Wynik minionych wyborów okazał się zaskakujący. Nowo powstały Ruch Poparcia Palikota zdeklasował Sojusz Lewicy Demokratycznej, który gości na polskiej scenie politycznej jako partia od ponad dekady – i który wydał na kampanię wyborczą nieporównanie więcej pieniędzy.
Włodzimierz Cimoszewicz w „Faktach po Faktach” w TVN24 w rozmowie z Justyną Pochanke zauważył, że sukces Janusza Palikota wynika z buntu części wyborców przeciwko wszystkim innym partiom. Bez wątpienia to trafna diagnoza. Za zdecydowaną większość awantur w Sejmie odpowiadają politycy PiS-u, którzy nie są sobą, jeśli nie powiedzą czegoś kontrowersyjnego, lecz obrywa się każdemu. Ale diagnoza Włodzimierza Cimoszewicza to tylko część prawdy. Po drugie bowiem, Janusz Palikot dobrze zrozumiał oczekiwania polskiej młodzieży. Po trzecie, sprawiał w telewizji dobre wrażenie i był przekonywający oraz rozpoczął współpracę z znanymi i cieszącymi się zaufaniem społecznym ludźmi. Z pewnością to najważniejsze czynniki i posunięcia, które pozwoliły mu odnieść sukces. Warto przypomnieć sobie część programu wyborczego Ruchu Poparcia Palikota. Obiecano między innymi: likwidację finansowania Kościoła z budżetu, skończenie z lekcjami religii w szkołach, uchylenie decyzji komisji majątkowej, zakaz udziału osób duchownych w uroczystościach świeckich, legalizację związków partnerskich bez prawa do adopcji, legalizację miękkich narkotyków i liberalizację ustawy aborcyjnej.
Tym sposobem RPP stał się obyczajowo najbardziej lewicowym – ale w sumie wcale nie radykalnym -ugrupowaniem w kraju, a Sojusz Lewicy Demokratycznej został zepchnięty w stronę centrum. Przypuszczalnie właśnie tak w najbliższych latach będzie kształtowała się polska polityka: większą część lewicowego elektoratu przejmie RPP, natomiast SLD spróbuje przebijać się na pozycje zajmowane obecnie przez Platformę oraz PiS i od czasu do czasu powalczy z lewej strony. Inne możliwości trudno sobie wyobrazić.
Jeśli z upływem czasu społeczeństwo zaczną nudzić rządy tego samego premiera – co zdarza się w demokracji, choć dziś na to nic nie wskazuje – zwłaszcza gdy jakaś partia zostaje na drugą kadencję, to SLD, jeśli będzie miało światłe i energiczne kierownictwo przypuszczalnie wykorzysta okazję i wzmocni pozycję na tyle, że w przyszłości stanie się poważnym kandydatem do zwycięstwa lub co najmniej uzyskania znaczącego wyniku w kolejnych wyborach. Dziś nie ma do tego żadnych widocznych przesłanek i prawdopodobniejszy jest uwiąd tego ugrupowania, ale…
Do wyobrażenia jest wtedy kilka możliwych koalicji – od centrolewicowych, do zupełnie lewicowych, wedle wzoru: nieklerykalni z antyklerykalnymi. Nie do wyobrażenia w dającej się przewidzieć przyszłości jest tylko jedno: odzyskanie wpływów przez PiS. Ani sukces jakiegokolwiek ugrupowania klerykalnego, co dziś zresztą na jedno idzie.
Konrad Szymon Rywacki
1. Uwaga porządkowa – partia nosi nazwę Ruch Palikota, a Pan wymienia nazwę stowarzyszenia.
2. Publicyści/komentatorzy nie wiedzą/nie piszą o ogromie pracy organicznej, którą włożył JP w swój Ruch – dziesiątki, setki miejscowości, spotkań, dyskusji w całym kraju, przez wiele miesięcy, również włożone w to pieniądze swoje i swych zwolenników. To informacje łatwo dostępne – JP codziennie na swym blogu informował gdzie, kiedy o której godzinie będzie, zdawał relacje z odbytych spotkań. Podróży Premiera Tuskobusem, czy tym bardziej Kaczyńskiego nie powinniśmy z tym nawet porównywać.
3. Poparcie młodych dla JP – zapewnne głównie młodzież, ale również takich jak ja, dobiegających 70-ki, od roku członka Stowarzyszenia. Żona moja, podobnie zapewne jak wielu innych zwolenników Ruchu Palikota, zagłosowała jednak na PO w obawie przed zwycięstwem PiS.
4. Główny powód mojego poparcia – odklerykalizowanie Polski. Wstyd mi przed synami i wnukami, że zostawiam im Polskę w takim stopniu we władaniu Krk.
Mógłbym się pod tym podpisać. Ale nie tylko moja żona zagłosowała na PO, także synowie w ostatniej chwili, bo przestraszyli się, że PO może nie wygrać.
Mnie w wyborze Ruchu Palikota utwierdził fakt, że aż 69 posłów PO gotowych było głosować za całkowitym zakazem przerywania ciąży, czyli de facto uczynić z kobiet bezwolne inkubatory.
”Główny powód mojego poparcia — odklerykalizowanie Polski”
Ja uczyniłem podobnie, oddałem głos na RP i jak wiem, sporo moich znajomych poparło JP z tych samych powodow.
Wiekowo jesteśmy w tej samej grupie, pod 70 i więcej.
Czekałem na jakąkolwiek nadzieję na zmiany w politycznym chlewie, stale ci sami dokonujący partyjnych roszad sa już nie do zniesienia.
Pana JP i jego grupę polityczną starają sie ośmieszyć niemal wszyscy politycy nie zauważając, że granice śmieszności sami przekroczyli dawno temu.
Palikot w następnych wyborach będzie jeszcze wyżej notowany w społeczeństwie.
Papa odchodzi do historii, coraz mniej polityków powołuje sie na jego przemyślenia.
I chwała Panu za to !!
Idzie młode i nowe.
Po tych wyborach jednego mozemy byc pewni :
Jestesmy swiadkiem pocztku konca ery wszechobecnej roli KRK w polskim panstwie .. i tego procesu juz nic nie zatrzyma !!!!
Choć popieram niektóre postulaty Palikota, zwłaszcza te o ograniczeniu wpływu KK, to dla mnie, dorosłego wyborcy, to zbyt mało by zogniskować wokół nich działalność partii. Ale niewątpliwie dla osób w wieku, gdy miały głosować po raz pierwszy, takie głosowanie przeciw czemuś było naturalne. Tylko, że to nie wystarczy, by zorganizować się do prawdziwej pracy w Sejmie. Przewiduję, że będą to tylko kolejne wybuchy fajerwerków. Sądząc po wpisach na bardziej rynsztokowych, właściwie niemoderowanych forach, to sprawa marihuany pobudziła młodzież do głosowania. W drugiej kolejności sprawy związane z KK. III czy IV RP to dla nich imponderabilia, związek z UE to dla nich tylko możliwość wyjazdu, którą mają. A co będzie, gdy Palikotowi nie uda się spełnić swoich obietnic? Dopiero wtedy skupią się na innych problemach, w sposób równie nieprzemyślany? I może dopiero wtedy czekają nas prawdziwe marsze odrzuconych?
I słowo „głosowanie” bardziej tu odpowiada rzeczywistości niż „wybory”.
Sorry, ostatni akapit, a właściwie niedokończone zdanie miało się znaleźć w środku,ale można obejść się bez niego.