Jan Cipiur: Badania nad okultyzmem chyba pożyteczniejsze od „państwowej” teologii5 min czytania


24.10.2023

The New York Times podał do wiadomości, że w znanym uniwersytecie brytyjskim w Exeter uruchomić mają za rok podyplomowe studia z magii i okultyzmu. Kierowniczką tego programu jest specjalistka od średniowiecznej literatury arabskiej – prof. Emily Selove, która uzasadnia jego stworzenie wzmożonym ostatnio zainteresowaniem historią czarów i guseł oraz chęcią wykreowania przestrzeni badań akademickich na tym polu. W programie znaleźć się mają np. zajęcia nt. „smoków w zachodniej tradycji ustnej”, czarnoksięstwa w literaturze, sztuce, archeologii, pozycji kobiet w średniowieczu, oszustw i iluzji, filozofii stojącej za używaniem psychodelików (środków halucynogennych). Poprzez szkiełka tradycji żydowskich, chrześcijańskich i islamskich wykładowcy mają badać wpływy magii na społeczeństwa i naukę.

Prof. Selove mówi, że otrzymała już kilkaset zapytań dotyczących nowego kierunku. Christina Oakley Harrington – emerytowana wykładowczyni uniwersytecka w dziedzinie historii średniowiecza, założycielka księgarni Treadwell’s specjalizującej się w pozycjach o magii i spirytualizmie oraz redaktor literacka międzynarodowego periodyku o studiach ezoterycznych Abraxas powiedziała dziennikarce The New York Times, że „wiele znanych jej czarownic myśli o podjęciu tych studiów”. Dodała, że słuchacze rozważają zapisanie się na kurs „nie dlatego, że są idiotami i myślą, że nauczą się wywijania magiczną różdżką i rzucania uroków, ale ponieważ są niezwykle ciekawi świata oraz postrzeganiem przez ludzi światów widzialnych i niewidzialnych”.

Wg badań Pew Research sprzed 6 lat, aż sześciu dorosłych Amerykanów obu płci wierzy w przynajmniej jedno z takich (niby) zjawisk i nauk, jak reinkarnacja, astrologia, jasnowidztwo i energię duchową takich obiektów fizycznych jak np. góry lub drzewa, np. brzozy jak w Polsce, więc badania skąd się biorą ich przekonania są jak najbardziej na miejscu. Zatem wbrew pierwszemu wrażeniu i słowom pani Oakley Harrington o jej przyjaciółkach czarownicach, w czasach posłuchu dla populizmu, akceptowania przez wielkie grupy ludzi na całym świecie najgłupszej możliwej argumentacji, wynoszenia przypadkowych osobników ponad uznane autorytety, czy szerzenia wrogości wobec obcych i dziwnych, studia okultystyczne wg podanego opisu mają jakiś sens. Jeśli odczytywać zamiary akademików z Exeter w dobrej wierze, być może podniesiemy wiedzę, dlaczego wielkie stada baranów idą potulnie za bacami podśpiewującymi na fałszywą nutę .

W Polsce coś tak wszetecznego by nie przeszło. U nas studiujemy zgodnie z przykazaniami i Biblią. Profesor Uniwersytetu Śląskiego Marek Migalski wystosował w tych dniach list otwarty do rektora swej uczelni z apelem o zainicjowanie dyskusji nad pozostawaniem wydziału teologicznego w strukturze tego uniwersytetu. W uzasadnieniu podał m.in. przykładowe tytuły prac magisterskich i doktorskich. Wśród nich:

  • „Wybrane aspekty istnienia i natury aniołów we współczesnej myśli teologicznej”,
  • „Sposoby działania demonów według „Państwa Bożego” św. Augustyna”,
  • „Formacja stała dziewic konsekrowanych w świetle instrukcji „Ecclesiae Sponsae Imago”,
  • „Powołanie do dziewictwa w świetle instrukcji na temat ordo virginum Ecclesiae Sponsae Imago”,
  • „Bezrobocie – zagrożenie czy szansa chrześcijańskiej nadziei. Studium teologiczno-pastoralne na podstawie badań przeprowadzonych wśród bezrobotnych mężczyzn miasta Katowice”.

W bardzo merytorycznej odpowiedzi rektor US prof. Ryszard Koziołek zwrócił mu uwagę, że „teologia figuruje w polskich ministerialnych wykazach dyscyplin naukowych od 1965 r. nieprzerwanie po dziś dzień”. Zaznaczył, że „nie jest przypadkiem, że studia teologiczne prowadzą wciąż najznakomitsze uniwersytety w Europie: Oxford, Cambridge, St. Andrews, Nottingham, Heidelberg, Tybinga, Leuven, Humboldta w Berlinie, Sapienza w Rzymie i wiele innych. Stoi za tym tradycja sięgająca początków uniwersytetów europejskich, w których teologia była synonimem dzisiejszej humanistyki”. W konkluzji napisał: „Sposób organizacji badań teologicznych i kształcenia w tym zakresie należy do autonomicznej decyzji uniwersytetu, a wszelkie zmiany pozostają w gestii Senatu Uniwersytetu Śląskiego. Jako rektor nie będę rekomendował senatowi zmian dotyczących obecnego składu wydziałów naszej uczelni”. Zachęcam do zapoznania się z pełnymi tekstami wystąpienia dr hab. Marka Migalskiego i odpowiedzi udzielonej mu przez rektora Ryszarda Koziołka. Są dobrym przykładem właściwej w formie i treści wymiany opinii na kontrowersyjne tematy.

Nie czuję się powołany do formułowania zdecydowanych ocen, ale odnoszę wrażenie, że po tysiącu lat uniwersyteckiego dzielenia włosa na czworo nic przełomowego i użytecznego teologia na polskich państwowych uczelniach społeczeństwu już nic nie przyniesie. Przychylałbym się zatem do zdania Marka Migalskiego. Uważam jednak, że jest nadal w Polsce miejsca i dla teologii, ponieważ opiewamy wolność. W przeciwieństwie do rektora sądzę natomiast, że zajmować się nią powinny uczelnie utworzone lub związane z Kościołem, takie jak Uniwersytet Papieski Jan Pawła II w Krakowie, Akademia Katolicka w Warszawie, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, czy Chrześcijańska Akademia Teologiczna też w stolicy. Nic również nie stoi (chyba) na przeszkodzie, żeby naukowcy związani z państwowymi uniwersytetami zajmowali się zagadnieniami z zakresu teologii, korzystając z grantów naszego Kościoła i z funduszy zagranicznych. Dla uczelni finansowanych z budżetu pozostawiłbym szeroko rozumiane badania nad religiami i ich wpływem na społeczeństwa w dawnych czasach i obecnie oraz związkami między religiami a losami narodów i państw. To rzecz jasna tylko część możliwych obszarów nauczania i badań.

Przewiduję, że głos Marka Migalskiego i mój intuicyjny pozostaną wołaniem na puszczy, ale podłożenie drewienka pod ledwo tlący się ogieniek dyskusji w tej sprawie z pewnością nie zaszkodzi.

Jan Cipiur