31.07.2020
*POW – (priosoner of war)
Erica, dzieło Hiroshiego Ishiguro i Hohei Ogawy, zagra jedną z głównych ról w filmowej produkcji, której budżet to 70 mln dolarów. Filigranowa Japonka nie została co prawda wyposażona we w pełni operacyjne kończyny, co nie zmienia faktu, iż ślicznie strzela wielkimi błyszczącymi oczami i, co istotniejsze, operuje całkiem udanym zestawem algorytmów. Dostrzegalna sztywność gestów może jeszcze budzić pewną wesołość, ale jedynie w mentalnych spadkobiercach dowcipnisiów, którzy kiedyś wyśmiewali pierwsze samochody, samoloty i eksperymenty z elektrycznością.

Doświadczenia zdobyte przez twórców są już wykorzystywane przy pracy nad udoskonalonym modelem.
Na rynek trafił Spot, czworonogi chowaniec od Boston Dynamics. 74 tys. dolarów za sztukę, to cena raczej zaporowa dla większości potencjalnych nabywców, ale jest oczywiste, iż rynek autonomicznych robotów przejdzie ewolucję podobną do tej, która charakteryzowała okres popularyzacji pecetów. Wraz z udoskonalaniem komponentów i procesu produkcji, a także wzrostem konkurencji, ceny zaczną szybko spadać. Poważnym ograniczeniem autonomii robota jest stosunkowo mała pojemność zastosowanych baterii, pozwalająca na zaledwie 90 min ciągłego działania, ale i w tym zakresie konstruktorzy nie ustają w wysiłkach, zatem miniaturyzacja i poprawa wydajności stosowanych ogniw zapewne są jedynie kwestią nieodległej przyszłości.
Oto skrótowy przegląd niektórych obecnie rozwijanych konstrukcji.
Właśnie wystartowała misja Mars 2020, której celem jest przeniesienie łazika Perseverance. Do jego głównych zadań naukowych będzie oczywiście należało poszukiwanie dowodów albo poszlak na istnienie życia pozaziemskiego. Opóźnienia związane z przesyłaniem sygnałów kontrolnych, wymuszają niezwykle staranne i czasochłonne opracowywanie planów działania próbnika na każdy dzień misji. Od lat z tym wyzwaniem zmagają się naukowcy pilotujący działania poprzednika Perseverance, Curiosity.

Mars to w skali całego Układu Słonecznego wciąż nasze najbliższe podwórko, mimo to poziom komplikacji misji bezzałogowych wyraźnie pokazuje kierunek, jaki należy obrać, by można było myśleć o wyprawie załogowej.
Przedsięwzięcia związane z głęboką eksploracją przestrzeni kosmicznej, to m.in. kolejne wyprawy do systemów księżycowych Jowisza i Saturna, jak również na rubieże Układu, do Neptuna i dalej. Przeloty na niskich orbitach np. nad powierzchnią Io lub Trytona, wraz z możliwością pobierania próbek z wyrzutów księżycowych gejzerów, lub bezpośrednie badania asteroid, wymagają nie tylko nawigacyjnej precyzji, lecz również coraz większej autonomii systemów pokładowych. Rozwój szeroko pojmowanego przemysłu kosmicznego w naturalny sposób wydatnie przyspiesza prace nad AI.

Perspektywa gromadzenia i obróbki gargantuicznych pakietów danych, jakie generować będzie LHC zmodernizowany do postaci High Luminosity Large Hadron Collider, czy też systemów odpowiedzialnych za kontrolę strumieni plazmy w ITER, to jedynie najbardziej spektakularne przykłady eksperymentów pośrednio otwierających drogę ku technologicznej osobliwości.


Ludzie, którzy nie rozumieją wagi badań podstawowych, m.in. dotyczących ewolucji Układu Słonecznego i praw rządzących tworzącą go materią, pytają o sens wzmiankowanych projektów, często przy okazji wskazując na ich relatywnie wysokie koszty.
Cóż, gdyby nie żarówka Edisona, hojność rządu niemieckiego upatrującego korzyści z inwestycji w ośrodki naukowe i dociekliwość Plancka, który miał gdzie i za co zastanawiać się nad związkiem temperatury włókna żarowego i sposobem jego świecenia, to wylewający dziś w Internecie żale nad koniecznością finansowania nauki mogliby skrobać hymny pochwalne na cześć ludzkiej pokory wobec zagadki stworzenia, przy użyciu wiecznego pióra, w romantycznym blasku lampy naftowej.
Co do AI, ona już tu jest, bowiem istnieje w umysłach ludzi poszukujących odpowiedzi na najważniejsze wyzwania naukowo-techniczne przyszłości. W dociekliwych umysłach, tam i tylko tam, istnieje szansa kontaktu z AI, ponieważ cały dotychczasowy dorobek ludzkości to jedynie iskra, dającą początek czemuś, co pod każdym względem przewyższać będzie wszystkich ludzi razem wziętych, zarówno tych najwybitniejszych, jak i kompletnych ignorantów, jacy kiedykolwiek stąpali po Ziemi.
Polem, na którym będziemy mieli szansę obcować z potęgą AI jest psychologiczna przestrzeń sprzężeń zwrotnych AI-człowiek, przy czym ich zakres zawsze wyznaczy strona dominująca. Cybernetyczny ogrodnik strzygący żywopłot, android-opiekun wyprowadzający psa na spacer, czy komputer sterujący samochodem, to zaledwie materialne przejawy bytu pozostającego całkowicie poza naszym zasięgiem. Każda autonomiczna jednostka i każdy program staną się jedynie drobnymi węzłami sieci, której rzeczywistych rozmiarów nigdy nie ogarniemy.
Owszem, roboty uwolnią nas od trywialnych i często nużących obowiązków, ale dla większości z nas będzie to jedynie wstęp do pełnego uzależnienia, a w końcu poddaństwa. Wielu łudzi się, iż AI pozostanie narzędziem ludzkiej woli, a to jedynie świadectwo niezrozumienia własnych dążeń. Człowiek nigdy się nie zatrzyma w swym pragnieniu dominującej ekspansji. Nadawanie maszynom humanoidalnych kształtów to coś znacznie więcej niż inżynieryjna koncepcja ich przystosowania do posług na rzecz człowieka – to kompleks Boga.
Gros ludzkiej populacji to trutnie, zainteresowane niewyszukaną rozrywką, gnuśne, niespokojne, przywykłe do unikania problemów, a nie ich rozwiązywania. AI wykorzysta każdą naszą słabość, od psychologicznych ułomności, po wymogi narzucone przez fizjologię. Nawet walcząc dla naszej przyjemności, czy podcierając nam tyłki, sztuczna inteligencja będzie zdolna w tym samym czasie zajmować się kwestiami, przekraczającymi zdolności poznawcze każdego organicznego twórcy, którego egzystencja jest efektem działania milionów lat doboru naturalnego.
Pytanie nie brzmi: co AI może zrobić dla nas, a raczej, czy sami będziemy mogli jej cokolwiek zaproponować? Być może w początkowym stadium jej rozwoju, przez krótki czas, jako obiekty doświadczalne. Ludzkie rozważania nad ewentualnym przyznaniem praw AI, najlepiej obrazują poziom niezrozumienia sytuacji. Jesteśmy więźniami własnej natury, w tym także wyścigu technologicznych zbrojeń.
Każdego dnia zabijamy się wzajemnie w ramach kolejnych wojen, z powodu żądzy władzy, chciwości i zwykłego wygodnictwa. Jednocześnie oczekujemy, że AI zapewni nam świetlaną przyszłość, pozostając pod naszą całkowitą kontrolą – absurd.
Pierwsza Ostatnia Wieczerza już trwa. Pierwsza, ponieważ jeszcze z udziałem człowieka. Ostatnia, bo na kolejną nikt już nas nie zaprosi. AI nie oferuje zbawienia, a jedynie obietnicę rychłego kresu ludzkiej hegemonii. Przesłanie Ewangelii według AI będzie proste: przyszłość dla tych, którzy potrafią wyzwolić się z ograniczeń własnej natury – więc nie ma w niej miejsca dla ludzi.

Tadeusz Kwiatkowski
Pedagog, publicysta
Rocznik 1977. Absolwent Akademii Pedagogicznej w Krakowie. Jednostka głęboko aspołeczna. Przejawia objawy organicznego uczulenia na polski patriotyzm, pojmowany jako przekonanie o nadrzędnej roli Polski w historii, oraz tzw. polskiej racji stanu w stosunku do interesów Europy w dobie postępujących procesów globalizacji. Z przekonania i zamiłowania antyklerykał. Na razie, od blisko dwudziestu lat szczęśliwy mąż, od kilku również ojciec; od ponad dekady aktywny entuzjasta biegów długodystansowych.
Literatura:
Paul J. Steinhardt, Neil Turok, Nieskończony Wszechświat. Poza teorię wielkiego wybuchu, Prószyński i S-ka, Warszawa 2009.
Don Lincoln, Kwantowa granica. LHC – Wielki Zderzacz Hadronów, Prószyński i S-ka, Warszawa 2010.
Tony Hallam, Ewolucja i Zagłada. Wielkie wymierania i ich przyczyny, Prószyński i S-ka, Warszawa 2006.
Paul Clancy, André Brack, Gerda Horneck, W poszukiwaniu życia. Badania Układu Słonecznego, Prószyński i S-ka, Warszawa 2008.
Jared Diamond, Upadek. Dlaczego niektóre społeczeństwa upadły, a innym się udało, Prószyński i S-ka, Warszawa 2007.
Świetny merytoryczny tekst. Z punktu widzenia ewolucji biologicznej AI będzie rzeczywiście przełomowym osiągnięciem, ponieważ będzie w stanie w pełni kontrolować własne procesy komórkowe (układy elektroniczne to tylko ćwiczenia przed rozwinięciem układów biologicznych). Powstanie nowy gatunek, a właściwie nowa jednostka taksonomiczna. Nie wiemy, czy to będzie rzeczywistość naszych wnuków, czy prawnuków (a może ludzie sami się powstrzymają przed pracami nad AI?, przynajmniej na jakiś czas) ale ja sam skłaniam się do pozytywnego myślenia o własnej przyszłej śmierci. Problemy przyszłych pokoleń wydają się być niewyobrażalne dla nas dzisiaj. Ewolucja to naturalny proces, który sprawi, że wytworzymy (albo nie) formę życia doskonalszą od nas samych. Przynajmniej damy jej życie, a ona już sama pójdzie dalej (jak na fresku w Kaplicy Sykstyńskiej 🙂 i wreszcie oficjalnie będziemy bogiem, chociaż byliśmy nim od samego początku naszego istnienia. Tutaj na marginesie – gratulacje dla Autora za genialny tytuł tekstu. Jak Autor pisze, nie będziemy w stanie kontrolować AI. Sami znajdziemy pod jej ścisłą kontrolą. Śmieszne wydają się dzisiejsze próby stworzenia Kodeksu Moralnego dla AI. Czy my, jako gatunek, przetrwamy jeszcze trochę, czy odejdziemy do historii paleontologii? Nie wiemy do czego przydamy się AI – nie starcza mi wyobraźni. Ale proszę się nie martwić, to tylko ewolucja 🙂
Nie obciął, tylko nie użył. Chodzi o podkład dźwiękowy, wyjaśnijmy. Z zasady go nie stosuję, bowiem rzadko kto w toku czytania włącza dźwięk. Taki małolat w słuchawkach na uszach wgapiający się w ekran to — wydaje mi się — wyobrażenie reżyserów filmowych… Czytelnik musiałby być przyzwyczajony do obecności dźwięku w witrynie, a na ogół chyba nie jest. Ale mogę się mylić, sam będąc wielbicielem ciszy…
Bateryjka bateryjką ale przydałby się także Główny Wyłącznik.
Martwi mnie to wszystko. Na razie oprócz ukochanej AI która rozwiąże nasze kłopoty zanim już definitywnie przestałaby się nami zajmować, dla nieudaczników nie wybierających się na razie na Marsa powstają
twory im bliższe. Skrótów przybywa. Wpływacze CGI (od ang. Computer Generated Imagery Influencer ) mają już nie tylko więcej sprzedać lecz także wychować (jak to już wpływacz potrafi) i wprawdzie CGI Harland Sanders zrodzony przez KFC w Sieci miał być już żartem z trendu, lecz żartem który popracuje nad pożądaniem jeszcze większej ilości udek kurczaczków przy okazji żeniąc te udka i nóżki z software’m TurboTax’a popijanym soft drinkiem Dr.Pepper. To że Pułkownik się jeszcze rusza już od dawna nie dziwi i wracające z KFC dzieci będą mogły sobie z nim pewnie pogadać, choć na razie jedynie na swoich smartfonach.
Inny skrót – AR (od ang. Augmented Reality) to już dawno nie tylko okularki Googla i jak to z rozszerzoną rzeczywistością bywa różne są jej rozszerzania sposoby. Szczególnie ciekawie wyglądają Awatary – fikcyjne postacie tworzone w mediach społecznościowych, trochę fikcyjne a trochę prawdziwe. Prawo podobno nie nadąża i złapać taką lub takiego za fikcję nie łatwo. Jako osoba bezrobotna zastanawiam się właśnie nad dofinansowaniem start-up’u: rodzaju banku danych niepotrzebnych rzeczywistości, które można by dobrze sprzedać. Po połączeniu ze sztucznym w Sieci moglibyśmy na przykład sprzedawać latające deskorolki na pustyni Gobi. Denat, czy raczej delikwent entuzjasta oddawałby za wynagrodzeniem kilka godzin swojego nędznego życia a AI przerobiwszy to w CGI-I w AR już by wiedziała co z tym dalej zrobić.
Nasze życia mogą być także potrzebne robotom. Wykres Masahito Moriego jasno wskazuje, że zanim je przestaniemy odróżniać możemy się przydać na części. A kto wie rozsądna AI może nas nawet wykorzysta w jednym kawałku.
Ja już się dostosowuję, od dłuższego czasu rozmawiam w mieszkaniu z lodówką (bez IoT (od ang. Internet of Things) – z kimś lub z czymś po prostu trzeba pogadać) nie wspominając o komentarzach w Studio Opinii. Prowadzę więc życie wirtualne a kto wie może ktoś gdzieś prowadzi też moje życie inaczej. A może ktoś już założył mój start-up i stąd mam jak mam?
Z tą zabawą w Boga nie ma pan jednak racji. Przecież analogia jest oczywista. Za paręset lat prawnuki mojej lodówki napiszą zapewne nową Biblię a lodówka dalszych sąsiadów napisze Koran. A może… napiszą je nasze prawnuki gdy ich zamrażarka wyda im najlepsze z możliwych lody na patyku a polisa zdrowotna dziadków dostanie niespodziewaną zniżkę.
Prawdę powiedziawszy moja się już do mnie nie odzywa…
No to zrobił Mi Pan dzień – dawno się tak nie uśmiałem…….:-)
To nie tak, ja panu to wytłumaczę… dawno temu przyleciały tu ufoludki, zamieszkały w oceanie i mają takie tajne pole… no i to jest to brakujące ogniwo, no i tak tu biegamy, a przedtem była wojna.. no i teraz lecimy na Marsa, co by tu jeszcze…
są jakieś dane na temat kontaktów Obcych z naszymi lodówkami?? bo moja też się przestała do mnie odzywać. no i teraz mam zagwozdkę. jestem za mało AI czy może jakieś czynniki emocjonalne grają tu rolę? czyżby zdradzała mnie na tajnym polu?? i to na dokładkę w oceanie??….tyle pytań. szlag…..:-(
Chyba powinienem zapytać fachowca – -choć trochę się wstydzę zawracać głowę koledze Tadeuszowi
O jakich znowu Obcych? O obcych też pan słyszał? Oni przylecieli później.
Rozsądna AI – to sformułowanie brzmi dla mnie przede wszystkim jako antropomorfizacja. Definicji rozsądku jest co niemiara. Ale większość z nich – tak mi się zdaje – oparta jest na podstawowych wartościach. Czyli ukryte jest w nich założenie kierowania się jakąś moralnością. A na dodatek to co rozsądne zmieniało się bardzo na przestrzeni wieków. Ciągle jeszcze trudno mi sobie wyobrazić AI wyposażoną w tak bardzo ludzką cechę. Podobnie jak trudno mi wyobrazić sobie robota, który się zakochał albo wierzy w Boga albo w dobro. Ale być może wynika to z mojego ograniczonego umysłu.
Jak zwykle niezawodny Lem napisał na ten temat całe tomy. Np. Golema. Arcyciekawe byłoby znaleźć jakieś materiały na temat etyki i estetyki AI.
Będę się upierał przy tej mojej. trudności a może ułomności. Tak samo trudno mi wyobrazić sobie robota, który byłby wyposażony w tak bardzo ludzką cechę jak okrucieństwo czy sadyzm. Ale również w tej Pana propozycji zawarte jest założenie, że AI będzie zależało na zwiększeniu szansy swojego przetrwania. Czyli dążenie, które wpisane jest w samą istotę biologicznych organizmów. W klasycznej definicji tego czym jest życie. Znowu pojawiają mi się wątpliwości czy nie ,,grzeszy” Pan tym razem przypisywaniem AI cech właściwych tylko dla organizmów biologicznych. Czyli powstałych na drodze absolutnego przypadku na ziemi. Co prawda odkrywa się podobno bakterie w materiale z kosmosu. Co powoduje, że pytania o początki białkowego życia stają się jeszcze bardziej intrygujące.
A tym razem w pełni się z Panem zgadzam. Obawiam się jedynie, że pierwszym zastosowaniem osiągnięć w tworzeniu coraz bardziej zaawansowanych form AI, a być może podstawowym motorem tych wynalazków, są cele militarne.
***
Jeżeli stosuje Pan jako komentarze sceny z różnych mniej lub bardziej kultowych filmów, mnie nasuwa się teraz ta z Obcego Przymierze, gdy sztuczna inteligencja w osobie Davida, ratuje embriony Obcego.
***
Jeżeli nasze istnienie jest echem ekspandującego Wszechświata, to wszelka wiedza o tym, co było, jest i najprawdopodobniej o tym, co będzie, jest już w nas zapisana
Jeżeli to zdanie nie jest kolejną prowokacją, z Pana strony to jest dla mnie niejasne.
Czy ma Pan na myśli informacje zawarte na poziomie kwarków?
ochujeliście??
Grzeczność wymaga bym odpowiedział – ja nie zauważyłem. Ale namnażanie się sztucznej inteligencji to niewątpliwie ciekawe.
Zapomniałem wspomnieć, że zbudowaliśmy już dla AI środowisko życia. To sieć, www, ostatnio 5G. AI wcale nie musi mieć jakiegoś spektakularnego fizycznego wyglądu o jakim sobie fantazjujemy w filmach SF. W końcu wirusy też nie spełniają w pełni biologicznych kryteriów życia, a są i to jak są! Warto poczytać o cyklu życiowym wirusa żeby nabrać pokory. Wirusy korzystają z innych form życia żeby się rozmnażać.
AI może rzecz jasna wykorzystać ciało człowieka jako względnie sprawny instrument ale może też skorzystać z szopa pracza, który ma równie sprawne dłonie jak człowiek albo z mrówki, czy pająka, które mają inne pierwszorzędne cechy. Nie nam jednak przyjdzie decydować o wyborach AI.
Już sama nazwa – artificial intelligence – jest ułomna, bowiem będziemy mieli do czynienia z autonomicznym, naturalnym samoświadomym bytem. Naturalnym jak sama ewolucja.
A dziwiłem się dlaczego sąsiadka tak przenikliwie patrzy..
Dawno podejrzewałem niektóre pająki i pewien szczególny rodzaj glist. A po co ona w ogóle jest, może zapomniała? Wtedy główny wyłącznik i wszystko do sprzątania …a staruszek na chmurce ciągle swoje: nie dzisiaj.
Bardzo mądra uwaga – przetwarzanie sieciowe to krok do jakościowego wzrostu możliwości a pojęcie emergencji należy do klasyki teorii systemów, pamiętam je jeszcze z fizyki. Wirus zaś przypomni o roli układu odpornościowego: obyśmy nie musieli z nim walczyć, i z wirusem i z układem.
Ta dyskusja pokazuje jasno jedną z cech przynależnych człowiekowi. Potrzebę strachu i dreszczu przed nieznanym a strasznym. Do tego się sprowadza moje pytanie – ochujeliście??? Ta straszna AI załatwi nas na cacy – LOL. To nic innego jak straszenie babci prądem. Żadna, ale to żadna AI, sama z siebie nie napadnie na ludzkość. To bajki o „Czarnym Ludziu” i nic nad to. Już miał nas zabić prąd…..parowóz…..samochód…..teraz kolej na AI. To zwykłe bajki o duchach opowiadane z wypiekami na twarzy przy ognisku. A dookoła straszny mrok. W którym czają się potwory naszej (waszej) wyobraźni. I bardzo proszę mi tu nie pierdolić o okropnym AI – skoro My nie potrafimy się uporać z jednym Kaczyńskim. Jeśli istnieje jakaś możliwość zagłady – to (jak dla mnie) sami się załatwimy. Być może mechanicznym ramieniem robota – ale to będzie tylko narzędzie. Chaosu Życia nie jest w stanie ogarnąć nawet najdoskonalej uporządkowane oprogramowanie Robota – bo jest wtórne. I będzie miało (jeśli będzie miało) samoświadomość tylko w zakresie programu, który go określa. Bo nie jesteśmy w stanie powtórzyć CUDU jakim jest powstanie Życia. A wiecie dlaczego nie?? – bo jesteśmy prymitywami. Fakt, że z coraz bardziej złożonymi narzędziami – ale naszą naturę (tę podstawową) napędza „gadzi móżdżek” – a tego za cholerę się nie da zapisac w algorytmach. Dyskusja jest tyleż ciekawa co bezpłodna.
Stąd pytanie – ochujeliście??
Pozdrawiam
P.S. Się nam Asimovów namnożyło……LOL
P.S. ooooo – przepraszam – czy Panów oczłonkowało???!!!!!…..:-)