W sobotę 23 stycznia 2016 r., ukazał się na Facebooku post Pani Zofii, która jechała na manifestację KOD-u, ale na nią nie dojechała, gdyż się stało to:
Jestem maksymalnie wściekła. Jechałam na manifestację (Warszawa) z Ochoty. Przy ul. Bitwy Warszawskiej wsiadłam do tramwaju nr 9. Jakiś sympatyczny chłopak (na oko koło 20) ustąpił mi miejsca (co w tramwajach nie jest codziennością). No cud, wspaniała młodzież. Przy placu Narutowicza chłopczyk z uśmiechem zerwał mi z głowy czapkę (ze znaczkiem KOD) i ze słowami “babuniu masz swój KOD” wysiadł z tramwaju i puścił się biegiem w kierunku pomnika Narutowicza. W tramwaju grobowa cisza. Wysiadając z tramwaju na następnym przystanku ogłosiłam pasażerom, że to nie był mój wnuczek, albo ja czegoś nie pamiętam. Ludzie się roześmieli, ja wróciłam do domu. Łzy ciurkiem mi płyną. Czuję się jak zgwałcona. Życzę Wam wszystkim wspaniałej atmosfery na manifestacji i mam nadzieję zjawić się na następnej. A znaczka mi szkoda jak licho. Dobrze, że mam kocicę, która siedzi mi na kolanach i od czasu do czasu zlizuje słoną wodę lecącą mi z oczu.
Szanowna Pani Zofio, nie wiem czy będzie mogła Pani przeczytać moje słowa – mam taką nadzieję – niestety nie mam z Panią kontaktu, aby napisać bezpośrednio.
W rzeczywistości chciałam skierować je do wszystkich osób starszych, które biorą udział w ostatnich manifestacjach w obronie demokracji i naszej wolności, i którym powinniśmy podziękować, bo dają nam ogromnie ważną lekcję historii.
Jest mi niezwykle przykro z powodu tego, co się Pani wydarzyło – nie tylko dlatego, że jakiś młody, arogancki chłystek dopuścił się podstępem tak chamskiego i śmiesznego czynu, ale przede wszystkim dlatego, że stało się to przy całkowitej obojętności innych osób, które jechały w tramwaju.
Również ja byłam na manifestacji KOD-u w Łodzi i uderzyły mnie dwie rzeczy. Po pierwsze, że w większości brały w niej udział dwa pokolenia starsze ode mnie. Po drugie, że w tym ogromnym tłumie pojawiło się nagle kilkunastu charakterystycznie ubranych i ogolonych chłopców, którzy niewybrednymi hasłami próbowali ją zakłócić. Zostali szybko odprowadzeni przez siły porządkowe KOD-u i policję.
Nie jest prawdą, że manifestować wyszły „panie w norkach”.
Ja wśród tłumu stojącego na mrozie widziałam po raz pierwszy ludzi w podeszłym wieku, osoby wyraźnie schorowane, czasami z laską. Byli ubrani zwyczajnie, ale przyzwoicie – tak jak w Polsce ubierają się normalni ludzie.
Bo to właśnie PRZYZWOITOŚĆ dziś wychodzi na ulice.
Tym, którzy decydują się brać udział w demonstracjach, nie trzeba tłumaczyć dlaczego należy bronić demokracji (która weszła w zakręt autorytarny), wolności słowa, konstytucji, trójpodziału władzy i wolności osobistych. Te dwa pokolenia, które to robią, przeżyły komunizm – pamiętają 1956 i 1968, budowę i upadek Muru Berlińskiego. To głównie pokolenie Solidarności, ale niektórzy przeżyli również wojnę.
Wielu z popierających dziś KOD było w okresie komunizmu dysydentami politycznymi. Na manifestacjach Komitetu Obrony Demokracji pojawili się AK-owcy i członkowie Szarych Szeregów. Ja osobiście tych czasów nie znam. Jestem z pokolenia dzieci, które 13 grudnia 1981 r. nie oglądały Teleranka.
Aby uderzyć w sympatyków i działaczy KOD-u użyto różnych argumentów: „gorszy sort Polaków mający gen zdrady”, „zdrajcy narodu”, „donosiciele”, „skarżypytki”, „Targowica”, „emerytowani ubecy”, „resortowe dzieci”, „świnie oderwane od koryta”, „rewolucja burżuazyjna”, „lewackie robactwo”, „demonstranci w norkach”, „weterani SA i SS przeciwko antysemityzmowi”…
Poziom tych epitetów mówi sam za siebie i nie wymaga komentarza. Mówi jednak również wiele o nienawiści i przemocy, która siedzi pod skórą naszego społeczeństwa, niczym obrzydliwy ropniak, gotowy lada moment pęknąć.
Ma rację Maciej Maleńczuk w swoim liście otwartym skierowanym do Polaków, że „grozi nam nie wojna lecz BÓJKA DOMOWA” i że „Staniemy się świadkami wprowadzonej w czyn metody divide et impera – podziel i rządź. Podzieleni zostaniemy następująco: “My Naród – Oni w roli rozjemcy”.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że po jednej stronie będą stały babcie w czapkach z naklejką KOD i dziadkowie o laskach, a po drugiej młodzi, ogoleni chłopcy rzucający jajkami i kulami śniegu. A wszystko to przy pełnej obojętności reszty społeczeństwa, które woli się nie mieszać, żeby nie oberwać.
Owszem, pytanie: „Dlaczego na demonstracjach KOD-u nie ma młodzieży?” – jest bardzo ważnym pytaniem.
Jednak jeszcze ważniejszym pytaniem jest to: „Dlaczego w Polsce wyrosło pokolenie młodych ludzi gotowych i chętnych do bójki domowej?”.
Kto ich do tego przygotował, kto zachęca i daje przyzwolenie moralne oraz polityczne? Bardzo ładna to bójka domowa, w której wnuczków nasyła się na babcie. Gdzie są rodzice? Gdzie są matki, a przede wszystkim ojcowie, którzy wychowali taką młodzież? Gdzie bracia i siostry?
Coś się w tej Polsce bardzo niedobrego stało i zawiniliśmy w tym wszyscy.
Przez 25 lat zaniedbaliśmy wychowanie obywatelskie, nie odrobiliśmy lekcji z demokracji, człowieczeństwa i solidarności. Teraz historia odsyła nas na ciężkie korepetycje.
Polacy mają obyczaj bardzo źle myśleć i mówić o sobie nawzajem. Tymczasem inni postrzegają nas jako naród pracowity, odważny, gotów do poświęceń, a przede wszystkim najbardziej demokratyczny w Europie Wschodniej. Jedyne państwo w Bloku Wschodnim, w którym mogła powstać Solidarność i przeprowadzić je od komunizmu do demokracji bez rozlewu krwi.
My nie potrafimy tego docenić, ale na świecie wciąż postrzega się ten przełom jako „rewolucję pacyfistyczną” w duchu Gandhiego i daje się ją za przykład. Za to Lech Wałęsa otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla.
Teraz próbuje się ten mit zniszczyć, zbezcześcić, odebrać Polakom Solidarność, wykorzenić demokrację i pokój, a na ich miejsce zasiać ziarno podziałów, podłości, dyskryminacji, słownej i fizycznej przemocy. Polska ma piękną flagę – biało-czerwoną, która jest symbolem zjednoczenia oraz wspólnoty. Nie może być Polski tylko białej lub tylko czerwonej. Polska wolna i demokratyczna będzie zawsze biało-czerwona. Kto tego nie rozumnie, przegra z historią.
Wyrazy szacunku i podziękowania
Agnieszka Zakrzewicz
Pokolenia te są już nieodporne na manipulacje, jak byliśmy my. Umieliśmy przecież czytać między wierszami komunikaty w prasie i telewizji. Używaliśmy do tego rozumu wykształconego w rodzinie i w szkole. Trzeba im pomóc, bo biedni są, niedouczeni i wychowani przez telefon. To właśnie misja inteligencji – edukować ogłupionych reklamą, bójkami polityków rytualnie odbywanymi w programach rozrywkowych, pokrzykiwaniem w kibolskich grupach. Uczyć właściwych emocji i rozumienia nacisków ze strony rozmaitych manipulantów.
A czy możecie wreszcie przestać zrzędzić ??? Nieustannie tylko narzekania, że złą młodzież mamy, demokracji nie potrafimy u siebie ustanowić, gospodarka się sypie, a świat zachodu się od nas odsuwa. Wy starzy tacy mądrzy, a my młodzi to tacy głupi i omotani … Ludzie, zejdźcie na ziemię ! Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie słuchać ludzi, którzy co rusz to zrzędzą i piszą coś o jakiejś bolszewii. No ile można w kółko tego samego narzekania słuchać. Ja akurat przeczytałem kiedyś książkę Arthura Koestlera “Ciemność w południe” (wątpię by ci “starzy mądrzy” wiedzieli co to w ogóle za autor był), a i inne lektury obce mi nie są i myślę, że potrafię odróżnić bolszewię od PiSu. Ale jak tam sobie chcecie. Nie mój ruch, nie moje zabawki.
Moja babcia, jak ją pamiętam, tak nie zrzędziła jak wy w tym całym ruchu “demokratycznym”.
@Brentano: jak idzie o Artura Koestlera, to widzisz, ja go znałem osobiście. Poznałem go w Grecji, na jednym sympozjum. W tej materii możesz przeczytać sobie jego książeczkę (niezbyt ważną) “Call-Girls”. Natomiast Rubaszow, to postać ciekawa, jako próba wytłumaczenia, w kontraście do jego przesłuchiwacza, lojalności dla obcego im, a nagle rzeczywistego systemu. Widzisz, ja czytałem (chyba) wszystkie książki Koestlera, byłem (z dali) przy jego samobójstwie, razem z żoną i Psem. Nie do końca wiesz, w jakim towarzystwie się tu obracasz. Pewnie stąd minusy.
“Widzisz, ja czytałem (chyba) wszystkie książki Koestlera. Nie do końca wiesz, w jakim towarzystwie się tu obracasz.”
Sądzę, że wiem co to za towarzystwo – wystarczy spojrzeć na ostatni artykuł napisany o Janu Nowaku-Jeziorańskim, gdzie to autor próbuje uczynić z tej postaci cepa do okładania aktualnych wrogów politycznych. Ciekawe, bo mnie ta postać kojarzy się raczej z pojednaniem, a nie pogłębianiem podziałów, ale zapewne inną historią się interesujemy. Nie wiem czy znał pan Koestlera, ale wiem, że przykładowo Michnik znał Giedroyca, a Giedroyc znał Jamesa Burnhama. Wie pan na czym polegała różnica ? Giedroyc nie bez powodu chciał zamknięcia “Kultury” po swojej śmierci. Biorąc pod uwagę przekręt w podejściu tutejszego środowiska do Kościoła również sądzę, że na pewno nie zna pan wszystkich książek Koestlera bo z pewnością nie “Lunatyków”.
“Spróbujmy skutecznie rozjaśnić te młodsze łby. Jeśli szansę oceniamy na więcej niż 51%, opłaca się działać.”
Pan chce mi rozjaśniać w głowie ? Pan ??? Czy wie pan, że jest zabawny ?
Brentano: Rzeczywiście nie czytałem “Lunatyków”. Nawet nie miałem pojęcia, że “Sleepwalkers” byli przetłumaczeni na Polski. Czytałem to w wersji niemieckiej (Die Nachtwandlers) jakieś 50 lat temu. Nie wszystko może dokładnie z tej lektury zapamiętałem. Mimo to zdumiewa mnie osobliwy tok Pańskiego wnioskowania. Bo my tu mamy “przekręt” (sic!) w podejściu do Kościoła, więc ja, jako “Pfaffenhasser” powinienem odrzucić ze wstrętem tę książkę, nie znając nawet jej treści. Bo może ją np. na chybił-trafił otworzyłem i znalazłem tam Kopernika-kanonika. Ale przecież, o ile dobrze pamiętam, w tej znakomitej historii Kopernik, w zetknięciu ze złośliwym intelektem Koestlera zostaje trochę poobijany. Więc powinienem się cieszyć, jako domniemany wróg Kościoła. Ale widocznie przypuszcza Pan, że my tu reagujemy alergicznie, jak nowe Kierownictwo, widząc Pedała (używam tego słowa, i paru moich znajomych gejów też), co im natychmiast przeoruje szare komóry ten (miękko lokowany) Gender i… (odsyłam do PIRSA na SO).
*
Wracając do Koestlera. To było dla niego typowe. Uważał, że zadaniem pisarza/historyka jest “odbrązowienie” (Boy?) różnych postaci i wydobycie z niepamięci innych, równie ważnych dla naszej nauki i kultury. Stąd jego satysfakcja w przytaczaniu głupot i niekonsekwencji w biograficznych opowieściach o takich słynnych postaciach jak Gandhi (The Jogi and the Commissar). Sympatyzował natomiast z tymi, zaniedbanymi przez historię nauki nieszczęśnikami, jak Paul Kammerer (Midwife toad) – spóźniony lamarckista i Eugen Marais – genialny badacz zwierząt i ludzi, ale również owadów. Twórca konkurencyjnej do Freuda (moim zdaniem – całkiem sensownej) teorii podświadomości), Prekursor badania percepcji zmysłowej w stanie hipnozy. I twórca znakomitego dzieła “życie termitów”, ukradzionego i opublikowanego przez wspaniałego M. Maeterlincka.
*
Nie miał żadnych problemów z Afrikaans, ten wspanialec.
“Owszem, pytanie: „Dlaczego na demonstracjach KOD-u nie ma młodzieży?” – jest bardzo ważnym pytaniem.”
Powyższe stwierdzenie nie dotyczy Gdańska.
Wychowanie młodzieży? A kto te dzieci wychowuje i co im do głowy wkłada od przedszkola? Czy uczą się etyki, różnorodności kultur i religii, światopoglądów i szacunku do innych?
dziwne,
dałem Brentano plusika bo miał trzy na minusie i ……….
pojawiło sie minus 6 (-3 było, dodałem 1 i wyszło -6)
Może to jest ta wyższa matematyka którą dopiero mam opanować?
System tak działa, że kilka osób może być jednocześnie w interakcji. Wtedy wyłazi pozorny paradoks. Może być tak, że dam plus, a pojawią się trzy minusy – bo akurat w tej samej chwili cztery osoby dały minus.
Pani Zofii, której młody chłopak ukradł czapkę należą się słowa wsparcia i otuchy. Ta Pani ofiara nie pójdzie na marne – temu chłopcu kiedyś życie solidnie dokopie za świństwo które Pani wyrządził. A Pani jak każdy z nas musi otrzeć łzy, wstać od stołu i spotkać się z nami na kolejnej demonstracji. Najlepiej z małym transparentem – złodzieju, oddaj czapkę ze znaczkiem KODu. Demonstrujemy także w twoim interesie….
Codziennie, w każdym miejscu młodzi ludzie mogą porównywać skuteczność życiowych strategii. ZAWSZE zwycięża silniejszy, bogatszy, bardziej agresywny, nieprawy i niesprawiedliwy. A reszta gęga … 🙂
Tu więcej: http://notyw.blogspot.com/2016/01/dlaczego-w-polsce-wyroso-pokolenie.html
Nie ma młodzieży?
Ja bym nie powiedział. Owszem, widziałem dużo osób starszych, młodszych mniej, ale jednak pełen przekrój wiekowy. Może najmniej osób w średnim wieku, ale to może być zrozumiałe (dzieci, ferie, itp.).
Autorka: dla ścisłości: ta nasza flaga była kiedyś raczej biało amarantowa, czy karmazynowa. Ale w pewnym sensie masz rację. Bez czerwonego ona się tak prędko brudzi, że po krótkim czasie robi się brudna, najczarniejszym odcieniem brudu.
Jeszcze: jeszcze działała policja? Spoko! Unarodowiona przestanie. Pamiętam jak w ’68-mym w przystani zwolnionych (w 1957-mym) z pracy szeregowych ubeków na ulicy Instalatorów w Warszawie magazyn wydawał “klasie robotniczej” gruby kabel z metra. Potem czekali na swoją akcję w kinie Femina, gdzie serwowano im kiełbasę z bułkami, oranżadę (!) oraz (kilkakrotnie) film “Lola” (akurat szedł) a potem zawieziono ich do akcji na Krakowskie, pod uniwersytet i ASP. Bili studentów i kogo popadło, aż miło. Nie wiem czy widzieliście film Soylent Green i zainspirowaną nim parodię w genialnej serii “Simpsons”. Tam stary Abe Simpson popełnia luksusowe samobójstwo puszczając sobie w tle nastrojową muzyczkę i ekran, na którym leci z wideo nagranie policji pałującej hippisów. Więc w starszym pokoleniu znajdziemy pewnie tyle samo, albo raczej jeszcze więcej “drugiej strony”. Będą się cieszyć patrząc jak Młoda Wesz Polska leje czym popadło ich niepobożnych równolatków. I w razie co – głosować za. Więc nie rozczulajmy się nad nami, starymi biedakami. Spróbujmy skutecznie rozjaśnić te młodsze łby. Jeśli szansę oceniamy na więcej niż 51%, opłaca się działać.