2018-03-17.
Mam kuzyna Stasia, którego gangsterzy porwali w dzieciństwie. Więzili go przez ponad czterdzieści lat, wykorzystując do niewolniczej pracy i świadczenia usług seksualnych. Szczęście w nieszczęściu, gangsterzy zarazili się syfilisem i mojemu kuzynowi udało się uciec. Przyszedł do mnie i zaopiekowałem się nim. Dawałem mu co miesiąc 1000 zł, uczyłem jedzenia nożem i widelcem, uczyłem używania komputera i szczotki do zębów.
Po dziesięciu latach Staś nauczył się życia na wolności, zatrudnił się w supermarkecie zarabiając 3000 zł, co z pieniędzmi ode mnie pozwala mu na stosunkowo komfortowe życie. Co sobotę kuzyn przychodzi do mnie na kolację, podczas której pijemy 20-letnie wino, jemy ośmiorniczki i dyskutujemy skąd się wzięły nakazy moralne. Wydawało mi się, że będziemy ze Stasiem we wspólnej rodzinie żyć szczęśliwie do śmierci.
A jednak coś się zaczęło psuć w naszych relacjach. Kiedyś Staś oskarżył mnie, że nic nie zrobiłem, żeby go wyrwać z rąk gangsterów. Tłumaczyłem, że nie mając broni nie miałem najmniejszych szans na wojowanie z gangsterami. Poza tym, narażając swoje życie zachowałbym się paskudnie w stosunku do mojej żony i dzieci. Moje argumenty słabo trafiły do Stasia.
Innego wieczoru Staś zaczął mi ubliżać, że ja zarabiam 5 razy więcej od niego. Tłumaczyłem, że wtedy, kiedy on był więziony przez gangsterów, ja uczyłem się, żeby móc teraz pracować w dochodowej firmie wysokich technologii. Rozumiem rozgoryczenie Stasia, że najlepsze lata jego życia zostały zmarnowane, ale naprawdę to nie moja wina.
Nasze relacje ze Stasiem były coraz gorsze, a w końcu ja stwierdziłem, że nie będę przelewał 1000 zł na jego konto. Wtedy Stasio odwiedził mnie po raz ostatni. Zrobił kupę w salonie i zniknął. Podobno przystał do gangsterów, którzy go kiedyś więzili.
Hazelhard
czyli zamiast o tzw. zakazach moralnych należało dyskutować o tzw. wysokich technologiach a dać sobie spokój tzw. ośmiorniczkom, ja bym się jednak nie martwił: jeżeli to prawda miałbyś teraz kuzyna w gangu a i 1000 zł piechotą nie chodzi, rozumiem że ta komża to już pierwsze fanty od kuzyna.
Pierwszy tytuł, jaki dałem brzmiał „Polska w Europie”, ale doszedłem do wniosku, że to zbytni „kawanaławizm”. Ale okazało się, że trzeba było dać ten pierwszy tytuł.
Tyz piknie, jeśli nie „Wolska w Europie”.
pradziadek z bratem byli w c.k. Armii, ja się wolno orientuję, no ale zdrowe to nie jest, fakt
Trzeba było Stasiowi zaproponować schabowego, a nie osmiorniczki. To może jeszcze nauczyłby Cię jeść nożem i widelcem!
Chyba wyszedł zgrabny pamflecik wielopoziomowy :). Bo też można go odczytywać jako „Gorszy sort okazuje serce ale problemem jest piramida Maslowa”. I pewnie jeszcze nie wyczerpuje to interpretacji 🙂
raczej moralitet – przecież profesor uśmiechnięty, do tego w kapciach czyli w domu, rodzina ma jazdę..
Widzę, że zdjęcie wzbudziło pewne zainteresowanie. Otóż przebieram się za biskupa codziennie wieczorem i piszę wtedy teksty do SO. Tylko w przebraniu mam wenę twórczą. Czaszkę piratów, którą trzymam, przywiozłem z Honolulu. Codziennie się w nią wpatruję i pytam: „Pić, czy nie pić. Oto jest pytanie”. Czaszka na początku nie odpowiada, ale po kilku kieliszkach wina, zaczyna odpowiadać. Elementem ważnym jest też pluszak-łasiczka, którą nazywamy Nosek. Jeździmy z nią zawsze na wakacje. Podobno to objaw zdziecinnienia, ale my (Żona i ja) zawsze lubiliśmy pluszaki. Mamy ich sporo.
są rzeczy o których nie śniło się moim filozofom, ale żeby tak posiwieć
Siwe włosy są oznaką mądrości, albo świadczą, że ktoś ogląda programy informacyjne w tv.
To na zdjęciu, to może 10%pluszaków, co Moja je poupychała w różnych kątach naszej nory. Razem z paleolitycznymi rzeźbkami z wiejskich ołtarzy w Indiach i celuloidowymi radziańskimi produktami przemysłu zabawkarskiego z lat ’50tych ubiegłego (takie „krokodiły” albo „żarptice”). No ja, nie żelieju (Wysocki). Ale nie wiem który raz muszę się tu czepiać tej „łasiczki”. Co u Leonarda została przez totalnych ignorantów czegokolwiek poza podpisami pod obrazkami (historyków sztuki) łaskawie przemianowana z „Damy z łasiczką” na „Damę z gronostajem”. Co niewiele większy i zwisa u togi panom psorom ujotu. A twój pluszak to oczywiście fretka. Ten dorodny brudnobiały samiec, co siedzi na ręce pani Cecylii Galerani Leonarda, to oczywiście też fretka. Tyle że ma podładowaną muskulaturę, bo taka była barokowa moda. Prawdziwa fretka wygląda właśnie jak twój pluszak. Taki woreczek ze skóry, z czymś w środku, co w zależności od potrzeb zdumiewająco zmienia kształt. A Leonardo pisał też o łasicy: „mocz łasicy ma taką moc, że zabija każde zwierzę. Czasem zabija nawet samą łasicę”. Nie będąc specjalistą od L.da V. nie interpretuję.
Nasze pluszaki. Jakoś razem nie weszły. To pod spodem, to dyskoteka Hitashi anno 1971. Wzmacniacz 150 watt. Hi-Fi, oczywiście.
a to jest ptaszek, który przysiadł mi na ręce w Japonii
i ja uważam, że programy w tv są informacyjne, chylę więc nieosiwiałą głowę choć i dalej w durnocie swojej myśleć się ośmielam, że to tupecik od Redaktora naszego kochanego zapożyczony (na marginesie: i ja panflet, no bo gdzieżby tam moralitet, przed rokiem ku rozwadze rzeczypospolitej popełniwszy do studia w te pędy wysłałem, nie opublikował, to i nie dziwota, że go lubić przestaje a i nie jest jeszcze tak pięknie jak by być mogło)
jak-by tu razem, pamflet od panaceum też nie pochodzi więc lepiej go z literką m jest zapisać, może i nic dziwnego, że nie opublikował choć esej był przedni
oj tam oj tam. Panflet od jakiego niby panaceum? Jest człowiek nietoperz, człowiek pająk, to i człowiek flet może być. A jeśli płci meskiej, to pan-flet. A jeśli duży ten flet, to w zasadzie fujara. Czyli w zasadzie trochę gapa, safanduła, człowiek nierozgarnięty …
rok temu? W polityce to byłby pewnie Ryszard Petru
my tu o rzeczypospolitej naprawie to i panaceum szukamy a waści o fujarach rozprawiasz, przez co i godności dyskusyji naszej odejmujesz
Ewolucja od pamfletu, przez panflet do fujary – obiecujące. Zdaje się więcej naszych rodaków przebiera się za biskupów z tym, że niektórzy traktują to serio! Nie dość że są biskupami to poważnie myślą, że są! Co do fujary to Petru jest dostatecznie poszkodowany. Jest pewien inny Ryszard do którego pasuje to określenie jak ulał. Dla uściślenia koledzy nazywaja go pieszczotliwie „kościotrup”. Darz bór.