obywatelem, choć PiS uporczywie namawia na to możliwie największą część populacji, a ok. 30% na trwałe przyjeło taką postawę.
*
Po drugie – unikajmy wszelkich idiotyzmów, począwszy od prawniczego, przez medyczny i wszelkich innych. Dla mnie takim superidiotyzmem we współczesnej Polsce jest klauzula sumienia lekarzy. W imię deklarowanego światopoglądu, nie mającego żadnego uzasadnienia w rzeczywistości, lekarze czynią zbrodnię na przysiędze Hipokratesa – zamiast ratować życie, wstrzymują sie od jego ratowania narażając w XXI wieku młode kobiety na utratę zdrowia i życia.
Idiotyzmem nie tylko dziennikarskim jest mówienie wszystkiego co się wie, zamiast świadomości jakie skutki może wywierać to co sie mówi.
*
Po trzecie – zasada najtrudniejsza, ze względu na przeciętne predyspozycje jednostki – bierz odpowiedzialność za skutki swoich działań czy zaniechań. Amerykanie w latach 50-tych tak właśnie badali w skali masowej naturalne predyspozycje kierownicze w populacji. Wyszło im, że zaledwie dwa promille populacji, a więc dwie osoby na tysiąc potrafi w sposób naturalny przyjąć odpowiedzialność za skutki swoich działań i zaniechań. To zresztą jest jednym z najbardziej oczywistych argumentów na rzecz rozwoju edukacji w dziedzinie zarządzania, aby braki naturalnych predyspozycji zastąpic predyspozycjami wytrenowanymi.
W Polsce współczesnej to najpowazniejszy defuicyt jednostek i szerszych grup społecznych. I w braku permanentnej, masowej edukacji ten deficyt ma swoje źrodło.
*
Po czwarte – nachalnie kłamliwa propaganda nakazująca ludziom niezorientowanym zabieranie głosu o rzeczach których nie mają pojęcia. . Dotyczy to nie tylko filmów, ale dowolnego aspektu naszej rzeczywistości. Zastąpienie doświadczenia oświadczeniem o charakterze pomówienia, osczerstwa czy inwektyw, jako metoda dyskursu społecznego prowadzi do katastrofy samych mówiacych i nas wszystkich.
*
Po piąte cel nie zawsze uświęca środki, choć skuteczność jest zasadą dominującą. Tu także namysł i rozptropność każą odwołać się do zasad wcześniejszych.
*
Po piate i pół (żeby nie powiedzieć po szóste) symetryzm jest postawą szkodliwą niezależnie czy głoszony przez szubrawców czy przez pożytecznych idiotów. Jego skutki zazwyczaj są podobne lub takie same.
***
Reasumując – te pięć i pół wskazań warto propagować jako zasady racjonalnego zachowania wyborcy w nadchodzącej elekcji 15 października 2023.
w 2007 roku na Platformę pod wodzą Donalda Tuska zagłosowało 6.7 miliona obywateli.
w 2011 po pełnej kadencji chętnych do głosowania na PO było już o milion mniej.
w 2015 na PO zagłosowało niecałe 3.7 miliona.
Tusk i Platforma zawiedli zaufanie 3 milionów wyborców. Jakaś część (nie mam badań) stracona została bezpowrotnie – może połowa, może 1/3?
Nie mam badań, po sondażach sądząc będzie to prawdopodobnie około półtora miliona wyborców.
Dlaczego? Dla jednych rząd PO był za mało liberalny, miało być tanie państwo, a administracja się rozrosła, miały być niższe podatki a VAT poszedł w górę.
Dla innych za mało socjalny – więcej ludzi pracowało na umowach śmieciowych, z niską płacą minimalną
Dla innych powodem mogło być to, że za mało progresywny, o związkach partnerskich pomarzyć mogli tak samo za PiS jak i za PO, a np przedstawiciel PO stał w awangardzie zakazujących marszu równości.
Jeszcze dla innych powodem rozczarowania był brak jakiegokolwiek pomysłu na sprawowanie władzy i ogólny marazm obrazowany dwoma hasłami: “kto ma wizje ten do psychiatry!” oraz “ciepła woda w kranie” bez choćby próby sprawdzenia, czy ta ciepła woda rzeczywiście leci i nie cuchnie.
Wreszcie jakaś grupa mogła się poczuć rozczarowana brakiem rozliczenia PiSu. Najpierw za Tuska, a potem za Kopacz jakoś zawsze ktoś się w windzie czy toalecie zamknął i nie było odpowiedniej liczby głosów, by przegłosować uchylenie immunitetu i rzetelne osądzenie PiSowców przez wymiar sprawiedliwości. Nawet gdy pojawił się dobrze udokumentowany raport Donald Tusk poddał w wątpliwość zasadność jego przyjęcia. Nie dlatego, żeby miał zastrzeżenia, co do treści, tylko dlatego, że autor raportu, przeodniczący Komisji “podrygiwał na paradzie równości”.
.
Różnych powodów, dla których nie-PiSowi wyborcy nie chcą oddać głosu na PO/KO czy Tuska osobiście może być jeszcze wiele innych.
.
Faktem jest, że PO wielką rzeszę potencjalnych wyborców utraciła.
Nawiasem mówiąc – Według mnie zaważyła na tym postawa sporego grona dziennikarzy, którzy zamiast uczciwie opisywać rzeczywistość, woleli wykazać się mądrością etapu i przemilczać niewygodne sprawy, przez co władza utraciła kontak z rzeczywistością. Szokiem były wybory prezydenckie, gdzie kandydat PO miał wygrać w pierwszej turze, chyba, że “przejedzie ciężarną zakonnicę na przejściu dla pieszych”. A przegrał z nikomu nie znaną miernotą.
To obrazuje skalę utraty zaufania.
.
Żeby wygrać z PiS potrzebna jest jak największą mobilizacja elektoratu “niePiS”.
Zdolność mobilizacyjna KO jest z wyżej wymienionych powodów ograniczona.
Zaufania tym bardziej nie buduje to, że swój powrót Tusk zaczął od podłych insynuacji wobec potencjalnych partnerów o potencjalne dogadywanie się z PiSem.
.
Szansę na to by zmobilizować ten niemały elektorat rozczarowanych, czyli zapewne “symetrystów” (tych, co nie wystarczy im sama radość z bycia rządząnym przez Tuska) ma, a może już tylko miał, Hołownia, a także Lewica (jak wyżej – jest on niejednorodny, więc różne trafiają doń argumenty), a także Konfederacja.
.
Chcemy odsunąć PiS, trzeba przede wszystkim wspomóc Lewicę i Trzecią Drogę – te dwa ugrupowania mogące przechylić szalę zwycięstwa na rzecz sił prodemokratycznych.
.
Tymczasem dość duży fanclub Tuska z Tomaszem Lisem na czele (może nie najważniejsza, ale najbardziej medialna twarz owego fanclubu) robi wszystko by zohydzić prodemokratyczne siły posuwając się nawet dosłownie do mieszania liderów opozycji z gównem.
Nic, co by zrobił czy napisał najzacieklejszy Symetrysta (podobno Sroczyński) nie szkodzi opozycji tak, jak ten hejterski atak, słusznie zresztą przez Nitrasa (niby Platforma, ale pewnie symetrysta) uznany za mowę nienawiści.
I tak skrajna polaryzacja i pokrzykiwanie po ztronie “fanclubu”, że nie ma trzecich dróg wzmacnia PiS i PO, przy czym KO osiągnęła szklany sufit, więc zaczyna się obrażanie elektoratu “rozczarowanego”, co tylko go demobilizuje, a ewentualnie wzmacnia Konfederację.
.
Zaprawdę idiotów nie sieją.
Nie ma żadnej trzeciej drogi. Przekroczyliśmy już pewną linię, która oddziela państwo, w którym mniej więcej szanuje się prawo od dyktatury a la PRL. W takim momencie żadne analizy przyczyn, żadne wyliczanie grzeszków nie ma najmniejszego sensu.
Wszystkie nasze najmądrzejsze dywagacje możemy sobie w … kieszeń wsadzić jeśli wygra PiS. Ma pan rację, że w takiej sytuacji obrzydzanie kogokolwiek z opozycji jest szkodliwe. Ale to działa w dwie strony, a jak na razie to właśnie “trzecia droga” miała najwięcej zastrzeżeń do ew. koalicjantów. Lewica? partia Razem co to zawsze jest Osobno? Żarty.
Tak czy owak wygra PiS wbrew elementarnej logice, bo i tę linię udało się nam w Polsce przekroczyć.
Wolę jeszcze zachować resztki nadziei. Choć kto mnie tu czytywał przed laty to wie, że nie martwi mnie tak głupota głupich, ale już teraz do białości wkurza mnie bezdenna głupota mądrali. Pan, też nieraz tę głupotę wyłuszczał, ale im bardziej ci mądrzy zdawali się sobie mądrzejsi, tym bardziej spadaliśmy w otchłań. 🙁
Też staram się zachować resztki optymizmu, ale je tracę patrząc na ludzi. Jeśli (wg sondażowni) afera z wizami robi wrażenie na 20 kilku procentach ludzi …
Co by zrobiło na nich wrażenie? Nie widzę czegoś takiego.
No, może gdyby zabrakło na 800+, ale nie zabraknie, drukować zawsze można.
@ J.Luk
Ma Pan rację, że jeśli wygra PiS to sobie będziemy mogli wszystko … tam gdzie słońce nie dochodzi.
Dlatego tak istotne jest, by zmobilizować jak największą liczbę “niePiSowskich” wyborców.
.
Jak to zrobić? – to jest to wielkie pytanie.
.
I jeszcze ważniejsze: kto może to zrobić?
Po stokroć ma Pan rację, że wyliczanie grzeszków z przeszłości nie ma sensu. Nie o grzechy wszak chodzi, a o możliwości!
.
KO proponuje opowieść o walce dobrych rebeliantów pod przywództwem Tuska z siłami imperium zła Kaczyńskiego.
Prosta opowieść, trafiająca do przekonanych, że Kaczyński jest zły. Szansa na zmobilizowanie nieprzekonanych żadna – jeśli ktoś do tej pory tego nie wie, to pokrzykiwanie, że jest idiotą (choć prawdziwe) tego nie zmieni.
.
Lewica odwołuje się do “wartości lewicowych” zarówno socjalnych np. obrona praw pracowniczych jak i światopoglądowych. W obu przypadkach jest wiarygodna – wspomagała choćby strajkujących w Solarisie czy szła na czele prostujących kobiet obrywając gazem w twarz. Jest szansa, że to przyniesie kilkadziesiąt tysięcy dodatkowych głosów.
Największy potencjał miał Hołownia. Jego opowieść o myśleniu o przyszłości, o planowaniu na pokolenie do przodu, mobilizowała największą rzeszę nieprzekonanych.
I nadal ma taką szansę, jeśli nie będzie zmuszany do deklaracji i spychany przez Lisopodobnych szkodników pod próg.
.
Tryumf “antysymetrystów” pokrzykujących: “Tygrysek i Kałownia pod próg!” będzie zwycięstwem Kaczyńskiego.
.
Stopień w jakim niby rozumni ludzie nienawidzą Tuska i PO jest o tyle zaskakujący, że wszelkie winy tego polityka i tej formacji miały miejsce minimum 9 do 16 lat temu. Teraz jest to inny polityk oraz inna formacja. Wielka nadzieja opozycji jaką chcieli stworzyć Hołownia i Kosiniak-Kamysz miała szanse na poważny sukces gdyby umiała zawiązać koalicję KO/PO – Trzecia Droga – Lewica. Niezgoda Trzeciej Drogi na taka koalicje sił demokratycznych może się stać źródłem porazki całej opozycji demokratycznej. I nie pomoże zaklinanie rzeczywistości, że to wina Tuska, PO/KO czy kogokolwiek innego. Brak zgody Trzeciej Drogi na koalicje demokratyczną oznacza największe i zupełnie niepotrzebne ryzyko porażki w nadchodzących wyborach. To nie Tusk ani Czarzasty będą winni bo oni od początku optowali na rzecz koalicji a Holownia i Kosiniak kategorycznie odmawiali.
*
Pomysł Trzeciej Drogi był od początku do końca nie z tej ziemi. Dwie małe partie mające w punkcie wyjścia razem 14%-15% (teraz poparcie spadło do 9% -10%) okrzyknęły się Trzecią Drogą. Pomijając fakt, że nie ma trzeciej drogi międz autorytaryzmem kaczystów (de facto faszystów) a demokracja liberalną, to zwłaszcza Hołownia i KOsiniak nie mają niczego rewelacyjnego do zaoferowania. Wartości “konserwatywne” które głosza to nic innego jak nietolerancja, homofobia, brak zgody na równouprawnienie kobiet i na swobodne decyzje kobiety o swoim ciele (aborcja). To nie Trzecia Droga a zwyczajne wstecznictwo. Mityczne miliony, które rzekomo odpłyneły do Tuska i PO na pewno nie zasiliły ani PSlu, ani Hołowni.
*
Spadające poparcie Trzeciej Drogi to nie wina Tuska czy PO, która to formacja skupiona jest na własnym oddziaływaniu na wyborców, ale kompletnie nieskuteczna i nieprzekonywająca dla wyborcówm oferta Trzeciej Drogi.
Udział w marszu 1 czerwca nieco poprawił notowania Trzeciej Drogi, ale ten efekt dawno minął. Teraz również zapowiedź nie wzięcia udziału w marszu 1 października nie poprawi notowań Trzeciej Drogi. Wcale bym sie nie zdiwił gdyby elektorat nie chcąc ryzykować utraty głosu oddanego na Trzecią Drogę odpłynął w okresie od 1 do 15 października do PO/KO. Żeby nie było – to nie moje życzenia a chłodna kalkulacja. Mrzonki dwóch marnych polityków, że połączenie wysiłków stworzy wielkich polityków pozostaja nawet nie frapującymi a żałosnymi mrzonkami.
@”Stopień w jakim niby rozumni ludzie nienawidzą Tuska i PO jest o tyle zaskakujący, że wszelkie winy tego polityka i tej formacji miały miejsce minimum 9 do 16 lat temu. Teraz jest to inny polityk oraz inna formacja”
.
2 lata temu, zanim wrócił Tusk, PiS słabł. Słabł Kaczyński.
Jesienne (2020) projekty od piątki dla zwierząt po polski ład okazały się klapą. Widać było, że wszystko się rozłazi, a wicepremier Kaczyński stawał się bardziej memem niż politykiem.
Poparcie dla PiS zaczęło spadać do nieznanych od 2007 wartości.
Borys Budka z Rafałem Trzaskowskim organizowali konferencję, na której przedstawiali pomysły nie na to, jak wygrać wybory, ale na to jak stworzyć koalicję zdolną odrzucić weto prezydenckie – bo na to można było realnie liczyć.
Hołownia proponował wtedy – patrzmy w przyszłość, a nie przeszłość i to przekonywało ludzi.
.
Ten moment historyczny, że słabym jak nigdy Kaczyńskim, wybrał Tusk żeby wrócić. Witany z nadzieją, że rzeczywiście się rozwinął, że będzie umiał stworzyć jakiś plan na przyszłość – pokazać Polskę i jej wyzwania w przyszłości w kontekście europejskim i globalnym.
To, co działało w przypadku Hołowni mógł zrobić jeszcze lepiej Tusk – że potrafi pokazał wcześniej na kongresie.
Tymczasem Tusk z miejsca wrócił do odgrzewania swojej prywatnej wojenki z Kaczyńskim
Kaczyński przestał być nieudolnym dziadkiem, któremu się nawet własną partia zaczyna w rękach rozłazić. Stał się demiurgiem zła. Potężnym i wszechmocnym.
Bronić się przed śmiesznością i niezdefiniowanym wrogiem (z jednej Hołownia, z drugiej PSL, z trzeciej PO, a z czwartej Lewica) Kaczyński nie umiał.
Opowieści, w której są siły dobra i zła i łatwo definiowalny wróg: albo Kaczyński albo Tusk to woda na młyn Kaczyńskiego.
Kilka tygodni wystarczyło, by sondaże wystrzeliły PiSowi znów w górę.
A z planów stworzenia koalicji zdolnej obalić weto prezydenckie zostało drżenie o to, czy wogóle uda się wygrać.
Nie grzechy Tuska sprzed nastu lat (chociaż pewnie znacznie łatwiej byłoby, gdyby się do nich odniósł, przeprosił i zapowiedział, że wyciągnął wnioski) są tego przyczyną, tylko fatalna strategia i niezdolność do dialogu.
Tusk zapraszany do rozmów koalicyjnych zapowiedział, że nie będzie rozmawiał o tym, jak przegrać.
Zaiste – po co mówić, jak można od razu pokazać?
I pokazuje.
I zaczyna się szukanie winnych wszędzie, tylko nie tam, gdzie oni są. Stąd ostatnio tak lansowana nagonka na “symetryzm”
.
Nawiasem mówiąc: twierdzenie, że Tusk chciał od początku koalicji mija się z prawdą. Od początku torpedował takie próby. Przykład wyżej. O koalicji zaczął myśleć, gdy okazało się, że nie jest w stanie więcej elektoratu potencjalnym koalicjantom podebrać.
@”Wcale bym sie nie zdiwił gdyby elektorat nie chcąc ryzykować utraty głosu oddanego na Trzecią Drogę odpłynął w okresie od 1 do 15 października do PO/KO. ” oraz
“Mityczne miliony, które rzekomo odpłyneły do Tuska i PO na pewno nie zasiliły ani PSlu, ani Hołowni.”
.
Głosy nie oddane na Hołownię i głosy “rozczarowanych” zasilą zapewne szeregi niegłosujących.
Czyli wesprą de facto zwycięzcę.
Taką opowieść ma pan w swojej głowie. Mnie nic do tego, ani też nic na to nie poradzę. Trochę to w stylu pana Kasprzaka – podobnych jemu pewnie też jest wielu. Ale nie ma pan monopolu na rację, na jedynie słuszny odbiór tego o czym pan pisze. Ja nie podzielam pana obserwacji, ani też wniosków.
Dobrze by jednak zdawał pan sobie sprawę z tego, że obraz w pana głowie nie jest obrazem rzeczywistym, to pana odbiór, a więc i taki przekaz. .
@Danuta Adamczewska-Królikowska,
Przedstawiłem swoja opinię na temat ostatnich dwóch lat.
Jesteśmy na stronie StudioOpinii – jak sądzę służacej własnie temu, by opinie wymieniać.
Gdyby wszyscy podzielali te same opinie rozmowa nie miałaby sensu.
Oczywiście, że to obraz w mojej głowie!
Zwracam też uwagę, że dowolny przedstawiany tu obraz jest li tylko obrazem w czyjejś głowie i niekoniecznie prawdziwym. Zawsze na obraz wpływają jakieś nasze sympatie i preferencje, a może w większym nawet stopniu antypatie
O ile moje wnioski mogą być całkowicie błedne o tyle faktem jest że:
Przed powrotem Tuska: koniec 2020 zima-wiosna 2021 Kaczyński i PiS mieli rekordowo niskie poparcie (najniższe od 2005) spadającen nawet poniżej 30 %
Sondaże pozwalały myśleć o zbudowaniu koalicji zdolnej obalić prezydenckie veto, czemu wyraz dali Budka z Trzaskowskim (nie Hołownia z Czarzastym) organizując konferencję na ten temat.
Po dwóch latach liderowania Tuska:
Pomimo dalszych gigantycznych wtop PiSu: latających nad Polską rosyjskich rakiet czy białoruskich śmigłowców, czy też afery wizowej, żeby wymienić tylko dwie – opozycja traci poparcie, a PiS zyskuje.
Pełna zgoda MR E. Tusk/przy całkowitej sympatii i podziwu dla jego zdolności/ jest szkodliwym balastem dla KO. Schować Tuska i wyeksponować Trzaskowskiego, którego potencjał polityczny został zmarnowany. Teraz jest już za póżno….niestety. Była szansa uniknięcia tego zabójczego klinczu Kaczyński -Tusk, dla KO oczywiście.
I wtedy zacznie pan chować Trzaskowskiego? Czy pan sądzi, że w stosunku do niego nie będzie uruchomiona cały wachlarz manipulacji? Wg mnie zarówno pan, jak i Mr E mylicie skutek z przyczyną. Argument, że PiSowi spadało przed przyjazdem Tuska, a potem mu zaczęło rosnąć jest takim samym jak np. mój “Platformie zaczęło spadać, gdy Tusk przestał być premierem”. To są bardziej złożone procesy, a dyskusja o tyle nie ma sensu, że każdy może sobie przypisać wnioski, jakie mu do jego tezy pasują. 😉
Szanowna Pani,
W pełni się z Panią zgadzam, że procesy rządzące wyborczymi emocjami są wielce skomplikowane i złożone.
Przemawia Pani jednak z ogromną pewnością i wyrokuje, że ja nie mam racji, oraz że także i Stan myli przyczynę ze skutkiem. Podziwiam tę pewność osądu przy tak złożonej materii. Zwłaszcza, jeśli się weźmie pod uwagę, że nie wszystko z tzw. kuchni politycznej wiemy.
.
Jeśli chodzi o drugą część to muszę jednak sprostować:
Argument, który Pani podała, jakoby “Platformie zaczęło spadać, gdy Tusk przestał być premierem” nie ma takiej samej wagi, jak przytaczane przeze mnie sondaże,
bo jest po prostu fałszywy.
Możemy mieć różne opinie, ale proponuję jednak trzymać się faktów:
Po pierwszej kadencji premiera Tuska Platforma straciła ponad milion wyborców. I na to są twarde dane w postaci wyników wyborczych.
Ile straciła w czasie drugiej kadencji zanim złożył urząd trudno ocenić, jako premier zdążył zarządzić jeszcze wybory samorządowe jesienią 2014, w których PO w sejmikach wojewódzkich zebrała w sumie 26.3% głosów – już o pół punktu procentowego mniej niż PiS – mają one jednak swoją specyfikę więc nie będą miarodajne.
Tylko więc dodam, że w porównaniu do wyników wyborów do sejmików 4 lata wcześniej PO straciła 4.5 pp poparcia (PiS urósł o ponad 3.5 pp).