11.07.2024
Krakowscy księża odliczający dni i godziny dzielące ich od przejścia na emeryturę mają powód do radości. Kongregacja ds. duchowieństwa przyznała rację księżom w ich sporze z biskupem. Chodzi o dwie sprawy, w których odwołali się do Watykanu od decyzji abpa Marka Jędraszewskiego.
Pierwsza dotyczyła odwołania proboszcza Bazyliki Mariackiej Dariusza Rasia, a druga podporządkowania finansowego kolegiaty wawelskiej biskupowi. Zarówno Raś jak i kanonicy wawelscy otrzymali właśnie odpowiedź, że to oni mieli rację, a nie biskup.
W kościelnym systemie to sprawa bezprecedensowa. Zwykle to biskup jest górą w sporach z podległym mu klerem. To policzek. I to wymierzony biskupowi, który już pakuje manatki i przechodzi na emeryturę.
Dobrą wiadomość dla ks. Rasia przekazał kardynał Stanisław Dziwisz, jego protektor (w latach 2005-2011 był sekretarzem Dziwisza), który w 2011 mianował go proboszczem wspomnianej Bazyliki. To znamienne, że Kuria Biskupia nic o sprawie nie wie. Jak podała Gazeta Krakowska ks. Łukasz Michalczewski, rzecznik krakowskiej kurii mówi, że oficjalnie o takiej decyzji Watykanu nic nie wie, dowiedział się o niej z mediów i dlatego nie będzie komentowali tych doniesień.
Odwołanie Rasia to sprawa, która ciągnie się od grudnia 2023 i była szeroko komentowana medialnie. Nie jest wykluczone, że w tym wypadku to Dziwisz wykorzystał swoje watykańskie wpływy. Szefem Kongregacja ds. duchowieństwa jest koreański kardynał Lazzaro You Heung-sik, blisko związany z ruchem focolari. Focolari byli blisko związani z Janem Pawłem II. Podobnie jak inne ruchy konserwatywne w katolicyzmie, które w dużym stopniu stały za błyskawiczną beatyfikacją polskiego papieża (to ich okrzyk w chwili śmierci Jana Pawła II – santo subito – stworzył wrażenie, że cały kościół domaga się beatyfikacji). Stąd zapewne skuteczność interwencji Dziwisza.
Szef Kongregacji ds. biskupów amerykański kardynał Robert Prevost jest augustianinem, a zakonnicy raczej nie cieszyli się zaufaniem Wojtyły, więc zapewne nie jest zbyt zorientowany w polskim kościelnym grajdołku. A może po prostu Jędraszewski i jego kolego kardynał Konrad Krajewski (to on niewątpliwie stał za nominacją Jędraszewskiego na biskupa Krakowa w 2016 roku) nie mieli swoich „dojść”.
Tak czy inaczej, ostatnie miesiące włodarzowania Jędraszewskiego w Krakowie do udanych raczej nie należały i wszystko wskazuje na to, że pożegna się z stolcem biskupim raczej szybciej niż później, jak to się zdarzyło jego koledze arcybiskupowi Sławojowi Leszkowi Głódziowi w Gdańsku. Jak pamiętamy Głódź przeszedł na emeryturę dokładnie w dniu swoich urodzin 13 sierpnia 2020 roku. Tak więc 24 lipca może być dniem zmiany w Krakowie. W wypadku Głódzia to była kara za ukrywanie księży pedofilii, w przypadku Jędraszewskiego lista nadużyć jest długa i zapewne media będą do niej jeszcze wracać.
Niestety nie podzielam entuzjazmu profesora Obirka. Z dzisiejszych informacji na stronie interii wynika, iż za takim rozwiązaniem lobbował kard. Dziwisz. Obawiam się, że nie o prawdę i sprawiedliwość tu chodzi, a raczej o to, kto ma większego protektora w Watykanie. Raś był człowiekiem Dziwisza i jak widać układy, znajomości i wiedza, którą ma Dziwisz jest na tyle warta, że takie sprawy potrafi załatwić w Watykanie. W artykule interii jest informacja, że Dziwisz jeszcze przed upublicznieniem oficjalnej informacji z Watykanu przekazał wcześniej kilku księżom, że “sprawa Rasia jest załatwiona”. Dobrze się stało, ze takie decyzje odczytujemy jako votum nieufności papieża dla Jędraszewskiego, bardzo źle jednak, że niewiele ma to wspólnego ze sprawiedliwością.
Wracając do wspomnianego abp Głódzia – to mam jakieś głębokie poczucie niesprawiedliwości. Cieszymy się, że papież ukarał go szybkim odwołaniem (czyt. wygodną emeryturą) i teraz człowiek odpowiedzialny za wiele krzywd i sprzeniewierzenie się naukom i zasadom których nauczał żyje sobie jak lokalny król w pałacu i demonstruje swoją postawą, że taką “karę” to ma w głębokim poważanie – niewiele brakowało, aby wójtem został.
Myślę, że większość przestępców z przyjemnością zamieniłaby swoje kary na karę abp. Głódzia.
Instytucja, która powinna świecić przykładem nadal pokazuje jak bardzo jest uprzywilejowana w społeczeństwie.
Rozumiem, ze sprawa wewnątrzkościelnych rozgrywek nie budzi emocji komentatorów SO, ale może warto poznać dość obszerny komentarz dziennikarza Interii, który ograniczył się do zreperowanie napisanego na zlecenie Jedraszewskiego raportu, którego jedynym celem było przejęcie milionowej kasy, a nie troska o gospodarnosc:
https://wydarzenia.interia.pl/malopolskie/news-awantura-o-najbogatszy-kosciol-w-polsce-kard-dziwisz-wszedl-,nId,7645933
Audiatur et altera pars oznacza dotarcie do argumentow odwolawczych. Warto je poznać, gdy mi się to uda napisze cz. 2.
Chciałoby się powiedzieć, że są resztki sprawiedliwości na tym świecie, choć to pewnie tylko gra koterii. Tak czy inaczej nienawistnik Jędraszewski został potraktowany tak jak na to zapracował.
A może jest to próba naprawienia błędu, jakim było powołanie (przed laty) Jędraszewskiego na stolicę krakowską? Przecież Watykan wiedział, że biskup wywodził się ‘ze stajni’ Petza, był jego podwładnym i krył bezeceństwa szefa. Kończą się polskie wpływy w kurii rzymskiej, księża wygrywają z biskupem, a teraz zwykli ludzie zaczną wygrywać z księżmi..
W dalszym ciągu państwo, które ma pięciuset obywateli, trzęsie państwem, które ma 37 milionów obywateli. Nie wiem, z czego tu się cieszyć.
Na co dobitnie wskazuje ostatnie głosowanie nad ustawą aborcyjną i triumf podnóżków kleru z PiSu, Konfy oraz PSL. Obawiam się, że to samo może stać się z ustawą o związkach partnerskich. Biskupi już dzwonią żeby “uwalić” tę ustawę.
W filmie “Habemus papam” Morettiego jest taka scena gry w siatkówkę w Watykanie. To z czym mamy do czynienia teraz w Krakowie to taki meczyk pomiędzy Jędraszewskim a Dziwiszem. Obydwaj mają podobne ego a wygrał ten drugi ponieważ ma lepszą drużynę. Na szczęście coraz więcej ludzi dostrzega ten cyrk i się “odkościelnia” a kto raz to zrobi to już nigdy nie wróci.