19.07.2020
Ta rzadka sztuka udała się Donaldowi Trumpowi. Tak twierdzi Robert Reich, jeden z najbardziej przenikliwych umysłów w dzisiejszych Stanach Zjednoczonych. Jest wykładowcą i autorem wielu ważnych książek politologicznych i ekonomicznych od wilu lat komentuje bieżące życie polityczne swego kraju. Oprócz pracy akademickiej był aktywny jako doradca kilku prezydentów poczynając od Gerarda Forda, Jimmy Cartera, Billa Clintona i Baraka Obamy. Łączy więc teorię z praktyką, co nadaje jego pisarstwu rys szczególny, bo łączy naukową solidność z otwartością na realia życia politycznego i ekonomicznego, a nawet kulturalnego. Jego diagnoza zasługuje więc na uwagę.
Jego zdaniem trzy najbardziej odrażające wymiary prezydentury Trumpa obróciły się przeciwko niemu i zniechęciły do niego nawet najbardziej gorliwych zwolenników, którzy podjęli konkretne działania, by odsunąć od władzy swego niedawnego pupila.
Zdaniem Reicha chodzi o rasizm, niszczenie państwa i katastrofalna reakcja na pandemię. W tym pierwszym przypadku chodziło o aroganckie, a nawet pogardliwe reagowanie na spontaniczne demonstracje ruchu Black Lives Matter, w tym drugim o podkopywanie zaufania do instytucji państwowych, zaś w trzecim o zupełnie infantylne reagowanie na faktyczne zagrożenia życia i zdrowia setek tysięcy obywateli USA.
Wprawdzie do wyborów pozostało jeszcze ponad 100 dni i wiele może się zdarzyć, ale wszystko wskazuje na to, że społeczeństwo amerykańskie dojrzało do tego, by odsunąć od władzy jednego z najmniej przewidywalnych prezydentów w historii USA.
Moim zdaniem podobne procesy zachodzą w Polsce, choć nie są one jeszcze tak wyraźnie dostrzegalne, jak w przypadku Stanów Zjednoczonych. Człowiekiem, który powoli zaczyna jednoczyć kraj przeciw sobie jest oczywiście Jarosław Kaczyński.
Niemal udało mu się zniszczyć struktury demokratycznego państwa, wyzwolił w społeczeństwie najniższe instynkty wrogości wobec innych oraz skorumpował największą instytucję religijną (Kościół katolicki) i medialną (TVP i PR) w tym kraju. Każdy z tych trzech wymiarów zapewnił mu zwycięstwo w wyborach parlamentarnych 2015 i 2019 roku, pozwolił też wygrać wybory przez stworzonego przez siebie i całkowicie mu podległego kandydata w 2015 i w 2020 roku. Jednak nawet najgorliwsi zwolennicy „geniusza z Żoliborza” zaczynają dostrzegać, że jego strategie polityczne i cyniczna socjotechnika ma coraz mniej wspólnego z demokracją.
Tak jak karta rasistowska, która grał Trump odsłoniła ciemną stronę społeczeństwa amrykańskiego, które samo się jej przestraszyło, tak i społeczeństwo polskie zaczyna mieć dość przylepionej mu przez Kaczyńskiego twarzy homofoba i wroga uchodźców i imigrantów. Tak jak w USA wpływy fundamentalistów religijnych zaczynają coraz bardziej doskwierać coraz szerszym kręgom społecznym, tak i w Polsce Kościół katolicki zaczyna tracić grunt pod nogami, a nastroje antyklerykalne się potęgują i wpływy kleru na edukację i politykę zaczynają budzić społeczną irytację. To samo dotyczy ogromnych transferów budżetowych na media, które stały się bezwstydną tubą propagandową prezesa Kaczyńskiego.
Czy rosnący gniew i irytacja różnych grup społecznych, podzielonych w zapatrywaniach politycznych i obyczajowych będzie wystarczającym spoiwem, by je zjednoczyć ponad podziałami w działaniach mogących odsunąć PiS od władzy w najbliższych wyborach?
Nie będzie to łatwe, ale mogą im pomóc walki wewnątrz obozu władzy, w który powoli zaczyna wkradać się nerwowość (problemy budżetowe i napięcia z UE) i walka o schedę po starzejącym się wodzu. Jak i kiedy PiS zostanie odsunięty od władzy — trudno powiedzieć, ale pytanie warto postawić.
Szanowny Panie Profesorze, to ja trochę o jedynym Donaldzie bo jak to mówią to nie sztuka złapać kruka ale sztuka całkiem świeża gołą pupą dosiąść śledzia.
No to spróbujmy:
– poprzedni prezydent wyśmiał go od sprzedawcy burgerów a on z nim wygrał,
– mówią o nim że jeżeli molestował to wyłącznie dorosłe i wyłącznie kobiety
– jego była kontrkandydat miała notoryczne problemy z mailem , jej personel przejściowe z toaletą a on tweetuje jak nikt inny
– Reagan wprawdzie wygrał z Rosjanami ale on z IRSem i z ISSem
– szefowa Kongresu drze mu w nos papiery a on jej zwraca uwagę
– Chińczykami się także zbytnio nie przejmuje
– Europie każe płacić na NATO ale nie pieniędzmi z Iranu
– z Rosją chciałby także stosunków partnerskich zupełnie podobnie jak Trzaskowski
A że ma kłopot z fryzurą to się z niego śmieją.
Nie przesadzajmy – molestowanie wyłącznie dorosłych i wyłącznie kobiet nijak nie jest czynem chwalebnym. Prezydentura USA to naprawdę nie jest casting na jurnych troglodytów!
naprawdę ? ja już mam takie poczucie humoru…
a poważniej: mieszkałem w Stanach Zjednoczonych w czasie wyborów prezydenckich w 2000 i 2004 roku, interesowała mnie amerykańska polityka i byłem ich chyba dość uważnym obserwatorem, także kampanii przedwyborczych. Przypomnijmy hasło elektorskiego systemu wyborczego i wyniki: w roku 2000 wygrał George Walker Bush ostatecznie wygrywając Florydę ilością 537 głosów pomimo, że Al Gore zebrał ogółem o około pół miliona więcej bezpośrednich głosów wyborców. W 2004 wygrał znowu George W Bush otrzymując około 3 miliony głosów więcej i już znaczącą przewagę w głosach elektorskich. W obu kampaniach kibicowałem demokratom i obie kampanie można było znacznie lepiej przeprowadzić – wielu wyborców głosowało na kandydata demokratycznego pomimo słabości kampanii. Kampania Hilary Clinton w 2016, w której otrzymała blisko 3 mln więcej bezpośrednich głosów także była słaba. Odchodząc Barack Obama na ostatnim briefingu prasowym zwrócił się nawet do prasy, np. NYT, słowami, że mogą sobie sami podziękować.
Prawdopodobnie zbliżające się wybory będą podobne, chyba, że przez ostatnie piętnaście lat także Stany zmieniły się nie do poznania, podejrzewam jednak, że zmieniły się na gorsze w sensie postępującej polaryzacji społecznej a ta nie sprzyja merytoryce.
Nie znam się na polityce amerykańskiej. Widzę, że Trump jest nieszczęściem nie tylko dla Ameryki, ale przede wszystkim dla świata. Pod hasłami nacjonalistycznymi osłabia to największe mocarstwo czym skazuje naszą cywilizację na ryzyko konfliktów lokalnych, a być może konfliktu globalnego. Osłabia NATO i Europę, a więc swoich najbliższych sojuszników. Jeżeli po raz kolejny wygra wybory ryzyko destabilizacji sytuacji na świecie wzrośnie radykalnie.
Z tego co czytam i słyszę o USA wynika, że słabość demokratów, elit, opinii publicznej sprowadza się podobnie jak w Polsce do w sumie podobnej charakterystyki. Te środowiska dlatego są elitą opiniotwórczą, że są otwarte, wolne a zatem pluralistyczne i dalekie od szowinizmu. Stąd wrażenie, że są słabsze od zwolenników manny z nieba. Ta względna słabość w stosunku do zdyscyplinowanych troglodytów jest prawdopodobnie stałą cechą tej części społeczeństwa. Co wcale nie musi oznaczać, że ta strona sceny publicznej musi ciągle przegrywać.
Życzmy więc sobie aby lepszy kandydat wygrał zbliżające się w tamtym kraju wybory w dobrej jako, że merytorycznej kampanii. Proszę jednak pamiętać, że są także tacy, którzy kiedy usłyszą, że ktoś nazwał kogoś troglodytą już na niego nie oddadzą głosu. Przy czym nie wiem czy chodziło panu o jaskiniowca, gatunek goryla czy o człowieka bez kindersztuby? Ja bym tak prezydenta Donalda Trumpa nie nazwał ale u mnie w pokoju ciągle stoi wielkie zdjęcie Dodswortha amerykańskich flag, lekko podarte ale dumne flagi wolnego kraju, ja ani polskiej ani amerykańskiej nie powieszę odwrotnie.
Słów “zdyscyplinowanych troglodytów” użyłem w na określenie wielu zwolenników polityków populistycznyhch. Troglodytę rozumiem zgodnie z definicją np. w wikipedii: “troglodyta – człowiek nieokrzesany, prymitywny, nieumiejący się zachować”, por.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Troglodyta
Co do samego Trumpa, to moja znajomość tego pana jest zabyt powierzchowna aby go jakoś definiować. Polegam na opinii ludzi, którzy są dla mnie wiarygodni w tej sprawie.
*
To najlepsze zyczenie aby wygrał kandydat lepszy. Co zdumiewa w tak wielkim kraju jak USA, mimo najwspanialszych uniwersytetów na świecie i milionów mózgów, kontrkandydatem dla Trumpa jest Joe Biden czyli jegomość jeszcze kilka lat starszy. Czy tam naprawdę nie ma trochę młodszych, wpływowych polityków?
Oczywiście znamy wyniki kwalifikacji kandydatów partii Demokratycznej, na przykład senator Warren jest nieco młodsza i pracowała także na kilku kontraktach profesorskich na amerykańskich uczelniach, senator Klobuchar otrzymała doktorat z prawa a major Gabbard ukończyła akademię wojskową i nie ma jeszcze czterdziestki.
Tulsi Gabbard to zresztą ciekawy polityk, była wiceprzewodniczącą Komitetu Partii Demokratycznej, szkoliła antyterrorystów w Kuwejcie a w czasie przedwyborczym została oskarżona przez Hillary Clinton, że w kwalifikacji na kandydata na prezydenta popierają ją Rosjanie, założyła jej za to sprawę sądową z której następnie zrezygnowała. Widać, że Hillary często widywała Rosjan, może w mailu. Najmłodszy był chyba Peter Buttgieg, rok od niej młodszy.
PS. może się pan nie przejmować, Gabbard tweetneła kiedyś Trumpowi Hey @realdonaldtrump: being Saudi Arabia’s bitch is not ‘America First, po tym jak stanął za saudyjczykami po zabójstwie reportera a Hillary nazwała wcześniej królową podżegaczy, i żyje.
Ciekawe, że posród takich i pewnie wielu innych osobowości wyścig do prezydentury wygrał Trump. NAdchodzące wybory będa pewnie ciekawą batalią juz nie tylko o losy USA ale i znacznej części naszego świata.
Ja dalej sądzę, że dlatego, iż w znacznej mierze odpowiedział na skądinąd wtedy słuszne pretensje bardzo przeciętnie zarabiającej części społeczeństwa, vide amerykański rust belt, jednocześnie nie idąc na wojnę z korporacjami i dość umiejętnie adresując istniejące wtedy słabości w polityce zagranicznej.
Według mnie błąd który popełniał to brak koherentnej polityki pro blue collars co
wcale nie kosztowałoby wiele wobec stosowanego protekcjonizmu gospodarczego przy czym także część wyborców Obamy mógłby wtedy zacząć przekonywać alternatywą reformy ubezpieczeń zdrowotnych. Mocniejsze strony w odbiorze społecznym to wycofywanie znaczącej części kontyngentów wojskowych z wojen i protekcjonizm w międzynarodowej polityce gospodarczej. Początkowe pomysły ograniczania roli agencji rządowych, na przykład DOE w budżetowaniu rozwoju naukowo gospodarczego także nie były najlepszym pomysłem, chociaż się z nich częściowo wycofał. Przydałaby mu się także większa niezależność od interesów korporacyjnych w kwestiach klimatycznych.
A to, że chce zagrać Rosją wobec Chin, może trudniej zrozumieć z perspektywy Polski.
No ale przecież my nie jesteśmy prezydentami, dadzą sobie radę, paid job.
Rozumiem co Pan mówi. POniewaz zupełnie nie znam USA i polityki amerykańskiej traktuje wypowiedzi polskich amerykanistów w mediach opiniotwórczych jak TOK FM, Polityka, NEwsweek, GW, jako miarodajne z mojego punktu widzenia. Według nich Trump jest czlowiekiem, który przez brak elementarnych kwalifikacji politycznych działa na szkode Ameryki i Świata. Przywołują na to informacje o jego kwalifikacjach biznesmanna naturszczyka, dla którego współczesny biznes high-tech i software’owy to czarna magia, podobnie jak większość spraw międzynarodowych.
–
Chętnie posłucham Pańskiego zdania jak PAn ocenia szanse jego reelekcji w listopadzie ?
Biden&Warren to mógłby być potencjalnie sprawny duet, inni kandydaci demokratyczni współtworzyliby wtedy gabinet. Trump ma moim zdaniem szanse ale to takie zdanie z oglądania CNNu gdzie na przykład wczoraj usłyszałem, że wynikałyby one z możliwego zapewnienia znaczącej części wyborców większego poczucia bezpieczeństwa. Sam Biden jest kontrowersyjny, Trump jest kontrowersyjny inaczej, rząd amerykański to także więcej niż tylko prezydent. Czy działa na szkodę Świata ? świat także działa sam na swoją szkodę.
Nie wiem dlaczego przywołuje pan high-tech. Przypomina mi to jednak, kiedy wiele lat temu mój znajomy współsprawozdawał w amerykańskim Kongresie tezy tzw. polityki wodorowej interesowałem się troszkę polityką naukową w Stanach, przynajmniej w sensie prognoz kierunków rozwoju, że prezydent ma do swojej dyspozycji całe biuro do spraw nauki i technologii.
Wspomniałem o high-tech i software’rze bo dla mnie te dwa pojęcia oznaczają symbolicznie klucz do przewagi strategicznej we współczesnym swiecie. Symbolicznie, bo pod tym pjeciem mieszczą sie wszystkie gałęzie szybkiego wzrostu (biotechnologie, przemysły okołokosmiczne, inżynieria genetyczna, rozwój telecom i przemysłów AI, a przede wszystkim uniwersytety mające przełożenie na technologie i wiele innych.) To w tych obszarach rozgrywany jest wyścig o prymat na swiecie, a nie w awanturniczej polityce potrząsania szbelką.
*
Populiści wszelkiej marki proponuja rozwiązania z przeszłosci cofające nas w rozwoju i siłą rzeczy nie przynoszące rozwiązywania problemów współczesności.
Mnie się także tak wydawało, kiedyś.
A dzisiaj PAn uważa, że populiści rozwiązuja jakikolwiek inny prioblem oprócz własnego dobrostanu?
Moja odpowiedź jest istotnie mało zrozumiała. Rozwinę: użył pan słowa kluczy: przewaga strategiczna oraz prymat w kontekście high-techu , najprawdopodobniej tak jest. Dla mnie ostatnim przykładem są doniesienia prasowe o międzynarodowej elektronicznej kradzieży danych z firm pracujących nad lekarstwami na COVID. Kiedyś mianowicie wydawało mi się że jeżeli o przewadze mowa (prymat brzmi trochę gorzej) taka będzie naturalnym następstwem konkurencji przestrzegającej uznanych zasad a przede wszystkim przewagi kompetencji. Teraz na świat patrzę trochę inaczej, stąd przykład elektronicznego złodzieja, prawdopodobnie świetnego kodera, hackera itd itp. który mieści się w pańskim high-tech’u lepiej niż osoba która się na tym nie zna.
Wracając do tematu amerykańskiej polityki – sugerowałem, że Biały Dom to więcej niż funkcja prezydenta.
Opowiem panu historię: Waszyngton, noc, siarczysta zima, wyszliśmy z imprezy, i rzeczywiście akurat musieliśmy zatrzymać się przy Pennsylvania Avenue przepuszczając sznur ciasno jadących aut na niebiesko czerwonych światłach. Doleźliśmy brnąc w śniegu pod pomnik Lincolna. Znajomy japończyk wtedy spoważniał i mówi nam: jestem szczęśliwy że tu dziś jestem, mój ojciec opowiadał mi, że raz widział ten pomnik.
Wiało tak, a że nie wynieśliśmy z Sheratona flaszki trzeba było wracać.
Złodziejstwo i szpiegostwo przemysłowe sa tak stare jak świat. Pamiętam, że Rosjanie w ZSRR byli podobno mistrzami złodziejstwa wynalazków, technologii z wielu krajów zachodnich, głównie z USA. W latach 80-tych po raz pierwszy okazało sie, że co prawda kradli z powodzeniem, ale ich system był zbyt słabo rozwiniety aby wykorzystać ukradzione technologie. Nie ta generacja. Tak maja do dziś, z tym ze juz nawet nie dotyczy Ameryki. Dzisiaj robia sobie żarty, ze np. Chińczycy budują najdłyższy most na świecie, czy najszybsza kolej, ale to sa żarty przez łzy. Most przez cieśnine Kerczeńska budowali ok. 30-krotnie dłużej niż Chińczycy w porównywalnie trudnych warunkach geologicznych i kosztował on ok. 10 razy drożej.
*
Kradzieże same w sobie nie zmniejszają przewagi strategicznej. Co najwyżej są drobnym zakłóceniem.
*
Jasne, że Biały dom to cos więcej niż tylko sam prezydent. To oczywiste, ale przy pewnym prezydencie w typie satrapy, urzędnicy nizszego szczebla maja bardzo ograniczoną autonomie.
Czy ja pracuję dla administracji Trumpa ? Ja proszę szanownego pana zostałem wyrzucony ze szkoły prowadzącej resocjalizację młodzieży i dzieci, i sobie chodzę w kółko.
Jak to wyrzucony? W Polsce, czy w USA? Przecież z taką specjalizacja znajdzie Pan zatrudnienie bez trudu!
Specjalizację to ja mam zdaje się proszę pana od patentów kolegów.
W ośrodku miałem ksywę Vacat i w sumie to ja tych złodziei lubiłem, tzn. tych w ośrodku.
Warto iść do przodu – przeszłości nie zmienimy, ale dla własnej higieny psychicznej może dobrze byłoby ja zamknąć?
zdaje się, że omija mnie garść szczegółów…
Chętnie przeczytam pańskie rady, serio, a może się czegoś dowiem co będzie miało znaczną wartość – jeżeli woli pan na priv: piotr.klamut@gmail.com
I jeszcze jedno, nie mam najmniejszego zamiaru próbować zmieniać przeszłości i chętnie przeczytam co napisano na moich plecach.
Wysłałem maila, ale ponieważ mam wątpliwości czy dotarł, proszę o informację.
dotarł, z domeny onet.eu, niedocierające powinny się odbijać, chyba, że coś na serwerach NSA znowu nie pykło 🙂
maila nie dostałem, rozumiem, że pan radzi ogólnie, ogólnie dziękuję
Na razie nie mam dostępu do maila – będę w domu w poniedziałek lub wtorek, to postaram sie coś do Pana napisać.
*
NIe jestem co prawda doradcą personalnym, ale onegdaj przez wiele lat zajmowałem się doradztwem finansowym. Jeżeli na coś może sie przydać mój sposób rozumowania to chętnie zabiorę głos.
Uprzejmie dziękuję, z chęcią przeczytam i odpowiem na każdą adresowaną do mnie korespondencję.
Bardzo bym sobie życzyla, żeby prof. Robert Reich mial rację. Obawiam się jednak, że jego przekonanie, jakoby “trzy najbardziej odrażające wymiary prezydentury Trumpa obróciły się przeciwko niemu i zniechęciły do niego nawet najbardziej gorliwych zwolenników”, jest z gatunku wishful thinking. Wśród moich znajomych, którzy głosowali na Trumpa, żadnego znięchecenia do niego nie obserwuję. Co gorsza, ci w poprzednich wyborach niegłosujący z powodu nieprzewidywalności republikańskiego kandydata (czym de facto dali mu zwycięstwo w tzw. swing states) nadal głosować nie zamierzają bądź się do Trumpa przekonali. Politycznie poprawny Joe Biden wydaje im się tak samo nieakceptowalny, jak poprzednio (“baba” i “lewaczka”) Hilary Clinton.
Jak zawsze, pozostaje nadzieja, oby nie złudna, w nowym wyborczym pokoleniu, o ile nie da się zmanipulować mistrzowskiemu w tym Trumpowi.
Z niepokojem obserwuję jak populizm zarówno a Polsce jak i w USA a także w innych krajach, atakuje bezbronne na populizm w wielu aspektach stare i nowe demokracje. Najgorszym przykładem tu jest brytyjski Brexit. Oczywiście Rosja ochoczo macza w tych przejawach populizmu swoje polityczne paluchy. Nic tak nie rozsadza (za darmo!) demokracji od wewnątrz jak ludzkie przywary i niedostatki świadomości, na których grają jak na organach populiści i wrogie służby.
.
Ponieważ demokracja nie jest i nie może być idealna, jak nie ma idealnych ludzi, popisy populizmu będą nam nadal towarzyszyć w przyszłości. Na razie trzeba się jednak skupić na pozbyciu się Trumpa i Kaczyńskiego. Trump jest swoim największym wrogiem. Sposób, w jaki podchodzi do pandemii Covid-19 prawdopodobnie pośle go w listopadzie na polityczną bocznice i w ręce IRSu… Gorzej to wygląda w Polsce, gdzie jest kometa Trzaskowski i długo, długo nic. A w polskiej polityce, jak wiemy, jednostka szybko gaśnie. Oby i to nie zostało zmarnowane tym razem.
Panie Andrzeju, jest Pan kolejnym miekszańcem USA, który spodziewa sie wyborczej porazki Trumpa. To wazne dla samych Stanów ale równie ważne dla świata, w tym dla Europy i Polski także.
*
W Polsce oprócz gwiazdy Trzaskowskiego świeci nadal gwiazda Hołowni i ciekawe jak rozwina sie politycznie obaj ci przywódcy młodego pokolenia. Na razie są wakacje i nie spodziewam się fajerwerków.
Hołownia mógłby stworzyć zdrową alternatywę dla PiS, jeśliby zorganizował wokół siebie odpowiednią grupę polityków z prawej strony polskiej politycznej sceny. Może wtedy stworzyłby się duopol, jakim kiedyś mógł być PO – PiS. Coś tak jak amerykański system Demokraci – Republikanie. Pomarzyć można. A jak będzie, zobaczymy. Obydwu życzę sukcesu.
To będzie zależało od osobowości Hołowni. Czy okaże się politykiem jednorazowym czy długodystansowym. Oby tylko nie brał przykładu z Biedronia, bo to fatalny przykład.
Oczywiście, Hołownia musi pokazać, czy jest zilną postacią polityczną. Siłą rzeczy mało znam Hołownię. Z tego co widzę, ma mniejszą charyzmę od Trzaskowskiego. A to się liczy w polityce. Pełna zgoda co do Biedronia. Wielkie rozczarowanie i zmarnowanie potencjału przez mało przemyślane decyzje z pójściem na wybory do parlamentu europejskiego. To praktycznie zamyka mu dalszą drogę do znaczniejszego zaistnienia w polskiej polityce… A szkoda. Miał wszystko aby pociągnąć za sobą sporą część opozycji.
Wspólną cechą Biedronia i Hołowni jest niestety narcyzm, który Biedronia już zgubił, a i Hołownię zapewne zgubi.
To było dość widoczne w kampanii wyborczej. Kwalifikacje polityczne polegają takze na umiejętnosci pokonywania własnych słabości. Zobaczymy czy i jakimi kwalifikacjami w tym obszarze dysponuje Hołownia.
@Stanisław Obirek: jednym z najbardziej widocznych przejawów rasizmu Trumpa jest jego gotująca się nienawiść do wszystkiego, co zostało po prezydenturze Baracka Obamy. Już choćby za to 20% lub więcej amerykańskich wyborców go nienawidzi. A jak dodamy płot na granicy z Meksykiem, (za który miał zapłacić Meksyk), to dopiero hucpa! To możemy dodać spokojnie drugie tyle do tych 20% od Latynosów. Niemniej, cały Środkowy Zachód jest murem za Trumpem. Kraj niestety jest podzielony podobnie jak Polska przez Kaczyńskiego. Będzie się działo im bliżej listopadowych wyborów w Stanach.
Ludzie nie głosowali w USA za Trumpem, tylko przeciwko Hilary która dla nich była symbolem znienawidzonych waszyngtońskich elit. Ostatnie lata pokazują że ludzie w wielu krajach głosują kontra, przeciw tzw. “liberalizmowi”. A jaką mają alternatywę? No właśnie taką. Do tej sytuacji, jak do żadnej innej pasuje cytat z V jak Vendetta: “jeśli szukasz winnego, powinieneś spojrzeć w lustro”. Bałagan jaki mamy obecnie, a będzie jeszcze większy, jest efektem działań naiwnych i często zwyczajnie niedouczonych liberalnych polityków, ktorzy w swym infantylnym postrzeganiu świata sądzili, że da się bezkarnie przeciągać wahadło nastrojów społecznych w lewo. A zwykli ludzie po prostu rzygają poprawnością polityczną, pseudotolerancją (ale dla wybranych) i wszystkim tym co w ich odczuciu prowadzi do zniszczenia stylu życia jaki znają. Każdy normalny człowiek będzie bronił tego, co ma. Mieszkańcy zachodu maja dość hipokryzji wszystkowiedzących elit których stać jedynie na oskarżanie własnych obywateli o rasizm, faszyzm, islamofobię, ksenofobię i wprowadzanie kar za mowę nienawiści a sami sobie żyją z daleka od problemów. Granice otwierają, ale sami chowają się ogrodzeniami strzeżonych osiedli. Mieszkańcy zachodu boją się tego, co przynosi polityka liberałów, których działania dowodzą braku elementarnej wiedzy tak z psychologii społecznej, jak i ekonomii.
Dlatego Trump i jemu podobni dochodzą do władzy. Widać ogromne rozczarowanie dotychczasowymi elitami które zupełnie odizolowały się od społeczeństwa i zaczęły działać wbrew niemu. Szczególnie widoczne jest to właśnie w Ameryce gdzie rządzący mile widzieli coroczny napływ milionów imigrantów z trzeciego świata. I chociaż nikt głośno tego nie powie to chodziło w tym o to by trwale zmienić strukture etniczną społeczeństwa, tak by dotychczsowa biała większość stała sie mniejszością a naród amerykański przestał być jednolitym narodem a stał sie oddzielnymi grupami różnych mniejszości które rządzący mogą straszyć i napuszczać wzajemnie na siebie. A państwo nie może składać sie z samych mniejszości bo się po prostu rozpadnie. Więc trudno sie dziwić ludziom że niechcieli stać sie mniejszościa we własnym kraju, który zaczął coraz bardziej przypominać kraje trzeciego świata. Szczególnie widać to w wielkich miastach które już teraz wyglądają jak skrzyżowanie Lagos z Mexicocity. Przecież to było do przewidzenia że normalni , zwykli ludzie będą mieli w końcu dość. Tych bredni już nie dało się słuchać, ciągle tylko: tak ma być, to jest piękne i cudowne, przyjmiemy każdego kto tu chce przybyć, damy radę – nie dasz rady to jesteś ksenofob i rasista. I to ciągłe podkreślanie z taką zjadliwą, wręcz rasistowską sadysfakcją że już niedługo, że jeszcze tylko parę lat a czarni i latynosi ostatecznie i nieodwołalnie przejmą kraj i nastanie ten wyczekiwany i upragniony przez lewicę raj multikulti.
Gdyby to było takie proste, to Trump lub produkty trumpo-podobne wygrywałyby kolejne wybory. Tymczasem już najbliższe 3-go listopada według wszelkich znaków na niebie i na ziemi Trump przegra. Mam Pan wiele racji, ale racja jak zwykle jest wielowymiarowa i dużo, dużo bardziej skomplikowana niż bylibyśmy w stanie przedstawiać w krótkich tekstach publicystycznych.
W obecnej sytuacji nie wiemy kto wygra drugą kadencję w USA. I chyba sondaże tego nie powiedzą.
Sytuacja tak odbiega od tego co było do tej pory doświadczane że nic nie jest znane.
Rewolucja BLM: mobilizacja lewicy i Afroamerykanów, ale strach innych: białych, innych mniejszości rasowych i konserwatystów. Autocenzura uniemożliwiająca publiczne eksponowanie rzeczywistych poglądów, być może także w sondażach.
Konawirus: jedni podważają sensowność lockoutu i negują pandemię, inni przestraszeni zamykają się w domach i unikają kontaktów. Czy za popełnione błędy będzie winiony Prezydent, czy ci którzy rzeczywiście zarządzali czyli gubernatorzy stanów i burmistrzowie miast?
Gospodarka: polepszająca się dopóki był spokój, dołująca w wyniku pandemii i rewolucji BLM. Co zwycięży? Czy poprą Trumpa żeby ożywił gospodarkę (pokazał że potrafi), czy poprą Bidena, który sam nic nie zrobi (mumia). Ale wielu Amerykanów ceni sobie nic nie robienie Prezydenta.
Polityka zagraniczna: Trump gra ostro, ale nie chce wywołać wojny, ani z Iranem, ani z Rosją. Demokraci i deep state chce wojny z Iranem (lobby zbrojeniowe) i przyparcia do muru Rosji. Ale nie po to żeby wojować z Rosją, ale żeby zmusić Rosję do otwarcia się na globalny kapitał, poddanie się globalizacji. Wyborcy amerykańscy nie chcą wojen zagranicznych. Pytanie kto i co im wmówi?
Za dużo nieoczywistych zmiennych. Nic nie da się przewidzieć.
Nie tak duzo zmiennych. Większośc powaznych osrodków analitycznych wskazuje, ze Trump przegra z Bidenem. Na razie nie ma podstaw aby w to nie wierzyć.
Dokładnie tak jak przed poprzednimi wyborami. Clinton też miała wygrać. Według różnych poważnych analityków miała 90% szans na wygraną.