2014-06-19. Jestem starym zawodowcem. Nikt nie jest zobowiązany mnie słuchać. Chcę tylko Czytelnikom przedstawić pogląd człowieka, który wierzy w możliwość przyzwoitego uprawiania dziennikarstwa i w możliwość ochrony racji stanu, interesu państwa jako zasady postępowania obywateli. Innymi słowy, dziennikarze nie muszą być dziczą nie przestrzegającą żadnych zasad, ani politycy z poparciem dziennikarzy nie muszą swoją nieodpowiedzialnością niszczyć podstaw państwa polskiego.
Krótko. Przede wszystkim: dziennikarz ma prawo nie ujawniać, a nawet ma obowiązek chronić swe źródła informacji. Nie wolno mu jednak posługiwać sie źródłami informacji, opartymi na przestępstwie, a takim jest nielegalny i nieuprawniony podsłuch. Podsłuch mogą instalować jedynie organy ścigania za zgodą sądu, a kontrwywiad musi uzyskać późniejszą urzędową autoryzację dla działań tego rodzaju. Publikacja informacji, choćby najatrakcyjniejszych, jeśli pochodzą z przestępstwa, jest sprzeczna z zasadami kodeksu Międzynarodowej Federacji Dziennikarzy, nie mówiąc już o kodeksie karnym. Dziennikarz powinien sprawdzić źródło informacji i nie może go nie znać – musi ustalić kto, co, kiedy, gdzie i po co, pamiętając zawsze o starej rzymskiej wskazówce: is fecit cui prodest – zrobił ten kto skorzysta. Jeśli tego wszystkiego się nie wie, wówczas to co się publikuje jest niczym więcej niż plotką, często szkodliwą – niewiarygodną z założenia. Jest bowiem wielce prawdopodobne, że publikując uczestniczy się w realizacji czyichś niecnych zamiarów łącznie z chybotaniem strukturami państwa.
A zatem – nieznane źródło informacji nie podlega ochronie gwarantowanej tajemnicą zawodową. Dyskusja nad treścią tak uzyskanych informacji oznacza legitymizowanie przestępstwa. Jeśli już kogoś aż tak zafascynowały ujawnione treści, może drążyć interesujący go temat w bezpośredniej rozmowie. Inaczej zamieniamy dziennikarstwo w szambo. To szambo dziś zalewa media polskie.
Dla jasności: nie jestem w żadnych stosunkach z obecnym rządem, nie doradzam i nie admiruję. Natomiast nie akceptuję udziału mediów w nieuzasadnionej próbie zamachu stanu, inaczej mówiąc, występuję w obronie szacunku do władz własnego państwa, nie dla własnego interesu czy przyjemności, lecz w interesie tego państwa – MOJEGO państwa.
Nie akceptuję dyfamacji władz tego państwa. Ich błędy należy zwalczać propozycjami jak rozwiązać dany problem, co i jak poprawić lub zmienić. A jeśli się potrafi – zwalczać dzialalnością pozytywną, wartą upowszechnienia. Kwestionowanie prawnych podstaw funkcjonowania tych władz, a zwłaszcza absurdalne oskarżenia i permanentne wymysły z obelgami, przy równoczesnym odgrywania roli zapasowych władz państwa – składają się na ciągłą destabilizację konstytucyjnie uformowanego państwa. Zwłaszcza gdy chodzi o zaspokojenie żądzy władzy, przy całkowitej obojętności na interes panstwa jako całości, na jego stabilność i pozycję międzynarodową. Za takie skażenia obrazu Polski płacimy nie tylko deprecjacją polskich papierów wartościowych, ale co ważniejsze osłabieniem skuteczności polskiej polityki zagranicznej i zakłóceniem równowagi stosunków w kraju.
Jest mi niezmiernie przykro że znaczna część polskich mediów ma dziś swój udział w kampanii destabilizacji, graniczącej z próbą zamachu stanu.
Stefan Bratkowski
prezes honorowy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich
Jeszcze jedno: dosyć karykaturalnym wydaje się fakt, że Pana Bratkowskiego oburza naruszenie etyki dziennikarskiej, a nie oburza łamanie konstytucji i omijanie prawa przez ludzi, którzy mieli tej konstytucji i tego prawa bronić. Który mądry człowiek kupi od Pana ten kit ??? Bo na pewno nie młodzi ludzie, którzy z „arystokracji” post PRLowskiej się nie wywodzą i w efekcie do wszystkiego muszą dojść sami- a jak się nie da to zmieniają kraj. Czyżby zwolennicy zabetonowanego układu przy okrągłym stole, którzy chcą więcej i więcej ? Dlaczego młodzi mają wyjeżdżać z powodu starych układów z PRL ?
Dzięki panie redaktorze za przedstawienie swojego
stanowiska w tej sprawie.Zgadzam się z nim w pełni.
Współczesne dziennikarstwo polega na znajdowaniu sensacji,
aby zabłysnąć na rynku medialnym.Tak ma pan rację, też
mam często pretensję do dziennikarzy TVN24.Trzeba umieć
ważyć za i przeciw.A tego zdecydowanie brakuje.
Dość karykaturalnym wydaje się fakt, że pana Brentano oburza to, co go oburza i o czym napisał, a ani słowem nie wspomni o tym, że w Iranie fundamentaliści zabili w zeszłym tygodniu 1200 ludzi oraz że w Polsce dają się odczuć coraz poważniejsze zmiany klimatyczne. Co ma piernik do głupich rozmów kilku prominentów? Niech Pan dowiedzie Bratkowskiemu choć jedno kłamstwo albo udowodni, że jego pozytywne wezwania do zachowania zdrowego rozsądku i szanowania własnego kraju nie trzymają się kupy. Braków w argumentacji nie da się nadrobić histerycznym wrzaskiem.
Źle się dzieje w polskim piekle, Główny Kotłowy nie panuje nad ekipą która jak w amoku dosypuje ciągle do pieca, gdy zaczął wyć nielegalny zawór bezpieczeństwa wysłali Bratkowskiego by go zaślepił owijając drutem kolczastym, nie bacząc na niebezpieczeństwo wybuchu. W końcu ciśnienie rozerwie kocioł a my pójdziemy wszyscy do wszystkich diabłów!.
Ja jestem właśnie taką osobą, młodą, która wszystkiego musi dorobić się sama. I kupuję „ten kit”. Pozdrawiam, świetny artykuł.
Jak narazie to prawo lamala wylacznie redekcja wprost
@Brentano 2014/06/20 Zarzut słuszny a nawet nie słuszny
*
Rzeczywiście oburzenia na łamanie konstytucji nie ma, ale może autor nie uważa ujawnionej rozmowy za tej miary wykroczenie. Radzi zatem, że tego typu wykroczenia „.. zwalczać propozycjami jak rozwiązać dany problem, co i jak poprawić lub zmienić. A jeśli się potrafi – zwalczać dzialalnością pozytywną, wartą upowszechnienia.”
.
Mądry człowiek nie rezygnuje tak łatwo z doświadczenia starszych autorytetów (może raczej pozazdrościć, że się sprawdzili za PRL, bo sam w biegu z Takimi przeszkodami wykazać nie ma okazji).
.
I tak, biorąc przykład z wytrwałości Redaktora, można bez okrągłego stołu, te dokuczliwe układy próbować zmienić (byle nie na kolejne, zwane IV RP).
Powodzenia!
Panie Brentano, ależ jest Pan malutki i głupiutki. Pan nic nie zrozumiał…….wielka szkoda.
Ciągle słyszę, że „…rządzi układ…” , „…należy domniemać, że…” „…ten rząd działa na szkodę Polski…” itd. itd. Co dobrego zrobili dla Polski ci co bez przerwy tylko narzekają, judzą i dzielą Polaków?
A może to lenistwo (mierne wykształcenie), zaniechanie lub niezaradność, jest powodem szukania przez wielu młodych dobrobytu za granicą.
Jestem po stronie red. Bratkowskiego. A ci, którzy podkreślają, że władza nie pochodzi od Boga, powinni też pamiętać o wyborach. To one są sposobem na zmianę władzy, a nie hucpa wywołana przez brukowy tygodnik. Wreszcie – słuchajmy prawników, a nie polityków, wtedy będzie nam łatwiej wyrobić sobie zdanie.
Ludzie zwyczajnie chcą wiedzieć co w trawie piszczy,poza tą nieustanną propagandą sukcesu,usankcjonowaną hipokryzją,sferą tabu.Nic tego nie powstrzyma,zawsze znajdzie się ku temu furtka,przy tej technologii.
Możecie zakazywać,a i tak nic to nie da.Nie tędy droga!
Więcej jawności ,otwartości,a ponad wszystko uczciwości i profesjonalizmu!Mniej partyjniactwa i kolesiostwa,bo to one rozpieprzają państwo ,a nie te „srajtaśmy”.
Cel uświęca środki,tak było jest i będzie.I jak się okazuje raz jeszcze,państwo psuje się od głowy w ministerialnych mętnych machinacjach.Coraz mniej osób posiada co do tego jakieś jeszcze złudzenia,”wybrańcy”dają ciała co i rusz.
Społeczeństwu należy się rzetelna wiedza o stanie państwa i elit,a nie strachy na lachy i ściema.Może wtedy ruszy do urn.Póki co ma taką „klasę”polityczną w głębokim poważaniu.
Panie Bratkowski,czasy się zmieniają,obecnie mamy Erę Informacji Powszechnej,nie powstrzyma Pan tego,tak jak i zmian klimatu.Jeśli Pan nie wierzy,proszę próbować nadal.Powodzenia!
Mam również wątpliwości,czy broniłby Pan innej władzy z podobnym wigorem!?
Proszę sobie samemu, szczerze zadać to pytanie.??A?
Nie zauważyłam obrony władzy w wypowiewdzi red.Bratkowskiego.Natomiast jest jasne,że celem „afery tasmowej” jest zdestabilizowanie sytuacji politycznej w Polsce ,osmieszenie rządu – a to wszystko w skomplikowanej sytuacji miedzynarodowej.Komu na tym zalezy -jest chyba jasne. Czyimi rekami to jest robione- chyba najlepiej wiedza dziennikarze.Stąd ich radość z zadymy i krzyki oburzenia świadcza także o poziomie intelektualnym.Nie odbiegającym niestety od poziomu nagrywanych .Załosny spektakl .
@beel: krytyka krytyki wymaga…
*
Za duzo na tym forum zawracania golym kciukiem +/-, dlatego doceniam krytyczny wysilek Beel. Trzymajmy sie jednak krytykowanego tekstu. Autor krytykuje jakosc dziennikarstwa, alarmuje… zastrzegajac: „Dla jasności: nie jestem w żadnych stosunkach z obecnym rządem, nie doradzam i nie admiruję.” – nie ma chyba powodu w to watpic, nie u kogos z takim dorobkiem w zakresie osobistej integralnosci.
.
Zbyt latwo podwazamy integralnosc inych, sami na tym tracimy
(powstaje wrazenie jakbysmy sami mieli z tym klopty)
.
To powiedziwszy podzielam czesc zarzutow, „bo sam „jestem za a nawet przeciw” / Andrzej K D pisze: 2014/06/20 o 09:41
Pwodzenia w krytyce!
@Andrzej K D,dziękuję,dziękuję.
Redaktora B.,szanuję a jakże !Pomimo jednak zacnej menażerii gryzipiórków SO,nieznośna jest ta atmosfera inkubatora dla PeOwców,partii wiecznej prowizorki.Przechodzącej obecnie w uwiąd.Stąd ten fatalny zaciąg urzędniczy i wynikające stąd dziadostwo i częsta kompromitacja.To co się wyrabia tam na górze,urąga zdrowemu rozsądkowi i zupełnie nie wiem skąd ten zachwyt(i parasol ochronny) nad tym bractwem interesu.Oni nawet nie wiedzą,że nie sika się pod wiatr,biedacy.Wielu z nich,nie ma pojęcia o materii za którą się biorą,tak jak ten nieszczęsny Nowak.Do tego figurant Szczurek,a za nim na tylnym siedzeniu z lejcami w garści Bielecki(co się będzie wychylał,niech widzą Szczurka).Tu również spodziewam się miny,prędzej czy pózniej.Pora na zmiany,albo sama ta strukturka runie pod ciężarem odpowiedzialności.
Za miedzą mamy najlepszy aparat urzędniczy,u nas pospolite ruszenie,ech…
Kończąc,Latkowski jest zabawny,taśmy już mniej,każdy kto aprobuje jednak ingerencję aparatu w sprawy wydawcy,toruje prostą drogę do podobnych interwencji przyszłej władzy(np.PISu) w publikacje prasowe.
Zachowajmy odrobinę trzezwości.
Mam pytanie czy podsłuchiwanie jest przestępstwem czy nie?Jeżeli jest to o czym ta dyskusja chyba tylko o etyce której brak i jednym i drugim. Pozdrawiam
Mam dziwne przeczucie,ze w stosunku do kogoś, kto zachowałby się tak sympatycznie publikując nagrane bez mojej wiedzy moje prywatne rozmowy i dysponując nimi w proporcjach jakie sam uzna za stosowne (dozując według własnych upodobań proces wyciągania moich kiszek na publiczny stół) zachowałbym się zdecydowanie mniej elegancko niż ABW. Nie szarpałbym i nie wyrywał z rąk redaktora tego laptopa. Ja bym po prostu poprosił grzecznie, aby go na moich oczach zjadł. W razie odmowy z przyjemnością użyłbym środków przymusu bezpośredniego.
Naprawdeę cieszy troska autora i troska komentujacych, włącznie z tymi co per saldo nazbierali „-”.
Widać nie żyjemy w świecia binarnym. Przydałaby się ikonka „+/-” bo sam „jestem za a nawet przeciw”.
*
W idealnym świecie, źródło zawsze da się ustalić, nikt nie musi donosić a dziennikarze nie muszą publikować anonimowych donosów. Gwarancji przeciw manipulacjom to nie daje, niekiedy ujawnienie źródła jest warunkiem manipulacji (vide Yes, Prime Minister). Ale zgoda – jak najwięcej jawnych żródeł.
.
W niepewnym świecie w jakim żyjemy bywają legalnie wątpliwe uczynki użyteczności publicznej. Świadomi tego dajemy dziennikarzom specjalne przywileje. Zgoda – przywileje obligują…
Adam Michnik nagrywając Lwa Rywina balansował pewnie na granicy prawa. Ale chyba powinniśmy mu być wdzięczni za publikacje tych nagrań, nawet jeśli mimo wielomiesięcznych starań nie udało się GW ustalić źródeł – czy ktoś za tym Lwem stoi. Do dziś nie wiemy, jeśli nie uznać ustalania Prawdy drogą.. głosowania!
.
Assange nie byłby w stanie sprawdzić wszystkich źródeł udostępniając materiały na Wikileaks, prasa posługująca się tymi materiałami pewnie też; dalej – Snowden nielegalnie zdobyte materiały udostępnił prasie a ta je publikuje bez możliwości pełnego uwiarygodnienia.
.
Dziennikarze dzięki takim Gwizdakom(whistleblowers) przybliżając prawdę o świecie zwiększaj szansę jego naprawy. Zgoda – jest też ryzyko jego psucia.
Wiadome taśmy nagrano rok temu.Zastanawia mnie fakt upublicznienia ich teraz w krótkim czasie po pięknym jubileuszu 25 lecia III Rp uhonorowanym przybyciem do Polski liczacych sie polityków światowej rangi..Prasa światowa również doceniła nasze wspólne osiagniecia. Ciekawe komu to przeszkadza kto ma taka alergię na to by o Polsce mówiono i pisano dobrze ( co nie zdarzało sie w historii zbyt często). Teraz ta sama zagraniczna prasa pisze ze zdumieniem o nadmuchiwanej przez rodzime media „aferze” która tak naprawde nie ma takiej rangi.Zatem mam retoryczne pytanie kto za tym stoi, komu zalezało żeby własnie w tym momencie przystapic do akcji ze starymi taśmami.. Moze przynajmniej na to pytanie red Latkowski potrafi odpowiedzieć?
Łącze wyrazy szacunku dla red. Bratkowskiego.
@lawicz 2014/06/20: apel Bratkowskiego – śpieszmy się powoli.
*
Wg Wikipedii „Pytanie retoryczne – figura stylistyczna i retoryczna; pytanie zadane nie dla uzyskania odpowiedzi, lecz w celu skłonienia odbiorcy do przemyśleń na określony temat, podkreślenia wagi problemu; ewentualnie pytanie, na które odpowiedź jest oczywista.”
.
Czy idzie o pytanie z oczywistą odpowiedzią? – to grozi porzuceniem innych tropów, zagranicznych czy krajowych (to się przydarzyło śledztwu w sprawie zamordowania Palmego, tzn mylny trop kurdyjskiego PKK).
.
Nie wystarczy czyjś oczywisty interes, jego wydolność popełnienia czynu –
wystarczy zobaczyć na jakie manowce takie przesłanki zaprowadziły równoległe smoleńskie śledztwo.
Pełna zgoda co do materiałów dziwnego pochodzenia. Druga strona to treść tych rozmów, które o klasie rządzącej wydają najmarniejsze świadectwo. Pisze pan,że krytyka tak ale trzeba podrzucać rozwiązania ekipie premiera. Zgoda, ale ileż to było przypadków rozsądnego podpowiadania Donaldowi Tuskowi , z których to porad nie skorzystał. Syndrom zdrajców i wrogów wokół,to dość charakterystyczne widzenie świata przez premiera. Splot tych rożnych okoliczności, zaniechań, braku należytej reakcji powoduje ,że osamotniony Donald Tusk miota się i miotać się będzie na własne życzenie.I tak samotny biały żagiel , powoli niespiesznie idzie na dno.
Świat wg Bratkowskiego. Aby ujawnić machlojki rządu należy się zwrócić do rządu o możliwość legalnego podsłuchu nielegalnych rozmów przedstawicieli tego rządu.
Latkowski dziennikarz?!Jaki dziennikarz?To pospolity lobuz!
*
http://wyborcza.pl/1,75478,16185587,Latkowski__czlowiek_z_przeszloscia__Czuchnowski_o.html#TRrelSST
„Jestem poruszony zawartością tych taśm. Dziękuję dziennikarzom, za wspieranie demokracji poprzez ujawnienie kompromitującego przypadku skandalicznej korupcji politycznej jakiej dopuścił się PiS. Miliony Polaków mogły poznać dzięki tym nagraniom kulisy kuchni politycznej kompromitującej obecny rząd.”
To słowa Donalda Tuska o taśmach Beger. Hipokryzja, załgania i dwójmyślenie, nie tylko w wykonaniu Premiera Tysiąclecia ale i dziennikarzy. Rozumiem, że wtedy „szamba” nie było, było mleko, miód i demokracja?
Warto też dodać że to nie pierwsza tego typu akcja tej ekipy. Przypomnijcie sobie pacyfikację przez ABW (o 5 rano) blogera prowadzącego satyryczną stronę anty rządową czy ustaloną z Grasiem na śmietniku pacyfikację „Uwarzam Rze” za teksty o trotylu.
Niech pan nie opowiada głupstw. Taśmy Beger dotyczyły zupełnie czegoś innego. Pan już zapomniał? Tam szło m.in. o państwowe pieniądze, które miały trafić do prywatnej kieszeni, co pani Beger (cokolwiek by o niej nie myśleć) odrzuciła stanowczo i z dziennikarzami zastawiła pułapkę. Od początku było wiadomo KTO CO I DLACZEGO.
To nie są sytuacje porównywalne. Pan nie widzi różnicy?
Bloger tez chyba się panu pomylił z kimś innym, proszę sobie dokładnie przypomnieć, o co tam szło. Nie mówiąc już o tym, że tam nie było „niewiadomego źródła” co także robi wielką różnicę. Możemy mieć różne zdania, ale lepiej sprawdzić informację, na swoją pamięć, jak widać, nie bardzo można liczyć.
Chyba czytałem inne stenogramy z rozmowy poseł Beger. Ale mniejsza o treść – podsłuch był legalny, czy nie? Bratkowski protestował, czy nie?
Ten podsłuch – rozmowy p. Beger – odbywał się za jej zgoda i przy jej udziale. Autor podsłuchu był znany i ujawniony od początku. Cała sprawa była prowokacją dziennikarską, za która autorzy dostali wysokie nagrody profesjonalne. Naprawdę nie widać różnicy?
Panie Kolego,
rozmawiając z kimkolwiek ma Pan prawo zrobić sobie kopie Pańskiej rozmowy (czyli ją nagrać) i nie jet to podsłuchiwanie.
Ale to co innego, chyba i Pan sam to widzi, w razie wątpliwości proszę poczytać KK
40 lat temu prezydent USA stracił stanowisko w wyniku afery podsłuchowej. 42 rocznica rozpoczęcia afery przypada na 17 czerwca, bo tego dnia ujawniono założenie podsłuchów w siedzibie opozycji mieszczącej się w Watergate. Wszystko można zobaczyć w filmie „Wszyscy ludzie prezydenta”. Film Pakuli jest ekranizacją książki Woodwarda i Bernsteina o tym samym tytule. Przez dwa lata, dwóch dziennikarzy prowadziło dziennikarskie śledztwo. Od notki w prawym dolnym rogu na 56 stronie „Washington Post”, po „czołówkę” na „jedynce” – wykazując dbałość o rzetelność materiału i odpowiedzialność za jego publikację. Warto podkreślić: ujawniali zakładanie podsłuchu, jako działanie bezprawne.
http://www.repetitiorepetitio.blogspot.com/
Mysle ze w kazdej partii kazdego rzadu prowadzone sa podobne rozmowy zakulisowe.
Zupelnie nie wiem o co ten krzyk ?
Przeciez panowie rozmawiali jak wygrac i z pomoca czego wybory, a nie umawiali sie jakim podkopem okrasc bank.
pomyslmy o sobie jak bysmy wygladali gdyby upubliczniono nasze rozmowy przy obiedzie ?
nawet te przy rodzinnym stole ?
A że prasa o tym pisze ? taka rola prasy pisac tak zeby gazety sie sprzedeawaly a że najlepiej sprzedaja sie sensacje wiec nic dziwnego ze nie patrzy sie na dobro panstwa i wywleka podsłuchane nielegalnie rozmowy na swiatlo dzienne.
Ja dałbym wiele zeby posłuchac rozmow przy obiedzie redaktorow Wprost.
V.
=======
Zakładam, że nie masz możliwości wprowadzania zmian w BOR, co gorsza, nagrany minister też nie. Zadzwonił do 15 ważnych osób i wszyscy mu powiedzieli, by BOR nie ruszał. O takich sprawach rozmawiasz przy obiedzie? Bo o tym kto komu nacisnął na odcisk w pracy faktycznie głupio by się sluchało.
Przyłączam się do opinii p. Bratkowskiego. Nie do wytrzymania jest napastliwość prowadzących w TVN24, którzy swój punkt widzenia, a może linię stacji(?) brukowej żurnalistyki narzucają rozmówcom w sposób nie do przyjęcia nawet w koleżeńskiej rozmowie. Cieszę się, że oparł się Pan dziś napastliwości prezentera czy moderatora, który przejął rolę eksperta w rozmowach z gośćmi. Pragnę zobaczyć miny „obrońców” bohatera narodowego- jakim uczynili redaktora nacz. Wprost, gdy się okaże, że to na zamówienie gazety,i na zapotrzebowanie polityczne powstawały te „haki”. Z jakim ogniem wystąpi p. Olejnik?Czy zapomnieli już, z jaką zajadłością zwalczali prezydenta Kaczyńskiego i jak łkali po jego śmierci w tragicznych okolicznościach? Umiar i odpowiedzialność za słowo nie są dziś w cenie u współczesnych gwiazd żurnalistyki komercyjnej. Szkoda, bo prywatne media zebrały najsprawniejszych i najbardziej wyględnych w tym zawodzie. Media publiczne ,to rozpacz n ekranie. Strach patrzeć. Pozdrawiam.K
Jestem zbulwersowana sposobem prowadzenia rozmowy dziennikarza stacji TVN24 Igora Sokołowskiego z Panem Stefanem Bratkowskim, honorowym prezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Zaprosił gościa i nie dał mu się wypowiedzieć, przerwał dyskusję, kiedy Pan Bratkowski zaczął komentować naganne zachowanie dziennikarzy stacji.
I gdzie tu wolność słowa? – a rozmowa była naprawdę ciekawa i chciałabym się dowiedzieć, co zaproszeni goście mają do powiedzenia.
Tusk władzy dobrowolnie nie odda.Wszystko poobsadzał parafianowiczami.Są stanowiska-jest partia,w przeciwnym razie po co komu taka platforma menadżerska?Oni są „lepsi”i „niezbędni”,podobnie jak ci z PIS,SLD,tylko inaczej.
Taki „system” sprawowania władzy,zawsze się kończy kompromitacją,nie widzę tu odstępstwa od reguły.
A Słowo musi pozostać wolne.W każdych warunkach i za każdą cenę.
Najpierw musi być wolne. Tu zaś zachodzi podejrzenie, że jest ono uwiązane na czyimś pasku. Panu jest obojętne na czyim?
Dajmy spokój z tą paranoją!
Ruski pasek i walonki,prawica ma niezłą korbę,a władzy w to graj.
@beel, ciekawa retoryka. Jak brakuje argumentów to mówię „paranoja” i wszystko załatwione. Przypadkiem znam szkołę, która się tym systemem posługuje. Pan widzę też.
@JŁ.Właśnie słyszę z TV o murzyńskości Polaków według Sikorskiego,naród z takimi sukcesami,rozgłoszonymi tymi samymi ustami w ubiegłym tygodniu oficjalnie.Nic nie rozumiem,a Pan??Hi,hi..
Panie redaktorze Bratkowski…
JAKA ELITA, TAKA POLITYKA
JACY jej LUMINARZE, TACY DZIENNIKARZE
Poza tym jak było, tak jest, a każdy ma granicę w…sobie
Wielce Szanowny Panie Redaktorze Bratkowski,
Po pierwsze: Wyrazy szacunku: za przedstawione stanowisko w sprawie publikowanie danych z podsłuchu.
Po drugie: Odnoszę wrażenie, że olbrzymia część społeczeństwa nie docenia istnienia suwerennego Państwa Polskiego. Miliny ludzi przez ostatnie trzysta lat straciło życie za to aby żyć w Suwerennym Państwie Polskim i o tym – należy pamiętać,
Po trzecie: Nie rządzą nami cudowni bezgrzeszni ludzie, ale typowi przedstawiciele społeczeństwa, ani nie lepiej ani nie gorzej wychowani. Na pewno nie są idealni. Ale ja wolę takich – jacy są, od sowieckich agentów takich jak Bierut i spółka.
Po czwarte: Widać redaktorowi Latkowskiemu nie zależy na interesie Państwa Polskiego tylko na własnych brzydkich interesach. Ale, na szczęście, nie każdy lubi się grzebać w gnoju.
Pozdrowienia dla Pana Redaktorze Stefanie Bratkowski.
Z wyrazami prawdziwego szacunku
MJG
Jestem tego samego zdania. Pozdrawiam.
Wyrazy szacunku dla Pana Redaktora Bratkowskiego. Popieram stanowisko pana Marka J. Greniewskiego.
Wydaje się, że tym wpisem, i nie tylko wpisem – portal Studia Opinii się ostatecznie skompromitował. Przynajmniej w moich oczach.
Odezwał się „katolicki głos w twoim Studiu Opinii”.
Ja to pana podziwiam. Gdybym nie podziwiał, musiałbym pana podejrzewać o masochizm. W życiu nie widziałem faceta, który z takim upodobaniem bywa w tak obrzydliwym dla siebie środowisku. Twardziel pan jest, gratulejszyn!
@Jerzy Łukaszewski
Ja już od dłuższego czasu zauważam proces „skansenizacji intelektualnej” Studia Opinii co jest zresztą częścią dużo dużo szerszego w zasadzie powszechnego zjawiska. Generalnie uważam ścieranie się różnych opinii, poglądów, postaw za zjawisko pożyteczne, rozwijające, twórcze. Ale jak widać jestem z tym poglądem w mniejszości. Większość woli się zamykać we własnych gettach poglądowych, przebywać w towarzystwach wzajemnych adoracji, nie tolerując odmienności i myśląc, albo jesteś z nami i myślisz jak my, albo jesteś wyrzutkiem i wrogiem. Ja uważam to za fałszywe podejście. To takie zamykanie się w rezerwacie i spędzanie życia na wojennym rytualnym tańcu.
.
Ponieważ czuję się tu coraz bardziej ciałem najwyraźniej obcym i widzę coraz większe zawężanie pól do racjonalnych dyskusji, to wyciągam konsekwencje i rezygnuję z udziału w komentowaniu w Studiu Opinii. Życzę Wam wszystkiego dobrego na przyszłość. I kiście się sami we własnym grajdole. Hough! Wojownicy.
@bisnetus, co do potrzeby ścierania się poglądów, to się z panem całkowicie zgadzam. Tylko chyba nieco inaczej to rozumiemy. Mnie pańskie nigdy nie przeszkadzały, jak i niczyje zresztą, natomiast forma w jakiej były podawane i owszem.
Howgh!
Stefan Bratkowski ma całkowitą rację. Dodam do tego jeszcze, że podstawy prawne, na które powołuje się Latkowski, są nader wątpliwe. Pan Latkowski zapomniał o paru detalach: 1. Tajemnica dziennikarska dotyczy ochrony danych osobowych informatora, a nie treści informacji. Dziennikarz ma prawo odmówić podania organom ścigania KTO przekazał mu infromację, ale nie ma prawa odmówić przekazania TREŚCI informacji. Takiej ochrony w prawie prasowym nie ma. Latkowski nie miał prawa odmówić przekazania nagrań. Mógł, i miał prawo, usunąć z nośnika wszystkie inne informacje, o które prokurator nie występował i oddać tylko to konkretne nagranie. Tajemnica dziennikarska nie upoważnia do: fałszowania dowodów, utrudniania śledztwa i uczetniczenia w przestępstwie.
2. Art. 12.1 p.1 ustawy prawo prasowe mówi: dziennikarz ma obowiązek sprawdzić prawdziwość publikowanych informacji LUB PODAĆ ŹRÓDŁO. Redakcja Wprost nie zrobiła ani jednego, ani drugiego. Jeżeli publikuje się materiały niewiadomego pochodzenia, bez ich weryfikacji i nie podaje się źródła, łamie się prawo prasowe i tajemnica dziennikarska tu NIE OBOWIĄZUJE.
3. Nie ma tu żadenej analogii do nagrania Rywina przez Michnika i Beger przez Sekielskiego i Morozowskiego. Oni widzieli, że nagrywają rozmowę zawierającą propozycje korupcyjne. Wiedzieli, że publikują prawdę i podawali źródło (własne nagranie). W obydwu przypadkach nie łamali prawa i postępowali legalnie (ochrona prywatności nie istnieje, gdy ktoś popelnia przestepstwo).
4. Jeden z prawników oświadczył w telewizji, że uchylić tajemnicę dziennikarską można tylko w przypadku poważnych przestępstw, jak szpiegostwo, czy zamach stanu. A przpraszam, z czym mamy doczynienia w tym przypadku? Czy nielegalne podsłuchiwanie członków rządu to nie jest szpiegostwo?, A czy ta cała akcja to nie jest próba zamachu stanu?
Sam jestem dziennikarzem tak starym, że mógłbym być ojcem Latkowskiego. Z przykrością stwierdzam że:
1. większość dzienniarzy nieswtety nie zna prawa prasowego, choc to ich psi obowiązek.
2. Większość kolegów zapadła w tej chwili na jakąś zbiorową głupawkę.
Panie Krzysztofie Łoziński, niech pan przestanie oskarżać dziennikarzy, radzę przeczytać Ustawę z dnia 5 sierpnia 2010r. Dz.U.Nr.182 poz.1228 o ochronie informacji niejawnych. Dowie się Pan kto jest zobowiązany i odpowiedzialny za przestrzeganie tajemnicy państwowej, za co bierze niemałe pieniądze z naszych podatków. Można mieć tytuł „kupiony za jajka” i udawać „ mądrego i uczonego”, ośmieszać się popełniając błąd za błędem ale prawda , wcześniej czy później wyjdzie na wierzch
Myślę, że ten artykuł to punkt zwrotny w historii Studia Opinii. Pewnie liczba odwiedzin znacząco wzrosła, i bardzo dobrze.
Jak ktoś napisał na twitterze:
Dziennikarstwo kiedyś : link do tego artykułu
Dziennikarstwo dziś: http://wyborcza.pl/1,75478,16181912,List_dziennikarzy_w_obronie__Wprost_.html
Powiem tak. Wiem, że światem rządzi kilku finansistów i wszystko jest łącznie z kryzysem finansowym, konfliktami na świecie jest sterowane i skrupulatnie planowane. Rozumiem to jednak Strasznie mnie to wkurza dlatego dobrze ze przynajmniej część mediow choć też w większości sterowanych ma odwagę pogrzebać w mrowisku…..
Napiszę tak: światem rządzi Komisja Trójstronna.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Komisja_Tr%C3%B3jstronna
Nikt mi nie wmówi, że publikowanie materiałów zdobytych poprzez przestępstwo nie jest WSPÓŁUDZIAŁEM…
Tak jak przechowywanie rzeczy kradzionych jest paserstwem.
G-5 mnie obchodzi, co i jakimi słowami opowiadają sobie politycy W PRYWATNEJ ROZMOWIE…
Ja bym sobie absolutnie nie życzył, żeby ktokolwiek nagrywał i publikował jakichkolwiek moich wypowiedzi nieoficjalnych.
Politycy także maja prawo do PRYWATNOŚCI w miejscach publicznych, na przykład w restauracji przy winie i obiedzie…
Bydlę, które taką prywatność narusza powinno być napiętnowane towarzysko i zawodowo, a nie gloryfikowane jak jakiś „obrońca wolności słowa”, chyba ze chodzi o słowo powszechnie uznawane za obelżywe – HIENA…
Panie Stefanie. Pana logika jest dla mnie niezrozumiała. Według niej Wprost nie powinno ujawniać tych nagrań bo one pochodzą z przestępstwa. Sugeruje Pan ponadto, że takie ujawnienie to dowód na brak szacunku do władzy i państwa jako całości. Wie Pan. Ja uważam, że wręcz odwrotnie. Żadne prawo nie powinno chronić polityków, którzy za nic mają konstytucję, interes publiczny i demokrację. Sprawa jest bardzo prosta. Gdyby bohaterowie tych nagrań byli w porządku to nie byłoby tych nagrań i całej sprawy, ale nie byli. Jeżeli kogoś tutaj piętnować to raczej bohaterów tych nagrań, którzy poprzez swoje zachowanie narażają stabilność państwa. To nie Latkowski prowadził tą skandaliczną rozmowę. Jeżeli Pan wyraża ślepy szacunek wobec ludzi, którzy mają rządzić tym krajem a posuwają się do takich rozwiązań to gratuluję. Ja takich ludzi szanował nie będę i uważam, że nawet jeśli zagraża to stabilności Państwa to odpowiadają za to Belka i Sienkiewicz a nie p.Latkowski.
Doprecyzowuję: Art.15 p.1 prawa prasowego brzmi dokładnie: „Dziennikarz ma obowiązek zachowania tajemnicy danych umożliwiających identyfikację autora materiału prasowego, listu do redakcji lub innego materiału o tym charakterze, jak równierz innych osób udzielających informacji opublikowanych lub przekazanych do opublikowania, jeśli osoby te zastrzegły nieujawnianie powyższych danych.”
Jest więć całkowicie jasne o co chodzi: o DANE, a nie o ŚLADY i DOWODY. A więc dziennikarz ma obowiązek (a nie prawo) nieujawniania imienia, nazwiska, adresu, pseudonimu powszechnie znanego, wizerunku itp. Nie ma prawa natomiast uniemożliwiać lub przeszkadzać w gromadzeniu i badaniu ŚLADÓW i DOWODÓW, a więc nagrania dźwiękowego nie zawierającego głosu autora materiału, odcisków palców, śladów DNA itp.
Reasumując: dziennikarz ma obowiązek odmówienia zeznania kto jest autorem materiału, ale nie ma prawa zacierać i ukrywać śladów oraz dowodów za pomocą któryh prokurator, policja lub inne służby mogą SAME ustalić tożsamość osoby. Ma obowiązek odmówić podania KTO nagrywał, a nie CO nagrywał. Ponadto: Ma prawo i obowiązek kryć autora i tylko autora nagrania, ale nie ma prawa kryć innych osób, które n.p. pośredniczyły w dostarczeniu materiału do redakcji, przegrywały itp.
Jest jeszcze Art. 14 p.1 zabraniający „publikowania lub rozpowszechniania w inny sposób” materiałów „utrawalonych za pomocą zapisów fonicznych i wizualnych” bez zgody osób filmowanych lub nagrywanych w okolicznosciach prywatnych.
Pan Latkowski nie miał więc prawa publikować materiałów z podsłuchu prywatnej rozmowy w restauracji i nie miał prawa odmówić prokuraturze wydania tego nagrania.
Dobrze by było aby koledzy dziennikarze powołujący sie obecnie na prawo prasowe najpierw się z nim zapoznali.
Dzień dobry, to najlepszy komentarz do całej tej „afery”, wielki szacunek za odwagę przeciwstawienia się mediom! od samego początku tak właśnie to oceniałam, widząc jak dziennikarze rzucili się na temat jak sfora wygłodniałych psów; gołym okiem widać, nawet nie znając biografii pana Latkowskiego, że to aferzysta, który dla bycia w centrum uwagi sprzedałby duszę diabłu; to jego pięć minut i najpiękniejsze dni w życiu! takiej sensacji szukał całe życie! tak jak Pan Stefan Bratkowski napisał, to niestety nie jest dziennikarstwo, lecz zwykłe szambo. Media to ogromna władza, nie IV, lecz I, przecież słuchamy i czytamy tylko to co i jak dziennikarze nam przekazują…, hmm…
Wyrazy szacunku dla rozsądku Pana Stefana Bratkowskiego.
Jan Dziadul opisal swoje doswiadczenia tutaj:
http://dziadul.blog.polityka.pl/2014/06/20/jak-billingami-lamano-tajemnice/
Paraliż postępowy najzacniejsze trafia głowy
1. „podsłuch mogą instalować tylko organy ścigania” – to prawo ma ograniczać WŁADZĘ a nie media działające w interesie publicznym
2. gdyby sprawa dotyczyła osób prywatnych to miałyby one prawo do zachowania prywatności ale minister i prezes nbp to są osoby PUBLICZNE – każdy obywatel ma prawo patrzeć im na ręce, podsłuchiwać, podglądać, zadawać pytania, żądać wyjaśnień, kontrolować w każdy możliwy spoosób ponieważ urzędnicy państwowi MUSZĄ działać w sposób JAWNY Jeśli robią coś po kryjomu z pominięciem demokratycznych procedur to znaczy że nie nadają sie do pełnienia funkcji publicznych – właściwie sam fakt ustalania i podejmowania decyzji z pominięciem jawnych konstytucyjnych procedur wystarcza by ich zdyskwalifikować. Treść nagrań jest kolejnym dowodem na konieczność jawności w życiu publicznym. Zawsze, kiedy politycy coś ukrywają okazuje się, że działąja we interesie własnym i kosztem społeczeństwa
2a. wymóg jawności nie dotyczy funkcjonariuszy służb specjalnych ale przecież cywilny minister msw i prezes nbp nie są takimi funkcjonariuszami (no chyba, że są agentami służb obcych – czego nie można wykluczyć biorąc pod uwagę ich morale)
2b. wymóg jawności nie dotyczy tajemnicy państwowej ale fakt, że minister i/lub prezes nbp działają bezprawnie, są skorumpowani, posługują się szantażem, groźbą, frymarczą urzędem, wykorzystują aparat państwowy do osiągania korzyści partyjnych, omijają prawo, pogardzają porządkiem prawnym, drwią z instytucji demokratycznych NIE JEST i NIE MOŻE chroniony być tajemnicą państwową
3. pierwszym i praktycznie jedynym zagrożeniem dla podstaw państwa polskiego są skorumpowani i zdemoralizowani urzędnicy – ujawnienie ich istnienia i sposobów działania jest krokiem ku wzmocnieniu kraju a nie szkodą
gdyby przedstawiciele władzy postępowali przyzwoicie, żadne nagrania ich rozmów nie groziłyby stabilności rządu lecz przeciwnie umacniałyby go!
4. redaktor naczelny wprost może być śmierdzącym, głupim, złośliwym kryminalistą jak go przedstawia zmasowana i nagła nagonka w mediach ale nie zmienia to faktu, że ujawnienie zawartości nagrań dowodzących albo choćby dostarczających przesłanek o nadużyciach władzy jest słuszne, chwalebne i pożyteczne.
„redaktor naczelny wprost może być śmierdzącym, głupim, złośliwym kryminalistą jak go przedstawia zmasowana i nagła nagonka w mediach ”
W jakich mediach? Bo ja widzę i słyszę częstochowską wręcz jego obronę gdzie tylko nie przełączę.
I przeredagowałbym to zdanie, bo tak sformułowane sugeruje, że to co o panu Latkowskim piszą, to niekoniecznie prawda. A jest i tego się zakrzyczeć nie da.
Fakt, że nie powinno mieć to nic do rzeczy, ale skoro nikt nie ma zahamowań w jedną stronę, dlaczego ktoś inny ma mieć je w drugą? Traktujmy wszystkich jednako.
WSieci mialo o nim spory artykuł ostatnio
ja go nie bronię – mówię tylko, że to nie ma nic do rzeczy
natemat.pl: „Uczył w szkole, robił interesy, siedział w więzieniu, doradzał …”
wyborcza.pl: „Latkowski, człowiek z przeszłością: skazany za wymuszenie …”
fakt.pl „Kim jest Sylwester Latkowski”
itd itp
a jednak ciekawsze byłoby pogłębienie wiedzy o naszych bohaterach belce i sienkiewiczu, czyż nie?
Nie.
Pisze Pan: „fakt, że minister i/lub prezes nbp działają bezprawnie, są skorumpowani, posługują się szantażem, groźbą, frymarczą urzędem, wykorzystują aparat państwowy do osiągania korzyści partyjnych, omijają prawo”. Nieprawda. Nagranie żadnego z tych „faktów” nie zawiera. Jedyne co można im zarzucić to wulgarny język i niezbyt mądre wypowiedzi. Czytać trzeba ze zrozumieniem tekstu, a nie pod wpływem emocjonalnego bełkotu części mediów i różnych Błaszczaków, wmawiających na rzeczy, których w nagraniu nie ma.
2. Myli pan tajemnicę państwową z tajemnicą dziennikarską. To co innego.
3. Bycie osobą publiczną nie oznacza, że nie ma się prawa do życia prywatnego i prywatnych rozmów, a to była rozmowa prywatna. Prywatnych rozmów osób publicznych też nie wolno nagrywać. W prywatnej rozmowie także osoba publiczna, i w ogóle każdy, ma prawo pleść nawet najwięszke bzdury i dokąd nie idą za tym czyny, nie jest to przestępstwem.
1. „podsłuch mogą instalować tylko organy ścigania” – to prawo ma ograniczać WŁADZĘ a nie media działające w interesie publicznym
Jakie media? Te które ustami Olejnik zapytują czy dojdzie do upadku rządu, czy inne durne pytania Olejnikowej i innych, napalonych na rządzenie, tzw dziennikarzy?
Czy dziennikarzom chodzi o ujawnienie prawdy, udoskonalenie demokracji,wykrywanie ewentualnej korupcji?
Niekoniecznie, bo gdyby o to chodziło to nie zachowywali by się jak kupa szczeniaków już choćby w redakcji tej od podsłuchu jak i na konferencjach prasowych. Oni nie słuchają, nie zadają pytań, oni ferują swoje wyroki, narzucają swoje zdanie, wrzeszczą …Nagle stali się solid(u)arni, choć przed chwilą pluli na siebie.
Pamiętam niedawną obronę jakiegoś dziennikarzyny lokalnego, który zamykał się w klatce na znak protestu i inni razem z nim…I co? okazało się,że niezły z niego gagatek,a smród pozostał…
Jak ten durny naród zeszmacił się sam, bez komuny ze wschodu.Podsłuchy, donosy, podglądy….
Podłe i obrzydliwe czyny, ale jak widać wielu to nie przeszkadza…..
A czy ujawniono nieprawdę?
Co do zgiełku dziennikarskiego to się nie wypowiadam, nie słucham bo większość dziennikarzy a już zwłaszcza tych z głównego ścieku zasłużyła sobie u mnie na UJEMNĄ wiarygodność. Na ogół kłamią i manipulują.
Przepraszam od razu tych, którzy tak nie czynią i tylko ponoszą konsekwencje opinii zaszarganej przez usłużnych kolegów.
To nie ma znaczenia. Prawda uzyskana przestępczo jest kłamstwem.
Czyżby chcąc utrzymać swoje stanowisko pan Stefan Bratkowski wydaje ” W co się bawimy…” . Ciekawe dlaczego? A może gdyby więcej prawdy było ujawnione to i takichniedomówień było by miej, nieprawdaż?
No to może zacznijmy od ujawnienia źródła? Czy to nie należy do „prawdy”?
A jakież to „stanowisko” zajmuje Stefan Bratkowski by starał się je „utrzymać”?
W przyszłych wyborach oddam głos na premiera Tuska, chociażby dlatego, żeby tacy dziennikarze jak pan Bratkowski nie skończyli w Berezie Kaczyńskiej. Dziękuję, panie Redaktorze, za mądry tekst.
Z zeznań sądowych wynika, że Waldemara Suligę z Sylwestrem Latkowskim łączyły wspólne interesy samochodowe. Suliga działa na terenie Szczecina, dokąd trafiały kradzione w Niemczech samochody, tam od niego przejmuje je kurier, który zawoził je Latkowskiemu do Wilna. W nocy z 7 na 8 listopada 1993 roku brutalnie zabici zostają Waldemar Suliga i jego narzeczona Agnieszka Sagan.
Następnego dnia „jako podejrzani do sprawy podwójnego zabójstwa” policja zatrzymuje Sylwestra Latkowskiego i współpracującego z nim Gracjana Szmytkowskiego. Dlaczego policja zatrzymuje Latkowskiego i Szmytkowskiego?
„Waldemar Suliga wkrótce przed śmiercią zgłosił się na policję w Szczecinie twierdząc, że ktoś mu grozi. Przyznaje, że oszukał wspólników nie płacąc im za BMW”.
W nocy z 7 na 8 listopada 1993 roku brutalnie zabici zostają Waldemar Suliga i jego narzeczona Agnieszka Sagan.
Następnego dnia „jako podejrzani do sprawy podwójnego zabójstwa” POLICJA ZATRZYMUJE SYLWESTRA LATKOWSKIEGO i współpracującego z nim Gracjana Szmytkowskiego
Ciag dalszy jest jeszcze bardziej interesujacy…
Z zeznań sądowych wynika, że Waldemara Suligę z Sylwestrem Latkowskim łączyły wspólne interesy samochodowe.
cytat:„Rób z tymi dziewczynami, co chcesz – to były słowa Latkowskiego”. We „w Sieci” szokująca relacja jego byłego wspólnika. Czy ktoś taki może być naczelnym tygodnika? Ustawiać lekarzom sumienia? Jak nisko upadły media III RP?
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/201137-rob-z-tymi-dziewczynami-co-chcesz-to-byly-slowa-latkowskiego-we-w-sieci-szokujaca-relacja-jego-bylego-wspolnika-czy-ktos-taki-moze-byc-naczelnym-tygodnika-ustawiac-lekarzom-sumienia-jak-nisko-upadly-media-iii-rp
Ten portal nie jest na 100% wiarygodny, ale przeczytać można wszystko byle wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Czy ktoś mi wreszcie odPOwie na te pytania: Czy spiskiem jest nagrywanie czy tez działanie na szkodę kraju? Czy ujawnienie spisku jest przestępstwem czy tez sam spisek?????? PO, co ta cala szopka? Nie łatwiej zająć się winnymi tej całej afery?
A czy legalna była PODSŁUCHOWA akcja specjalna funkcjonariuszy TVN, którzy nagrywali z Begerową przy pełnym POklasku TUSKA KOMOROWSKIEGO i jego medialnych bastionów?
Okazało się, że Tusk zrobił to, czym straszył Polaków, wiele służb dozbroił, służby specjalne wysyła na internautów i bezbronne kobiety z dziećmi, padł nawet rekord europy pod względem podsłuchów.
Szanuję wiek i doświadczenie autora. Nie zgadzam się zaś z jego opinią.
Już założenie jest mylne, zaś błąd logiczny w tezie może niejako spowodować, że dalszy wywód będzie wydawał się spójny i logiczny.
Otóż, pisze Pan, że dziennikarzowi „nie wolno […] posługiwać się źródłami informacji, opartymi na przestępstwie” – zaś za przestępstwo arbitralnie uznaje Pan „podsłuch” dodając przy tym, że jest on „nielegalny i nieuprawniony”. I tu – w mojej ocenie – należy szukać przysłowiowego psa, a nawet – rzekłbym – odgrzebać go i organoleptycznie sprawdzić czy „dyszy”.
Wracając zaś do meritum.
W polskim prawie karnym nie ma wprost wyrażonej definicji przestępstwa. Można ją skonstruować na podstawie przepisów części ogólnej Kodeksu karnego, a po skonstruowaniu takiej definicji przestępstwem jest „czyn zabroniony pod groźbą kary jako zbrodnia albo występek, przez ustawę obowiązującą w czasie jego popełnienia, bezprawny, zawiniony i społecznie szkodliwy w stopniu wyższym niż znikomy”.
Przeprowadzając dalszą analizę – na tym etapie nie można ustalić czy przestępstwo zostało popełnione bowiem:
1) nie wiemy czy czyn (a nie „przestępstwo”) był bezprawny (to ustali Sąd, a nie prokurator czy funkcjonariusz innych służb),
2) nie wiemy czy czyn jest zawiniony
3) wreszcie nie wiemy czy czyn był społecznie szkodliwy w stopniu wyższym niż znikomy.
I tu w tym miejscu odniósłbym się w szczególności (teoretyzując) do pkt 3, a mianowicie rozważył, czy nagranie (zakładając nawet, że nieuprawnione i zawinione) było społecznie szkodliwe w stopniu wyższym niż znikome. Oczywiście interes Państwa rozumianej jako struktury władzy jest wyraźny i widoczny. Pozostaje wskazać, że struktury te tworzą jednak ludzie wybrani przez suwerena – NARÓD. Pytanie, jakie bym postawił, to:
czy ujawnienie tak nieetycznych, a nawet (parafrazując autora komentowanej opinii) przestępczych praktyk na szczeblach Wybrańców Narodu poprzez nagranie i ujawnienie ich publiczno-prywatnych rozmów stanowi społeczną szkodliwość czynu?
Przy okazji dodałbym również:
czy działanie mediów jako Czwartej Władzy spełniającej
funkcję kontrolną pozostałych trzech władz (ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej) poprzez ujawnienie nagrań z tak dalece niestosownych rozmów (pokazujących rzeczywiste praktyki władz) ich reprezentantów należy z góry nazwać „nieetyczną” lub „destabilizacyjną, graniczącą z próbą zamachu stanu”?
Wreszcie – uważam za stosowne podzielić się z autorem opinii, że to Państwo jest też MOJE. Ja zaś szanuję władze (jako ustrój), zaś nie znoszę, jeśli osoby piastujące (w rozumieniu słownikowym: opiekować się, troszczyć się o coś) stanowiska wspomnianych trzech władz postępują właśnie w taki sposób, który autor określił jako „dyfamację”. Z tą różnicą, że rzeczona dyfamacja dotyczy „praw i powinności wobec dobra wspólnego – Polski […] dziedzictwa Narodu i ogólnoludzkich wartości […] najlepszych tradycji Pierwszej i Drugiej Rzeczypospolitej […] praw obywatelskich, […] rzetelności i sprawności działania instytucji publicznych, […]poszanowania wolności i sprawiedliwości, współdziałania władz, dialogu społecznego oraz zasady pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnoty” (parafraza preambuły do Konstytucji)
Nie jestem dziennikarzem, ale stanowisko p. Stefana Bratkowskiego (jako dziennikarza) uważam co najmniej za przedwczesne, a bezkrytycznie przyjmowane – za bardzo uproszczone uzasadnienie ograniczenia wolności wyrażania swoich poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji oraz prawa obywateli do rzetelnego informowania, jawności życia publicznego i kontroli i KRYTYKI społecznej (art. 54 Konstytucji oraz ustawa Prawo prasowe)
Szanowny Panie, napisał pan o „prawie obywateli do rzetelnego informowania”. Jeżeli to, co robi Wprost, uważa Pan za rzetelne informowanie, to życzę zdrowia (umysłowego też).
pozyskiwania i rozpowszechniania informacji oraz prawa obywateli do rzetelnego informowania, jawności życia publicznego i kontroli i KRYTYKI społecznej
I nie brzydzi cię to psie podsłuchiwanie,podglądanie, wścibianie nosa do alkowy, na prywatne spotkania?
Nawet Stalin nie marzył o takich wyznawcach, którym tak podobają się podsłuchy. Musisz też pamiętać,że i ty możesz w każdej chwili stać się obiektem podsłuchu, nawet w sypialni czego kończąc życzę tobie i twoim bliskim
Panie Krzysztofie,
tak uważam.
Czy to daje Panu prawo mnie obrażać?
Jeśli tak – proszę się nie krępować. Nie będę wyciągał konsekwencji. Jestem jedynie ciekaw, czy – poza lakonicznym postawieniem tezy „jeżeli to, co robi Wprost, uważa Pan za rzetelne informowanie” i dalszym ubliżeniem mi poprzez wyraźną sugestię braku „zdrowia umysłowego” (skoro Pan mi „życzy zdrowia” w tym umysłowego to znaczy, że w Pana opinii go nie mam) – jest Pan w stanie wykrzesać konstruktywną (merytoryczną) krytykę mojej opinii, a nie ograniczyć się do, rzekłbym, rzucenia „SPALIĆ GO!” (jeśli oczywiście rozumie Pan mój sarkazm).
Marek
Ps. Proszę się tak nie „zapalać”. To tylko opinia (moja prywatna, a nie NARODU) 😉
@demokryt , mam wrażenie, że to nie pan Łoziński się tu zapala. Ale co się tam będziemy klapać po uszach. Może lepiej wspólna lektura? O tych zbrodniach.
http://eliza-dumoulin.blog.onet.pl/2014/06/21/wprost-publikuje-cale-dostepne-nagranie-rozmowy-belki-z-sienkiewiczem/
To tak na ochłodzenie nastrojów i powrót do rzeczywistości.
Panie Stefanie, ja Panu życzę żebyś Pan w zdrowiu jeszcze długie lata żył i pisał. a w razie jakiej Berezy Kaczyńskiej paczki będę nosić dopóty, dopóki sama będę na wolności.
pozdrowienia z Mazur!
Beato, jak Pan Bóg chce kogoś ukarać, to mu rozum odbiera – mówi porzekadło. Na tobie się sprawdziło.
Na tobie jeszcze bardziej, choć mogłeś trafić gorzej np na lekarza, który nie odmówił aborcji ;(
Wieruszu, jak już lecimy merytorycznie: Bóg dał, Bóg wziął, to co ja mogę…
Demokryt, bardzo mi się podoba Pana analiza definicji przestępstwa w odniesieniu do podsłuchu, ale i nie tylko. Bo rzeczywiście art. 267 § 2 Kodeksu karnego jest dla człowieka myślącego i demokraty nie do przyjęcia.
Przecież np. dla jednych zjedzenie wroga jest przestępstwem, a dla innych – wręcz przeciwnie, dla jednych spalenie pańskiego ciała (z sarkazmem lub bez) jest przestępstwem, a dla innych wyłącznie uczynieniem dobrego uczynku (np. dla narodu). Po prostu przy rozstrzyganiu takich kwestii zawsze należy znaleźć jakiś złoty środek. Prawo winno być otwarte, dowolnie interpretowalne, kreatywne, podobnie jak księgowość, bo tylko wtedy osiągniemy jakiś postęp i rozwój.
Jest jeszcze jeden aspekt. Art. 15.1 p.1 mówi o obowiązku nieujawniania danych „jeśli osoby te zastrzegły nieujawnianie powyższych danych.”
A więc musi być wyraźne zastrzeżenie życzenia nieujawniania danych. A co jeśli te materiały przysyła ktoś i redakcja nawet nie wie kto? Nie wie nawet czy przysyła je ten, co nagrał, czy kto inny? Czy można tu mówić o „zastrzeżeniu nieujawniania danych”? Moim zdaniem nie. A co do moich wątpliwości co do rzetalności dziennikarskiej, której tak broni @Demokryt: czy można mówić o rzetelności, gdy publikuje się materiał niewiadomego pochodzenia i nie wiadomo, czy prawdziwy? Przecież sama redakcja pisze, że nie wie, czy te nagrania są autentyczne. Autor tego artykułu we Wprost stwierdził naiwnie, że „montarzu nie widać”. Miałem okazję kiedyś pracować przy produkcji filmu. Zaręczm państwa, że niemal sto procent dialogów w filmach jest montowanych, a przecież nigdy montarzu nie słychać. W dodatku po roku od nagrania nawet osoby nagrywane nie pamiętają, czy dokładnie tak wyglądała rozmowa, czy ktoś jej delikatnie nie poprawił. Przecież nieraz wystarczy usunięcie lub dodanie jednego słowa, by zmienić sens. Czy publikowanie czegoś tak niepewnego to jest rzetelność dziennikarska?
I jeszcze jedno: skąd wiadomo, że nagrano to dokładnie tego dnia, czy nie „poprawiono” daty nagrania, by stworzyć wrażenia spisku? Przecież w tym wypadku, pewnej sekwencji zdarzeń, data jest szalenie ważna. A w tej chwili data jest znana tylko z tego, że ktoś tak twierdzi i w dodatku nie wiadomo, kto twierdzi. I to ma być „rzetalność dziennikarska”? Ja bym ze swojej redakcji tak „rzetelnego” autora wywsalił na zbity pysk.
A kto ma wywalić? sam siebie? widocznie tam cała zgraja taka sama,i nie tylko tam….
Na dodatek Latkowski plącze się w zeznaniach, ale w ogólnym galimatiasie to przechodzi niezauważone. Raz mówi, że zna autora nagrań, raz mówi, że go nie zna. No skoro go nie zna, to kogo ochrania tajemnicą dziennikarską? Ostatnio były jakieś brednie o internecie, z którego „ściągnęli” te nagrania.
Rzetelność dziennikarska na najwyższym poziomie.
Panie Krzysztofie, pan by go z redakcji nie wyrzucił. Pan by go po prostu nie przyjął do niej.
To co robi Latkowski jest ordynarnym paserstwem.Sprzedawanie rzeczy uzyskanych w sposób nielegalny to przecież paserstwo.A cóż innego robi Latkowski, który sprzedaje nielegalnie uzyskane informacje
za honorarium we Wprost, co robi skoro Wprost
jest sprzedawane? To jedna wielka ohyda dziennikarska. Powinien za to siedzieć.
Informuję uprzejmie, że chamskie ataki na rząd, wykonywane przez wiadome bojówki, są usuwane bez litości, a ich autorzy blokowani. Krytyka jest dopuszczalna – wyzwiska nie. Dodatkowo wyjaśniam, że przez chamstwo rozumiemy nie tylko wulgaryzmy, ale zwroty typu „zdrajca”, „sprzedawczyk”, negatywne oceny władz umysłowych, uwagi na temat moralności itp. Również pytania o „prawdziwe nazwiska” osób publicznych czy naszych autorów są wyrzucane – i tu chyba nie muszę wyjaśniać czemu. Osoby zadające takie pytania same wykluczają się z grona ludzi.
@BM.Ok.ok,wszystko jasne.Ściskam , choć nie całuję wielce szanownego redaktora.Dzisiaj będzie kulturalnie po jakże fascynującym teleranku.
Kocham wszystkie misie,są takie puszyste.
Dziennikarze polscy tak zachwycili się Stanem Tymińskim, i tak go nam zareklamowali,że nie wiele brakowało a zostałby prezydentem. Dzisiaj, nie wiedząc nawet w czyim imieniu i w czyim interesie, destabilizują Państwo Polskie. Czy to tylko pogoń za wierszówką (kasą), głupota czy brak poczucia interesu wspólnego(państwowego)?. Nawet zdecydowani przeciwnicy obecnego rządu powinni mieć na tyle rozumu aby odróżnić długofalowy interes Państwa Polskiego od swoich interesów partyjnych
zgadzam się z Pana opinia co do jakości dziennikarstwa, które bazuje głównie na sensacji. Natomiast każdy kij ma dwa końce i na drugim końcu jest parcie na szkło polityków, którzy zamiast zajmować się naprawą Państwa plaszczą swoje 4 litery w fotelach mediów. Dobry polityk to taki, który działa dla dobra i rozwoju Państwa (obywateli) oraz dba o jego nienaganny wizerunek w świecie. Aktualnie niestety nie mamy takich polityków, ani tych, którzy są u władzy, ani tych którzy krzyczą, że wszystko jest źle i oni są lepsi. Cały ten beton utworzony przy okrągłym stole jest do wymiany, tylko problem w tym, że tej wymiany nie da się zrobić bez zmiany ordynacji wyborczej. Naród domaga się JOW, a beton nie słucha i próbuje kolejnej manipulacji ordynacją wyborczą, aby nie dać się oderwać od koryta. Taki jest obecny obraz polityków w Polsce, którzy ze służby dla narodu zrobili sobie biznes na życie.
W kwestii materiałów, które pochodzą z przestępstwa pojawia się mały problem. Otóż treść wskazuje na to, że politycy działają na szkodę Państwa, a prawo przez nich ustanowione ich chroni. Chyba w tej sytuacji mamy do czynienia z chorym prawem, bo w ten sposób działania na szkodę Państwa będą chronione. Jeśli materiały wskazują, że politycy wybrani w „niby demokratyczny” sposób działają na szkodę Państwa, to prawo nie powinno ich chronić, bo nigdy nie wyplenimy tego zła.
Reasumując. Jest wiele spraw do naprawienia, ale ta „klasa polityczna” jest wypalona i przesiąknięta teorią spiskową dziejów oraz chorymi układami zawiązanymi przy okrągłym stole, dlatego jest niewydolna i niezdolna do naprawy Rzeczypospolitej. Te 25 lat wolności tak szumnie świętowane 4 czerwca są niestety latami zmarnowanymi.
Smutne, ale prawdziwe.
gdyby nie podstepne nagrania, nie mielibysmy wiedzy o tym bagnie.
Np w Szwecji „bohaterowie” nagran juz nigdy nie byliby w polityce, tylko na smietniku hostorii do konca swoich dni, tam gdzie ich miejsce.
A jak „naprawić” niepotrzebne umieranie na raka? Właśnie odmówiono rejestracji leku na raka piersi. Umrze przez to policzalna liczba kobiet. Około stu już do końca tego roku.
Ja bym tutaj zastanowił się nad jedną sprawą. Skoro wywiad i kontrwywiad jest zamieszany w sprawę podsłuchów. Mówił o tym premier. Skoro człowiek zamieszany w aferę sam prowadzi sprawę w swojej sprawie. Skoro ci zamieszani stoją na czele władzy, tworzą prawo i stoją na jego straży, to jak wykryć jakiekolwiek machlojki? Nas, szarych obywateli nie ma kto bronić i chronić. A ich nie ma kto łapać i zamykać. Jeśli okaże się, że nagrywani są winni wraz z otaczającym ich środowiskiem, a za nimi stoją sądy i służby porządku publicznego, to tak naprawdę jesteśmy niewolnikami, którym siłą odbiera się ponad 80% zarobków, aby utrzymywać de-facto przestępców. Jeśli macki przestępczości sięgają do każdego resortu, to nikt nigdy nie pozwoli na podsłuchy kogokolwiek ze świata politycznego, a jeśli pozwoli (bo media to nagłością i wymuszą), to nie pojawią się żadne „taśmy prawdy”. Jeśli się pojawią, to tylko nic nieznaczące i szczątkowe informacje. Przy czym zamieszanych w sprawę wysyła się do ambasady na jakąś „Wielkanocną Wyspę” z dala od wszystkiego, by „zdjąć” delikwenta z widoku publicznego. Sprawa przycicha i karuzela nadal się kręci. Tego się obawiam, że winni nie są ujawnieni i nie ponoszą żadnej odpowiedzialności ani kary. Korzenie muszą daleko sięgać. Jeden drugiego kryje, bo wielu ma coś na sumieniu i boi się, że to wypłynie.