29.05.2024
ECHA WYDARZEŃ

Spieszę ze słowem wdzięczności na adres Panny Igi, Pana Huberta, i w ogóle sportu. Odświeża nam rzeczywistość sobą- wyczynami własnego autorstwa, a nie – jak np. tzw. polityka –gadulstwem.
Podzielę się znakiem zapytania. Nie widzę kwestii różnic w poglądach- sam sobie dokonam podziału… Myślę o stylu. Przy modzie na używanie tych samych twarzy , i tych samych języków, co wczoraj i przedwczoraj… Jakby pokolenie tzw. odbiorców się nie zmieniało.
SPORT „mówi” czynami dnia, nie słowami … To nie renesans gadających głów, brzuszków wyrosłych za sprawę metryk, może dostatku i nieruchawości osobistej. Zarost- jak u mnie. Mądrości często odległe od obrazu. Przykład, że za ewentualny sądowy mandat za trzy patyki, można sobie kupić czas antenowy na cały dzień, a gawiedź … niech powydziwia…
Sport jest świeższy…
Jagiellonia więc radością z piłkarskiego- raczej mało spodziewanego mistrzostwa Polski; do tego podnieca myślą o mistrzostwach Europy- z wiarą i nadzieją, iż klimat będzie lepszy niż „katarski”- bo wprawdzie prezes PZPN ten sam, ale premier inny, nie obiecywacz gruszek na wierzbie;, trener-mózg Fundacja “Też chcemy być” Zasłużona Pani Anita- chyba nadal w Katarze- gotowi się do kolejnych igrzysk. Zapracowała na luksus- już dawno nie ruiny Skry, albo miotanie miedzy mostami. Warunki- jak należy, logistyka bliżej nowoczesności. Sztafety miały szansę potrenować w wielkim świecie eliminacji, są procenty w formie nominacji olimpijskiej.
Film w sieci, jak oszczepniczka wykonuje bieg na rękach po murawie piłkarskiej przypomina, iż sport zawodowy to nie jakieś hop-siup, lecz bardzo ciężka praca… I wprawdzie za medal olimpijski może być ustawowa emerytura ( dodatkowo, po „40”), to na owe pond 4 dziś tysiaki, zapracują przecież ledwie nieliczni… Z setek tysięcy podejmujących pasję oraz ryzyko…
Jeśli słoweńscy siatkarze pokonali- 3:0 naszych mistrzów- wiadomo komu zakląskać. Jeśli pani Ewa Swoboda sprintuje, jak to ona…
Wygrał, przegrał zremisował, ot co! Nawe, jeśli laboratorium postawi zarzut dopingu ( niestety, rodzima olimpijska pływaczka” sprawa jest opisana; z drogą dyskusji i odwołań włącznie – próbka A, próbka B; zawieszenie, dyskwalifikacja. Nawet, jeśli boli i plama na honorze zostaje…
Wyjaśniam, skąd ten tytuł, ów serial cyferek. Odpowiadam to dowód, że – wciąż ceniąc walory oraz uroki sportu – ostatnio zostałem zauroczony kolarstwem.
Giro to tygodnie fascynacji. Świetnie namalowany przed telewizję obraz. Dopełniony komentarzem tak fachowym, ze np. światek futbolowo-komentatorski powinien się zarumienić. Nie w nastroju samouwielbienia- oczywiście. Gdy się słucha speców z Eurosportu, obraz dojrzewa, zaczyna mówić- nawet jeśli to żargon- językiem informacji, podpowiedzi… I… wywołuje także nastrój nostalgii.
Gdzie te nasze dawne krajowe seriale na rowerach? Gdzie medialni inicjatorzy? Gdzie te tłumy rozentuzjazmowanych widzów? Z niezmiennie ogromnym szacunkiem dla Czesława Langa- cudów dokonuje, prowadzi TOUR „ na bogato i nowocześnie”, ale czy wspaniała solówka stanie za orkiestrę?
O znakach zapytania jeszcze będzie…
222,2 to tzw. królewski etap ostatniego GIRO. Wspinaczka, zjazdy, mokro, asfalt i nawierzchnia pod psem, bruk; a oni furt jak samochodziki. Na serpentynach po 70 km na godzinę… Ponad sześć godzin na wąskim siodełku, na jedną zawodniczą pupę… Kiedyś, to lekarz miałby na mecie co robić… A teraz…
W myślach wraca coś z przeszłości. Wyścigowo-pokojowej. Wciąż widzę ślady, choć kroniki przecież rdza pokryła.
Pomnę, jak wtedy niektórzy fachmani uważali, ze maj odbiera część szans kolarskiemu zachodowi. Za wcześnie, ile szczytów formy można w sezonie ukształtować? I co? Trenerzy się nauczyli, kolarze pędzą jak szaleni już przez kwiecień, nie przez maj. EUROSPORT pęka od firnowych wyścigów… Coś z naszego wkładu w tym widzę…
Wielbię Tadeja Pogacara. Dla mnie, po prostu TADEK, toż sam mam tak „na drugie”, stąd ta poufałość.
Podziwiam jak opatulony opiekunami kontroluje obraz; potem wysyła w bój szefa opiekunów- Rafała Majkę, by ten tempem odebrał rywalom siły oraz ochotę. A wreszcie sam rusza do ataku- zdobywając błyskawicznie przewagę i… zachowując zasadę pozdrawiania widzów tej fazy „pa, pa”… To nie jazda z fantazją, to koncertowanie z użyciem roweru..
Mistrzowi cześć za to, co mistrzowskie.. Pan Rafał, jako przypomnienie, że to posiadacz ostatniego dla nas medalu olimpijskiego w kolarstwie. I coś w rodzaju tęsknoty. Bo… W tym miejscu jednak i dobre zdanie. Na adres Stanisława Aniołkowskiego (1997)- za drugie miejsce w jednym etapowym finiszy i w ogóle sporo wojowniczości. Miło było poznać, Panie Stanisławie… I wciąż uroczy opis- w kolarskim narzeczu. Że się zagiął, pojechał na maksa, czy na fula , i… miał nogę…
Limit dobrych wzruszeń na wyczerpaniu. Zostaje łyżka dziegciu. Też z kolarstwa. Z tym, że w kategorii kraksy.
Kiedyś mieliśmy długą listę osób mających markę aż na szczeblu UCI, dziś rozwalone, środowisko, długi, od lat konflikt z ministerstwem (bezradności- tak to ujmę), dziwy z budżetowaniem, bo ucieczka przed komornikiem przez długo trwające wkręcenie PKOl – dla mnie taki kant w ramach urzędowo tego samego systemu, teraz… Teraz faktura na ponad 50 tysięcy euro. Za wspaniały wikt oraz opierunek podczas sportowo dla nas udanych mistrzostw Europy. Luksus, gromadna wizyta, tylko …
… tylko ponoć wciąż do zapłacenia. JEST KOMU, NIE MA – KTO!
Komentować? Ba, sam już nie wiem jak… Ta „noga już nie podaje”, ale… A ministerstwa nawet nie zapytam, swoje już „powiedziało”; zresztą podobno ma jeszcze inne kłopoty z dzieleniem zaszczytów i pieniędzy… Gadające głowy i tu za często się wtrącają.

Andrzej Lewandowski
Senior polskiego dziennikarstwa sportowego, b. szef działu sportowego “Trybuny Ludu”.
Więcej w Wikipedii