Andrzej Lubowski: Batalia o Arktykę4 min czytania


16.09.2024

Naukowcy przypominają, że globalne ocieplenie zwiększa groźbę takich powodzi jak ta, która dopadła Dolny Śląsk. Arktyka ociepla się dziś cztery razy szybciej niż reszta Ziemi. Szybko ubywa lodu. Ubywa go także na Antarktydzie, ale to Arktyka odegra większą rolę w geopolityce. Z prostego powodu jakim są aspiracje i nadzieje Moskwy. Rosja, która ma Arktykę pod nosem, stawia na gigantyczne zasoby naturalne Dalekiej Północy, upatrując w niej ważny silnik swego rozwoju. Miejsca kiedyś niedostępne stają się dostępne. Skoro tam, gdzie kiedyś stały ogromne ściany lodu, dziś i jutro powstać mogą nowe szlaki żeglugi, to, na pozór paradoksalnie, gdy topnieje lód, rośnie zapotrzebowanie na lodołamacze.

Ponieważ Moskwa i Pekin zacieśniają współpracę wojskową i handlową w regionie Arktyki, przed państwami NATO stoi wyzwanie zwiększenia ich zdolności operacyjnych w tym regionie. Tymczasem NATO odczuwa ogromny deficyt lodołamaczy. Sama Rosja ma ponad 40 tzw. okrętów klasy lodowej, w tym kilka lodołamaczy o napędzie nuklearnym. Chiny mają cztery i planują budowę kolejnych. Stany Zjednoczone mają tylko dwa, i to mocno nadszarpnięte zębem czasu. Ameryka nie postrzega siebie jako narodu arktycznego w taki sam sposób, w jaki postrzega to Rosja. Powód jest prosty, Rosja czerpie znaczną i rosnącą część swojego PKB z Arktyki; Ameryka nie. Najważniejsze interesy strategiczne Ameryki dotyczą cieplejszych wód zachodniego Pacyfiku, Oceanu Indyjskiego i Morza Czerwonego. Arktyka nie jest priorytetem — stąd deficyt lodołamaczy. Szacuje się, że zważywszy rosnące znaczenie strategiczne regionów polarnych świata, w ciągu następnej dekady Ameryka i jej partnerzy będą potrzebować 70 do 90 lodołamaczy.

Na szczęście Stany Zjednoczone mają parę sojuszników o ogromnych doświadczeniach w tym względzie i chętnych, aby się mocno w tę grę zaangażować. To Kanada i Finlandia, od niedawna członek NATO i światowy lider w budowie lodołamaczy. Niedawno, na marginesie lipcowego szczytu NATO w Waszyngtonie, ogłoszono ambitny plan połączenia sił tej trójki i zbudowania dziesiątek lodołamaczy. To tzw. Pakt ICE – Icebreaker Collaboration Effort – trójstronne partnerstwo USA, Kanady i Finlandii.

Sama Finlandia zbudowała ponad połowę wszystkich lodołamaczy dziś eksploatowanych. Stanom Zjednoczonym, których program budowy lodołamaczy nowej generacji jest mocno opóźniony i dawno przekroczył założony budżet, wstąpienie Finów do NATO i zainteresowanie Kanady spadło niczym gwiazdka z nieba.

Pakt ICE przypomina AUKUS, trójstronną umowę między Australią, USA i Wielką Brytanią o współpracy w budowie łodzi podwodnych o napędzie atomowym dla Australii i innych sojuszników na południowej półkuli, którym zagrażają Chiny.

Rosyjska Arktyka ma oszałamiające złoża ropy naftowej i gazu ziemnego. (Arktyka amerykańska i kanadyjska również ma ich dużo, ale łatwiej i taniej jest szczelinować w Dakocie Północnej niż wiercić na Morzu Czukockim). Dotarcie do tych złóż jest arcytrudne, ale Rosja, pomimo dekady zachodnich sankcji, poczyniła znaczne postępy. Lecz najtrudniejsze zadanie, które ją dziś czeka, to transport do odbiorcy.

Po ataku na Ukrainę, energia Arktyki i jej szlaki żeglugowe na wschód stały się kluczowym priorytetem Putina. Półwysep Jamalski w północno-zachodniej Syberii jest epicentrum nowo odkrytych złóż gazu ziemnym. Przesyłanie go rurociągami do Europy przestało być opcją. Dlatego przyszłość rosyjskiej energii to przesyłanie go na wschód.

Moskwa liczy na to, że tak zwana Północna Droga Morska (Northern Sea Route) stanie się prawdziwym globalnym szlakiem morskim, konkurentem dla Kanału Sueskiego czy Kanału Panamskiego. Póki co to bardziej strumyk niż szlak. W zeszłym roku, gdy NSR miał swój najlepszy rok, przeszło tamtędy 36 milionów ton metrycznych. Tymczasem Kanał Sueski, gdy nie jest zakłócony przez terrorystów z Półwyspu Arabskiego, przesyła tyle ładunków w ciągu tygodnia.

To nie koniec wyzwania. Około połowa ruchu na NSR to eksport LNG, czyli gazu skroplonego. Przesyłanie gazu przez kry lodowe wymaga tankowców LNG z funkcją łamania lodu. Były one wcześniej budowane dla Rosji w Korei Południowej, ale w odpowiedzi na agresję Ukrainy Seul anulował dostawy nowych tankowców klasy lodowej. Rosja próbuje zbudować własne, choć, zdaniem Finów, może mieć trudności z opanowaniem niektórych zaawansowanych technologii.

W Waszyngtonie umacnia się przekonanie, że jeśli rywalizacja z Rosją w Arktyce przybierze znacznie bardziej agresywne oblicze, to więcej sensu ma utrudnianie Rosji żeglugi szlakami arktycznymi niż angażowanie się w wyścig o to, kto wyprodukuje więcej lodołamaczy.

Nowoczesna flota rosyjskich lodołamaczy, to dla Rosji warunek znacznego wzrostu eksportu energii do Azji. Jeśli jednak Zachodowi uda się wreszcie przestrzegać sankcji, to rosyjskie rezerwy ropy i gazu w Arktyce mogą stać się skarbami, które trudno sprzedać, bo trudno je dowieźć do klienta.

Andrzej Lubowski

Polski i amerykański dziennikarz i publicysta polityczno-ekonomiczny.

 

Odpowiedz

wp-puzzle.com logo