2013-06-02. Nie powiem, że się tego nie spodziewałem: University Rover Challenge, konkurs pojazdów marsjańskich, okazał się kolosalnym sukcesem młodych polskich konstruktorów i ich nauczycieli. W dodatku zwycięska maszyna Hyperion (n/z) okazała się – wedle kryteriów konkursu – bliska ideału: uzyskała 493 punkty na 500 możliwych do zdobycia. Oto szczegóły za serwisem naukowym Onetu:
USA: podwójny triumf polskich twórców marsjańskiego łazika
Marsjańskie łaziki z Polski zajęły dwa pierwsze miejsca w prestiżowych, międzynarodowych zawodach University Rover Challenge rozgrywanych w USA. Zwyciężył Hyperion zespołu z Politechniki Białostockiej, a drugi był Scorpio III z Politechniki Wrocławskiej.
Załoga z Białegostoku osiągnęła ponadto największy wynik w historii zawodów, zdobywając 493 na 500 możliwych punktów – poinformowało w przesłanym PAP komunikacie Mars Society Polska, organizatora wyjazdu polskich łazików do Stanów Zjednoczonych.
To już druga wygrana Polaków w historii University Rover Challenge. W ubiegłym roku najwyższe miejsce na podium zajął łazik Magma2, również skonstruowany w Białymstoku.
– Świetny wynik polskich zespołów to rezultat ciężkiej pracy studentów, uczelni i organizatorów. Po raz kolejny udowodniliśmy, że jeśli bierzemy się za jakiś projekt, to chcemy i potrafimy być w nim najlepsi – uważa Mateusz Józefowicz z Mars Society Polska.
W tym roku do udziału w zawodach zgłosiło się 14 drużyn z USA, Kanady, Polski i Indii. Polskę reprezentowały trzy zespoły – z Białegostoku, Wrocławia i Rzeszowa.
Zwycięski Hyperion to łazik zespołu z Politechniki Białostockiej. Pojazd ma sześć niezależnie napędzanych i sterowanych kół, manipulator przegubowy, system GPS oraz system wizji. Jest przystosowany do poruszania się w terenie pustynnym, piaszczystym i kamienistym; może pokonywać wyniesienia nachylone nawet pod kątem 50 stopni.
Scorpio III powstał na Politechnice Wrocławskiej. – Każde z jego sześciu kół jest napędzane osobnym silnikiem. Konstrukcja opiera się na ramie aluminiowej, która powinna dobrze znieść trudy zawodów na pustyni – podkreślał przed wyjazdem drużyny na zawody Łukasz Leśniak, student wrocławskiej uczelni i jeden z konstruktorów maszyny.
Łazik znakomicie spisuje się w terenie dzięki zastosowaniu w jego konstrukcji przegubu, który pozwala lepiej skręcać i najeżdżać na wysokie przeszkody. Unowocześnieniem są też bardzo lekkie koła o konstrukcji siatkowej. Jedna para kół jest natomiast miękka i wykonana z wytrzymałego materiału (kordury), wypełnionego sypkim granulatem. Dzięki temu robot, jadąc nawet po bardzo nierównej powierzchni, nie przenosi drgań na resztę konstrukcji.
Z kolei SKNL Rover Team z Politechniki Rzeszowskiej skonstruował łazika Legendary Rover. Urządzenie porusza się na sześciu kołach, o niezależnym zawieszeniu i napędzie elektrycznym. Łazik jest wyposażony w dwa wymienne manipulatory przeznaczone do różnych zadań, ma też cztery platformy do przewozu ładunków dla astronautów. Układ wizyjny, GPS i niezawodny moduł łączności umożliwia sprawne i precyzyjne manipulowanie pojazdem w trudnym, pustynnym terenie.
Zawody URC odbywały się na amerykańskiej pustyni w stanie Utah w warunkach zbliżonych do marsjańskich. Podczas trzech dni, zespoły musiały wykonać skomplikowane zadania, w tym rozpoznanie terenu, poszukiwanie śladów życia w próbkach gleby oraz dostarczenie pakietu medycznego rannemu astronaucie. Wysoka temperatura oraz przypominający warunki marsjańskie pył i niska wilgotność powietrza są prawdziwym wyzwaniem dla maszyn i ludzi.
(GK)
Warto również zwrócić uwagę na uczelnię, której zespół zwyciężył. Mamy taką tendencję, by szkoły “prowincjonalne” traktować nieco z góry. Czy trzeba lepszego dowodu, że niesłusznie? Że wszystko zależy od tych, którzy potrafią uruchomić talenty swoich wychowanków i sami mają przyzwoitą wiedzę? Słowem – od nauczycieli, od ludzi?
Do pani minister od nauki mam apel: proszę sięgnąć do swojej rezerwy budżetowej na nagrody dla tych ludzi. Tylko niechaj one będą – powtarzam to po raz kolejny i będę powtarzał nieustannie – na poziomie przynjamniej zarobków pierwszoligowego kopacza piłki. Nie, nie rocznych; jestem minimalistą. Miesięcznych. Te głupie 200 czy 300 tysięcy najzupełniej wystarczy.
“proszę sięgnąć do swojej rezerwy budżetowej na nagrody dla tych ludzi. ”
No bez przesady. Taki łazik to tylko łazi, a piłkarz jednak biega. Raz nawet na własne oczy widziałem. Nie wiem po co, ale biegał.
A tak serio, to zapytałbym panią minister: i co dalej? Nasi politycy są fantastyczni, kiedy trzeba tłumaczyć narodowi, dlaczego coś się nie udało.
Ciekaw byłbym wicia się pani minister w sytuacji, gdy “ponieśliśmy” sukces. Zawsze można sięgnąć do starego języka i przypomnieć sobie co to była “klęska urodzaju”.
Nie martwmy się o zwycięzców…
“Łowcy głów” z USA już zapisali sobie ich dane…