Stanisław Obirek: List otwarty w sprawie Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela5 min czytania


04.02.2025

Po lekturze artykułu ks. Adama Bonieckiego dotyczącego wywiadu z Romualdem Jakubem Wekslerem-Waszkinelem napisałem 31 stycznia list otwarty do Tygodnika Powszechnego. Redakcja nie raczyła mi nawet odpowiedzieć czy list wydrukuje, czy nie, więc po napisaniu poniższych słów:

Szanowna Redakcjo, 
Ze względu na brak odzewu od chwili przesłania listu otwartego przesyłam go z odpowiednią adnotacją do publikacji w innym miejscu.

Postanowiłem list opublikować w zaprzyjaźnionym portalu Studia Opinii.

W sprawie Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela

Piszę ten list z ciężkim sercem i długo się zastanawiałem czy powinienem go pisać i wysłać do Redakcji Tygodnika Powszechnego. W końcu, w myśl starej zasady, że amicus Plato, sed magis amica veritas zdecydowałem się zrobić i jedno i drugie.

Moje wątpliwości związane były z pytaniem, czy akurat ja mam taki list napisać, bo przecież zarówno sam TP jak i poruszane w nim tematy od wielu lat nie zaprzątają mojej uwagi. Nie mogę też powiedzieć, że jestem wiernym czytelnikiem tego pisma, więc właściwie nie powinno mnie obchodzić, co Redakcja publikuje. Jednak opublikowany w ostatnim numerze 5/2025 wywiad Karoliny Przewrockiej-Aderet z Romualdem Jakubem Wekslerem-Waszkinelem, a zwłaszcza słowo od Redaktora-Seniora Adama Bonieckiego „Żyd od Jezusa”, w którym wyznał, że „nie zawsze rozumiałem Romualda. Musiałem się uczyć tej osobliwej inności” wzbudziło we mnie mieszane uczucia i falę wspomnień, którymi chciałbym się z Redakcją i Czytelnikami TP podzielić.

Jak wspomniałem nie przychodzi mi to łatwo, bo przez dziesięciolecia Tygodnik Powszechny był moim pismem, a prezentowana przez to pismo wizja Kościoła i świata była mi bardzo blisko. Co tu dużo mówić, to było moje środowisko, a dzięki Jerzemu Turowiczowi oraz pojawiającym się na łamach TP tekstom oraz dzięki blisko z nim związanemu Staszkowi Musiałowi wierzyłem, że katolicyzm otwarty nie jest tylko sloganem, ale rzeczywistością przekuwaną na ważne teksty. Dotyczyło to zwłaszcza problematyki żydowskiej i katolickiego antysemityzmu, o którym TP potrafił mówić jasno i wyraźnie. Wydanie specjalne TP „Polska Żydowska” z początku 2019 roku do dzisiaj jest dla mnie ważnym punktem odniesienia, a do zgromadzonych w nim tekstów często i chętnie wracam. To jest kontekst dyskomfortu z jakim przychodzi mi pisać ten list.

Najpierw o samym Romualdzie Jakubie Wekslerze-Waszkinelu (nie rozumiem dlaczego Redakcja pomija jego drugie imię, którym dzisiaj podpisuje swoje maile, jak sądzę nie tylko do mnie), z którym od lat jestem zaprzyjaźniony i którego przyjaźni wiele zawdzięczam. Gdy w 2002 roku Jakub chciał wznowić wydaną dwa lata wcześniej na KUL-u książkę Błogosławiony Bóg Izraela i napotkał trudności (głównie ze strony ks. Waldemara Chrostowskiego) zaproponowałem mu wydanie w Wydawnictwie WAM gdzie książka ukazała się w wersji rozszerzonej i poprawionej pod tytułem Zgłębiając tajemnicę Kościoła…, do której napisałem „Posłowie”. Wraziłem w nim radość, że książka się ukazuje i wskazywałem na jej symboliczne wręcz znaczenie dla polskiego katolicyzmu. Do dzisiaj jestem przekonany, że „Jego refleksje wpisują się w toczącą się aktualnie debatę na temat jakości polskiego katolicyzmu i jego wierności Ewangelii”. Po 23 latach wiem, że to było wołanie na puszczy.

W następnych latach pisywaliśmy do siebie, kibicowaliśmy sobie na nowej dla nas obu drodze życia. W 2013 roku pojawiła się ważna książka Dariusza Rosiaka, Człowiek o twardym karku. Historia księdza Romualda Jakuba Wekslera-Waszkinela, która stała się kanwą spektaklu wyreżyserowanego w 2017 roku przez Tadeusza Słobodzianka. To były dla mnie ważne doświadczenia nie tylko artystyczne. W biografii Jakuba ja również się przeglądałem i też powoli odchodziłem coraz bardziej od katolicyzmu, choć z innych powodów.

Wcale mnie nie zaskoczyła decyzja Jakuba odejścia od kapłaństwa i od katolicyzmu. Jednak to nie była konwersja na judaizm, Jakub nie „przeszedł na judaizm” jak pisze ks. Boniecki, ale wrócił do religii swoich przodków. Jak on sam mówi w wywiadzie „skoro Kościół mnie nie chce, to trzeba, bym wrócił do swego żydowskiego domu”. Tak więc w judaizmie odnalazł swoje miejsce. To dla mnie dramatyczne wyznanie – oto ksiądz katolicki czuł się w kościele niepotrzebny i zbędny. A tak nie musiało być, co wiemy choćby z historii bliskiego Jakubowi kardynała Paryża Jean-Marie Lustigera. I wielu innych. Kościół francuski potrafił stworzyć Żydowi Lustigerowi dom, Kościół polski ciągle ma z tym problem. Wydaje mi się, że o tym trzeba pisać i o tym trzeba myśleć.

Ksiądz Adam Boniecki pisze o „osobliwej innośći” Jakuba o jego „cierpieniu z powodu milczenia kolegów na pięćdziesięciolecie kapłaństwa”, co dla samego Bonieckiego „nie było problemem”. To zestawienie noszonego dosłownie na rękach przez świeckich katolików i nie tylko księdza Bonieckiego z osamotnionym, jak nikt w środowisku katolickim, Romualdem Jakubem Waszkinelem-Wekslerem wydaje mi się głęboko niestosowne. Również uwaga, że „zwykły mężczyzna nie płacze tak często” jest po prostu wyrazem braku elementarnej delikatności i empatii wobec ocaleńca z Holocaustu.

Może na tym poprzestanę. Wszyscy czekamy na „Autobiografię” Jakuba, której wydanie przygotowuje Wydawnictwo Znak. Mam nadzieje, że stanie się dla nas wszystkich okazją do głębokiego rachunku sumienia, a nie do wydziwiania nad „osobliwą” innością jej Autora.

Z wyrazami szacunku

Stanisław Obirek

<strong>Stanisław Obirek</strong>
Stanisław Obirek

 (ur. 21 sierpnia 1956 w Tomaszowie Lubelskim) – teolog, 
historyk, antropolog kultury, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były jezuita.

 

6 komentarzy

  1. Mic 04.02.2025
  2. slawek 04.02.2025
  3. acl 04.02.2025
  4. slawek 04.02.2025
  5. Stanisław Obirek 05.02.2025
    • slawek 06.02.2025