22.05.2024
Prezydent Warszawa Rafał Trzaskowski nie boi się trudnych, a dla wielu (dla mnie nie) kontrowersyjnych decyzji. Tak było z podpisaniem w lutym 2019 roku deklaracji LGBT+, która zakładała działania w takich obszarach, jak bezpieczeństwo, edukacja, kultura i sport, administracja a także praca. Krótko mówiąc, Trzaskowski stwierdzał, że Warszawa jest dla wszystkich. Podobnie jest z zarządzeniem w sprawie obecności symbolu religijnego w urzędach miasta Warszawy. Chodzi o dokument zatytułowany „Standardy równego traktowania w Urzędzie m.st. Warszawy”. To wewnętrzny dokument i dotyczy osób pracujących w urzędzie miasta. Zdaniem Trzaskowskiego: “Standardy te wzmocnią działania na rzecz równych szans oraz równego dostępu do miejskich usług i zasobów dla wszystkich mieszkańców i mieszkanek Warszawy”. Tak właśnie brzmi treść zarządzenia prezydenta z 8 maja 2024 roku. W dokumencie jest mowa między innymi o stosowaniu inkluzywnego języka, wrażliwości na osoby z niepełnosprawnością i o nieeksponowaniu symboli religijnych na biurkach i ścianach. I to właśnie ten ostatni zapis wzbudził największe kontrowersje. Co ciekawe większość krytyków zarządzenia prezydenta Warszawy przypisuje mi intencje walki z krzyżem, ba wręcz z Panem Bogiem. Doszło nawet do zawiadomienia prokuratury.
W debacie publicznej nie zabrakło głosu popularnego publicysty GW, który od miesięcy nie tylko wzbudza prawdziwą lawinę komentarzy pod swoimi tekstami, ale wręcz się nimi napawa i coraz częściej sam o nich pisze, jakby o nie się dopraszając. Felietony prof. Marcina Matczaka, bo to o nim mowa, czytam regularnie jako zapis wrażliwości polskiego konserwatysty, którego irytuje galopująca sekularyzacja do niedawna katolickiej Polski. Jest to dla mnie zajęcie dość ciekawe, bo przeważnie to, co Matczaka drażni, mnie cieszy. Kiedyś z podobnymi odczuciami czytywałem teksty Pawła Lisickiego, który – niestety – stał się w tej chwili dla mnie zupełnie nieczytelny. Obsesje Lisickiego postawiły go poza wspólnotą ludzie ze sobą rozmawiających, otorbił się umysłami w pełni podzielającymi świat jego wyobrażeń.
Wracając do Matczaka. Mam wrażenie, że tym razem wyobraźnia wyraźnie poniosła profesora prawa, który zadał serię wcale nie retorycznych pytań w kontekście wspomnianego wyżej zarządzenia włodarza miasta stołecznego: „Czy nie jest to jakiegoś rodzaju sadyzm społeczny, który innym zabiera, choć niczego nie traci, bo przecież nie uznaje za ważne tego, co usuwa? Czy to nie przypadek psa ogrodnika, który sam nie skorzysta, a innemu odmówi?”
Jeśli taki pytania zadaje aktywista fundamentalistycznej organizacji Ordo Iuris czy publicysta mediów prawicowych i katolickich niezdolny do wyjścia poza własną przestrzeń komfortu, to wzruszam ramionami. Natomiast gdy to robi obdarzony społecznym zaufaniem i autorytetem wykładowca uniwersytecki i specjalista z zakresu filozofii prawa, mnie to niepokoi. Tym bardziej, że pisze to nie na prywatnym blogu, tylko na łamach cieszącego się ciągle dużym wzięciem dziennika, z definicji liberalnego i prodemokratycznego. Bo tu nie chodzi o obronę wartości czy symboli religijnych, ale o wprowadzanie czytelników w błąd i powiększanie polaryzacji społecznej, która jest zabójcza dla nas wszystkich. Matczak nie zadał sobie elementarnego trudu zrozumienia decyzji prezydenta Warszawy, tylko projektuje swoje „konserwatywne” (opatruję ten przymiotnik cudzysłowem, bo wcale nie jestem pewien, że tu chodzi o konserwatyzm) lęki.
Potrzebna jest nam spokojna debata, a decyzja Trzaskowskiego została podjęta w kraju i mieście, od 1989 roku przeżywającego prawdziwe wzmożenie religijne, którego zewnętrznymi przejawami są próby narzucenia demokratycznemu społeczeństwu teokratycznego systemu politycznego. Dlatego trzeba prezydentowi Warszawy za ten gest obywatelskiej troski podziękować, a nie przypisywać mu niecne intencje niszczenia religii i tożsamości narodowej. On po prostu troszczy się o wszystkich Warszawiaków i tworzy w ich mieście klimat, w którym każdy czuje się u siebie. Co więcej, buduje jego strukturę samorządową i polityczną zgodnie z konstytucyjnymi zapisami.
Światopoglądową (polityczną?) ewolucję warszawskiego profesora prawa śledzę od dłuższego czasu… Kiedyś występował w obronie wartości, teraz pisze o sobie, jakby zapomniał o przysiędze doktorskiej, którą kiedyś składał.
Matczak niestety nie jest jedyną osoba, która kompletnie nie zrozumiała intencji i sensu decyzji Trzaskowskiego. Decyzja prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego, interpretowana jako dotycząca m.in. zakazu wieszania krzyży w urzędach, wywołała szerokie kontrowersje. Elon Musk, znany przedsiębiorca i właściciel platformy X, skomentował tę decyzję, określając ją jako “żenującą”. Musk wyraził swoje zdanie, twierdząc, że Polska “bezwstydnie kopiuje głupie rzeczy z Ameryki”
Ratusz Warszawy tłumaczy, że nowe rozporządzenie ma na celu ograniczenie dyskryminacji w stołecznym urzędzie i jego oddziałach. Zgodnie z wypowiedzią rzeczniczki prezydenta, Moniki Beuth, “każdy pracownik urzędu ma prawo używać symboli religijnych, zgodnie ze swoimi przekonaniami” i że “standardy tego nie zakazują, nie ma w nich w ogóle mowy o żadnym zakazie”
Reakcja Muska na decyzję Trzaskowskiego została odnotowana również przez międzynarodowe media.
*
Polska rzeczywiście szybko się sekularyzuje w sferze prywatnej. W przestrzeni publicznej jak widać panuje nadal przekonanie o nadrzędności teokratyczno- biurokratycznego modelu katolicyzmu państwowego nad państwem nie tyle nawet świeckim, co chocby próbującym neutralności światopoglądowej. Przed nami nadal do odrobienia lekcja, którą Francja przeszła po rewolucji.
Zdumiewa mnie fakt, że ci wszyscy “obrońcy” kościoła/wiary/krzyża – niepotrzebne skreślić – nie widzą, jak bardzo temu kościołowi szkodzą. Nie widzi tego i sam episkopat, ale trudno by widział jeśli stawia na swym czele takie osoby jak bp Wojda , Jędraszewski i podobni.
Co zaś do p. Matczaka, to obserwuję jego przemianę, typowo celebrycką, od co najmniej roku. Sprawia wrażenie jakby chciał, by o nim mówiono, nieistotne co.
“obrońcy” kościoła/wiary/krzyża … nie widzą, jak bardzo temu kościołowi szkodzą”
Ja tez nie widzę. Kościół to jest mafijna organizacja, której celem jest władza, a metodą jest szantaż emocjonalny, skoro chwilowo źle jest widziany szantaż fizyczny. Symbole religijne, oraz przymus ich znoszenia na każdym kroku, to są narzędzia szantażu emocjonalnego. Obrońcy krzyża bronią nie przedmiotu i nawet nie symbolu, tylko prawa Kościoła do szantażowania osób o odmiennych poglądach. A pośrednio bronią uprawnień Kościoła, które są takim szantażem wymuszane. To jest całkiem przyziemna sprawa. Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ci obrońcy wcale nie szkodzą, tylko raczej bronią mafii i jej uprawnień. Słowo “szkodzą” ma w podtekście przekonanie, ze mafia to nie mafia, tylko coś wzniosłego. A to nie jest nic wzniosłego. To jest po prostu związek zawodowy właścicieli Pana Boga, który mieni się także właścicielem ludzkich sumień, a zwłaszcza kieszeni. I tego własnie bonią obrońcy kościoła/wiary/krzyża, niepotrzebne skreślić.
Panie Wojtku, chodziło mi o to, że Kościół może sobie być organizacją mafijną jeśli tak chce, ale to go nie zwalnia od logicznego myślenia o własnej teraźniejszości/przyszłości *niepotrzebne skreślić.
Jeśli jakiś gang robi wszystko, by się rozlecieć to jest to gang idiotów – samobójców. I o to mi chodziło.
Od lat już niemal każde posunięcie Kościoła w efekcie zmniejsza liczbę tzw. wiernych, a oni zamiast reagować zgodnie z najprostszą logiką, idą w kolejne bagno.
Nie to, żebym płakał, ale nie potrafię zrozumieć samobójców 🙂
Z Pana wypowiedzi wynika, ze Pan odróżnia Kościół od gangu. A moim zdaniem to jednak jest gang z monumentalnym rytuałem, za którym ukryta jest przerabianie ludzi na owce, pazerność, emocjonalne szantażowanie całych społeczeństw, wymuszenia okupów od polityków, lawendowa subkultura, prywatki w Dąbrowie Górniczej, pedofilia, i jej systematyczne tuszowanie. Celem jest luksusowe i wygodne życie gangsterów. Czy w ogóle można zrozumieć gang? Czy można zrozumieć subkulturę kiboli albo biskupów? Moim zdaniem, my po naszej stronie nie możemy zrozumieć, ale możemy się zapoznać z opisami. Możemy zauważyć, ze każdy gang jest przekonany o swojej bezkarności. Kibole bija i handlują narkotykami w przekonaniu, ze “psy” nic im nie zrobią. A pewnego dnia zaczynają się aresztowania i rozlega się płacz i zeznania na komendach. Niedługo później wyrasta nowy gang i zaczyna się na nowo. Z Kościołem jest moim zdaniem podobnie. To jest gangsterska subkultura przekonana o swojej bezkarności. Jak na razie słusznie. Podobnie, jak inne gangi, ten gang tez będzie się trzymał swoich wewnętrznych rytuałów bez zastanawiania się nad kontekstem. Co ich obchodzi kontekst, skoro ciągle płynie rzeka owiec i baranów.
No więc właśnie ta rzeka staje się coraz węższa i płytsza i to za przyczyną zachowań tego gangu. Jeszcze raz powtarzam: dziwi mnie, że oni tego nie widzą. Dla mnie to dobrze, ale oni są jak ślepi i głusi mimo postępującej sekularyzacji społeczeństwa. To naprawdę ciekawe zjawisko 🙂 Są zbyt pewni siebie? Być może, ale ślepi są niewątpliwie.
Czuję, że za chwilę opowiesz się za represjami fizycznymi wobec Kościoła. Tak już w dziejach było wiele razy, zawsze z tym samym skutkiem. Matczak to wie, ty nie. On reprezentuje rozum, ty ideologię.
Do CF/A od redakcji (tutaj, bo CF/A podał/a fikcyjny adres mailowy).
Na zwracanie się do autorów per “ty” bez podawania własnego imienia się nie zgadzam. Ani na niegrzeczny i protekcjonalny ton. To nie pierwszy taki komentarz z tym nickiem. Nie mam nic przeciwko krytyce, nawet ostrej, ale pod warunkiem, że jej autor będzie miał odwagę ujawnić swoje personalia (z możliwym ich zastrzeżeniem wyłącznie do wiadomości redakcji) oraz podpisywać komentarze swoim imieniem. W przeciwnym razie będę wszystkie kolejne komentarze odrzucał.
Polska to kraj symboliczny, w którym obrona krzyża (symbol) zwalnia od przestrzegania dekalogu (rzeczywistość). Tak było, jest i – podejrzewam – będzie. By to zmienić potrzebny jest czas i spokój, a na coś takiego się nie zanosi…
Bydgoskie wydanie GW przytacza opinie prof. Ireneusza Zieminskiego: „ Jeśli państwo godzi się na to, że w miejscach publicznych, za które państwo jest odpowiedzialne, w urzędach umieszcza symbole jednej religii, to właściwie sytuuje się po stronie pewnej grupy ludzi. W tym momencie rodzi się przypuszczenie, że to państwo będzie opresyjne wobec innych grup religijnych, a na pewno nie będzie neutralne czy obiektywne”. Dodaje tez, ze w bydgoskich urzędach krzyża nie ma. Na uczelni gdzie pracuje tez nie ma. Prof. Magda Środa, z której na ten tema rozmawiałem w czasie przypadkowego spotkania na kampusie UW, powiedziała, ze w Polsce nie ma walki z krzyżem, tylko jest walka krzyżem. To celne podsumowanie tego, co się w Polsce po 1989 dzieje i to nie tylko w urzędach instytucji państwowych, ale również w szkołach publicznych i szpitalach.
“…ale oni są jak ślepi i głusi mimo postępującej sekularyzacji społeczeństwa.” Wydaje się że związek przyczynowo skutkowy pomiędzy postępowaniem subkultury biskupów a sekularyzacją jest poza ich zasięgiem poznawczym. Przyczyną tego jak się zdaje jest to że oni duchowo funkcjonują na poziomie dumy. Przerośnięte ego które religie starsze od chrześcijaństwa uznają za największy problem człowieka przez kościół katolicki jest tak naprawdę celebrowane. Z tego bierze się całe to “obrażanie uczuć religijnych” i roszczenia do władzy świeckiej od której zresztą sam Jezus się odciął w bezpośredniej rozmowie z urzędnikiem cesarza -“Królestwo moje nie jest stąd”
Popieram decyzje R. Trzaskowskiego co do zdjęcia krzyży w Urzędach. Mnie, jako ateisty symblole religijne co prawda ani ziębią, ani grzeją. Natomiast w całej tej wrzawie nie chodzi o jakąś wiarę lub inne tzw. wartości. W wiszeniu tych nieszczęsnych krzyży chodzi tylko o znaczenie terenu i pokazanie kto tu rządzi. To symbol dominacji wyjątkowo bezczelnej grupy katabasów domagających się przywilejów i przede wszystkim kasy. Nie ma się co dziwić tempie sekularyzacji polskiego społeczeństwa. Księży rozumiejących, że ich organizacja na tym daleko nie zajedzie jest jak na lekarstwo. Kiedy ktoś z nich wyrazi swoją opinie w tej kwestii najczęściej kończy spacyfikowany lub tak jak pokazuje przykład autora.
A propos pana Muska – niech mi ten błazen mojego kraju nie urządza. Jego wypowiedzi to popisy przygasającej gwiazdy rocka, która musi zwrócić na siebie uwagę jakąś żenującą aferą. Natomiast prof. Matczak swego czasu wydawał się mi ciekawą postacią. Obecnie, mimo że dalej budzi we mnie więcej sympatii niż niechęci, nasze sposoby postrzegania świata się po prostu rozjechały.
Obserwując liczbę kometatorów wolnych mediów (!) wieszczących prezydentowi Trzaskowskiemu klęskę w konkurencji o stanowisko prezydenta kraju jako karę (?) za podjęcie tematu NEUTRALNOŚCI urzędów miasta, nie dziwię się, że tematy “polityki ambony” [za L. Dornem (2021), to jest 15-17% głosów w urnach demokratycznych(?) wyborów] nigdy nie zyskały w ich oczach statutu wartego zainteresowania. Lęki są głęboko wdrukowane.
@ Jureg :- Zapewne obaj z Autorem bardzo dobrze mówicie po angielsku. Więc Wam, podobnie jak mnie, wciskają się jakieś angielskie słowa do polskiego tekstu. Ale ja się bardzo pilnuję. A sam jestem marudny, więc się czepię o te dwie kalki z Angielskiego : u Obirka “projektowanie” – rzutowanie, a u Ciebie “wdrukowanie” – wpojenie. Ze zrozumieniem i życzeniami lepszej samokontroli – A. Goryński
Więc może tak ? Ej, chyba nie. Nasz znany Plujralizm się zbuntuje za obrazę. Poczucia wyższości nad tymi psami niewiernymi.
Wczoraj 24.05 od godz. 22.15-22.45 byłem gościem red. Przemysława Szubartowicza (dziennikarz Interii) w Polsat News Polityka. Zakladam, że nikt z czytelników SO tej rozmowy nie oglądał bo to medium niszowe. Pierwsze pytanie dotyczyło tematu mego felietonu (przesłałem go wcześniej prowadzącemu). Było ono tylko punktem wyjścia do półgodzinnej rozmowy na temat roli kościoła i symboli reliijnych w przestrzeni publicznej. Na koniec red. Szubartowicz zapytał mnie czy jest możliwe przezwyciężenie polaryzacji. Odpowiedziałem, że przecież obaj jesteśmy obywatelami tego kraju i spokojnie rozmawiamy i nie widzę przeszkód by inni mogli rozmawiać podobnie.
Krzysztof Varga pisze w Newsweeku, ze posuniecie Trzaskowskiego to jest zasłona dymna, która ma odwrócić uwagę od jego własnej nieudolności na stanowisku prezydenta Warszawy.
https://www.newsweek.pl/opinie/wojna-o-krzyz-trzaskowski-musial-wiedziec-ze-rozpeta-pieklo-i-ze-moze-mu-to-pomoc/0mgs9v9
Podpisując się całkowicie pod tekstem prof Obirka dodam tylko, że prezydent Trzaskowski powinien tą oczywistą decyzję będącą realizacją wyników pracy zespołu pracującego w Urzedzie Miasta Warszawy nad opracowaniem takiego dokumentu podjąć po 9 czerwca, po dniu wyborów do parlamentu europejskiego.
Decyzje podjęta trzy tygodnie przed tą datą doprowadziła do tego co mamy – to mały błąd ale błąd.
Kolejny przerażający materiał o Kościele. Tym razem o Watykanie. A rzeka wiernych płynie, płynie, płynie…. A krzyże rosną, rosną, rosną. Łańcuch kołysze się u stóp.
https://www.newsweek.pl/polska/spoleczenstwo/wilki-panosza-sie-w-watykanie-poczul-swad-szatana-i-zarzadzil-sledztwo/szyb1g0