Tytułowy cytat wraca do mnie jak bumerang, kiedy myślę o najnowszym wyczynie Jerzego Zelnika. Nie mogę się od niego oderwać.
Że ten wyczyn przysłuży się do zniszczenia dużej porcji kapitału społecznego, ludzkiej życzliwości i otwartości w naszym społeczeństwie, to nie mam wątpliwości. W końcu jeżeli ci na świeczniku mogą być zwykłymi donosicielami, to kto zabroni nam, zwykłemu ludowi? Dał nam przykład Bonaparte, jak zwyciężać mamy!
Ale pojawia się też pytanie o wytłumaczenie. Jak to możliwe, że taka prowokacja się udała? Że ten dojrzały już i doświadczony mężczyzna tak się zachował? Ja widzę tylko dwa wytłumaczenia. Oba mi się nie podobają. Może ktoś poda inne?
Pierwsza opcja:
Pan Zelnik obraca się w kręgach PiS-u od wielu lat. Jest tam znany i poważany. Zapewne poznał też metody działania, chwyty i tricki najczęściej stosowane. Pytanie, które mu postawiono, wydało mu się tak naturalne i pasujące do wcześniejszych doświadczeń, że ani przez chwilę nie postała mu w głowie wątpliwość. Po prostu robimy to, co zawsze!
Druga opcja:
Pan Zelnik co prawda nie spotkał się wcześniej z takimi zachowaniami w środowisku PiS, ale ucieszył się, że idzie nowe (w końcu jesteśmy w marszu po władzę) i postanowił załapać się do pierwszej linii, wytyczać nowe trendy.
I jeszcze jedno pytanie… czy polityczne środowisko pana Jerzego w jakiś sposób się do tego wydarzenia ustosunkuje? Czy oficjalnie się podpisze pod takimi zachowaniami, czy teatralnie od nich odetnie? A może szczerze odrzuci takie metody walki politycznej?
Chciałbym jeszcze wyrazić nadzieję, że środowisko ludzi zbulwersowanych, przeciwnych takim zachowaniom, ceniących sobie wartości takie, jak uczciwość, rzetelność, klasa i kultura, nie odpowie jazgotem hejtu takim, jakim niektórzy obdarzyli Olgę Tokarczuk. Że potrafimy ocenić zachowanie, wyrazić swój sprzeciw, ale nie zniżać się do metod, z którymi przecież chcemy walczyć…
Mateusz Kijowski



Sprawy dokładnie nie znam, a szanowny Autor też ją naświetlił pobieżnie, więc powiem o swoich odczuciach. Wydaje mi się, że p. Zielnik nie musi być z PiS-u, stanowi przykład skrajnego koniunkturalisty czy lizusa, człowieka o niskich standardach postępowania. Wnioskować na ich podstawie o o przynależności środowiskowej czy frakcyjnej, to jak uznać Kwaśniewskiego za ukrytego pisowca, bo w nielegalnie nagranej i upublicznionej rozmowie z Kaliszem zdradził swoje mniemanie o TVP, nawiasem mówiąc wyrobione w trakcie sprawowania najwyższego urzędu w państwie. Otóż, uznał ją za najbardziej zdeprawowaną instytucję w Polsce obok służb specjalnych i prokuratury – która parafrazując – kupi, sprzeda, zdradzi, zniszczy… Swoją drogą, ciekawe, dlaczego Wojewódzki wpadł na taki a nie inny pomysł. Być może, to i owo o charakterze czy poglądach Zielnika już wiedział z innych źródeł, np. z osobistej znajomości.
Ok. Sprawdziłem nazwisko, bo go w ogóle nie kojarzyłem. Fakt to aktor od dawna popierający PiS, więc mój poprzedni wpis proszę uznać za niebyły.
„czy polityczne środowisko pana Jerzego w jakiś sposób się do tego wydarzenia ustosunkuje? Czy oficjalnie się podpisze pod takimi zachowaniami, czy teatralnie od nich odetnie? A może szczerze odrzuci takie metody walki politycznej?”
Owszem, ustosunkowało się.
http://wpolityce.pl/polityka/268669-tylko-u-nas-zelnik-demaskuje-obrzydliwa-manipulacje-jakuba-wojewodzkiego-to-metody-jak-z-prlu-zobacz-o-czym-naprawde-rozmawiano-z-aktorem
Dziwię się, że można pisać tak płomienne teksty biorąc jako źródło informacji Wojewódzkiego. Przecież to nie pierwszy jego wyczyn tego rodzaju.
Jednak wierzę Wojewódzkiemu. I w sporze dwóch stron zakładam, że ta, co kończy słowami „Z bogiem”, z całą pewnością łże i jest wredna.
Jeśli można..
Przestańcie się czepiać Faraona!
Toż urzędowa maupa telewizyjna robi wszystko aby zamieszać gdzie się da.
Maupy tak mają.
Jeżeli wypowiedź Zelnika nie jest zmanipulowana (piszę „jeżeli”, bo w Polsce spodziewam się wszystkiego po wszystkich, a Wojewódzki jest dla mnie symbolem dziennikarskiego i kulturalnego dna), to interpretuję ją jako wyraz radosnej pychy, że kancelaria samego prezydenta Dudy zechciała zadzwonić i spytać o radę. Zaangażowanie aktora w popieranie PiS, przyjmowanie Komunii przed kamerami tv, wypowiedzi o in vitro zostały docenione przez najwyższe czynniki partyjno-państwowe. Chłop nie posiadał się z radości.
A tu wypowiedź redaktora naczelnego Radia, wraz z pełnym nagraniem rozmowy z Zelnikiem. Jak widać, niespełniony aktorsko osobnik (miał tzw. warunki, a jednak karierę zrobił cieniutką…) łże jak pies. I nie będzie zmiłuj.
@BM ale jakie to ma znaczenie? Kogo obchodzi jakaś głupia prawda?
Wojewódzki będzie miał szczęście jeśli nie zostanie postawiony w stan oskarżenia.
Pamiętasz faceta, który nazywał się Paweł Miter? Kiedyś zadzwonił do sędziego z Gdańska, pana Milewskiego, podając się za pracownika szefa kancelarii Premiera, z prowokacją związaną z procesem Amber-Gold.
Prokuratura postawiła mu w związku z tym następujące zarzuty: usiłowanie oszustwa, podrabianie dokumentów, działania w celu oskarżenia innej osoby, podawanie się za funkcjonariusza publicznego.
Nawet list gończy za nim wystawiono.
I Zelnik będzie nadal w opinii narodu ofiarą prowokacji a Wojewódzki sprawcą. Na dodatek słusznie, bo to co robi jest zwyczajnie obrzydliwe.
No, chyba, że uważasz wszystkie chwyty za dozwolone w stosunku do przeciwnika politycznego.
Ale wtedy nie zrzędźmy na PiS skoro jesteśmy tacy sami.
Naprawdę to było komuś potrzebne, by wiedzieć kim jest Zelnik? Chyba tylko takiemu prymitywowi jak Wojewódzki.
@j.Luk. Mnie obchodzi głupia prawda. Obchodzi mnie każda prawda, głupia i niegłupia. I nie jestem taki jak PiS. Nie interesuje mnie kto z kim śpi i jak płodzi dzieci. Nie interesuje mnie, kto jest Żydem, a kto tylko pół. Nie nazywam Olgi Tokarczuk żydowską kurwą, a recepcjonistkę w ośrodku ukraińskim kurwą ukraińską. Nie mówię o pierwotniakach, a Dudy nie nazywam uzurpatorem. Nie wysyłam ludzi na emeryturę. Nie wstydzę się swojego ojca, który po okresie akowskim nie został wprawdzie żołnierzem wyklętym, ale też nie poszedł do partii, a tylko budował domy dla ludzi. Więc nie wstydzę się w odróżnieniu od pewnego gnoma, który mataczy historią własnej rodziny i całego kraju. Nie jestem taki sam i różnię się od tych bydlaków.
No cóż, każdy przeciętny, ale dobrze wychowany obywatel może wyciągnąć sobie listę grzechów nielubianych polityków i twierdzić, że nie jest jak oni. Ja na przykład nie chodzę do „Sowy i przyjaciół”, by wydawać na drogie trunki publiczne pieniądze; nie obmyślam jakie machinacje zrobić z budżetem i wskaźnikami ekonomicznymi, by na koniec kadencji moi przeciwnicy przegrali; nie używam na co dzień wulgarnego języka; nie robię durnych happeningów z czekoladowymi orłami; nie narażałem się nikomu podpisując ACTA, nie wygadywałem o kastrowaniu pedofilii i uchwalaniu ustawy o bestiach; nie ogłaszałem idiotycznego referendum i nie licytowałem, którą obywatelską inicjatywę należy, a którą nie należy zmielić w sejmowej niszczarce; nie zgłaszałem specjalisty od Koranu czy prawa rzymskiego do Trybunału Konstytucyjnego; nie udawałem, że sprawa podsłuchów bardzo mnie przejmuje, by następnie zostawić przykry spadek następcy; nie odpowiadam za zamieszanie z ekshumacją ofiar smoleńska ani z przetargami na szybki internet; nie odpowiadam za nierozliczenie szeregu morderstw, które przynajmniej niektórym rodzinom ofiar wbiły do głowy tak zwany prostacki antykomunizm; nie zataczam się na ważnej uroczystości, bo mam chorobę filipińską; nie wkładam flagi w sztuczną psią kupę, by rzekomo pouczyć o czymś sąsiada, a psa też nie posiadam, podobnie jak ukraińskiej służby i brzydzę się rasistowskimi kawałami. Istotnie, przeciętny obywatel nie ma on takich grzechów, bo zwykle ani nie dąży do władzy, ani nie musi uczyć się tak zwanej real polityk, ani opanowywać realu pracownika mediów. Ale problem polega na tym, że to nie on tworzy świat plemienności, ot, przesiąka cynizmem i uczy się swoistej, plemiennej hermeneutyki polegającej na odczytywaniu wszystkiego na korzyść swoich ulubieńców i niekorzyść przeciwników.
Nie pisałem, z wyjątkiem fragmentu dot. Prezesa Tysiąclecia, o zachowaniach nielubianych polityków, czyli nie twierdziłem np. że jakiś pisowski polityk nazwał panią Tokarczuk k…, bo nie nazwał (chociaż pewnie tak myśli i mówi w niepodsłuchanych rozmowach). Pisałem o zachowaniu widocznym w komentarzach na rozmaitych forach, na FB, o artykułach w prawicowej prasie, o wypowiedziach księży i biskupów, o tym wreszcie, co słyszę na co dzień na własne uszy. Czyli o średniej pisowsko-pariotyczno-narodowej. Jeśli dla jakiegoś komentatora pomysł z kastracją pedofilów (pomysł oczywiście durny, bez dwu zdań, i cyniczny, bo chodziło o poparcie w sondażach) jest tym samym, co wielokrotnie powtarzane zawołanie „pedały do gazu” na manifestacjach narodowej młodzieży, wzmacniane przez bełkot ks. Oko, no to nie wiem, co napisać. I nie wiem, skąd się bierze założenie, że skoro komuś nie odpowiada PiS, to jest zaślepionym zwolennikiem PO. Faktycznie, trzeba swój cynizm i plemienność automatycznie przerzucać na innych.
No więc tu jest pewna subtelność. Był taki program „Mamy cię”, w którym robiono idiotów z ludzi znanych. Może nie bardzo elegancko, ale śmiesznie. Jest przy tym subtelna różnica między prowokacją kryminalną (którą potępiam) a szyderstwem. Jak ktoś jest inteligentny, to się nie da; a nieinteligentnych i w istocie swej świniowatych mi nie żal, obojętnie do którego obozu politycznego się przypisują.
Całe lata temu raz jeden zrobiono w TVP program, w założeniu seryjny. Był tylko jeden odcinek, bo ktoś się wściekł i przerwał cykl. Otóż program ten nosił tytuł „Jest tak, jak się państwu zdaje”. Zaproszono do studia znanego krytyka muzycznego i przedstawiono mu trzy nagrania skrzypcowe: ucznia, przeciętnego skrzypka i mistrza. Zadaniem krytyka było wskazanie różnic i wytłumaczenie widzom, dlaczego mistrz gra najlepiej. Krytyk zrobił to bardzo ochoczo i solidnie. A potem powiedziano mu – i widzom – że trzykrotnie wysłuchał tej samej taśmy, nagranej przez Kulkę…
Krytyk odszedł z zawodu, już go nikt nigdy nie wydrukował. Program ubito. Dziś by pewno chodził w różnych wariantach.
Reasumując: to dość okrutne, ale poruszając się po bagnie trzeba uważać.
A na zakończenie: musimy się chyba już pogodzić, że empatia i elegancja już nigdy nie będą narzędziem mediaworkera.Nie te czasy. Wojewódzki robi czasem rzeczy okropne, ale robi je profesjonalnie i bardzo inteligentnie. Czasami wrednie. Wielu to lubi, wielu nie. Tak się składa, że jego i paru innych akurat nienawidzi prawica. I dobrze.
@BM
„Wojewódzki robi czasem rzeczy okropne, ale robi je profesjonalnie i bardzo inteligentnie.”
.
-niestety nie. A przynajmniej nie zawsze. Wojewódzki to jakiś fenomen – ubiera się fatalnie, a widziałem go w jakimś rankingu „najlepiej ubranych Polaków”.
Pozwolę sobie przekleić fragment blogu Wojciecha Orlińskiego, który świetnie to (rzekomy profesjonalizm) opisał (z okazji innego wydarzenia):
.
„Na pytanie „czy gwałt może być śmieszny”, automatycznie przychodzi mi więc do głowy odpowiedź Carlina z jego klasycznego monologu „Rape can be funny” – „I believe you can joke about anything. It all depends on how you construct the joke”.
Proszę zwrócić uwagę na różnicę między odpowiedzią Carlina i odpowiedzią obrońców Wojewódzkiego i Figurskiego. Carlin nie mówi „to zależy od konwencji”, mówi: „to zależy od tego, jak konstruujesz żart”.
Kto słuchał „Porannego WF” ten wie, że Wojewódzki i Figurski niczego nie „konstruują”. To był improwizowany słowotok, w którym obaj panowie pleplali co im ślina do ust przyniosła.
Że tam była jakaś „konwencja”, to tylko linia obrony ex post. Niespójna z większością tych audycji – jeśli nagle się dowiadujemy, że w tej audycji Wojewódzki i Figurski wcielają się w „polskiego chama”, to w kogo się wcielali w swoich antypisowskich tyradach, które chwaliliśmy na zasadzie „dobre bo słuszne”?
(…)
Zawodowcy od „jechania po bandzie” konstruują żarty tak, żeby ostrze satyry nie było wymierzone w ofiarę (dyskryminacji rasowej, wykluczenia społecznego, gwałtu, holocaustu itd.). Nie przyjmują punktu widzenia gwałciciela (rasisty, nazisty, etc.), tylko ofiary albo zewnętrznego obserwatora.
Proszę to prześledzić na przykładzie monologu Carlina i zastanowić się, jak on konstruuje żart. Nie śmieje się tak naprawdę z gwałtu, tylko z seksistowskich buców, przerzucających winę na ofiarę tekstami typu „sama sobie winna, po co się tak wystroiła, czemu swoim uwodzicielskim zachowaniem prowokowała tego biednego Leppera, tego nieszczęsnego Polańskiego, prostytutka jedna”, itd.
Wojewódzki i Figurski w swoim improwizowanym dialogu przyjęli punkt widzenia gwałciciela. To więcej niż zbrodnia, to błąd warsztatowy.
Źródłem problemu jest oczywiście to, że obaj panowie tak naprawdę o swój warsztat nie dbają. Nie pracują nad „konstruowaniem” żartów. Gadają byle co do mikrofonu i domagają się od odbiorców potraktowania audycji jako satyrycznej, bo zaznaczyli to komunikatem (jak mówi Wojewódzki w żałosnym wywiadzie w „Polityce”).
Czy George Carlin potrzebował sygnału „uwaga, żartuję?”. Nie. Ale nie pisał cotygodniowego felietonu do Newsweeka, nie dorabiał sobie konferansjerką, nie prowadził telewizyjnego talk show z celebrytami.
To tylko Wojewódzki i Figurski, prawdziwi ludzie renesansu, codziennie odwalają inną chałturę. Nic dziwnego, że żadnej nie są w stanie wykonać porządnie.”
A ja mam zagwozdkę, kim jest w polityce III RP ten „niespełniony” ponoć aktor o nazwisku Zelnik.
Wydaje się że jest nikim, bo jego wpływ na na politykę, jakąkolwiek, jest żaden. Aktor jak aktor, jest tylko człowiekiem, ma swoje preferencje kulturowe i polityczne. Daje im wyraz na scenie, choć znając trochę to środowisko nie jestem do końca przekonany kiedy w życiu powszednim kończy się aktorstwo a zaczyna naturalność.
Ta granica jest płynna. Artyści wszelkiej maści i formatu są potrzebni politykom, zwłaszcza tzw. celebryci z gazet kolorowych im poświęconych. Braki w osobistej kulturze nadrabia się otaczając ludźmi co tę kulturę tworzą. Zelnika widziałem kilka razy w życiu i zamieniłem z nim kilka słów. Ot aktor, z jego zaletami i wadami.
Sympatyczny, nie pytał mnie o poglądy ani ja jego. Takie spotkanie za kulisami. Normalny człowiek a że głąby siedzące w polityce szukają akurat jego opinii to zwyczajna aberracja.
Nie wiem jak bym postąpił w podobnej sytuacji, prawdopodobnie pogoniłbym towarzystwo tylko nikt do mnie w takich sprawach nie dzwoni bo jestem bardziej „niespełniony” jako muzyk niż on jako aktor. To tak piszę w ramach solidarności środowiskowej.
Zawsze aktor i muzykant to były zawody dwuznaczne..
@BM na wszystko zgoda prócz ostatniego. Nie zacznę lubić Wojewódzkiego tylko dlatego, że go prawica nie lubi. To jest właśnie poziom rozumowania pisiorów. Jak nasz ukradnie to gospodarny, jak któryś od nich to złodziej. Sprawa wyroku Kamińskiego najlepszym przykładem. Pozwolę sobie na luksus nie zgadzania się z takim podejściem.
P.S. Przykład z krytykiem super, ale (mówiąc prezesem) z innej półki 🙂 Tamto było nawet w jakimś stopniu odkrywcze dla widza, to z Zelnikiem nie, bo on od dawna prezentuje się dość jednoznacznie. Co więc miało to dać? A jak znam życie odbije się rykoszetem i trafi niewinnych jak ordery za zasługi. I tylko o to mi chodzi.
@wejszyc, przecież ja to wiem, ale kiedy mamy do czynienia z prowokacją w takim gorącym momencie, to co? Mam udawać, że nie wiem jak to zostanie odebrane? Tak jak zwykle. Żeby to numery totka były tak łatwe do przewidzenia! Nie było sztucznej mgły i bomby helowej? Jak to nie było? Była!
Mówiąc „kogo obchodzi” miałem na myśli strony konfliktu en masse, na co dowody mamy każdego dnia.
Jeśli więc z góry wiemy, że to nic nie zmieni, to po co karmić widza własnym prostactwem?
A Zelnika mi żal w odróżnieniu od pani Łaniewskiej.
Przed bardzo wielu laty, pod wrażeniem urody Faraona, przy okazji spotkania z ludźmi znającymi środowisko aktorów, spytałam, dlaczego Jerzy Zelnik tak rzadko pojawia się na ekranie. Usłyszałam wtedy – i zapamiętałam to przez dziesiątki lat –, że uroda, owszem wspaniała, ale inteligencja tak niska, że nie dawałaby nadziei na dobre wykonanie roli.
Po latach, widząc i słysząc, co pan Zelnik wyprawia i co wygaduje, stwierdzam, że opinia sprzed lat znakomicie się potwierdza.
Pani Tereso, ci ludzie co znają środowisko aktorów to nie aktorzy.
To są klakierzy powielający cudze poglądy.
Co pani wie? o tzw. układach środowisk artystycznych.
Co pani wie? o zwierzęcej wręcz walce o przetrwanie w zawodzie związanym z uprawianiem sztuki, każdego gatunku.
Profani czytają biografie tych największych od kultury na całym świecie. Ronią łzy nad ich ciężkim żywotem i wzruszają się tym co po nich zostało.
Ale to dotyczy tych co zmarli.
Żyjący muszą przetrwać, muszą walczyć sami z sobą, muszą walczyć ze środowiskiem które niszczy bezwzględnie konkurencję wszelkimi środkami używanymi też w polityce.
Co pani wie? o zwątpieniach ogarniających każdego twórcę kiedy zostaje zaatakowany w sposób bezwzględny przez opiniotwórców którzy zazwyczaj nigdy nie staną przed widownią bo skończyliby zawałem.
Co pani wie? o nałogach trawiących wszystkie środowiska artystyczne. Próbach rezygnacji z zawodu bo przysłowiowy Kowalski
po kilonku wyrzyguje całą swoją nienawiść do osoby której zwyczajnie zazdrości wszystkiego, nawet tego że upija się drogim alkoholem na umór.
Inteligencja proszę pani w tych środowiskach artystycznych czasem jest zawadą. Ci zbyt inteligentni stanowią zagrożenie dla otoczenia więc łatwo powiedzieć że.. są mniej inteligentni.
Ten mniej inteligentny często dostaje robotę bo tak tańczy jak każe reżyser.
Pan Redaktor BM napisał, że Zelnik spełniał wszystkie warunki aby być tuzem sceny polskiej.
Widać nie spełniał jakich istotnych drobiazgów.. może nie był układowcem? A może pił powściągliwie? A może ktoś go zwyczajnie nie lubił? Bo coś chlapnął o kimś bez zastanowienia? A to doszło do ewentualnego chlebodawcy.
Sprawność zawodowa nie zawsze idzie w parze z otoczeniem które należy hołubić, czasem wbrew sobie.. dają na chlebuś powszedni.
Wybitnym przedstawicielem polskiej estrady na naszym SO jest pan Antoni Kopff. Myślę, że czytanie Jego felietonów sporo powinno dać do myślenia odbiorcom sztuki zwanych profanami, którzy decydują o losie każdego artysty, wypowiadając się autorytatywnie o jego dziele.
Pozdrawiam serdecznie
Magog
@BM no i teraz pomyśl: w związku z tym co napisała pani Therese – to aż takie osiągniecie intelektualne ponabijać się z głupka? On sam robi dostatecznie dużo, by się z niego śmiać. I wtedy to rzeczywiście jest śmieszne. W wydaniu Wojewódzkiego – żałosne.
Gdyby przedstawił się swoim nazwiskiem, gdyby głupek wiedział z kim rozmawia i mimo to dał się wpuścić w maliny – to ok, podniósłbym kciuk do góry, ale tak? Pomysł wtórny, wykonanie takie, że tylko prawdziwy głupek dałby się na to nabrać, czym tu się zachwycać?
Natomiast co do tego, co siedzi w głowach takich ludzi jak Zelnik, to przecież są ich tysiące i każdy ich zna. Nie trzeba odkrywać Ameryki.
Pisałem gdzieś tu o koleżance z podwórka, która postanowiła głosować na Dudę, bo „on jej załatwi”. Przecież to mentalność rodem nawet nie z PRL, ale dużo starsza, feudalna nieomal, żywa, niewygasła i bijąca na głowę wszelkie racjonalne argumenty.
Panowie Łoziński i Rachtan omawiali m.in. konstytucję wg PiS. Masz tam dokładnie to samo, a dlaczego? Bo takie jest to środowisko. Myślisz, że jest jeszcze ktoś, kto tego nie dostrzega?
Myślę, że jest. WIEM, że jest; znam takich – nie masz pojęcia jak blisko. I ilu. To raz. A dwa, trochę mnie irytuje taka „wyższościowa” elegancja: Ot, niech się chamstwo tłucze, Jam ponadto. I potem się taki ktoś dziwi, że go jakiś łobuz zamknie, bo mu się jego kot nie będzie podobał. Zdajmy sobie wreszcie sprawę: to, co się rozgrywa w Polsce, to jest swoista wojna, chwilowo bezkrwawa (ale poczytaj co obiecują p. Tokarczuk i córkom Lisa…), ale wojna. A na wojnie jak ktoś wali do ciebie z karabinu, to odpowiadasz granatem albo salwą z dział. Jak po katolicku nadstawisz drugi policzek, toś trup.
A teraz o zachowaniu „takim jak PiS”. Otóż PiS kłamie w swoich atakach, łże jak najbrudniejsza prostacka i chamska swołocz. Druga strona odpowiada ostrym atakiem, ale opartym na prawdzie. Czasem wali w jaja, fakt. Ale ja się nie dziwię. Naprawdę idzie o to „kto kogo”. Do spodu.
@BM, prawie się zgadzamy. Z tą różnicą, ze ja preferuję inny język od tych grożących p. Tokarczuk. Tylko język. Dopóki mnie ktoś wali po dziobie słowem, pies z nim tańcował.
To nie jest wyższościowa elegancja, ale podejście praktyczne. Co mi z tego, że będę większym chamem od niego?
Co innego w działaniach praktycznych 🙂
Dlatego nie rozumiem podniecania się tym, że ktoś coś głupiego powiedział. A spodziewałeś się po tym środowisku czegoś mądrego? No.
Towarzystwo już tutaj osądziło, wydało swoje wyroki, humory pokazuje. Tymczasem apologię aktora można przeczytać w Gazecie Wyborczej, autorstwa niejakiego Sroczyńskiego. Dziennikarz w przeciwieństwie do tutejszych tuzów dziennikarstwa i publicystyki odsłuchał rozmowę i pisze m.in. „”Ale pan chce, żeby na rozmowę przyszedł ktoś – że tak powiem – z drugiej strony barykady?”. To najważniejsze zdanie. Pokazuje, że Zelnik naprawdę sądzi, że kancelaria chce znaleźć kogoś w środowisku aktorskim, kto nie popierał Dudy, a teraz da się zaprosić do współpracy (np. publicznej dyskusji o aktorskich emeryturach). To zresztą strategia prezydenta Dudy, ostatnio do doradzania zaprosił np. Marka Balickiego.”
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19041688,przeprosic-zelnika.html#ixzz3owS4F2yh
Jakoś przeoczyłem wcześniej temat i PIRSowi wkleiłem pod TV pokazała 164 link do artykułu z Krytyki Politycznej.