Zbigniew Szczypiński w swoim niezwykle ciekawym ostatnim tekście pisze:

„Tylko AI, taka jaka będzie, samoucząca się i samo myśląca się, mająca swoją osobowość będzie w stanie podjąć racjonalne decyzje, decyzje wolne od uprzedzeń jakie zawsze towarzyszą konkretnym ludziom.”
Mógłbym się z tym zgodzić, ale najpierw trzeba wyliczyć, ile kosztuje życie ludzkie.
Jest na ten temat dość bogata literatura- wystarczy wygooglować „Value of life”.
W USA, na przykład, wycenia się życie ludzkie na 7,5 miliona USD.
Metod wyceny jest bardzo dużo. Na przykład, porównując nakłady na budowę autostrad, możemy ocenić ile żyć ludzkich zostało uratowanych, a jednocześnie jak to przełożyło się na wzrost PKB, którego część także pomaga w zachowaniu życia. Problem skomplikowany- w sam raz dla sztucznej inteligencji!
Można porównywać nakłady na służbę zdrowia i ich wpływ na długość życia. Oczywiście trzeba przy okazji zająć się nawykami żywieniowymi, bo inaczej się odżywia Francuz, a inaczej Duńczyk. Znowu zajęcie dla AI!
Wydatki na wojsko? Moglibyśmy nic nie wydawać, gdyby nie groźba wojny. Jeżeli jednak wydamy 50 mld zł rocznie, to uratujemy 100 tysięcy ludzi, a jak wydamy 100 mld, to uratujemy milion. Oczywiście w razie wojny. Znowu zadanie dla AI oszacowania prawdopodobieństwa wojny.
Wartość życia ludzkiego zależy od wieku. Inna jest dla niemowlaka, inna dla nastolatka, a inna dla staruszka 90-letniego. Wystarczy myślowy eksperyment, kogo się by ratowało z pożaru: dziecko 2 letnie, dziecko 15-letnie, brata 40-letniego, czy ojca 70-letniego?
Brać też trzeba pod uwagę przydatność danej osoby dla zachowania życia innych. Na przykład, 60-letni profesor neurologii może jeszcze uratować 1000 osób, a bez 60-letniego hydraulika raczej nikt życia nie odzyska (raczej straci, jak zobaczy rachunek za naprawę kranu!).
Kiedy AI upora się z zadaniem wyceny ludzkiego życia, podejmowane decyzje będą łatwe.
Na opracowanie lekarstwa przedłużającego statystycznie rocznie tysiącu starych ludzi życie o rok potrzeba miliarda złotych. Finansować? Nie, bo to się nie opłaca.
Na opracowanie lekarstwa ratującego życie 20 noworodkom rocznie potrzeba miliarda złotych. Finansować? Tak, bo wśród tych noworodków może być geniusz, co wymyśli lekarstwo na raka.
Takich hipotetycznych przykładów można podać wiele.
Na początku napisałem, że mógłbym się zgodzić ze Zbigniewem. W trakcie pisania tej notki doszedłem jednak do wniosku, że nie mógłbym!
Nie da się dobrze wyliczyć wartości życia ludzkiego.
Jak się tego nie zrobi, musimy zdawać się na intuicję: ile wydać na edukację, ile na zbrojenia, ile na badania naukowe, ile na emerytury, ile na ochronę zdrowia, itd.
W intuicję sztucznej inteligencji trudno uwierzyć, ale w intuicję zbiorową Polaków takoż. W ten sposób dochodzimy do problemu edukacji i systemu demokratycznego, ale to temat na kolejną notkę.
Hazelhard
AI nigdy nie upora się z „wyceną” ludzkiego życia gdyż jest to obiektywnie nie do zrobienia.
Ile warte jest życie ludzkie? Dla kogo? Kiedy? W jakiej sytuacji? Odpowiedzi na te pytania jest tyle ilu jest ludzi – parę miliardów. Gdyby AI chciała mieć własne „obiektywne” to skąd by je wzięła? I niby dlaczego jej odpowiedź miałaby być „obiektywna”? Nie byłaby. Byłaby odpowiedzią na bazie programu wpisanego do AI (z dalszymi konsekwencjami) ale nie miałoby to nic wspólnego ani z „obiektywizmem”, ani z rzeczywistą wartością ludzkiego życia, bo jego wartość objawia się inaczej co chwila i zależna jest od miliardów okoliczności.
Też mi się tak wydaje. Zbyszek sprowokował mnie do napisania tej notki, bo bez wyceny ludzkiego życia nie można podejmować strategicznych decyzji. W pewnym sensie to się dzieje. Polecam: https://forsal.pl/finanse/finanse-osobiste/artykuly/8054382,wartosc-ludzkiego-zycia-jak-wyceniaja-je-sady-biznes-czy-wladza.html
Czy naprawdę nie ma takich globalnych problemów, które są lepszym przykladem na zastosowanie inteligencji na poziomie motyla a nie poczwarki jaką prezentują ludzie, tu i teraz?
Takim pierwszym jest katastrofa klimatyczna, nieuchronna, wyliczona i zmierzona przez ludzi nauki a negowana przez polityków-patrz nasz PAD. Liczyć na racjonalność decyzji tych gremiów decyzyjnych jakie są, składających się z ludzi podatnych na różne wpływy wielkich firm i pieniędzy nie można. Jeżeli te decyzje zostaną w ręku czy głowie ludzi to świata nie będzie. Algorytm dysponujący wynikami wszystkich badań jakie prowadzone są na całym świecie podejmie najlepszą, racjonalną decyzje tak jak już to ma miejsce w medycynie gdy to SI stawia lepsze diagnozy w oparciu o wyniki badań pacjenta niż najlepszy nawet lekarz. To proste – SI może przeanalizować 1000000 krotnie więcej przypadków niż najzdolniejszy człowiek.
Mówiąc o rozwiązywaniu globalnych problemów prze SI mam na myśli takie właśnie problemy a nie takie z pogranicza etyki, moralności i sprawności – te niech zajmują ludzi, niech zajmują się nimi gremia uczonych i wielkich polityków jacy czasem się pojawiają na scenie
Panie Zbigniewie, rzecz chyba w tym, by wszyscy (w tym laicy ja ja) zrozumieli czym od początku do końca jest AI.
Dochodzące do przeciętnego człowieka informacje mogą sugerować, że w pewnym momencie nikt z ludzi nie będzie miał wpływu na AI, a to przyzna Pan – wygląda trochę mrocznie.
AI to nie komputer, który włączam i wyłączam. „Samoucząca się i samodecydująca” prędzej mnie wyłączy, niż ja ją.
Tak to wygląda z perspektywy laika.
Może by tak nas uspokoić? 🙂
Co do katastrofy klimatycznej, to gdybyśmy kasę na 500+ (około 300 mld zł) wydali na wiatraki i energię jądrową, to byśmy mieli niemal 100% elektryczności z takowych. Tu nie potrzeba AI.