Andrzej Koraszewski: Narody Zjednoczone żądają powrotu do status quo14 min czytania

Palestyńskie pozdrowienie

Palestyńskie pozdrowienie

2017-10-09.

Mamy powód do niepokoju, na naszych ulicach pojawiły się formacje nawiązujące do przedwojennych faszystowskich tradycji. Sejm uznał Narodowe Siły Zbrojne za bohaterów walki o niepodległą Polskę, ONR jest błogosławiona przez biskupów na Jasnej Górze, wśród młodzieży pojawiła się moda na gloryfikację „żołnierzy wyklętych”.

Minęło ponad 70 lat od zakończenia drugiej wojny światowej. Dla młodych ludzi faszyzm to odległa historia, która działa się pokolenia temu. Antysemityzm jest znów atrakcyjny. Wymaga zaledwie drobnej kosmetyki. Niektórym celebrowanie pamięci o pomordowanych zupełnie nie przeszkadza w gorących sympatiach dla tych, którzy planują dokończenie dzieła Adolfa Hitlera. Niespodziewanie znajdujemy w szeregach sympatyków dzisiejszych dziedziców tej tradycji ludzi z innej strony sceny politycznej, ci bronią swoich sympatii rzekomą obroną słabszego, walczą z Ameryką, z kolonializmem, z kapitalizmem, szermują osobliwie pojmowanymi prawami człowieka.

Możemy się długo zastanawiać nad istotą nazistowskiego antysemityzmu, który miał jednoczyć przeciw zachodniej demokracji i przeciw komunizmowi, podbudowywać i usprawiedliwiać ideę rasy panów, dostarczyć doskonałej formuły całkowicie zdehumanizowanego antybliźniego. Wybór Żyda nie był przypadkowy. Bazował na długiej i uświęconej tradycji chrześcijańskiego antyjudaizmu, odwoływał się do mechanizmu teorii spiskowych, otwierając drogę dla paranoicznej demagogii.

Nazistowski antysemityzm porywał nie tylko Niemców, apelował do milionów ludzi w krajach demokratycznych, stanowił również pomost otwierający drogę dla nazistowskiej propagandy w krajach islamskich.

Powrót tej prastarej przypadłości nie ma charakteru lokalnego, jest zjawiskiem globalnym, atrakcyjnym dla milionów. Podczas gdy antyjudaizm w Europie stał się na kilka dziesięcioleci wstydliwy, w wielu krajach muzułmańskich był otwarcie kultywowany. Miał charakter religijny, ale nawiązywał również do ideologii nazistowskiej. Sztandarowe dzieło Adolfa Hitlera w krajach arabskich publikowane było w milionowych nakładach i, jak mówi intelektualista egipski, jest to do dziś ta książka cywilizacji zachodniej, która ma największy wpływ na kulturę muzułmańską.

W ponad siedemdziesiąt lat po wojnie Europa przerabia swoje poczucie winy na szlachetne potępienie Żydów. Ten proces widzimy w Polsce, w Niemczech, we Francji, w Wielkiej Brytanii, możemy go obserwować w Europejskim Parlamencie, w działaniach organizacji broniących praw człowieka takich jak Amnesty International, Human Rights Watch, w Radzie Praw Człowieka ONZ, czy na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ.

W Wielkiej Brytanii stojący na czele Partii Pracy Jeremy Corbyn nie widzi nic zdrożnego w otwartym wyrażaniu sympatii dla takich organizacji jak Hezbollah czy Hamas, których członkowie pozdrawiają się nazistowskim salutem. Parlament Europejski nagradza oklaskami na stojąco absurdalną opowieść „prezydenta” Abbasa, że Żydzi zatruwają wodę Palestyńczykom, Organizacja Narodów Zjednoczonych produkuje więcej rezolucji potępiających Izrael niż całą resztę świata, nie wstydząc się opierania tych rezolucji na pogłoskach i sfabrykowanych informacjach.

Najnowszym przykładem nasilającego się od dłuższego czasu trendu może być pozornie mało znaczący raport Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju. Ta agenda ONZ skupia 194 państwa członkowskie, w tym Polskę i bez jednego głosu protestu ogłosiła Raport o Pomocy dla Palestyńskiego Ludu. (12 września 2017). Raport liczy 22 strony z czego dwie i pół poświęcono na opisanie działań pomocowych. Pozostałe omawiają dolę palestyńskiego ludu ciemiężonego przez żydowskiego okupanta. Pomoc dla palestyńskiego ludu nie jest koordynowana z żydowskim okupantem i dowiadujemy się, że UNCTAD „wspierała lud palestyński przez odpowiednie badania, realizację projektów technicznej kooperacji, dostarczanie usług konsultacyjnych, promowanie międzynarodowego konsensusu w kwestii wyzwań, przed którymi stoi lud palestyński w jego aspiracjach rozwoju.” Dowiadujemy się, że „w roku 2016 kontynuowano pomoc palestyńskiemu ludowi w rozwijaniu jego ekonomicznego i instytucjonalnego potencjału, a liczne instytucje korzystały z inicjatyw UNCTAD”. Jak można sądzić z tego raportu największym osiągnięciem był projekt dotyczący technicznej kooperacji i rozwoju palestyńskiego handlu (finansowany przez Kanadę w wysokości 2,1 miliona dolarów), który „znacznie wzmocnił możliwości palestyńskiego sektora publicznego i prywatnego”. Dowiadujemy się również, że UNCTAD otrzymał darowiznę od Kataru w wysokości 200 tysięcy dolarów „na podtrzymanie i rozszerzenie technicznej kooperacji i usług konsultacyjnych dla palestyńskiego ludu”. Jak czytamy dalej „Podobnie jak w latach ubiegłych, w roku 2016 UNCTAD gościła i szkoliła jednego palestyńskiego dyplomatę. Szkolenie zapoznało tego dyplomatę z systemem pracy ONZ i z pracą innych międzynarodowych organizacji w Genewie”.

Krótko mówiąc, przedstawiona w raporcie informacja o pomocy dla palestyńskiego ludu pozostawia pewien niedosyt. Stanowi ona końcową partię raportu, ponieważ pierwsze 19 stron poświęconych jest problemom, jakie żydowski okupant stwarza okupowanemu ludowi. Jest to  materiał ze wszech miar interesujący i wart uważnych studiów.

Sam raport otwiera informacja, że to już 50 lat okupacji Zachodniego Brzegu (raport nie informuje, że ta nazwa obszaru znanego w historii jako Judea i Samaria nadana została przez Jordanię po zajęciu Judei i Samarii w 1948 roku oraz jej anektowaniu po wymordowaniu ludności żydowskiej i wygnaniu tych, których stojący na czele Legionu Arabskiego oficerowie brytyjscy zabronili dalej mordować), jak również wschodniej Jerozolimy (raport nie informuje, że wschodnia Jerozolima w 1948 roku zamieszkana była głównie przez Żydów, których wymordowano, a pozostałych wyrzucono, burząc przy okazji ponad 50 synagog), oraz Gazy (okupowanej przez Egipt w latach 1948-1967 i również oczyszczonej z Żydów).

Z raportu nie dowiadujemy się, że w pierwotnych założeniach Ligi Narodów cały obszar Mandatu Palestyńskiego między Jordanem a Morzem Śródziemnym przeznaczony był na „dom Żydów”, ani, że Mandat Palestyński podzielony został na arabską Transjordanię (ponad 70 procent Mandatu) i państwo żydowskie; nie znajdziemy tu również informacji o tym, że samo pojęcie palestyńskiego ludu jest pomysłem z lat 60. ubiegłego wieku, gdyż wcześniej Arabowie palestyńscy poczuwali się raczej do wspólnoty z Syrią.

Ponieważ słowo „okupacja” użyte jest w tym raporcie 38 razy, warto być może przypomnieć, że kiedy te tereny były okupowane przez Jordanię (1948-1967) Organizacja Wyzwolenia Palestyny  (OWP) w swojej Karcie Założycielskiej z 1964 roku w artykule 24 stwierdzała: „OWP nie sprawuje regionalnej suwerenności na Zachodnim Brzegu w Królestwie Haszemidzkim, W Strefie Gazy ani na obszarze Himmah”. Innymi słowy Palestyńczycy reprezentowani przez OWP nie zgłaszali żadnych pretensji do obszarów nazywanych przez UNCTAD  „palestyńskimi obszarami okupowanymi przez Izrael”.

Agenda Narodów Zjednoczonych posługuje się w swoim raporcie zabawnym neologizmem, pisze o de-rozwoju. „Pięć dekad – czytamy w tym dokumencie o pomocy ludowi palestyńskiemu – de-rozwoju, stłumionego rozwoju ludzkiego potencjału i odmowy prawa do rozwoju…”

W raporcie nie pojawia się nazwa Autonomia Palestyńska (są palestyńskie ministerstwa), nie znajdziemy tu nazwy Hamas i oczywiście nie ma analizy programów szkolnych. Jest to agenda skoncentrowana na ekonomii i raport  pokazuje twarde dane na temat de-rozwoju.

Table 1 Economy of the Occupied Palestinian Territory: Key indicators

 

 1995   1999   2002   2006   2010   2014   2015   2016
Macroeconomic performance Real gross domestic product growth (percentage    7.1   8.3   -12.5    -3.9     8.1    -0.2    3.4    4.1
Gross domestic product, nominal (millions of dollars)  3 283  4 271  3 556  4 910   8 913  12 716  12 673  13 397
Gross national income (millions of dollars)  3 723  5 025  3 775  5 333  9 512  14 198  14 385  14 973
Gross national disposable income (millions of dollars)  4 122

 

 

 5 398  4 826

 

 6 624  11 503  15 604  15 807  17 220
Gross domestic product per capita, nominal (dollars)  1 427  1 553  1 182  1 449  2 339  2 960  2 864  2 944
Real gross domestic  product per capita growth (percentage)    -0.2    4.8   – 15.0   – 6.8    5.0   – 3.1   0.4   1.2
Unemployment (percentage)  18.2  12.0  31.2  23.7  23.7  26.9  25.9  26.9

 

Po pierwsze troszkę dziwi brak danych przed rokiem 1995.  W latach 1948-1967 brak Żydów w anektowanej przez Jordanię Judei i Samarii pozwalał na rewolucję gospodarczą, ale nie było jej. W latach 1968-1972 PKB (w milionach dolarów) wynosił 522 na Zachodnim Brzegu i 199 w Gazie, w latach 1997-2000 wynosił 2644 na Zachodnim Brzegu i 1258 w Gazie, czyli w okresie  poprzedzającym spotkanie w Camp David PKB powiększył się sześciokrotnie.

W latach poprzedzających powierzenie samorządu organizacji terrorystycznej Arafata Izrael pomógł zmodernizować infrastrukturę wodną (większość gospodarstw domowych uzyskała dostęp do bieżącej wody i elektryczności), pomógł w założeniu dwóch tysięcy przedsiębiorstw produkcyjnych, założył siedem uniwersytetów (wcześniej nie było ani jednego), otworzył ponad 100 ośrodków zdrowia. W latach 1970 obszar nazywany „okupowanymi terytoriami palestyńskimi” był czwartą najszybciej rozwijającą się gospodarką na świecie. Dochód na głowę na Zachodnim Brzegu w latach 1967-1973 wzrósł o 80 procent, analfabetyzm spadł do 14 procent.

Patrząc na tę tabelę widzimy gwałtowne i dramatyczne załamanie w roku 2002. Czy to znaczy, że izraelski okupant zamiast dalej pomagać zaczął utrudniać rozwój? W lipcu 2000 roku odbyło się spotkanie w Camp David, na którym, zdaniem prezydenta Clintona, Izrael przedstawił Arafatowi niezwykle korzystną propozycję rozwiązania sporów terytorialnych. Arafat nie tylko odrzucił tę propozycję, ale natychmiast po powrocie do Ramallah wywołał drugą intifadę – mordercze ataki na cywilną ludność żydowską. Przyczyna załamania gospodarczego była dość oczywista i długotrwała. (W pełnych danych widać ją od roku 2000, ale tabela UNCTAD przeskakuje od roku 1999 do 2002.) Radykalną poprawę widzimy po objęciu stanowiska premiera w rządzie AP przez palestyńskiego ekonomistę Salama Fayyada. Fayyad pełnił swoją funkcję w latach 2007-2013. W tym czasie próbował zliberalizować palestyńską gospodarkę, zmniejszyć biurokrację, stworzyć ułatwienia dla przedsiębiorców, wykorzystać ogromne środki pomocowe raczej na rozwój niż na umacnianie sił bezpieczeństwa. Jego próby ograniczenia korupcji przysporzyły mu wielu wrogów i ostatecznie został w 2013 roku odsunięty od władzy. Efekt był natychmiastowy i z roku na rok imponujący wzrost gospodarczy zmienił się w załamanie. Co doskonale widać w pokazanych przez UNCTAD danych.

W raporcie czytamy: „Mimo wzrostu PKB o 4,1 procent w 2016 roku palestyńska gospodarka produkuje znacznie poniżej swojego potencjału, a bezrobocie utrzymuje się na poziomach rzadko widzianych na świecie od czasu Wielkiej Depresji. Ponadto PKB na głowę było z grubsza na poziomie roku 1999, czyli 1766 w stałej wartości dolara z 2004 roku”. Jak to powiązać z winą Izraela? Słowo okupacja wydaje się tu być stosowane jak wytrych, dysydenci palestyńscy częściej winią korupcję i nepotyzm władz palestyńskich. Strona izraelska zwraca uwagę, że „wynagrodzenia” osób, które zabiły, raniły lub chociażby próbowały zabić Żyda i zostały złapane (czyli osławione wypłaty dla terrorystów i ich rodzin) wielokrotnie przekraczają średnią krajową, raport nie porównuje również zarobków w przedsiębiorstwach żydowskich i palestyńskich.

Wykresy i tabele pokazują znacznie niższy wzrost PKB w Gazie niż na Zachodnim Brzegu, wyjaśniają to blokadą, nie informując, co było przyczyną blokady, ani tego, że ta blokada stosowana jest również przez sąsiedni Egipt.

Można by podejrzewać, że zawodowi ekonomiści powinni zauważyć, że astronomiczne koszty zbrojeń, budowy terrorystycznych tuneli, w połączeniu z terrorem politycznym i wychowaniem raczej do męczeństwa niż do gospodarki opartej na wiedzy, mogą być poważną przyczyną spowolnienia rozwoju, niezależnie od „okupacji”, której osobliwością jest całkowity brak izraelskiej armii na terenie Gazy.

Fakt, że raport ani jednym słowem nie wspomina kosztów tuneli terroru, zbrojenia Hamasu i Fatahu, niesłychanie rozbudowanych służb bezpieczeństwa, podżegania do nienawiści w szkołach i w meczetach i nieustannych ataków terrorystycznych, włącznie z ostrzeliwaniem rakietowym, ani wreszcie systematycznej odmowy prawa Izraela do istnienia, jest niesłychanie symptomatyczny. (Wydaje się również pokazywać, że celem tego rodzaju działalności nie jest pomoc Palestyńczykom, a wyłącznie okazywanie wrogości wobec Żydów.) W 2013 roku budżet bezpieczeństwa Autonomii Palestyńskiej wynosił ponad miliard dolarów (28 procent totalnego budżetu), około 65 tysięcy pracowników służb państwowych (41% ) jest zatrudnionych w siłach bezpieczeństwa, co nie wygląda na troskę o rozwój, a raczej na głęboki lęk przed własnym społeczeństwem, 6% budżetu AP przeznacza się na płace dla terrorystów i rodzin męczenników, czyli morderców Żydów.

Cierpienia palestyńskiego ludu pod butem izraelskiego okupanta ilustruje w tym raporcie informacja o burzeniu przez władze izraelskie palestyńskich domów.

„W 2016 roku – czytamy w raporcie – więcej palestyńskich struktur zostało wyburzonych na Zachodnim Brzegu niż w jakimkolwiek innym roku. United Nations Office for the Coordination of Humanitarian Affairs (2017) informuje, że Izrael wyburzył lub przejął 1 094 palestyńskich struktur na Zachodnim Brzegu, to jest dwukrotnie więcej niż w 2015 roku i najwięcej od roku 2009, co spowodowało pozbawienie domów 1 600 Palestyńczyków w tym połowę stanowią dzieci. Co więcej, wzrosła liczba wyburzeń budynków wzniesionych z funduszy z pomocy humanitarnej. W 2016 roku zburzono lub zajęto 292 struktury zbudowane z pomocą donatorów, a 165 takich budynków zburzono w 2015 roku i zajęto środki pomocowe takie jak szałasy, namioty, cysterny wodne, baraki dla zwierząt i inne struktury niezbędne dla przetrwania…”

Nawet skromna wiedza o sytuacji na Zachodnim Brzegu powinna uświadomić, że dotyczy to wyłącznie obszaru C, gdzie zgodnie z porozumieniami z Oslo jurysdykcję sprawuje Izrael i że dotyczy to budynków stawianych bez zezwolenia, które w każdym kraju są wyburzane. Łamanie prawa pociąga za sobą konsekwencje i burzone są również budynki stawiane bez zezwolenia przez Żydów. Raport o tym nie informuje, ale tym samym dostarcza dowodów, że donatorzy finansując takie budowy świadomie i z premedytacją łamią prawo nie po to by pomóc Palestyńczykom, ale żeby zaognić konflikt, a ONZ te praktyki aprobuje i promuje.

Interesującym uzupełnieniem tego raportu Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju o pomocy dla palestyńskiego ludu były dwa wystąpienia na 72 sesji Generalnego Zgromadzenia ONZ. 20 września 2017 r. przemawiając na tym zgromadzeniu prezydent Abbas oświadczył, że Deklaracja Balfoura z 1917 roku „ustanawiająca w Palestynie dom narodowy dla Żydów była zbrodnią przeciw naszemu ludowi”. Następnie „poinformował, że w 1917 roku 97 procent mieszkańców Palestyny stanowili Palestyńczycy (nie dodał tylko, że zgodnie z praktyką OWP zaliczył do „Palestyńczyków” Żydów, którzy nie imigrowali z krajów arabskich i europejskich, a byli dawnymi mieszkańcami tej ziemi).

Być może jeszcze ciekawsze było w tym wystąpieniu twierdzenie, że przed rokiem 1917 Palestyna była kwitnącym i postępowym krajem, więc utworzenie Izraela było historyczną niesprawiedliwością i Wielka Brytania powinna za Deklarację Balfoura przeprosić i wypłacić odszkodowanie. Prezydent okupowanych terytoriów palestyńskich (o ile się orientuję jest to jedyny prezydent okupowanych terytoriów mający szanse prezentowania swoich poglądów na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ) oskarżył Izrael o praktykowanie apartheidu i wezwał do bojkotu Izraela mówiąc, że „społeczność międzynarodowa musi zakończyć wszystkie formy bezpośredniego i pośredniego popierania okupacji”.

Twierdząc, że jest za rozwiązaniem w postaci dwóch państw Abbas oczywiście powtórzył absurdalne żądanie „prawa powrotu” jako warunek zgody na takie rozwiązanie.

Tego, że państwa „Palestyna” nie było nigdy, że Palestyna była kolonią turecką (administracyjne przypisaną do prowincji syryjskiej), że w XIX wieku była niemal kompletnie wyludniona, a jej ponowny rozkwit związany był z osadnictwem żydowskim, któremu towarzyszył napływ ludności arabskiej liczebnie przekraczający osadnictwo żydowskie, że OWP odrzuciło wszystkie propozycje pokojowe, że wypłaca nagrody za terroryzm i na rzekomo okupowanych terytoriach w swoich mediach, w swoich szkołach w swoich meczetach nieustannie podżega społeczeństwo do nienawiści i mordów, nikt prezydentowi Abbasowi nie wypomniał. Prezydenta Palestyny gorąco poparł prezydent innego kraju, którego notoryczne naruszenia praw człowieka są notorycznie ignorowane przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Prezydent Iranu, Ruhani,  oświadczył, że jest „naganne, iż bandyckie syjonistyczne państwo zagraża międzynarodowemu i regionalnemu bezpieczeństwu swoim arsenałem nuklearnym i ma czelność pouczać o pokoju.”

Temu prezydentowi nikt nie przypomniał organizowanych przez władze irańskie wieców pod hasłem „Śmierć Ameryce, śmierć Izraelowi”, ani tego, że formacje Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej” pozdrawiają się (podobnie jak formacje Hezbollahu) rzymskim salutem, że niemal codziennie Iran zapowiada zniszczenie Izraela, że retoryka antyjudaistyczna jest w tym kraju kopią propagandy nazistowskiej (z częstym przypominaniem o wyższości rasy aryjskiej). Narody Zjednoczone solidarnie poparły powrót do przedwojennych faszystowskich tradycji.

Nie dziwmy się, że w naszym kraju Sejm Rzeczpospolitej uczcił Narodowe Siły Zbrojne. To jest część znacznie szerszego trendu, część obrazu świata  w siedem dekad po zakończeniu Drugiej Wojny Światowej.

Narody Zjednoczone żądają powrotu do przedwojennego status quo, do sytuacji, w której Żydzi nie mają prawa do obrony swojego życia, bo do czego to podobne. Wtedy świat zapłacił za przyzwolenie na ten obłęd dziesiątkami milionów ofiar, bowiem to nigdy nie chodzi tylko o Żydów.

 Andrzej Koraszewski
Print Friendly, PDF & Email