15.02.2024
Duński artysta Jens Haaning umyślił sobie swego czasu przedstawić na płótnie przeciętne płace roczne w Austrii (2007), a następnie w Danii (2010). Obrazy były niby takie same, ale różne, ponieważ na jednym wykleił banknoty właściwej wartości z nadrukiem euro, na drugim były duńskie korony. Banknoty dostarczyły muzea zamawiające oba dzieła, mistrz oprawił wyrób artystyczny w ramy i „przeciętne płace roczne” – zawisły w salach wystawowych.
Z dziełami w rodzaju „Wypłaty miesięczne” jest wszakże kłopot, ponieważ płace rosną, rozsadzając ramy. Kilka lat temu Kunsten Museum of Modern Art w duńskim Aalborgu umyśliło zatem zwrócić się do mistrza, aby sprokurował prace oddające nowe wysokości wynagrodzeń. Haaning prosić się nie dał. Otrzymał od muzeum banknoty w dwóch walutach o łącznej wartości 532 549 koron, honorarium i zwrot kosztów. Z wykonaniem dzieł poszło gładziej niż poprzednio, co wiadomo z niezbitą pewnością. Jak długo rodził się nowy koncept – nie mówił.
Wystawę pod hasłem „Worki it out” (rozpracuj to) otwarto we wrześniu 2021 r. Do oglądania było i dużo – z uwagi na wymiary, i mało, bo w ramach były tylko puste płótna. Tytuły obu prac były po angielsku, co dodawało im globalnego rozmachu. Brzmiały – „Take the Money and Run”, czyli „Łap kasę i w nogi”. Muzeum było nieco zaskoczone, ale chyba nie tak bardzo, bo jest od sztuki nowoczesnej, która zda się nie mieć sztywnych granic. Poza tym, autor utrzymał się udatnie w nurcie tytułu wystawy.
Gdy w styczniu 2022 r. dzieła Jensa Haaninga zdjęto już ze ścian, by dać miejsce innym mistrzom, dyrekcja poprosiła autora o zwrot gotówki przekazanej do artystycznego spożytkowania, ale jedynie na „czas określony”. Mistrz był innego zdania. Uznał, że wspólny tytuł obu dzieł jest dostatecznie wymowny i właśnie w nim zawiera się obmyślony przezeń koncept artystowski.
Sąd w Kopenhadze racji konceptualisty nie podzielił i we wrześniu 2023 roku nakazał twórcy zwrot gotówki co do grosza, mimo że artysta ostro oponował. Orzeczenie oznaczać może, że Temida nie jest w stanie pojąć sztuki nowoczesnej, albo że chwytliwe tytuły nie są warte tak dużych pieniędzy. Mistrz coś jednak w sądzie ugrał, bowiem sumę do zwrotu do kasy muzeum pomniejszono o 6 000 koron (3 700 zł) w celu opłacenia należności dla twórcy za udzielenie przezeń zgody na wystawienie jego sztuki pod ocenę publiczną.
W wywiadach po sądowym rozstrzygnięciu Jens Haaning podkreślał, że podczas ustalania warunków nie padło ani słowo o zwrocie muzeum „materiałów artystycznych”. Po drugie i istotniejsze, że w jego odczuciu sztuką (konceptualną i nowoczesną – dodajmy) jest w tym przypadku właśnie to, że pieniądze wziął dla siebie. Między wierszami ocenił, że artyści nie zarabiają jak trzeba, żeby zarabiali.
Muzeum zgodziło się z artystą, ale daleko nie do końca. W jednym z oświadczeń wyraziło też opinię, że „kiedy takie prace mają charakter sztuki nawet brak pieniędzy na płótnach ma wartość materialną, ponieważ uświadamia to na swój sposób, że wartość pieniędzy to wielkość abstrakcyjna”.

Muzealnicy nic wspólnego nie mają z akademicką ekonomią, ale wyrazili opinię ze wszech miar słuszną. Koncept Haaninga nie był zatem trywialny i jest nadzwyczaj społecznie użyteczny. Podobnie zresztą jak napis-rzeźba BRÓDNO spod jego ręki w warszawskim Parku Rzeźby na Bródnie
Jan Cipiur

Jedno słowo mówi więcej niż długa recenzja.