Tekst wykładu, wygłoszonego przez prof. Bronisława Geremka przed 10 laty, nagle stał się bardzo aktualny. Redakcja Obserwatora Konstytucyjnego publikuje go za zgodą Fundacji Centrum im. prof. Bronisława Geremka. Za Obserwatorem publikujemy ten tekst i my.
Immanuel Kant za punkt wyjściowy swoich rozważań o „wiecznym pokoju” przyjmował, iż stan pokoju między ludźmi nie jest w żadnej mierze stanem naturalnym i że to raczej wojnę można uznać za taki stan.
Takie właśnie było doświadczenie historii europejskiej, która jawi się jako nieustanne pasmo zmagań wojennych. Towarzyszyło temu jednak ustawiczne poszukiwanie porządku, który pozwoliłby wyzwolić Europę z więzów nieprzewidywalności i poczucia stałego zagrożenia. W porządku średnio-wiecznym pewien układ stabilizacyjny byl zapewniony przez organizację wspólnoty z nadrzędnością papieża i cesarza w porządku politycznym i moralnym. W bilansie wojen religijnych i – zwłaszcza – wojny trzydziestoletniej pojawił się długotrwały porządek pokoju westfalskiego 1648 r. jako podstawa ładu międzynarodowego, wsparty o zasadę, że władca określa ustrój wyznaniowy swego kraju. Po wstrząsach Wielkiej Rewolucji Francuskiej Metternich poprowadził kongres wiedeński 1815 r. do sukcesu, odwołując się do tradycyjnie utrwalonych wartości i do zasady legitymizmu dynastycznego. Woodrow Wilson po traumatycznym dla Europy doświadczeniu wielkiej wojny 1914 r. działania konferencji wersalskiej oparł na nowej – i w samej rzeczy rewolucyjnej – zasadzie prawa narodów do samookreślenia oraz na przekonaniu, że wartości demokratyczne stwarzają moralny fundament ładu międzynarodowego i jego instytucjonalnej struktury, jaką miała się stać Liga Narodów.
[box title=”Uwaga” border_width=”2″ border_color=”#000000″ border_style=”solid” align=”center”]Tekst podzielony na strony, numery stron poniżej są aktywnymi odnośnikami.[/box]Historycy współcześni są skłonni traktować obie wojny światowe XX w. łącznie jako drugą „wojnę trzydziestoletnią”, która toczyła się wprawdzie na wielu kontynentach, ale dotyczyła przede wszystkim Europy. Za tą tezą przemawiają powiązania między oboma wojnami. W wypadku genezy drugiej z nich argumentem agresji hitlerowskich Niemiec było właśnie odrzucenie decyzji paryskiej konferencji pokojowej i traktatu wersalskiego 1919 r. Różnice między dwiema wojnami światowymi, a zwłaszcza między sposobem układania spraw świata po zakończeniu każdej z nich, są oczywiste, ale też występują daleko idące zbieżności i kontynuacje. Ład postwersalski oparty był na przekonaniu o uniwersalnej wartości demokracji, ale też na traktowaniu rewolucji bolszewickiej jako krótkotrwałego wybryku historii, a zatem na ignorowaniu fenomenu totalitarnego. Ład postjałtański odwoływał się do zasady równowagi władzy; trzem alianckim mocarstwom oraz Chinom przypisywał Roosevelt rolę „czterech policjantów” (Four Policemen) porządku międzynarodowego, którego kontury określono w konferencji teherańskiej w końcu 1943 r. Decyzjom konferencji jałtańskiej w lutym 1945 towarzyszyła nadzieja „końca historii”: kończyć się miał system jednostronnych działań, aliansów, równowagi siły, a rozpoczynać czas trwałej struktury pokoju. Optymizm Roosevelta wspierało powstanie Organizacji Narodów Zjednoczonych. Rzeczywistością polityczną był jednak ideologiczny i polityczny podział świata. Stara zasada pokoju augsburskiego z 1555 r., głosząca, że cuius regio, eius religio, znajdowała jednak nowe zastosowanie w terytorialnym podziale Europy. Milowanowi Dżilasowi mówił wówczas Stalin, że zajmując w toku wojny jakieś terytorium każde z wielkich mocarstw wprowadza tam swój własny system polityczny i społeczny. Niemal przez pół wieku trwały konsekwencje tego podziału Europy, wpisanego w globalny system rywalizacji, któremu nadano w ślad za amerykańskim finansistą i doradcą prezydenckim Bernardem Baruchem – miano zimnej wojny. Niezależnie od momentów dramatycznych napięć – kryzys berliński 1953 r., rewolucja węgierska 1956 r., kryzys kubański 1962 r. czy też decyzja NATO o rozmieszczeniu rakiet średniego zasięgu w Europie w 1979 r. – czas zimnej wojny zapewniał stan równowagi między dwoma wielkimi przeciwnikami dysponującymi wyłącznym prawem decyzji o użyciu broni nuklearnej. Francuski socjolog i politolog Raymond Aron charakteryzował ten czas formułą: „pokój niemożliwy, wojna nieprawdopodobna” (paix impossible, guerre improbable).
Rzeczywiście bardzo interesujący i warty przypomnienia wykład. .
.
Po 10 latach należy nadmienić, że w Europie zostało około 50 tysięcy amerykańskich żołnierzy a w następnym roku miała nastąpić redukcja jeszcze o 20 tysięcy żołnierzy. USA oszczędza na armii, bo mają same kłopoty. Ciekawe czy wobec nowych wydarzeń ta tendencja się zmieni.
Biedni studenci
Same konkluzje by wystarczyły. Reszta to nudny wypełniacz
Pewno, że biedni. Zmusza się ich do myślenia, do czytania czegoś, książek jakichś nie daj bóg, albo słuchania utytułowanych starców, którzy jeszcze robią w tym gadaniu jakieś wtręty w śmiesznych nikomu nieznanych językach – jakimś francuskim, albo i łacinie – zamiast podać wiedzę w formie równoważników zdań i magisterium jako załącznik, prawda? To wszystko takie nudne i szkoda czasu, bo można w TV obejrzeć „Taniec z gwiazdami” albo walnąć sobie coś w żyłę… Potwornie ciężko jest tym młodym.
Dziwne wyobrażenie o młodych. Są tacy sami jak kiedyś. Różni.
Przyjmując konwencję, że wykład inauguracyjny musi być celebrą w sobolach, to standardy polskich uczelni zostały spełnione.
Tekst świetnie wygląda w biuletynie PAN, ale jako wykład jest po prostu zły. Proszę popatrzeć na to z tej strony.
@mumrak
Nie wiemy, jak wykład został wygłoszony. Tekst powyższy może różnić się zasadniczo od wypowiedzianych w auli słów. Prof. Geremek powyższy materiał opatrzył poprawkami, które zapis uwzględnia. Pamiętajmy też, że autor był dość mądry i w mówieniu wprawiony, by wygłosić godzinną mowę (wykład) z głowy. To o formie. Treść zaś broni się sama i rzeczywiście jest dojmująco aktualna.
@Mumrak pisze:”Same konkluzje by wystarczyły. Reszta to nudny wypełniacz ” – to efekt „klucza” – dziś nikt nie przyswaja treści i nie wyciąga wniosków, dziś wymaga się umiejętności odpowiedzi pod klucz – do tego wystarczą „konkluzje”, „wypełniacz” jest im zbędny – sami go sobie wymyślą wpisując kolejną bzdurę w necie i do tego będą się uważać za oryginalnych, niezależnych, niestadnych …. i cały zestaw na NIE.
Rzeczywiście to bardzo na czasie tekst. Szczególnie jak właśnie obserwujemy próby demontażu Ukrainy przez Rosję. Tekst prof. Geremka dobrze definiuje państwa będące zagrożeniem dla regionalnej stabilizacji i pokoju. Jednocześnie obserwujemy dzisiaj, jak bardzo zmieniała się mentalność Zachodniej Europy w postrzeganiu problemów jej wschodniej części. A dzisiejsza wspólna zapowiedź polityków z Polski i Niemiec, premiera Tuska i kanclerz Merkel w sprawie podpisania umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą, to następny rozdział i logiczny krok w stosunkach europejskich. Rosja staje się coraz bardziej przewidywalna w swojej zaborczej polityce. Ten kraj to przykład jednego wielkiego konfliktu regionalnego. Ani to państwo stabilne, ani z przyszłościà. Swoimi działaniami za to bardzo sprzyja integracji europejskiej. Sama zaczyna się izolować od tego, co morze zapewnić jej przyszłość – korzeni europejskich. A nie wróży jej to sukcesu na dłuższą metę. Bo na wschodzie leży jej pięta achillesowa, zaniedbana Syberia i chętni na nią sąsiedzi.
Tak, tylko wtedy sprawa jeszcze bardziej się komplikuje, bo w myśl powiedzonka cytowanego przez PIRSA, ten wróg ICH wroga, wcale nie musi być naszym przyjacielem (długoterminowo). Co prawda problemy Rosji na przeciwległym froncie już nie raz ratowały nas w różnych okresach z opresji, ale jednak leczenie dżumy cholerą, to nie najlepszy przepis.
To nie będzie nasz problem, Sawo. To będzie zajmowanie przez Rosję z góry ustalonych pozycji… Przez Chiny. Rosja wtedy wróci na łono matki Europy.