2015-06-09. Na naszych oczach rozwija się piękna akcja diagnostyki społecznej pod hasłem „napisz, co ci leży na wątrobie, sercu, lub co masz gdzieś”. Ma ona charakter terapeutyczny i jest prowadzona przez osobników posiadających umiejętność pisania, formułowania zdań prostych oraz mających dostęp do Internetu, a przeznaczona dla rosnącej rzeszy czytelników tych wypocin, cierpiących na frustrację.
Nawet pobieżne zapoznanie się z tą twórczością przynosi spostrzeżenie, że do wyrażenia swych poglądów wystarcza dość skromny zasób słów oraz tzw. wyrazów. Te ostatnie są nieodzowne, jeśli myśl ma być wyrażona lapidarnie, a równocześnie celnie trafiać w sedno. Przykłady czerpię z własnej, internetowej strony, gdzie od czasu do czasu zamieszczam swoje rozmyślania o panującej w naszym kraju atmosferze, towarzyszącej wyborczym zmaganiom. Wystarczy, że napiszę coś np. o nierealnych obietnicach prezydenta elekta – a już anonimowy komentator spieszy z informacją, że oczywiście jestem pachołkiem Platformy, a więc złodziejem, zdrajcą lub wręcz Żydem. „Wyp…dalaj z Polski, ty ch….!”– radzi uprzejmie internetowy diagnosta uważając, że tylko wysłanie mnie do diabła przyniesie rodakom obiecaną szczęśliwość.
Nie powiem – kilka lat temu, po przeczytaniu takich tekstów byłem nieco wstrząśnięty i nawet zmieszany – dziś nie robią one na mnie żadnego wrażenia. Bo co tam ja! Nasz bity ze wszystkich stron rząd ma dopiero za swoje! Pod każdą informacją o swej działalności znajduje komentarz z nieodłącznym „wypier…” zamieszczany także na wszystkich możliwych forach, wysyłany na adres grup dyskusyjnych i na strony prywatne. Rzecz jasna, aby tę ciężka pracę wykonać, potrzebny jest nie tylko rewolucyjny zapał i umiejętność obsługi komputera, ale także czas oraz wiedza, gdzie zamieszczać te wzniosłe myśli. To wymaga specjalizacji, a więc fachowców i oczywiście – takowi się znaleźli. W ten sposób powstał nowy zawód , nazwany z angielskiego – hejterstwem. Polskie tłumaczenie nazwy – szerzenie nienawiści – dobrze oddaje to, o co chodzi.
W tym nowym atrakcyjnym (zwłaszcza dla młodych ludzi) zajęciu znalazło zatrudnienie wiele osób. Wymagane warunki, to bezwzględne wypełnianie poleceń zleceniodawcy oraz wymyślanie powodów do bluzgania na wskazane ofiary. Metoda jest prosta: najpierw tworzy się fałszywą informację , a potem się ją w odpowiedni sposób komentuje. Przykład: „Rząd sprzedaje polskie lasy” – gdy taka wiadomość dociera do odbiorców podchwycona przez poszukujące sensacji media – powoduje spadek notowań władzy. „Komorowski w Japonii skakał po krzesłach” – i dlatego prezydentem zostaje Duda. Bo to działa! Twórcza działalność hejterów wydaje owoce: szerzy się rozpowszechniane masowo, choć nie poparte faktami (którym biada!) przekonanie, że Polska jest w ruinie. Potrzeba dowodów– proszę bardzo! Trafiłem na zdjęcie resztek zamku w Ogrodzieńcu z podpisem –zrujnowany przez Platformę. Komentarz? „Platformo –spier….”!
Za prekursora hejterstwa uważany jest p. Jacek Kurski, którego informacja o „dziadku z Wehrmachtu” okazała się bardzo pomocna w czasie wyborów w 2005 roku. Tegoroczna kampania prezydencka, a i pewnie nadciągająca – parlamentarna, bez internetowej akcji zniesławiającej politycznych przeciwników się nie obędzie. Dlatego nie zaskoczyła mnie wiadomość, że obudzona ze słodkich snów władza postanowiła się także włączyć do walki w internetowej sieci, choć, być może, ten „nius” wymyślili również opłaceni sowicie hejterzy. Cóż, zawód, jak każdy inny i najważniejsze, żeby dużo i punktualnie płacili. I tylko przykro, że właściwie nie ma już żadnego ze środków przekazu (łącznie z amboną), któremu można by dać wiarę. Prawda jest w odwrocie, a hejterstwo – górą!
Więc chyba i ja muszę poszukać lepszej roboty niż ślęczenie nad felietonami. Umiem posługiwać się komputerem, mam wyobraźnię, a za dobrą kasę z moralnymi skrupułami na pewno sobie poradzę. Ofertę swą kieruję do partii politycznych, bijących się o dostęp do koryta. Która da najwięcej?
antoni, słusznie prawisz.cały ten tzw. stonoga jest przecież żydem, naweta jak jeszcze nie jest, to lada dzień zostanie. trzeba tylko zintensyfikować badania, a wówczas wyjdzie na jaw, że ten ujawniacz tajności (wraz z poufnością i poufałością) tak naprawdę nazywa się zbyszełe synagoga.
ale póki co – sza…niech królik jeszcze podrośnie, nim się go wyciągnie z cylindra
gur…: … że przypomnę mojego przedwczorajszego: Kłamstwo ma krótkie nogi, ale ma ich mnóstwo. I nagła refleksja: Kłamstwo ma Kurskie nogi…?
„Krew pot i łzy” zastępują teraz „ślina, sperma i gówno”…
Panie Kopff, ja już zgłaszałem swoją gotowość do zostania hejterem, ponieważ szukam jakiegoś miłego zatrudnienia, ale nikt mnie nie chce skierować pod właściwy adres (choć wszyscy o tym piszą). Gdyby się panu udało, serdecznie proszę o info. Rozumie pan – żona, dzieci, wydatki itp.
Kląć się nauczę.