Ciągle mi po głowie chodzi pytanie: w jakiej dziedzinie Polska mogłaby stać się liderem światowym.? Na pewno nie w piłce nożnej, na pewno nie w innowacyjnych badaniach, na pewno nie w literaturze, filmie, sztuce, edukacji. Jesteśmy nadal zaściankiem świata, krajem, któremu San Marino strzela bramkę, krajem, z którego 90% obywateli jest niezadowolonych (mimo, że ostatnich 20 lat to największy skok cywilizacyjny w naszej historii).
Wspominam często moją ulubioną książkę Niziurskiego z dzieciństwa „Sposób na Alcybiadesa”. W książce tej najgorsza klasa w szkole szuka sposobu, aby „nie uczyć się, a nie być dręczonym przez nauczycieli”. Kupują od jednego cwaniaka sposób na starego nauczyciela historii o pseudonimie Alcybiades, bo na innych nauczycieli nie mieli pieniędzy. Sposób polega na tym, że zamiast nudnego wkuwania, bohaterowie książki wciągają Alcybiadesa w przygotowane dyskusje. Po pewnym czasie okazuje się, że takie lekcje historii dają wspaniałe rezultaty, a przy okazji nauczanie innych przedmiotów też idzie dużo lepiej.
W tej notce, chcialbym zaproponować Polsce taki „Sposób na Alcybiadesa”.
Każdy, kto chce odnieść sukces w nauce, biznesie, dzialalności artystycznej, powinien na początek poszukać obszarów, które albo są calkowicie nowe, albo zbyt trudne dla konkurentów.
Obszarem współczesnej cywilizacji, który jest przez wszystkie kraje na świecie omijany, jest … FIZYKA KWANTOWA.
Sytuacja ta jest naprawdę „extraordynaryjna”. Mamy 100 lat od sformułowania podstaw fizyki kwantowej, a jej zrozumienie jest znikome. Nie tylko wśród „zwyczajnych zjadaczy chleba”, ale i wśród profesorów (jak niżej podpisany!), używających pojęć fizyki kwantowej na codzień. Spytajmy znajomego fizyka o kota Schroedingera, o interpretację kopenhaską, o dekoherencję, i poprośmy, żeby w przystępny sposób wytłumaczył, o co chodzi. Mogę się założyć na zasadzie DoPOr (dolary przeciwko orzechom), że nie wytłumaczy, bo, niestety, następców Feynmanna, którzy potrafią „na palcach” wyjaśnić na czym polega fizyka kwantowa, jest na świecie bardzo niewielu.
Także od strony propagandowej, to każdy zna wzór Einsteina E=mc2, a wzoru Plancka E=hn nie zna prawie nikt, a jest on równie ważny, jeżeli nie ważniejszy.
Sytuacja taka wynika z bardzo prostego faktu – fizyka kwantowa jest tak daleka od naszego prymitywnego postrzegania świata, że uciekamy od niej mentalnie. Każdy jest przyzwyczajony, że piłka golfowa jest w dołku, albo poza poza nim. Nigdy jednocześnie w dołku i poza nim. Natomiast elektron jest jednocześnie w wielu miejscach naraz, przynajmniej dopóki go nie zlokalizujemy (dokonamy pomiaru). Pytanie tylko, co znaczy wyraz „jest”?
Nie zamierzam dyskutować w tej notce o podstawach fizyki kwantowej, bo notka jest o czymś innym. Jest o propozycji, aby uczynić Polskę mocarstwem kwantowym.
Mamy teraz 4 razy więcej religii w edukacji szkolnej niż fizyki. Zastąpmy więc lekcje religii nauką fizyki kwantowej. Zróbmy to od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Dzięki komputerom potrafimy zwizualizować, na przykład, dyfrakcję elektronow na szczelinach, czy zmiany koherencji fotonu po odbiciu braggowskim od kryształu – tak pięknie, że dziecko mogłoby traktować zjawiska kwantowe jako tak samo naturalne, jak spadanie piłki na ziemię pod wpływem grawitacji. A tak na marginesie, grawitacja wcale nie jest tak „oczywista” jak się wszystkim wydaje.
Fizyka kwantowa to nie jest wcale wiedza tajemna tylko dla tych, co konstruują tranzystory, badają czarne dziury, czy syntetyzują białka. Fizyka kwantowa ma daleko idące implikacje filozoficzne, i uważam, że bez znajomości fizyki kwantowej nasze życie jest bardzo intelektualnie ubogie. Mówię tak, bom smutny, i sam nie za bogaty!!! Co istotne, zrozumienie (albo lepiej „zrozumienie”, bo fizyka kwantowa nie dostarcza nam gotowej wiedzy, tylko raczej pobudza do zastanawiania się nad funkcjonowaniem świata) podstaw fizyki kwantowej nie wymaga skomplikowanej wyższej matematyki, dlatego może być nauczane bardzo wcześnie. W zasadzie, im wcześniej, tym lepiej, aby dziecko nie zdążylo przesiąknąć uproszczeniami makroświata, jak to, że wspomniana pilka golfowa jest w dołku.
Wyobraźmy sobie, że organizujemy się w Polsce pod hasłem: „Zanieśmy kaganek fizyki kwantowej pod strzechy”. Wyobraźmy sobie nasze dzieci bawiące się w gry komputerowe o rozpraszaniu splątanych fotonów na splątanych elektronach. Wyobraźmy sobie plakaty przy drogach wjazdowych do Polski: „Welcome to Quantum Poland”. Wyobraźmy sobie koszulki z równaniem Schroedingera. Wyobraźmy sobie polityków, którzy ukladają logistykę wprowadzenia programu nauczania fizyki kwantowej w miejsce religii. Wyobraźmy sobie rozmowy przy stole na temat komputerów kwantowych. Wyobraźmy sobie Polskę jako światowego lidera fizyki kwantowej, a co za tym idzie, wielu nowych technologii.
Orlikowe boiska już mamy. Czas na fizykę kwantową!
Mechanika kwantowa – ależ to proste?
A ja sobie wczoraj oglądnąłem kolejny raz “Wesele” Smarzowskiego…
Teraz nie są czasy Gomułki, jedynego wodza Ludu Polskiego, który na fizykę pieniędzy nie skąpił, mimo że był nazywany “Ciemniakiem”.
Teraz są czasy arcybiskupa “Makumby” Hosera.
“Mamy teraz 4 razy więcej religii w edukacji szkolnej niż fizyki”
No i to jest wybór, którego dokonaliśmy. By poczuć się lepiej, możemy nawet udawać, że samodzielnie.
Co zaś do filozofii, to traktując ją jako summę nauk, można się tylko dziwić, że tak rzadko sięga po fizykę, z którą jest niemal tożsama.
Fizyka tożsama z filozofią?
Ciekawe.
A dlaczego?
Incitatusie – fizyka mając korzenie w filozofii, chyba też ją w przyszłości zwieńczy.
🙂 Odwołuję swoje powiedzonko “pora umierać” i obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by doczekać chwili, kiedy “politycy układają logistykę wprowadzenia programu nauczania fizyki kwantowej w miejsce religii”. Warto czekać na taką chwilę!
Rozmarzył mnie Autor do cna – gdyby liczbę religii zamienić na lekcje fizyki, to …. ach! Drżyjcie narody świata!
😉
Fizyka ma korzenie w filozofii?
Nigdy o tym nie pomyślałem… Zbyt karkołomna to dla mnie myśl i całkiem nieoczywista.
Pomysł p. Leszczynskiego najgłośniej oprotestują matematycy – wyjątkowo zwykle tępi w dziedzinie fizyki. No, może wyłączyłbym statystyków. Oni per se nie tracą kontaktu z rzeczywistością i moze dlatego nie cieszą sie szacunkiem kolegów?
PS
Chyba sie Państwo za bardzo przejmujecie antycznych sensem słowa filozofia. Zauwazcie, ze definicja została zmieniona.
@SAWA: statystyka stabilności długoczasowej dość jednoznacznie przemawia za religią. Fizyka kwantowa to nieporównywalnie mikroskopijna jednostka wyrazu naszej wiedzy, niż, na przykład – monumentalny naukowo, ścisły fizykalnie opis całości ewolucji z Genesis biblijnego.
.
Ten przekazany nam tu opis, trochę z konieczności epicki i uproszczony (notował go durny skryba cztery tysiące lat temu) jest nadal kluczem do nauki nauk. Opisuje genezę materii i istotę ciemnej materii, za czym ta wspaniała współczesna fizyka dotąd nadal poszukuje.
(Istotę błędu założeń fizyków z Rheinisch-Westfalischer Technischer Hochschule już opisywałem, podkreślając, że dobrą pomocą przy tym byłoby rozrysowanie energetycznych stadiów tworzenia się galaktyk, Hazelhard). Sporo z tego stoi w zapisie biblijnym sprzed tysięcy lat.
.
Używano wtedy dziwnego określenia – fizykę z jej matematyką nazywając “duchem”, pewnym, nie do ruszenia, “świętym”.
O fizyce wypowiadał się, bardzo świadomy sensu tej wypowiedzi, rebe Jeschua – wszystkie grzechy mogą zostać wybaczone, oprócz grzechów przeciw fizyce. Duchowi.
.
Fizykalny stan bazowy przed początkiem świata materialnego jest tam opisany jako “duch, unoszący się NAD wodami”. Bezmiar oceanu sfalowanych kul – pod-masowych kul energii statycznej i unosząca się nad nimi nieubłagana fizyka, rządząca tym wszystkim.
Sprowadzony do dwuwymiaru obraz przed prawybuchem.
Poglądowy – z dość czytelnego zamiaru.
Na próżno – akurat taki sugestywny obraz nie został opisany, trzeba czytać ze zrozumieniem.
Bo dokładnie taka była nasza fizyczna przeszłość, jeśli chcieć odpowiedzieć na pytanie, “a co było najpierw”?
.
Ten należący do religii, o nieświadomi, przekaz wiedzy nieziemskiego pochodzenia stoi znacznie wyżej od jego późniejszych, drobnych fragmentów, tu reklamowanych.
Zaproponowałbym raczej częściowe pokrywanie się filozofii i fizyki. Fizyka, na przykład, nie zajmuje się zagadnieniem moralności, a filozofia tworzeniem się wydzieleń w InGaNie. Natomiast kwestia wykonywania pomiaru fizycznego, i co on oznacza, należy do obu dziedzin wiedzy.
Ja sadze, ze ‘filozujący’ fizycy czują się niedowartościowani, dlatego to czynią…
Ale Michała Hellera uwielbiam czytać.
Prace w przeciwnym kierunku sa duzo gorsze (Życiński). A moze ich nie rozumiem?
We wzorze Plancka powinno być “ni” greckie, nie “n”.
@Hazelhard, teraz w podręcznikach licealnych jest E=hf, a ja wciąż z przyzwyczajenia “ni”kuję i jestem ciekawa, co będzie z nimi na studiach. Czy to z kolei oni nie będą musieli się przestawiać?
Heh, pamietam bardzo podobny artykul opublikowany w Mlodym Techniku w latach 80tych – tamten prezentowal szersza wizje Polski nauka stojaca…
Traktując filozofię jako syntezę syntez jest oczywistym, że fizyka będzie jej najbliższa, jako najbardziej precyzyjnie opisująca znany nam byt. Kiedy czytałem o dyskusjach między Einsteinem a Bohrem, to wyłaziło samo. Jedno i drugie tak było w rozmowie splecione, że nie sposób było oddzielić.
@Hazelhard , zgoda, fizyka nie zajmuje się moralnością, ale tworzy warunki do jej istnienia.
Oj Michale, marzenia wspaniałe. Niestety, dla większości obywateli łatwiejsza i przyjemniejsza, jest „nauka profesorów” w sutannach. Z tej nauki dumni są „prawdziwi Polacy”, bo w ich oczach, cały świat uznaje nasz kraj za światową potęgę w urządzaniu narodowych spektakli teatralnych. Od ponad 20 lat, jesteśmy niezaprzeczalnym liderem w teatrze komediowym pod tytułem: ”Polska – kraj najbardziej religijnych ludzi na świecie”. Ciekaw jestem ilu z tych wierzących wie co oznacza: 1,7 X 10 do -984 potęgi.
Boszsz… jakim dziś trzeba być ostrożnym w wyrażaniu sądów! 🙂
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Bijatyka-i-strzaly-finalem-sporu-o-filozofie-Immanuela-Kanta,wid,15991479,wiadomosc.html
🙂 Ciekawa jestem tej kłótni – czy rozmawiali w stylu platońskiego dialogu – “ależ mylisz się, drogi interlokutorze …..”
Czy po wdrożeniu marzeń Autora chłopcy w kolejce po piwo pokłócą się o stan zdrowia kota Schroedingera, zamiast o wyższość Legii nad Polonią? Jeśli już muszą się bić ….
Dla ciekawych nowosci w dziedzinie teorii kwantowej polecam http://www.quantumconsciousness.org/,
a szczegolnie teorie Orch OR Penrose’a Hammeroff’a. Znacznie ciekawsze niz oklepany kot Scheodingera (ktory, o ile pamietam, w oryginale byl czarny a nie pregowany).
I jeszcze jedno, jesli mozna, jedna z ciekawszych prac na temat powiazan filozofii i fizyki jest “Physics and Philosophy” Wernera Heisenberga. W polskiej wersji mozna ja znalezc tutaj http://pliki.prawaczlowieka.edu.pl/files/biblioteka/Heisenberg%20Werner%20Carl%20%20-%20Fizyka%20a%20filozofia.pdf, natomiast w angielskim oryginale, z interesujacym wstepem Paula Davisa, tutaj http://www.naturalthinker.net/trl/texts/Heisenberg,Werner/Heisenberg,%20Werner%20-%20Physics%20and%20philosophy.pdf
Przeczytać, że Klapaucjusz jeszcze istnieje w Internecie, to jak wrócić do lat młodzieńczych…
Co do fizyki i moralności, to następna notka będzie o książce Sama Harrisa “Pejzaż moralny”, z ktorej faktycznie wynika, że fizyka ma sporo z moralnością.
Kwantowe przedszkola:)
“Mamy teraz 4 razy więcej religii w edukacji szkolnej niż fizyki.”
Ogólnie zgadzając się z tezą Autora, aby religii nie nauczać w szkole publicznej (o ile taka była ta teza?) a czas ten raczej przeznaczyć na fizykę (nauki przyrodnicze?) chciałbym zapytać, skąd Autor wziął owe “4 razy”?
W lutym 2013, na podstawie zamieszczonych na internecie planów lekcji trzech szkół zadałem sobie trud obliczenia liczby godzin z każdego przedmiotu. Były to: Szkoła Podstawowa Nr 2 w Rabce, Gimnazjum Nr 1 im. Obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku w Rabce oraz I Liceum Ogólnokształcące im. Eugeniusza Romera w Rabce. Dlaczego akurat w Rabce? Ano prowadząca jednego z programów w polonijnym radio w Chicago pochodzi właśnie z Rabki i chciałem tej pani wyjaśnić problem czasu tracoego w szkole na lekcje religii na podstawie szkół z miasteczka jej pochodzenia.
Otóż z moich obliczeń wynikło (na podstawie planów lekcji z poprzedzającego roku szkolnego – od tej pory plany zostały już oczywiście zmienione) iż fizyki nauczano w szkołach w Rabce od 2.17 do 1.53 raza krócej niż religii.
Uczniowie na niektórych etapach edukacji mogą bowiem wybierać naukę w klasach o róznych profilach. Ponieważ religia nauczana jest od zerówki, odpowiednio też przeliczyłem godziny edukacji wczesnoszkolnej/przyrody na odpowiadające im godziny nauki przedmiotów “licealnych” i np. fizyce dostało się z tego tytułu 5 godzin. Piszę tu o klasach 0-6.
Średnio biorąc, fizyki naucza się około 1.8 raza mniej niż religii. W większym zaokrągleniu 2 a nie 4 razy.
Stąd moje pytanie. Ja oczywiście rozumiem, że jasełka, że komunie, akademie, pielgrzymki i bierzmowania, ale te godziny było mi dużo trudniej policzyć.