19.09.2023

Na początek proponuję objaśnienie terminu z Wikipedii :
>>Anomia (gr. a- = „bez”, nomos = „prawo”) – niespójność wewnątrz systemu aksjonormatywnego, poczucie niepewności i bezcelowości w społeczeństwie w wyniku nagłych zmian społecznych i załamania się porządku społecznego. W takiej sytuacji nie ma pewności, jakie reguły powinny być przestrzegane, ponieważ dotychczas obowiązujące normy nie pasują do nowej rzeczywistości, a nowe nie są jeszcze ukształtowane. Prowadzi to do wzrostu liczby zachowań o charakterze dewiacyjnym i przestępczym<<
U rządzących bezprawie staje się normą, przy nieudolnym pozorowaniu zachowania praworządności, a poczucie niepewności, bałaganu i bezcelowości narasta.
Coś nie pasuje?

Nikt też nie zaprzeczy, że żyjemy w okresie nasilonych przemian społecznych i kulturowych, technologicznych, migracyjnych, a nawet systemowych. Można nawet – z uwagi na wszechogarniający populizm – mówić o kryzysie demokracji, zwłaszcza tej pluralistycznej. Trudno o tolerancję i równouprawnienie w czasie narastających radykalizmów, które mają realne przełożenie nawet na obowiązujące prawo. Na te postępujące procesy nałożyła się jeszcze wieloletnia pandemia oraz ciągle rosnące zadłużenie państw, z widmem światowego kryzysu finansowego w tle, a także wojna u najbliższego sąsiada, z licznymi przejawami ludobójstwa. Temu wszystkiemu towarzyszy zaś zjawisko załamania się wzorców zachowań kulturowych.
Się dzieje.

Problem w tym, że przed większością tych zmian nie ma ucieczki, a ich skutki w przyszłości są przynajmniej niejasne – trudne do przewidzenia. Niektóre z nich mogą mieć charakter przejściowy. Nie ma tu raczej prostych rozwiązań, a to musi, zwłaszcza u osób posiadających problemy adaptacyjne i tych z niską samooceną, nasilać lęki i wyzwalać stres, a w takim stanie trudno o wyważone i przemyślane zachowania. Rządzą wtedy głównie negatywne emocje. Mają też prawo pojawić się kłopoty z tożsamością, jak i w konsekwencji różne przejawy buntu, z tymi irracjonalnymi włącznie. Zaburzone poczucie bezpieczeństwa sprzyja myśleniu sekciarskiemu, natrętnemu szukaniu wrogich sił, zwłaszcza wśród wszelkiego rodzaju obcych – tych mniej swoich. W tym kontekście coraz trudniej jest mówić o porządku społecznym.

PiS na tą kategorię osób działa jak magnes, podsycając różnego typu fobie, torpedując procesy integracyjne w Unii i podważając postępujące zeświecczenie, a jakby przy okazji, depcze wszelkie normy i wspiera radykalizm. To zjawisko również występuje z różnym nasileniem w innych krajach z naszego kręgu cywilizacyjnego. Ta więź specyficznego elektoratu partii obecnie rządzącej nie musi posiadać przesłanek racjonalnych, to raczej rodzaj identyfikacji i próby ucieczki przed nieuniknionym.
Ponad trzydziestoprocentowe poparcie w tym kontekście nie powinno nikogo specjalnie dziwić. Można nawet powiedzieć, że w kontekście nasilonych przemian zaledwie ⅓ społeczeństwa ma poważny problem z odnalezieniem się w rzeczywistości. To jednak może wystarczyć, by Polska miała poważny problem z własną przyszłością.
Marek Jodkiewicz
Napisałem, chyba w ’85 r. – “Prawo nigdy nie nadąża za rzeczywistością. Dlatego najmniej obawiają się go liderzy”
Bardzo dobrze pan zwrócił na to uwagę. Dlatego tak ważna byłaby integracja wszystkich sił opozycyjnych, ale też z drugiej strony zrozumieć musimy, że te problemy dotykają również naszej strony. Warto je u siebie przeanalizować, zdiagnozować w każdym z nas.
Bardzo mi ten tekst koresponduje z opisem jak został pisowcem pan Marek Zagrobelny (niedawna rozmowa u Tomasza Lisa) i jak rozumuje ich zwolennik. To ważne nie tylko przed wyborami, ale jeszcze bardziej po.
Uwarunkowania czasu przemian dotykają wszystkich.
Zaryzykuję jednak twierdzenie, że po “naszej stronie” przypadków poczucia dezintegracji tożsamości, z próbą ucieczki w swojskość i radykalizm, nie ma.
Jakby nie kalkulować, najlepszą z możliwych opcji jest nasza integracja z UE – przynajmniej na dzisiaj, i to bez względu na długą listę jej wad. My po prostu musimy być członkiem UE. Wszystkie inne opcje są zdecydowanie mniej dla nas korzystne w długoterminowej perspektywie. Tego typu racjonalizacja wymusza wybór partii prounijnych.
Anomia? Takie krótkie słowo a mieści całą prawdę i jest perfekcyjną diagnozą naszego etosu, ale czy aby wiemy z czym mamy do czynienia? Jesteśmy ponoć narodem z tysiącletnią państwowością a zabobon, analfabetyzm, wewnętrzne niewolnictwo, i inne fizyczne plagi trwały do połowy dziewiętnastego wieku. To strasznie długo, bo jeszcze całkowicie nie wygasły. Jeszcze się żarzą. Dlaczego to tak niesłychanie ważne aby to wypomnieć?
W naszej narodowej literaturze, jak w fenickim lustrze można dostrzec źródło naszej troski, tylko należy zmienić perspektywę patrzenia a to jest niewybaczalne, samodestrukcyjne zachowanie. Proszę zauważyć, że zmieniały się nam ustroje i ideologie a wybór lektur i ich interpretacja ciągle jest taka sama; płytka. Świadomość społeczną kreują zmieniające się pokolenia pedagogów ale trwa niezmienny duch. Lapidarnie ujmując wystarczy powtórzyć za Gustawem Holoubkiem; nie wystarczy się myć, trzeba jeszcze zmieniać wodę,…”
Po II Wojnie Światowej właśnie najbardziej upodlonej i najliczniejszej części narodu, popełniając cywilizacyjny błąd, przekazano lub jak kto woli, wzięli sobie na kilkadziesiąt lat władzę i butnie wprowadzili dyktaturę proletariatu. Mimo odrzuconych wartości każdy Polak był i jest Kmicicem a każda Polka ,… Należy zadać pytanie, która warstwa społeczna i jej pokłosie stanowiła siłę partii rządzącej wtedy i dziś? Żeby nie było, ja jestem z ludu i noszę okulary a więc brak mi kwalifikacji formalnych.
Tytułem podsumowania zarówno anomii jak i tatusiów rzucających w zoo kamieniami do żubra posłużę się znamiennym hasłem: TO MÓWIĄ WIEKI.