01.09.2023
Gdy w 1978 w Polsce pojawił się „Cesarz” Ryszarda Kapuścińskiego – znanego dziennikarza i reportera było o tej książęce głośno, a gdy londyński Sunday Times ogłosił ją książką roku 1983 – bardzo głośno.

„Cesarz” Ryszarda Kapuścińskiego ukazał się w ponad trzydziestu krajach na całym świecie, w 1987 londyński Royal Court Theatre wystawił spektakl oparty na prozie Ryszarda Kapuścińskiego. Spektakl był wielkim sukcesem, telewizja BBC wykupiła prawa do emisji przedstawienia.
Tak było.
Ryszard Kapuściński to klasa sama w sobie.
Jego książka o władzy absolutnej cesarza Hajle Sellasje, panującego w biednym afrykańskim kraju, jakim była Abisynia w latach 1930 -1974 jest świetną analizą sposobu rządzenia satrapy.
Ryszard Kapuściński rozmawia z byłymi ludźmi dworu cesarza tymi, którzy przeżyli upadek cesarstwa i detronizację cesarza.
I to jest fascynujący opis tego jak funkcjonuje taki system władzy.
Czytając opis dworu, ilość absurdalnych rytuałów i procedur otaczających władcę opisywanych przez ludzi dworu wypełniających najdrobniejsze życzenia swojego władcy, nieustający wyścig do „ucha cesarza” rozumianego, jako bezpośredni dostęp, tak by móc szepnąć cesarzowi swoją opowieść o tym, co robią inni, rozpisane w najdrobniejszych szczegółach role na każdą kolejną godzinę spełniania przez cesarza obowiązków rządzenia cesarstwem, opis rozdźwięku pomiędzy bogactwem dworu a nędzą ludu-poddanych cesarza, powala każdego czytelnika tych zwierzeń.

Jako szczególny smaczek odebrałem wspomnienie człowieka, którego jedyna rola, jedyna czynność, jedyna praca polegała na podkładaniu odpowiedniej grubości poduszki pod nogi cesarza, gdy zasiadał na jednym z wielu tronów. Rolą tego człowieka było, znając każdy z tronów, jakie cesarz miał w swoich kilkunastu pałacach rozsianych po całym kraju, dobrać odpowiednią poduszkę tak by nogi cesarza znalazły swoje oparcie. Takich poduszek było 57.
Kapuściński poddaje subtelnej analizie mechanizm władzy, każdej władzy.
Walka koterii, korupcja i kumoterstwo, niepohamowana chęć do bogacenia się poprzez grabież państwowych pieniędzy, rola rządowej propagandy i jej całkowite oderwanie od rzeczywistości, rozwiązywanie problemów nędzy milionów propagandą sukcesu rozumianej, jako ogłaszanie planów budowy całkowicie nierealnych inwestycji takich jak tamy na Nilu, wydawanie wielkich przyjęć i uczt dla gości cesarza nawet wtedy, gdy w kraju setki tysięcy ludzi umierają z głodu to tylko niektóre przykłady funkcjonowania satrapii.
Koniec Hajlego Sellasje był ewolucyjno-rewolucyjny, kolejna rewolucja przekroczyła próg krytyczny ogarniając wojsko i studentów i to wojsko przejęło władzę i zdetronizowało cesarza.
Wywieziony w miejsce odosobnienia, pozbawiony dworu i służby Hajle Sellasje zmarł w 1974 roku.

Piszę to wszystko dlatego, bo utrzymując odpowiednie proporcje, Polska to nie Abisynia, prezes wszystkich prezesów to nie cesarz, warto prześledzić podobieństwa w funkcjonowaniu satrapii, jaką była Abisynia w latach 60 w Afryce i jak wygląda budująca się satrapia w Polsce w latach dwudziestych XXI wieku w Europie.
Mimo tych zasadniczych różnic cywilizacyjnych i kulturowych jest, nad czym się pochylić i pomyśleć.
Natura człowieka nie zmieniła się wcale…

Zbigniew Szczypiński
Polski socjolog i polityk. Założyciel i wieloletni prezes Stowarzyszenia Strażników Pamięci Stoczni Gdańskiej.

 
                     
											 
											 
											 
											
Ciekawostka: Hajle Sellasje był ostatnim przedstawicielem dynastii, która wg ich wersji historii rządziła Abisynią 3000 lat. Jej założycielem był Menelik, syn królowej Saby i króla Salomona.
Ciekawostka o tyle warta wspomnienia, że jak się okazuje – nawet najbardziej despotyczni władcy lubią mieć „podkłądkę” bądź historyczną, bądź religijną.
Polska to nie Abisynia, ale poszukiwania (nieraz na siłę) „podkładek” są jak najbardziej w toku.
Przypomniał mi Pan scenkę z księgarni przy Brackiej w Warszawie, w której spytałem właśnie o „Cesarza”. Odpowiedź: Nie, nie ma.
Sprzedawczyni jeszcze raz spojrzała na mnie i dodała: -Ani żadnej innej biografii Gierka…
Myślę, że dzisiaj jakaś biografia kulawej kaczki by się znalazła.
Jak nie w księgarni, to na byle której poczcie.