2014-07-03. Treścią opublikowanych we „Wprost” nagrań zajmują się służby, prokuratury, parlament, media i zwykli plotkarze.
Roztrząsają każde słowo, liczą partykuły wzmacniające, rozważają skutki społeczne i polityczne, a także uszczerbek na wizerunku.
Podsłuchy, nielegalnie zdobyte, są tematem dnia, tygodnia i miesiąca.
Podsłuchy zostały założone przez anonimowych cwaniaków, którzy wprawdzie zwolna stają się coraz lepiej znani opinii i wymiarowi sprawiedliwości, mówi się o nich „Kelnerzy”, lecz ich motywy i cele – jeszcze pozostają tajemnicą.
Podsłuchy, dostarczone mediom przez anonimowych dostawców mają być chronione tajemnicą dziennikarską.
Podobnie anonimowe donosy, składane przez zatroskanych obywateli na bogacących się sąsiadów przesyłane do UB, albo do komórek partyjnych, albo – dziś też – do urzędów skarbowych, chronione były i są tajemnicą. Wtedy, za peerelu, traktowano je tak jak teraz, z największą powagą. Ich ofiarą padło wielu zacnych ludzi, nie tylko badylarze, prywaciarze i przestępcy z afery skórzanej.
Kultura anonimowego donosu wciąż kwitnie i jest przez liczne i wpływowe środowiska traktowana jako ważne narzędzie realizacji sprawiedliwości ludowej. Kiedyś układała się ona w kształt list proskrypcyjnych, jeszcze niedawno – list lustracyjnych, a dziś tworzą ją listy dialogowe.
W zamierzchłych czasach anonimowy, niepodpisany imieniem i nazwiskiem donos lądował w koszu – zajęcie się jego przesłaniem nie było honorowe. W tym samym miejscu powinny znaleźć się nagrania z Sowy czy z Amber Roomu, jednak my, Polacy poszliśmy dalej i rozwinęliśmy endemiczną kulturę anonimowych donosów, w której nie ma miejsca na honor.
Piotr Rachtan
W obliczu śmiertelnego zagrożenia jakie niosą nieodpowiedzialni politycy sprawujący władzę, odwoływanie się do honoru to jawna kpina. Trzeba mieć wiele poczucia humoru by czytać Pańskie wynurzenia na ten temat Panie Autorze.
Pan Aleksy = Zatroskany Obywatel. Anonimowo;)
Pani Alino, znów dała się Pani ponieść wyćwiczonemu do perfekcji nawykowi wprowadzania publiczności w błąd – Aleksy = Świadomy Obywatel. Dane osobowe w bazie danych dostawcy internetu, oraz w bazie danych osobowych SO (podejrzenie naruszenia przepisów „USTAWY o ochronie danych osobowych” Dz.U. 1997 Nr 133 poz. 883 z dnia 29 sierpnia 1997 r.). 10 tysięcy nieświadomych obywateli RP- internautów, ściganych przez policję za nielegalne kopiowanie plików też myślało że są anonimowi, podobnie jak Pani w stosunku do mnie, byli w błędzie. Pani frywolna sugestia że to ja jestem tym słynnym „Zatroskanym Obywatelem. Anonimowo” – donosicielem, rozbawiła mnie do łez.
Czym innym byłoby podsłuchiwanie obywateli dyskutujących o prywatnych sprawach i płacących z własnych pieniędzy za obiad w restauracji, a czym innym polityków dyskutujących o swojej pracy i płacących z budżetowych funduszy.
Drogi Autorze: jest Pan zbyt mądrym człowiekiem aby dopisywać się do biadolenia nt. złapanych za rękę (za ucho, język?) naszych „zacnych” polityków, przedstawicieli „elity”.
🙂
Szanowny MaSZ,może inaczej rozumiemy przesłanie, które prezentuje autor, ale ja też boleję nad zbydlęceniem Polaków,ściślej, części Polaków. Szkoda,że te ścierwa donoszące zapomniały jak donoszono na ich rodziców, jak ich rodzice pomstowali na donosicieli, psów ormowców i podobnych szmat…..
Dzisiaj nagrają polityka, jutro ciebie, pojutrze podłożą ci kamerę i mikrofon do alkowy…. Chcesz takiego życia, z psem donosicielem za ścianą?
O, przepraszam; nie czepiać się psa, proszę. I naprawdę, mnie nie szokują politycy zjadający służbowy obiad. Tak jest zawsze i wszędzie. I w końcu nie jedli nadzwyczajnych frykasów, a rachunek podbijała marka firmy i wino. Ogony wołowe jestem w stanie podać w domu dla 4 osób za niespełna 30 zł, a ośmiornicę (kto lubi – ja nie) też za jakieś 35-40.Dobry drób, żabnica, miecznik czy polędwica i dziczyzna są wielokrotnie droższe. A przecież czasem gotujemy dla siebie i znajomych.
Męczy mnie taka zaściankowa, zawistna retoryka. „Za nasze” a kto ci broni, jeden z drugim ubiegać się o stanowisko gdzie można zjeść „za nasze” i ponosić odpowiedzialność też, „za nasze”?
Słowo daję, że mam dość tej świętoszkowatej hipokryzji.
cholera, Pawka Korczagin klonuje się błyskawicznie..
tylko kto dzisiaj wie co to za pawka.
@Magog: przepraszam że donoszę, ale Korczagin tylko hartował. Tamten Pawka był Morozow.
mnie już też wszystko się miesza, dzięki za poprawkę/
@Qstan
Takie przesłanie byłoby wiarygodne, gdyby przypomniało nagrywanie rozmowy Lipińskiego i Begerowej, a tak to mamy potępienie nagrywania naszych i tolerowanie nagrywania pisiorów.
Dodatkowo propaganda wmawiająca, że jedynie nielegalne nagranie a nie treść rozmów polityków jest naganne to oczywiste bzdury.
Nie wiemy kto nagrywał, równie dobrze to mogły być dzieci nie tych krórzy byli w PRLu nagrywani, lecz tych, którzy kiedyś nagrywali…
@MaSZ, pana nic nie przekona, bo pan świadomie i celowo udaje, że nie rozumie różnicy, więc już tylko dla porządku powiem, że w sprawie Begerowej NAJPIERW doszło do przestępstwa, które POTEM postanowiono udokumentować za pomocą dziennikarzy znanych od początku z imienia i nazwiska. W interesie jak najbardziej publicznym. Tu mamy do czynienia z szantażem po nagraniu nie wiadomo w czyim interesie i przez kogo skonstruowanym. To nie są sprawy porównywalne, panie MaSZ. Trzeba bardzo dużo złej woli, żeby je tak traktować.
Nawiasem mówiąc, nie przypominam sobie, by pańscy idole wówczas chcieli kogokolwiek „rozliczać”. Pan Lipiński jak był, tak jest wiceszefem najbardziej moralnej i bogobojnej partii.
@Jaruta, no mam to samo. Jak słyszę to „za nasze”, takie płaskie, małe, peerelowate, to wiem, że jestem w Polsce. Zawiść, zazdrość, kwasy zołądkowe, bo krowa Nowaka daje więcej mleka i modlitwa „O, Panie spraw żeby mu zdechła”.
Tego już nic nie zmieni. Polskie elity powinny robić zdecydowanie więcej dla produkcji żółci w żołądkach takich ludzi, bo to chyba jedyna możliwość, by się ich pozbyć.
Qstan ma święta rację. SBckie ziarno padło na dobra glebę.
@Magog, niech pan nie wywołuje Pawki z lasu 🙂 On niedługo zażąda orderów !
Moim zdaniem zastanawianie się nad tym kto nagrał,co powiedział, kto opublikował nie ma sensu. Szło przecież o
obalenie rządu.Miało się spełnić wieloletnie marzenie Kaczyńskiego:powstanie Pisoskiego rządu.Prawdopodobnie w koalicji Kaczyński,Gowin,Mikke.Teraz widać to coraz wyraźniej.
Szło przecież o
obalenie rządu.(…)Prawdopodobnie w koalicji Kaczyński,Gowin,Mikke Właśnie, właśnie…. Widzicie szanowni państwo jak swoje klesze łapki zaciera Gowin?
Niedawno był w rządzie Tuska, wprawdzie jednym z gorszych ministrów, ale był a teraz…
A nie mówili niektórzy,że p.Tuskowi odbije się on czkawką, a nie mówili???
Cóż jednak gdy Gowin miał wielu sympatyków, choćby i tutaj…Pamiętacie gorliwych sympatyków Gowina,a co oni teraz.
Jednocześnie chciałem dodać, że nie jestem obrońca tych, którzy nie potrafią rozmawiać jak mąż stanu z drugim mężem…
Zachowywali się raczej jak prostaki, którzy nie potrafią zadbać o dyskrecję…
Maja na co zasłużyli i p.Tusk powinien wziąć to pod uwagę
Jeszcze kilka zdań „obok tematu”: jedyne, co naprawdę razi w nagraniach polityków, to język. Jego brutalna i prostacka odmiana. Zastanawiałam się dlaczego panowie posłużyli się językiem – wytrychem (za Wańkowiczem) I oto wysnułam sobie teoryjkę. To nie jest ich język naturalny, to „młodzieżowa” odmiana typu „jestem swój chłop”
Adam Zych twierdzi, że współcześnie istnieje dyktat młodości. Ktoś, kto nie jest młodzieńczy w odbiorze społecznym nie ma racji bytu w sferze publicznej. Dlatego ekrany ukazują przeterminowane nastolatki z rozwianym włosem , w krótkiej spódniczce i ukrytej metryce 55+ i panów bez wieku z żałosnym, siwawym kucykiem zbierającym resztki czupryny. I pewnie dlatego dwóch dojrzałych panów mówi językiem swoich synów w męskiej szatni. No cóż – młodość obowiązuje.
„Szkoda,że te ścierwa donoszące zapomniały jak donoszono na ich rodziców, jak ich rodzice pomstowali na donosicieli, psów ormowców i podobnych szmat…..”
Tu sie nic nie zmienilo, donoslili rodzice, teraz donosza ich dzieci, a juz szykuja sie wnuki. Pawla Jasienice szpiegowala jego zona.
@ Anna Malinowska
W komentarzu obok, napisalem – mozna policzyc to za malutki plus, ze jeszcze nikt nie oskarzyl o to PISu. Krotko trwalo. Czyzby pani byla starterem? Jedni maja prawo do tasm, drudzy nie. Jedni maja prawo do prywatnej opini, drudzy nie. Duzo jeszcze takich szpagatow zobaczymy.
Czy jesteś pewien, czy wyznawcy Kaczyńskich są pewni,że ich nie nagrywano, bo ja domyślam się,że nagrywano, co wyjdzie z czasem. jakie będą komentarze, gdy wyjdą rozmowy Hopmanów i podobnych?
@Jaruta, ale takie „dostosowywanie się” może mieć i sympatyczną formę 🙂
Moja ulubiona lektura z dzieciństwa – „Szatan z siódmej klasy” i jego ekranizacja z 1960 r. (broń bogowie od tego koszmaru z 2006!!!)
Jedna z końcowych scen, gdy prof. Gąsowski ukrywa się w samochodzie przestępców i chcąc go zatrzymać przytyka ołówek do pleców Czechowicza, a chcąc swej komendzie nadać „odpowiednią siłę” stara się przypomnieć sobie jakieś przekleństwo. Te starania widać, bo Milski był fantastycznym aktorem!
W końcu następuje scena wszechczasów.
Profesor krzyczy: – Stój… do cholery! – ułamek sekundy zastanowienia i ciąg dalszy- … i psia krew!
Coś w tym jest, panie Jerzy. Mój Ojciec (1905) i jeden z wujów nigdy nie używali grubszego słowa, jak jeden „pierunie”, a drugi „chorrroba” Aresztowania, obóz, oblężenie miasta inne przyjemności epoki jakoś nie wymagały wytrychów; same się działy.
Z ogromnym smutkiem obserwuje, jak gadzinowka o nazwie „Wprost” niszczy polskie dziennikarstwo, ktore chwalebnie przetrwalo socrealizm.
Jakis przyklad?
Z tym grubszym słowem to jest tak.
Zostało wypuszczone na ulicę z kloaki.
W mojej rodzinie, w starszym pokoleniu też nie wychodzono dalej niż to cholera i psia krew. Zasada ta dotyczyła również wiodącej siły narodu, która co by nie gadać, przestrzegała aby słownictwo użyte publicznie nie zawieradło tzw. wulgaryzmów, chyba że po wodzie ognistej.. Taka mini anatema społeczna otaczała bluzgających. Ale jak pamiętam, to „skaleczony” delikwent był zażenowany kiedy „ozdrowiał”.. Istniały silne hamulce społeczne aby nie bluzgać. Władza niesłuszna i wredna pilnowała za pomocą Mysiej aby nie przeszedł publicznie żaden tekst zawierający wulgaryzmy. Po prostu dbano o kulturę publicznego języka, w radio, tv, prasie. O teatrach i filmie nie wspominając.
Aż wywalczyliśmy jakąś tam demokrację w której wszystko co nie zakazane stało się dozwolone..
Powstał film „PSY” stanowiący kamień milowy w kulturze języka codziennego. Idole polskiego aktorstwa na ekranie bluzgali tak naturalnie jak ich fani, co hamowali się aby nie używać języka ludzi z marginesu. Nie chcieli być społecznym marginesem a tu taka nobilitacja. Mogli!!
No i mamy to o co zabiegaliśmy przez lat? …
Tego już nikt nie odkręci.
Bluzgi istniały od zawsze ale społecznie były nieakceptowane, przynajmniej na tzw. salonach.
Dziś można, choć budzi to sprzeciw w pewnych kręgach odchodzącego w niebyt pokolenia.
Tempora mutantur..
Pisanie o „anonimowych donosicielach” gdy nazwisko Piotra N. przewija się we WSZYSTKICH sprawach podsłuchów i nagran w Polsce, a mianowicie: sprawie Piesiewicza, sprawie Sawickiego, sprawie Karnowskiego, sprawie Sowy i przyjaciół, sprawie Amber Room i ostatnio sprawie Giertycha, to chyba jakiś zart, albo rzniecie głupa? Dodaję że ten „anonimowy dzienniakarz śledczy”, wymieniony jest z nazwiska w Gazecie Wyborczej i wymieniony przez Jana Pińskiego w określonym kontekscie.