2012-06-06. ECHA WYDARZEŃ: Fakty przed wróżbami! W drugich – już żyjemy w świecie EURO, sportowe fakty jednak przylegają do londyńskich Igrzysk Olimpijskich. Z EURO zaczną przegrywać dopiero od piątku.
Lekka atletyka. Pana Jerzego Skuchę, prezesa PZLA czatem zagadnąłem o stan gotowości olimpijskiej. Odpowiedź: „Minima w LA można uzyskiwać do 8.07. Obecnie licząc po 6 zaw. w sztafetach krótkich mamy 43 osoby….Będzie ponad 50. Ale najważniejsza jest jakość. Dzisiaj Paweł Fajdek 81,39!!!” Znaczy – nie jest źle. Jest obiecująco. Pan Paweł na 23 urodziny (na miotacza to wiek zgoła juniorski) – aż taki rekord życiowy! W każdym starcie – dalej i dalej… Tomasz Majewski, mistrz kuli – dzielnie ściga osobiście sobie wyznaczoną granicę 22 metrów – ostatnio już 21, 60… Joanna Fiodorow – 74, 18 w młocie, prawie 3 metry dalej niż rekord życiowy… Marcin Starzak z Białej Podlaskiej – 8,14 w dal; do minimum olimpijskiego jeszcze brakuje 8 cm, ale co osiem metrów, to osiem metrów… I tak dalej. Cicho, daleko za futbolem, ale dzieje się, dzieje…
A my? I EURO? Byle do piątku, potem będzie z górki… „31 meczów, 24 dni, 16 ekip, dwóch organizatorów i jeden zwycięzca – zapowiada w tytule „Le Soir”, zauważając, że na Euro 2012 „nie ma prawdziwego faworyta”. Bo tak to jest, że wszelkie wróżby to zabawa w andrzejkowe lanie wosku. Także jeśli chodzi o rodzimy zespół. Dziś mówią, że ptasiego mleka mu nie brakowało, a nastrój jest wyśmienity; w tekstach, nie tylko już między wierszami prognoza, że wyjście z grupy to jeszcze nie wszystko, ale… Czy sami wiedzą, na co ich stać? Droga bez eliminacji to zarazem atut i kłopot. Atut, bo jest czas na spokojną robotę, wada – bo, jeśli nie ma gier „z gryzieniem trawy” do ostatniego gwizdka, to potem zawsze stan gotowości ma jakiś znak zapytania. Przynajmniej do końca pierwszego meczu w graniu o wszystko…
Proszę nie wmawiać mi defetyzmu, Godzę się na realizm. Nawet, jeśli przyprawić go lekko optymizmem… A jeśli chodzi o przedturniejowe wypowiedzi, to wyznam, że wolę pochodzące z ust piłkarzy, nie opiekunów. Jakieś płynniejsze, błyskotliwsze, składniejsze i zrozumiałe; „młodsze” – w słowach i temperamencie. Fajni, młodzi ludzie, świadomi życiowej szansy i jeśli pewni siebie, to raczej bez fanfaronady… Słowem – do piątku! Do wydarzeń i komentarzy do faktów.
A wstęp do imprezy? Mnie się podoba. Gościnność raczej w przewadze, głupota na marginesie; wiele miłych słów itd. I jest owo „pokaż się” – także poza boiskiem. Niemcy przylatujący samolotem-gigantem w prawie jego dziewiczym rejsie. Będą świecili grą – producent i linia wykorzystają w reklamie. Czesi – w specjalnym pociągu – wyposażonym jak najlepszy hotel, a ciągniony przez najnowszą lokomotywę tamtejszej produkcji…
Reklama przy każdej okazji! A do tego puszczenie oka do tradycji. Kiedyś też jechali pociągiem i… dojechali na podium ME – mistrz 1976. Więc… Kazimierz Górski nie golił się przed meczami i turniejami… A drzewiej mecze w TVP „musiała zapowiadać” Krystyna Loska (mama pani Grażyny Torbickiej) – tak się zanęcało los…
Tradycja to w ogóle dobra sprawa. Czesi nazwali swój pociąg „Josef Masopust”. Kto zacz? Kiedyś wybitny piłkarz – medalista mistrzostw świata i Europy. Sławny m.in. z dżentelmenerii na boisku. Za Wikipedią:”Josef Masopust w biografii Pelégo wspomniany jest z powodu szczególnie sportowego zachowania, jakim się wykazał na mundialu 1962 podczas meczu Czechosłowacja-Brazylia w fazie grupowej. Wspólnie z Jánem Popluhárem i Janem Lálą stanowili tercet obrońców, który miał za zadanie powstrzymywać Pelego. Bardziej zwracali uwagę jednak na to, by go nie sfaulować, gdyż Brazylijczyk grał mimo ciężkiej kontuzji (przepisy FIFA nie pozwalały wówczas na zmiany) i każdy faul mógł na zawsze pożegnać go z futbolem.” W kolejnych futbolowych erach pewnie by było inaczej. Gdy zakrólował ów „ faul taktyczny”…
I tak dalej, i tak dalej. Byle do piątku…
Andrzej Lewandowski
Przykro mi, nic mnie to Euro nie obchodzi.
Wielbię szczerość!
Mnie też nie obchodzi, ale wszystkim, których to interesuje, życzę wielkich, i pozytywnych emocji.
Sobie życzę, abym mógł dojechać do pracy bez większych korków. Przy okazji, gratuluję drogowcom, i proszę o jeszcze.
Był piątek. Polska-Grecja 1:1. Dość szczęśliwie. Na Facebooku napisałem:
Co myślę? Czytając niektóre komentarze- w tym fachowców ” fachowców” myślę sobie, że znów … mądry rodak po szkodzie. No, co drugi… Każdy ma prawo do własnej oceny, ale nie każdemu łamy, mikrofon oraz chęć przypodobania się innym dały przed meczem prawo bujania ludzi i – w obłokach. Toż obiektywizm nie jest antypatriotyzmem, a granie na uczuciach najwyższych bez zważania na istniejący obraz …bywa…. Będę bronił piłkarzy- grają tak, jak ich nauczono, a sił mają tyle, ile dało szkolenie oraz trening. Pisałem tu sto razy, że paroma tygodniami zgrupowań- razem z rekreacją- nie dogoni się świata. Zapytajcie młociarza Fajdka, czy kulomiota Majewskiego jak wygląda ich trening przedolimpijski- będzie jasne, że to inny świat innego sportu. Co starcza asom zagranicznego futbolu, przy ich stanie wyszkolenia i wytrenowania naszych nie poniesie. Kolanem do stawu barkowego trzeba trafiać z uśmiechem i przez sen, nie z wysiłkiem… I nawet gdyby z meczu na mecz było lepiej, a punkty się sypnęły, niech zaczną obowiązywać- realizm i pokora.