2012-05-03. Zrozumienie pojęcia patriotyzm w polskim wydaniu nie jest łatwe i nigdy nie będzie przedmiotem spokojnej, rzeczowej ogólnospołecznej dyskusji. To pojęcie w Polsce, jak rzadko w którym kraju, zostało poddane manipulacji ideologicznej, gdzie każdy, kto wypowiada to stwierdzenie podkłada pod to inny sens. Z reguły jest wykorzystywane do kompulsywno – obsesyjnego przypominania wartości, jakim hołduje ten, który je wypowiada i stosuje je jako narzędzie nie rozpatrywania pamięci o Polsce i jej historii, lecz walki ideologicznej. Dopóki Polacy nie pojmą wartości dobra wspólnego – rozumianego nie jako odgórnie narzucona jedność, podlegająca doktrynie politycznej, religijnej czy quasi narodowej – tak długo nie będzie można dyskutować o patriotyzmie.
Mówienie w Polsce o patriotyzmie może się odbywać tylko w pewnych kręgach, zamkniętych grupach ludzi o zbliżonych poglądach. To słowo i pojęcie jest traktowane tak wybiórczo i instrumentalnie – że zatraciło prawdziwe swoje etymologiczne znaczenia – „Patria” – czyli Ojczyzna. Polacy zatracili umiejętność patrzenia na Ojczyznę bez doktrynerstwa. Wynika to z tego, że Polacy nie są taką jednością i Narodem, za jaki by chcieli uchodzić. „Genetyczni patrioci”, którzy chętnie szermują hasłami patriotyzmu, polskości i polskiego interesu narodowego – to tak naprawdę są to półinteligenci i ćwierćinteligenci, często do tego ubabrani w komunizm, jak ideolodzy Radia Maryja, Jerzy Robert Nowak czy Ryszard Bender.
Doktrynalność pojmowania patriotyzmu przez sztywne przyporządkowanie go Ojczyźnie prowadzi szybko do nacjonalizmu, lub wręcz do szowinizmu. Nie tradycyjnego, encyklopedycznego nacjonalizmu, odwołującego się do prymatu własnego narodu, jego praw ponad inne narody, lecz takiego, który każe przedkładać państwo jako strukturę ponad prawa jednostki, grup lokalnych, społeczeństw lokalnych (małych ojczyzn). Patriotyzm został w Polsce zaprzęgnięty do realizacji określonych doktryn i projektów politycznych. Dla jednych to słowo oznacza resentymenty i ksenofobie, dla innych jest to mitomańskie traktowanie symboli narodowych i wykorzystywanie ich dla celów politycznych i grupowych – bo jak nie uznać tego za fakt, kiedy polskie flagi powiewają nad pochodami Radia Maryja, NOP-u czy działaczy ONR? Patriotyzm jest dobrym hasłem integrującym zamknięte wspólnoty, do których nie trafiają żadne argumenty poza logiką lokalnych „mesjaszy” – jak Tadeusz Rydzyk, czy Jarosław Kaczyński. Polski patriota musi mieć wroga; nie ma komunizmu – ale dalej będzie z nim walczył, zastępując go teraz postkomunizmem, pod który można sobie podłożyć dowolnie każdego, kto akurat pasuje. Poza wrogami zewnętrznymi – Unią, tradycyjnie Niemcami i Rosją – najważniejszy jest jednak wróg wewnętrzny – bo on nasz jest, nasz swojski, niczym Kargul dla Pawlaka ze słynnej komedii.
Najbardziej skrajną formą epatowania słowem „patriotyzm”, rozpowszechnioną w Polsce, szczególnie w czasie dyskusji o ratyfikowaniu Traktatu Lizbońskiego, jest pogląd, że prawdziwy patriota walczy z Unią Europejską i jej zgubnymi dla Narodu miazmatami, w imię walki o polską tożsamość narodową i, rzecz jasna, wartości katolickie. Na tym samym oddechu mówi się i pisze o konieczności zwarcia szeregów przeciwko zalewowi żydostwa i gejów, które mają rozbić zdrową tkankę katolickiego narodu polskiego. To jest ten etap i ta formuła pojmowania idei patriotyzmu, z którą się dyskutować nie da, ale która potencjalnie jest w dalszym ciągu groźna. Liga Polskich Rodzin nie umarła do końca, jej mutacją był Libertas, dziś ten pierwiastek jest w Prawie i Sprawiedliwości, Solidarnej Polsce, nawet w Platformie Obywatelskiej.
Inny stereotyp polskiego patrioty to ten, który walczy z komunizmem i postkomunizmem. Jest już wprawdzie 22 lata po obradach Okrągłego Stołu, prawdziwi komuniści leżą na cmentarzach albo spotykają się przed gabinetami lekarzy, ale to nie oni są wrogami, lecz ci, którzy zostali zaliczeni do układu, do systemu, który oplótł Polskę szarą siecią. Teraz do postkomunistów nie zalicza się już działaczy SLD – ale tym mianem objęci są wszyscy, którzy nie są zwolennikami Prawa i Sprawiedliwości i jego przywódcy – czyli cała polska opozycja demokratyczna, z wyjątkiem małżeństwa Gwiazdów, Macierewicza, Wyszkowskiego, Rymkiewicza i, oczywiście, Jarosława Kaczyńskiego. Szczególnie polski patriota powinien walczyć z Platformą Obywatelską i Donaldem Tuskiem, jako największymi postkomunistami.
Polski „patryota” koniecznie walczyć musi w obronie wartości przed zgubnym wpływem cywilizacyjnym złej Europy, marszem na Polskę alterglobalistów, feministek, gejów i ekologów – a szczególnie w obronie polskiego katolicyzmu, który z kolei utożsamiany jest z polską racją stanu. Tu mamy do czynienia z polskim nacjonalizmem, który ociera się ksenofobię i antysemityzm. Polska elita, która odeszła w wyniku II Wojny – niestety nie zostawiła po sobie tej prawdziwej spuścizny i pamięci o wielkiej Polsce, Polaków, Żydów, Ukraińców, Litwinów, Niemców, Łemków, Białorusinów… otwartej, barwnej, wielonarodowej. Dlatego właśnie przeniesienie wartości dojrzałych demokracji europejskich jest tak ważne dla Polski i jej rozwoju społecznego.
Słowa wielkie, Ojczyzna, Naród, Patriotyzm – wymagają przedefiniowania na nowo – pod warunkiem, że ktoś, w imię własnych interesów nie będzie chciał ich zawłaszczyć. Dopóki Polacy nie zrozumieją wartości dobra wspólnego – nie rozumianego jako odgórnie narzucona jedność, podlegająca doktrynie politycznej, religijnej czy quasi narodowej – tak długo nie będzie można dyskutować o patriotyzmie. Patriotyzmie XXI wieku.
krotko: napisales jak ateista o bogu.
dluzej: rozumiem, ze nie cenisz sobie „polskiego patriotyzmu”, rozumiem dlaczego, ale nie rozumiem po co tyle sie rozpisujesz o czyms co cie nie dotyczy/nie obchodzi. powiedz co masz do zaoferowania.
na wiecej nie mam dzisiaj czasu.
Patriotyzm – splot dzialan, czynnosci, wyrazanych mysli na rzecz formulowania i utrzymywania pozytywnego, interesujacego, zachecajcego obcych do zapoznania sie wizerunku swojej rodzimej prowincji regionu wojewodztwa czy ojczystego kraju. Patrioztyzm to czynnosci na rzecz przeciwstawiania sie silom dokonujacym destabilizacji, destrukcji, niszczenia dorobku pozycji ojczystego regionu wojewodztwa czy calego ojczystego kraju. Czynienie z patriotyzmu zinstrumentalizowanej gry politycznej wydaje mnie sie niewlasciwym.
Patriotyzm wlasciwie powinnismy bardziej rozpatrywac w w kategorii dzialan, mysli i forma manifestowania przez osoby zyjace poza granicami kraju,ale oczywiscie pojecie to jest tak obszerne, ze trudne jest je zaszufladkowac do jednego miejsca.
Azraelu, patriotyzm wspólnoty międzynarodowej Polaków, Niemców, Łemków, Litwinów, Rusinów wszelakich i Tatarów odszedł dawno temu. Zniszczyło go XIX wieczne odrodzenie narodów Europy, czyli pojawienie się nacjonalizmu, co skończyło się najbardziej krwawymi wojnai XX wieku. A po wojnie, mamy w Polsce niedobitki małych ojczyzn jak Kaszubi, przeganiani po wojennej migracji Kresowych Polaków ze Wschodu Mazurzy czy Ślązacy, gdzieniegdzie zachowała się nawet synagoga, jest trochę starowierców na klejnocie krajobrazowym, Suwalszczyźnie, czy Tatarów w Białostockiem. Ukraińców rozpędzono po Ziemiach Odzyskanych po wojnie, od lat starają się powracać na Lubelszczyznę i w Bieszczady. Cyganów starano się osiedlać, co czasem się udało. Nawet dzisiaj trochę tej mozaiki etnicznej zostało, ale to prawdziwe niedobitki wielokulturowej niegdyś Rzeczypospolitej.
Choć wojenna zawierucha spowodowała ujednolicenie etniczne Polaków, wcale nie ułatwiła ich konsolidacji jak widać po niezwykle łatwym napuszczaniu na siebie samych Polaków przez prymitywnych acz sprytnych wichrzycieli jak Kaczyński czy Rydzyk. Oni używają słów takich jak patriota, prawdziwy Polak itp jedynie do realizacji swoich partykularnych i mocno podejrzanych celów. Ideał zatem sięgnął bruku w rękach nieodpowiedzialnych polityków. Tylko czy takich ludzi można w ogole nazywać politykami?
Ależ słowa wielkie nie wymagają przedefiniowania a jeśli kłopot z ich zrozumieniem z reguły wymagają jedynie głębszego nad nimi zastanowienia.
Czytając tekst można odnieść wrażenie, że widoczna u części naszych polityków barwiona narodowo egzaltacja, jakkolwiek zgadzam się, że uciążliwa, zyskuje jeszcze większą szansę na jej ..trwanie poprzez przypisanie jej cech powszechności w procesie naszej krytyki – ta przecież wyrażana publicznie kształtuje naszą publiczną opinię, daleko nie tylko wtedy kiedy jest akceptowana. Pomimo to nie byłbym pesymistą – nie sposób uwierzyć żeby było tak niedobrze, przecież kraj to poważna Res Publica, a nie jakieś tam wymachiwania.
Nie odważę się definiować słowa patriota,bo według mnie, mieści się ono bardziej w uczuciach niż w działaniu.Albo ma się w sobie to „coś”,co daje radość bycia tu i teraz,albo się tego nie ma.To dlatego emigranci tęsknią za krajem, to dlatego podejmuje się działania dla dobra wspólnego, to dlatego wreszcie rośliśmy z hasłem Honor,Bóg,Ojczyzna.
Chyba „Bóg, Honor, Ojczyzna”? 🙂
Słusznie.Panu Hazelhardowi dziękuję za poprawienie mnie.
Bełkotliwe utyskiwanie na ludzi, którzy chodzą po ulicach i trochę pokrzyczą. Podobno to jest wymierająca mniejszość, a jednak ona tak bardzo przeszkadza Azraelowi kultywować patriotyzm XXI wieku. Czyżbyś wyrażał, Azraelu, tęsknotę za otwartym patriotyzmem młodych, wykształconych z wielkich miast w rodzaju Dominika Tarasa?
Z pożaru można uratować jedno dziecko. Czyje ratujemy? Oczywiście swoje, a jak nie ma swojego, to dziecko brata, sąsiada, aktora znanego z telewizji. Jak mamy do wyboru, to uratujemy dziecko białe, a nie czarne, czy żółte. Nie ma znaczenia zaś, czy dziecko mówi po polsku, czy po grecku. Bo tak naprawdę, to podział na kraje jest czymś sztucznym, narzuconym przez cwanych polityków.
Za patriotę niemieckiego uważa się hitlerowca strzelającego do napadniętych Polaków, a za patriotę polskiego Piłsudskiego wsadzającego przeciwników do Berezy Kartuskiej. Najwyższy czas odłożyć słowo „patriotyzm” do lamusa, i oceniać konkretne czyny, a nie imponderabilia.