JS: Język ojczysty9 min czytania


23.11.2024

Zdanie odrębne

 Panu Andrzejowi Markowskiemu-Wedelstett

„Chodzi mi o to, aby język giętki/ powiedział wszystko, co pomyśli głowa” – pisał Słowacki w jednym z poematów. Zdawał sobie sprawę, że precyzyjne oraz poprawne przelewanie myśli na papier, nie jest sprawą łatwą ani prostą. Poeta wykazał się dużą świadomością językową, inaczej samowiedzą. Jako wychowanek oświeceniowego liceum w Krzemieńcu zakładał, że istnieje myśląca głowa, która może mieć problem z efektem swego wysiłku, wyrażanym w języku – nie tylko pisanym…

Jednak pojawia się kłopot, gdy głowa nie myśli, albo pozoruje (symuluje, udaje) myślenie – czy wtedy język jest potrzebny? Na chłopski rozum nie, ale wówczas należałoby stale milczeć, a to przecież niewykonalne; wszak cała przyroda ożywiona[1] nieustannie wymienia komunikaty w niezliczonej ilości języków.

Polacy (jako część tej przyrody) też mają swój język i wcale nie jest to język ptaków (np. gęsi[2]), tylko istot obdarzonych przez Stwórcę rozumem i wolną wolę, co pozwala im myśleć oraz przekazywać treści tych operacji. Kłopot w tym, że forma tej czynności, czyli myślenie, coraz bardziej odstaje od jej materii – tzn. języka…

*

Zacznijmy od języka religijnego, wszak o naturze/istocie Polaka stanowi wiara. „Módlmy się w sposób szczególny za…” – wołał papież Polak w swoich homiliach, a jego podwładni nadal powtarzają tę frazę jak fragment przekazu ewangelicznego. Jeśli tak, to można się również „modlić w sposób ogólny”, choć nie wiadomo, czym jedno różni się od drugiego… Zamęt wprowadza słowo „sposób” zarezerwowane dla operacji nad rzeczami; wszak est modus in rebus – mawiał Arystoteles, czyli w rzeczach jest na nie sposób.

Jednak modlitwa to czynność niezwiązana z rzeczami, więc wystarczyło powiedzieć „módlmy się szczególnie”, choć to z kolei zakłada jakiś priorytet, wyjątkowość, preferencję… Najprościej byłoby modlić się najpierw w jednej intencji, potem w drugiej, trzeciej i kolejnej – jak w Zaduszki. Do kolejek jesteśmy przyzwyczajani na tym i na tamtym świecie, ale zawsze jest nadzieja na efekt końcowy …

A inne papieskie słowo – „ubogacić”. Papież – aktor, dramaturg, poeta miał prawo do neologizmów, choć tu przesadził. Przedrostek u– oznacza bowiem zmniejszenie ilości albo rozmiarów czegoś: ująć, uprowadzić, uciąć, ukręcić, urwać, uścisnąć (uściskać!), uwalić, itp. Nawet ‘ubrać’ (ubranie) jest ograniczeniem naszej cielesności, tak jak ‘uprzytomnić’ (sobie) oznacza zdyscyplinowanie umysłu, a ‘uzmysłowić’ ciała. Widocznie papieżowi nie podobało się stare polskie słowo ‘wzbogacić’, choć przedrostek w– nie ogranicza, lecz rozszerza możliwości językowe. Jak się rośnie, to się wzrasta, moc – wzmacnia itd. Albo: bogacić/wzbogacić, kręcić/wkręcić, lecieć/wzlecieć, ruszyć/ wzruszyć, itd.

*

Podobnie jest z językiem polityków i dziennikarzy, których ludzie naśladują i zły przykład idzie w świat. Oto znany polityk na emeryturze używa sformułowań: „wielkie olbrzymy”, czy „bardzo kompleksowy”… Tymczasem olbrzym (z natury) nie może być mały, a kompleks – częściowy, skoro jest zespołem fragmentów, bez których nie istnieje.

Kiedy wódz koalicji, a teraz opozycji rzuca w rodaków obcym słowem ojkofobia, jego żołnierze, by się przypodobać, na własną rękę wyszukują podobne, obcobrzmiące terminy. Jednym z nich jest słowo ekstraordynaryjny, którego nadużywają, bo to brzmi naukowo, tajemniczo, wzniośle – jak słowa prezesa. Nadto składa się z dwu łacińskich pojęć, które dawno temu zastąpiono jednym polskim – nadzwyczajny… Ale to zbyt trywialne w ustach polityków, którzy – jak prezydent – przeznaczeni są do wyższych rzeczy…

Szef obecnego rządu, do którego mam niekłamany szacunek, powiedział niedawno, że z jednym z państw europejskich mamy „relacje niezwykle solidne”… Martwi mnie to, ponieważ polityka, to najmniej solidna dziedzina, gdzie niezwykłość nie wróży nic dobrego; przeciwnie. Byłoby lepiej dla Polski, gdyby te relacje były zwyczajnie albo zwykle ‘solidne’; to wystarcza – podobnie jak w handlu.

Jeden z najbardziej poważanych ministrów, który waży słowa, użył sformułowania: „opinia niezwykle dogłębna”. Aż się ciśnie na język, by go zapytać, czy ta opinia może być dogłębna ‘zwykle’? Czy przymiotnik, którego nie da się stopniować, bo jest mocny, wymaga tak głębokiego wzmocnienia przysłówkiem?

Znany z kwiecistego języka b. minister od budowy CPK, stwierdza z mądrą miną, że jego partyjny kolega postąpił „niezwykle słusznie” w jakiejś tam sprawie. Czy słuszność może być zwykła? Widocznie jego koledzy tak się nie zachowywali, stąd to przysłówkowe wzmocnienie. Postępowanie słuszne jest albo niemodne, albo niepraktyczne…

Inny polityk mówi, że Stany Zjednoczone „dołączyły do całego szeregu państw, które”… Czy można sobie wyobrazić szereg ‘niecały’? Mniejsza o to, czym się charakteryzuje, ważne, że jest ‘cały’; czyli – nieprzerwany, ciągły, kompletny, otwarty, a może zamknięty? Bez słowa ‘cały’ można się obyć, ale rzeczownik lepiej wypada, kiedy się go wzmocni przymiotnikiem, zwłaszcza wysoko kwantytatywnym…

W kontekście raportu o szaleństwach podkomisji smoleńskiej wysoki rangą wojskowy mówi o „utracie nie do przecenienia” – dowodów, środków pieniężnych… ‘Przecenić’ znaczy ocenić kogoś lub coś zbyt wysoko, albo zmienić cenę jakiegoś towaru na niższą. Jeśli coś nie nadaje się do przecenienia, to znaczy, że jest wartościowe ponad wszelką wątpliwość, i nikomu nie przychodzi do głowy, by to coś przeceniać, czy nie doceniać. Utrata dowodów kluczowych, wartościowych, ważnych… wystarcza do opisu sytuacji procesowej.

*

Znany komentator polityczny, w dodatku profesor, mówi (chyba w TVP): „Co by to miało nie znaczyć, to… itd.” Skoro owo ‘coś’, nic nie znaczy, to po co je komentować? Po cóż by sobie gębę psuł? – jak mówi Panna Młoda w Weselu.

Aktywistka ochrony przyrody, opowiadając się przeciw wycince lasów, argumentuje: „Drzewa dają usługi typu cień”… Kwiaty też świadczą usługi: zapach, woń, kolory itd., ale nikt nie ubolewa nad ich wycinaniem czy zrywaniem.

W kontekście wolnej wigilii pojawia się lewicowy argument, że jest to „bardzo tradycyjne święto”. I choć ten magiczny wieczór to dopiero wstęp do świąt, słówko „bardzo” ani nie wzmacnia polskiej tradycji, ani jej nie osłabia. Ot, jest takim siankiem (pod obrus), albo słomą w kącie izby – dla dzieci drobnego inwentarza.

Działaczka feministyczna, wypowiadając się na temat aborcji i wyroku trybunału p. Przyłębskiej mówi, że kampania antyaborcyjna „podzieliła nie tylko społeczeństwo, ale i całe rodziny”. Wynika z tego, że ‘rodziny’ są poza ‘społeczeństwem’, ‘całe’ znów jest lepsze niż ‘niecałe’. Może działaczka miała na myśli rodziny pełne i niepełne, ale tegośmy się nie dowiedzieli…

Zbędne przymiotniki i przysłówki stosowane tam, gdzie ich nie trzeba, pełnią rolę językowych dopalaczy albo turboładowarek, polepszaczy (jak przy wypieku pieczywa). Powoduje to rozdęcie wypowiedzi, napompowanie jej wielosłowiem, które jest zarazem pustosłowiem, biciem piany, cukrową watą dla dzieci, smakującą również dorosłym…

Sprawni językowo komentatorzy radiowej Jedynki, naśladując kolegów z RMF czy Radia Zet, zapowiadają (20.12.24), że „tanecznym krokiem wkracza do studia” ich koleżanka, a za chwilę: „spotykamy się za tydzień, w przyszłym tygodniu”… Takie wypowiedzi to typowe ‘masło maślane’, które fachowo określa się jako pleonazm. Można go podnieść do kwadratu, jak w słowach pewnej ministry: „Trzeba usiąść i wspólnie porozmawiać”… – jakby można było siedzieć i rozmawiać ‘niewspólnie’, albo w ‘pojedynkę’. Albo: trzeba „zdecydowanie wpłynąć na decyzje”… A czy można to robić niezdecydowanie? Pewnie tak, i są na to dowody – np. w kwestii przywracania praworządności, rozliczania patologii rządów PiS, czy przekazywania pieniędzy dotkniętym powodzią na Dolnym Śląsku…

Z powodu zatrucia się kilkorga dzieci preparatem na gryzonie można było usłyszeć w TVN: „To się wymknęło spoza kontroli…”. Gdyby tak było, dzieci nie uległyby zatruciu, po trutka byłaby ‘poza’ ich zasięgiem. Stało się inaczej, ponieważ wymknęła się „spod kontroli” – rodziców, opiekunów. Przysłówki ‘spoza’ i ‘spod’ w tym wypadku należą do dwu różnych światów; nie należy ich mylić, nawet gdy się jest ‘w emocjach’ spowodowanych zatruciem.

*

Ze wszystkich językowych ‘kwiatków polskich’[3] najbardziej irytujące jest mieszanie miejsca z czasem, tzn. okoliczników. Jak Polska długa i szeroka wszędzie słychać wyrażenie „na ten moment”, choć przyimek na wskazuje przestrzeń: na polu, na łące, na wodzie czy ziemi, na dachu, na stole, na ławce; nawet na tak małej powierzchni, jaką jest palec… ‘Moment’ to fragment czasu – dłuższy lub krótszy, w którym trzeba się zmieścić, a więc użyć przyimka w, we… W dzień (albo we dnie), w nocy, w godzinę/godzinie, w minutę/minucie, w roku, w domu, w epoce, w erze, w historii oraz wszystkich dyscyplinach, które rozwijają się w czasie (ekonomii, fizyce, matematyce, psychologii …). Z okazji święta zmarłych padło zdanie: „Listopad jest miesiącem, gdzie…”. Otóż, nie gdzie, tylko – kiedy, wszak nazwa miesiąca to fragment czasu, a nie miejsca, choć mało kto zwraca na to uwagę.

Na ten moment to typowy alogizm, tzn. brak logiki potocznie określany jako absurd, czyli wyrażenie niewłaściwe albo niestosowne. Że tak mówią politycy i dziennikarze a za nimi cały naród, pal sześć… Ale ten błąd przeniknął do sądów; przykład: „Sprawa nie została na dzień dzisiejszy rozpoznana”. Co to znaczy „na dzień dzisiejszy”? Przecież dotąd w języku urzędowym mówiło się i pisało: „do dnia dzisiejszego”… Ale kto się tym przejmuje, skoro profesorowie Bralczyk czy Miodek, podobno, machają ręką…

*

Znany aktor, satyryk, mistrz słowa mówionego i pisanego, jakieś pół wieku temu, na spotkaniu ze studentami w Krakowie, w sali użyczonej przez zakon Misjonarzy – występy takie były nielegalne – opowiadał o absurdach PRL: politycznych, społecznych, obyczajowych, towarzyskich – jakich kto chciał… W pewnym momencie, wcieliwszy się w postać Kolegi-kierownika[4] o Mieczysławie Rakowskim powiedział coś takiego: „Mnietek mówi, żeby mówić, a nie żeby powiedzieć”. Polska przemija i zmienia się, a słowa satyryka trwają i obowiązują.


  1. Podobno nieożywiona również…
  2. Pisał o tym Mikołaj Rej.
  3. Tytuł zapożyczyłem od nowej audycji w TVP.
  4. Z Trójkowej audycji Sześćdziesiąt minut na godzinę.

JS

 

17 komentarzy

  1. Makary 23.11.2024 Odpowiedz
  2. slawek 23.11.2024 Odpowiedz
  3. Stanisław 24.11.2024 Odpowiedz
  4. Jan G. 24.11.2024 Odpowiedz
    • Wojciech Kuszko 24.11.2024 Odpowiedz
  5. Senex 24.11.2024 Odpowiedz
    • Mr E 24.11.2024 Odpowiedz
    • slawek 25.11.2024 Odpowiedz
  6. Makary 24.11.2024 Odpowiedz
  7. Mr E 24.11.2024 Odpowiedz
  8. Darek 25.11.2024 Odpowiedz
  9. slawek 25.11.2024 Odpowiedz
  10. Aldona 25.11.2024 Odpowiedz
  11. Izydor 28.11.2024 Odpowiedz
    • slawek 29.11.2024 Odpowiedz
  12. HK 29.11.2024 Odpowiedz
  13. Anna 30.11.2024 Odpowiedz

Odpowiedz

wp-puzzle.com logo