05.10.2024
W chwili obecnej toczy się ostatnia odsłona synodu o synodalności, który zaczął się w 2021 roku. Jego trzecia i ostatnia część będzie trwała od 2-27.10.2024. Czy zmieni trwale katolicyzm? Był kiedyś relacjonowany niemal z dnia na dzień. W chwili obecnej zapadło o nim głuche milczenie w Polsce. Tymczasem na świecie jest on nadal żywo komentowany. Ten fakt sprowokował poniższy felieton.
Separacja to techniczne pojęcie wskazujące na wyczerpanie się powodów, dla których kiedyś dwoje ludzi zdecydowało się żyć razem. Zwykle jest to pierwszy krok do całkowitego rozejścia się, czyli do rozwodu. Bywa też, że po okresie separacji, para decyduje się na powrót do pierwotnej wspólnoty.
Tak bywa również z różnymi grupami w Kościele. Okres napięć prowadzi do oczyszczenie relacji i wzmocnienia więzi, jak to było po soborach trydenckim w XVI wieku, watykańskim pierwszym w wieku XIX, czy watykańskim drugim w wieku minionym. Jednak zawsze pojawiają się jednostki i grupy, które wybierają odejście, jak Kościoły zrodzone z reformacyjnego impulsu w XVI wieku, czy z Kościoły, które nie chciały uznać dogmatu nieomylności papieża w wieku XIX czy wreszcie schizmatyckie grupy po ostatnim soborze, którym przewodził francuski arcybiskup Marcel Lefebvre, który uznał, że zmiany zaproponowane przez soborów watykański drugi poszły za daleko.
Polski katolicyzm do tej pory pozostawiał w swej zdecydowanej większości przy papiestwie. Ta wierność Watykanowi nabrała wręcz idolatrycznego charakteru za pontyfikatu polskiego papieża Jana Pawła II. Trwa do dzisiaj. Problem polega na tym, że od 2005 roku w Watykanie zmieniły się rządy, ale polscy biskupi tego nie zauważyli i niepostrzeżenie znaleźli się poza orbitą biskupa Rzymu. Nie chodzi tylko o biskupów czy kler, również większość świeckich katolików nie zdaje sobie z tego sprawy, albo nie chce tego widzieć. Łącznie z przedstawicielami tzw. katolicyzmu otwartego. Nie oceniam czy to dobrze czy źle. Po prostu stwierdzam fakt, z który dotarł do mnie kilka dni temu z całą ostrością.
Otóż w środę 3.10.2024 redaktor Mikołaj Lizut z radia TokFm zaprosił mnie do swojego programu „A teraz na poważnie”, w którym zadał mi kilka pytań na temat obecnej sytuacji w Kościele i poprosił o skomentowanie rozpoczętego dzień wcześniej w Watykanie synodu o synodalności, wiec się do tego trochę przygotowałem. Tu można odsłuchać rozmowę: https://audycje.tokfm.pl/podcast/164609,Synod-Biskupow-Oczekiwania-z-mozliwymi-rezultatami-sie-rozjezdzaja
Muszę przyznać, że wyniki tego przygotowania mnie zaskoczyły, aby nie powiedzieć, że mnie wprost zaszokowały. Mam wrażenie, że na naszych oczach, ad hoc, w sposób prawie niedostrzegalny, doszło nie tylko do separacji, ale wręcz do jawnej schizmy polskiego katolicyzmu. Tak, wiem, o tym się dyskutuje od lat i wielu dziennikarzy zajmujących się polskim katolicyzmem wskazywało na ten proces. Jednak ku mojemu zdumieniu, z chwilą gdy do tego doszło, już nikt się tym nie zajmuje. Poniżej kilka argumentów za prawdziwością tej tezy.
Zacznijmy od składu delegacji polskich biskupów na rzeczony synod, który jest zdumiewający. Gdzie przewodniczący episkopatu abp Tadeusz Wojda z Gdańska, gdzie jego zastępca abp Józef Kupny z Wrocławia? Jak wiadomo, ich poprzednicy odgrywali ważna role w poprzednich spotkaniach synodalnych łącznie z tym ostatnim, który trwa od 2021 roku. Czy to oznacza, że ich to nie interesuje, albo lekceważą synod, a może będą ich dymisje?
Zwykle elokwentny Zbigniew Nosowski milczy w Więzi, Marcin Przeciszewski, redaktor naczelny oficjalnego biuletynu episkopatu KAI rozmawia z bpem Sławomirem Oderem z Gliwic, jednym z dwóch biskupów diecezjalnych z Polski, który jest delegatem episkopatu, drugi to zupełnie nieznany abp warmiński Józef Górzyński i bp pomocniczy Warszawa-Praga Jacek Grzybowski (kardynał Grzegorz Ryś i prof. Aleksander Bańka jest z nominacji papieża, a kardynał Konrad Krajewski bierze udział z urzędu) jak z pierwszym sekretarzem partii, który mówi, by nic nie powiedzieć (https://www.ekai.pl/bp-oder-kosciol-ma-byc-rzeczywistoscia-inkluzywna-jednak-nie-za-kazda-cene/). Tak, wiem oczywiście, że to wszystko odbywało się zgodnie z prawem w tajnym głosowaniu i po prostu taka była wola biskupów, by na synodzie reprezentowali ich właśnie ci, a nie inni biskupi. Niemniej jednak daje to wszystko do myślenia i wskazuje na to, że obecne kierownictwo episkopatu, albo nie cieszy się zaufaniem biskupów (którzy sami to kierownictwo wybrali!), albo jest tak, jak w tym felietonie piszę – polscy biskupi odwrócili się ostatecznie od reform proponowanych przez papieża Franciszka.
Brak komentarza redakcji Tygodnika Powszechnego podobnie jak innych mediów związanych z kościołem. By nie być gołosłownym podaję kilka przykładów. Wspomniany TP: https://www.tygodnikpowszechny.pl/nowy-sklad-polskiej-reprezentacji-oni-zastapia-gadeckiego-jedraszewskiego-i-galbasa-188336. Związana blisko z episkopatem stacja EWTN też nabrała wody w usta: https://ewtn.pl/aktualnosci/polscy-biskupi-na-synodzie-wspolna-droga-ku-synodalnosci-kosciola/. Radio watykańskie nawet się nie zająknęło na temat składu delegacji, tylko chwali Franciszka: https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2024-10/papiez-ten-synod-pokazuje-jak-byc-biskupem-w-kosciele.html. Szef tego radia, były rzecznik episkopatu polski ks. Adrianik-Rytel też nabrał wody w usta i tylko opowiada pobożne i wzniosłe slogany: https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2024-09/franciszek-apeluje-o-wzrastania-w-braterstwie-z-migrantami.html.
Można powiedzieć, że to nie moja sprawa i faktycznie nie jestem zbyt zainteresowany tym, co się w tej instytucji dzieje. Niemniej jednak wydaje mi się, że polscy katolicy powinni wiedzieć o tym, że ich instytucja powoli dryfuje w kierunku separatystycznym, by nie powiedzieć schizmatyckim. Dziwię się, że tak mało się o tym w polskich mediach pisze i mówi, choć zwykle są one tak bardzo przejęte sprawami kościelnymi. Musze przyznać, że to wszystko nie tylko wprawiło mnie w osłupienie, ale zastanawiam się dlaczego nie próbuje się wyciągnąć z tego dość oczywistych, jak mi się wydaje, wniosków. Jest to o tyle zdumiewające, że synod jest powszechnie uważany za najważniejsze wydarzenie kościelne, w czasie którego wyznacza się przyszłe trajektorie katolicyzmu. To tak, jakby polska delegacja odmówiła udziału w zjeździe partii komunistycznej zwołanym przez Kreml i wysłała na niego mało znaczących delegatów z Pcimia. Łatwo wyobrazić sobie konsekwencje dla satelitarnego kraju jakim była Polska w czasach PRL-u. A przecież polski Kościół katolicki ciągle nazywa się rzymskokatolickim, o ile się nie mylę.
Na głębszym poziomie nie ma czegoś takiego jak środowiska kościoła otwartego, wystarczyło że partia wyznaczyła linie i wszyscy wrócili do szeregu. Trudno być katolikiem i zachować equilibrum, czy słuchać polskich biskupów czy papieża? A może kogoś lub coś innego?
Raczej schizma niż separacja.. O tej drugiej można było mówić za kard. Wyszyńskiego, który nie wykonywał niektórych postanowień Vaticanum II. Początek schizmy polskiej to pojawienie się Rydzyka, którego wypromował nasz papież. Styl jego pontyfikatu leży u podstaw ‘kościoła nadwiślańskiego’, któremu synodalność jest tak potrzebna jak psu drugi ogon. Zagrożenie Rydzykiem dostrzegał Glemp; po jego śmierci biskupi sukcesywnie uznawali prymasa z Torunia. Tak więc Jędraszewski, bojkotując synod, ‘jest w prawie’.
Problem z biznesmętem z Torunia jest poważniejszy, bo ma on szereg politycznych kontaktów oraz całkiem niemałe pieniądze, więc biskupi działaliby na własną szkodę, gdyby próbowali się od niego odciąć. Tymczasem wygodniej im korzystać z jego wpływów i pieniędzy.
Podobnie jak SENEX jestem zdania, że raczej schizma niż separcja. Przy tym wydaje mi się, że będzie to raczej schizma de facto niż de jure. Polscy hierarchowie są z jednej strony zbyt tchórzliwi i oportunistyczni dla dokonania schizmy formalnej. Z drugiej strony są zachłanni i zainteresowani materialnie – Watykan ma im wiele do zaoferowania – począwszy od lukratywnych podróży, studiów, możliwości kariery zagranicznej, itp. W dalszej przyszłości “kościół nadwislański” zupełnie poważnie zmierza w strone teatru absurdu, jakim byłby “kościół jednego wiernego” !
Bardzo mi się podoba rozróżnienie Slawka na schizmę de iure i de facto, ze wskazaniem na schizmę de facto. Jej genealogia nakreślona skrótowo przez Senexa właściwie nie wymaga komentarza. Tak właśnie się stało. Dodałbym tylko, ze walnie się do niej przyczynił również wspomniany kard. Wyszynski, który nie tylko separował kościół polski od reform soborowych, ale dość skutecznie torpedował wszelkie próby problematyzowania narzucanej przez niego pobożności maryjnej. Więcej o tym w książce Skandalisci, która ma się niebawem ukazać, a której jestem współautorem.
Lepiej byłoby gdyby jednak nastąpiła de iure, bo wtedy musieliby już się kisić we własnym sosie i na własny koszt, a Franciszek mógłby stworzyć odnowiony Kościół wg. zasad jakie promuje, a tak mamy pewnego rodzaju sytuację zawieszenia, bo niby Ci polako-katolicy są w tej instytucji, ale ją kontestują. Nie jest to w każdym razie mój problem, ale Franciszka.
To subtelne i prawdziwe opisy procesów zachodzących w instytucji jaką jest Kk. A jak to się ma do tego co myślą i robią wierni, ten “lud boży”. Brak opinii i zachowań godnych komentarza jeszcze jednym dowodem na na to, że Kk nie istnieje, są tylko hierarchowie i ich interesy. To pusta instytucja
Teoretycznie ‘pusta’ – praktycznie ‘pełna’: frazesów, dobrych rad, pouczeń, arogancji, buty, wynaturzeń oraz: rezydencji, pieniędzy, ziemi, biznesów jawnych i ukrytych… Jak pogodzić te dwie rzeczywistości, które dotkliwie znaczą historię Polski?
Trafne spostrzeżenie że kościół jest pusty, była zapowiadana wiosna kościoła a przyszła zima. Człowiek który nie jest świadomy co czuje jest martwy duchowo. To zimowy sen i martwota o tym mówią też ludowe baśnie i legendy. Do kościoła bardziej bezpośrednio odniósł się Antonioni w filmie “Przygoda” z 1960 r. Główny bohater podziwia piękno fasady skąpanego w słońcu białego kościoła, podziwia nawet całe założenie urbanistyczne wraz z jego otoczeniem. W kolejnej scenie chce do niego wejść ale okazuje się zamknięty pomimo że tabliczka “orario” informuje że ma być właśnie otwarty, to znaczące. Zaczepia osobę obok którą wypytuje, jest zdziwiony i zdezorientowany, nagle z boku kościoła schodzi w dół liczny orszak młodzieży ubranej jednakowo w czarne stroje, czarne buty, czarne skarpety, prowadzą ich na sposób niemal wojskowy księża w czarnych sutannach. Orszak schodzi w dół a bohater przyłącza się do nich nie pytając gdzie idą.