20.05.2025
Wielokrotnie wskazywałem na groźny regres edukacji w Polsce i dalekosiężne skutki jakie on wywołuje.
Wyniki wyborów prezydenckich dały, niestety, potwierdzenie wyrażanych wcześniej obaw. Nie chodzi zresztą tylko o same wyniki uzyskane przez kandydatów, ale głównie o ich uzasadnienie wyrażane przez wyborców nagabywanych przez dziennikarzy i przedstawicieli firm zajmujących się badaniami społecznymi.
Niemal wszystkie grupy wiekowe, niezależnie od wykształcenia wykazywały karygodną nieznajomość kompetencji, jakimi zgodnie z konstytucją dysponuje prezydent.
Dlatego bez zmrużenia okiem łykano takie bzdury jak obietnice obniżenia podatków, korektę wynagrodzeń i plantacje bananów na Podkarpaciu.
Ciekawie rozumowali zwolennicy Mentzena zachwycający się obniżką (bądź likwidacją) podatków. Niestety, nie znam żadnego z nich, a szkoda, bo chętnie bym zapytał o przyszłe finansowanie obrony narodowej (na której ponoć tak bardzo im zależy) czy służby zdrowia. Jeśli nie z podatków to z czego?
Młodzi zwolennicy Mentzena czy Brauna krzywo patrzący na „eurokołchoz” samą deklarację wyjścia z Unii witają jako wartą poparcia. Bez specjalnych refleksji nt. Co dalej.
Fakt, że dziś już pewnie niewielu pamięta czym jest UE, a przede wszystkim dlaczego powstała.
Dziennikarze powinni od czasu do czasu nagłaśniać te proste, a zapomniane już fakty.
Zaczęło się od konstatacji – skąd biorą się wojny? Odpowiedź szaro bura, bez histerii patriotycznych, za to prawdziwa mówi nam, że absolutną podstawą wszelkich wojen były i są niespójne interesy gospodarcze różnych państw.
Stąd wyjście – stwórzmy mechanizm zapobiegający bądź likwidujący sprzeczność interesów między państwami, a wojny nie będzie. Tylko tyle i aż tyle. Mało tego – to się sprawdza już bardzo długo. Tak długo, że wielu zapomniało o podstawach na jakich wyrosło.
Jasne, że takie „łagodzenie” interesów poszczególnych państw nie zawsze jest łatwe i bezbolesne. Trzeba jednak wybrać – konflikt czy szukanie kompromisu. Wiele rozwiązań zarządzanych przez Unię jest właśnie takimi kompromisami, a te mają to do siebie, że bywa przy tym sporo niezadowolonych do końca. To jednak jest koszt celu podstawowego, a więc chyba wart poniesienia.
Pokrzykiwanie, by „Unia nie wtrącała się nam do naszej polityki” jest oznaką nieznajomości rzeczy bądź zwykłą głupotą, a jednak znajduje wciąż sporo zwolenników nie rozumiejących, że to właśnie to „wtrącanie się” jest jedynym sposobem na eliminację sprzecznych interesów.
Ich też można zapytać – jeśli nie Unia to co/kto?
Idąc za „patriotami” możemy zamknąć granice, obudować je murem i kisić się we własnym sosie.
Ciekawe czy któryś z młodych zwolenników Brauna wie, że gdyby zrealizować jego pomysły, żaden nie wyjechałby za najbliższą nawet granicę? O legalnej pracy nawet nie wspominając. Edukacja na wymianach? Zapomnijcie!
Dlaczego żaden ze zwolenników gaśnicowego nie zada mu pytania o pensję, jaką pobiera z parlamentu europejskiego, pomimo że tak się ową unią brzydzi? Pobiera, ale ze wstrętem? ? Chętnie usłyszałbym odpowiedź.
Itd.itd.
Jest jeszcze obszar szeroko rozumianej etyki. Z przerażeniem czytałem o badaniach przeprowadzonych wśród wyborców na temat „uczciwości” pana Nowogrodzkiego.
Z przerażeniem, bo okazało się, że dla ok. 50% nie ma to żadnego znaczenia!!!
Czyli na najwyższe stanowisko państwowe możemy wybrać notorycznego kłamcę, oszusta, naciągacza, przyjaciela kryminalistów zaplątanego w niejasne sprawy alfonsowate i wszystko jest OK? Nie przeszkadza nam taki typ jako prezydent?
To naprawdę nie są żarty. Zaczyna się robić niebezpiecznie, bo nie widać granicy, za którą polityk nie powinien się posuwać. A jeśli tak, to co nas czeka w przyszłości? Państwo mafijne?
Język. Kolejna dziedzina zachwaszczona przez cyników i wciśnięta niedouczonemu elektoratowi.
Zaczęło się od PiSowskich „lewaków” jak raczył nazwać syn polonistki (podobno) swoich przeciwników. I nikt nie sprostował, że zwolennicy lewicy to niekoniecznie lewacy, nikt nie powiedział skąd to określenie się wzięło i co ono dokładnie oznacza.
Po co komu taka wiedza, prawda? Prezes powiedział, więc my powtarzamy jak papugi nie myśląc zbyt wiele, bo to męczące.
Z czasem doszliśmy do tego, że niejaki Mikke (twierdzi, ze Korwin) określił Trzaskowskiego jako „faszystę” i też nie słyszałem protestów. Słowo mające konkretne znaczenie, a kojarzące się negatywnie używane jest jako inwektywa.
Zgoda odbiorców na takie językowe przekręty świadczy o nich samych.
Także o edukacji, która schodzi na coraz większe psy.
O jakiej zresztą edukacji mówimy jeśli profesor, za przeproszeniem Zybertowicz stwierdził, że 40% wyborców „wypisało się z polskości”? Pomijając wszystko inne, taki tekst w ustach profesora, to zwykła kompromitacja, która powinna zamknąć mu drogę do jakiejkolwiek uczelni. Zamknie? Myślę, że wątpię (cyt. Wiech) I nie chodzi mi o jego stosunek do inaczej głosujących, a stwierdzenie, że z polskości można się „wypisać”. Dożywotni zakaz zbliżania się do studenta – najłagodniejsze co mi przychodzi do głowy.
Co nas czeka po drugiej turze?
Cokolwiek by się nie zdarzyło, nawet jeśli prezydentem zostanie Rafał Trzaskowski (czego mu i sobie życzę), problem z edukacją społeczną pozostanie. Ba – myślę, że będzie się nasilał.
Niedawno publikowane badania pokazały, że ok 25% maturzystów ma kłopoty ze zrozumieniem czytanego tekstu. Maturzyści na ogół mają już prawa wyborcze.
Pytana przez dziennikarkę uczennica ósmej klasy po egzaminie końcowym powiedziała, że „najtrudniejszy jest polski, bo czasem nie wiadomo o co chodzi w poleceniach.” Ona za trzy lata będzie miała prawa wyborcze.
Quo vadis Polonia?
Jerzy Łukaszewski

Autor po raz kolejny zwraca uwagę na edukacyjną marność leżącą u podłoża wszelkich innych polskich marności. Ma niestety, rację, czego nie kwapią się dostrzec kolejne rządy. .
Polka pracująca w komisji wyborczej w Norwegii zauważyła ciekawe zjawisko.
” … — Głosowali przede wszystkim młodzi ludzie, często nowi migranci w Norwegii, którzy przyjechali tu za pracą. Ich przekonania często budowane są na przekazach strachu i sprzeciwu wobec migracji — mimo że sami są migrantami ”
i dalej
” … zdarzyło jej się usłyszeć rozmowę dwóch mężczyzn zmierzających do lokalu wyborczego, którzy deklarowali, że „nie można pozwolić, żeby migranci zalali ojczyznę”.
— Zapytałam ich wtedy, kim my w takim razie jesteśmy. …”
Pomijając fakt, że np. konfederacja Lewiatan twierdzi, że bez pracujących w Polsce Ukraińców nasza gospodarka „siądzie” z braku rąk do pracy, to to postrzeganie siebie jako „nie – migranta” jest takie bardzo Kali-polskie.
Ile by trzeba popracować z takim kimś , by zaczął coś rozumieć?
Problem jest następujacy, na przykladzie:
Wczoraj Rafał Trzaskowski stwierdził że nie chce dopłat do kredytów,
wieczorem Donald Tusk w wywiadzie w TV, powiedział: „boleję, że(…)było tak trudno zbudować większość w parlamencie, żeby ustawę przeprowadzić”,
a dziś min.Paszyk.mowi, że „pracę trwają”
.
Po co politykom (każdej strony!l wyborcy, którzy posiadają pamięć, umieją kojarzyć fakty, łącza pewne fakty..już nie mówię tutaj o jakiejkolwiek wiedzy.
Rozmawiałem ostatnio ze znajoma nauczycielką i powiedziała, że zauważyła w ciagu ostatnich 5-10 lat dramatyczne pogorszenie pamięci u licealistów.
Premier Tusk i min.Nowacka są winni zbrodni na polskiej edukacji. Likwidacja prac domowych – nagle, bez powodu, bez analizy, bez pomysłu, bez zbadania skutków. Wszyscy to wiedzą.
Ale czy ktoś się dziwi, że politycy tak robią?
Zbrodnia na edukacji ma długą historię. Mniej więcej od 1990 roku i jestem w stanie tego dowieść Inna rzecz, ze na p. Nowackiej zawiodłem się srodze, miałem ją za rozumniejszą osobę.
Wczoraj dobiła mnie jej zastępczyni, ministerczyni Lubnauer, która uznała, że uczniowie powinni mieć głos w sprawie wyboru dyrektora szkoły. Ani się nie zająknęła na jakiej podstawie i z jaką wiedzę o tej pracy uczeń ma przystąpić do decydowania o obsadzie stanowiska dyrektora, bo i po co? Dajemy prawo i fajnie, nie? Wszyscy się cieszą, będą na nas głosować i tylko o to chodzi.
Może pacjenci szpitali będą wybierać ordynatorów oddziałów. Bo czemu by nie?
Największą zbrodnią po 1990 , było wpuszczenie Kościoła do edukacji…
Pan opisuje Amerykę? Czyli USA, bo samo przypisanie sobie nazwy „Ameryka” przez jeden z kilku krajów ma wydźwięk. Wiele lat temu zwrócił mi na to uwagę mój znajomy Meksykanin. Od tego czasu unikam tego słowa. Ale do ad remu: Pana tekst można by przetłumaczyć, zmienić kilka nazwisk na ich tutejsze odpowiedniki, i opublikować jako opis tutejszej sytuacji.
To chyba oznacza tylko tyle, że głupota ludzka nie zna granic. Coraz bardziej rozplenia się po świecie. a to nigdy nie zwiastuje niczego dobrego w przyszłości.
zaniedbania edukacji to jedno ale zaniedbania komunikacji ( polityki informacyjnej ) TO DRUGIE.Dlaczego nie ma rzadowego rzecznika prasowego ? Dlacaego kłamstwa i dezinformacja nie znajduja natychmiastowej riposty ? dlaczego przekaz informacji ze strony ekipy rzadzącej nie działa od rana do wieczora i od wieczora do rana ? Dlaczego ministrowie wzorem SP. Jacka Kuronia nie tłumaczą społeczenstwu swoich działan, planów i zamierzen . Prosze tylko porównać ile czasu poswięcał np taki mnister Ziobro i jego zastepcy na szerzenie swojej propagandy a ile czasu poświeca obecny jego odpowiednik mocno krytykowany za opieszałość w rozliczeniach poprzedniej ekipy ? Zaniedbania informacyjne niestety wywołuja okreslone skutki
Problem z edukacją ma dwa wymiary. Od wczesnych lat 90-tych XX wieku, po odzyskaniu niepodległości, nie jesteśmy w stanie zbudować nowoczesnego systemu edukacji, z wielu względów, pośród których deklarowany „konserwatyzm” czyli zwykłe wstecznictwo polityków jest chyba czynnikiem dominującym. Niebagatelną rolę w hamowaniu rozwoju edukacyjnego Polaków odgrywał i nadal odgrywa krk.
Drugą stroną medalu są wyborcy, którzy w skali masowej odrzucają edukację zastępując ją filozofią „zdrowego rozsądku”. Cudzysłów oznacza zbiór prawd pospolitych, przesądów, zabobonów i guseł, które składają się na ten, jak to ładnie okfreślił Kołodko „chory rozsądek”. Ten „rozsądek” nic nie kosztuje, bo nie wymaga nakładów pracy. W rezultacie mamy ciemniaków, wybierających do władzy podobnych sobie osobników. Kółko sie zamyka i nie bardzo widać wyjście.
Nie widać końca. Czyżby? Czas względnego dobrobytu i stabilizacja po zakończeniu II WŚ to cykl stopniowego zatracanie instynktu samozachowawczego w kolejnych pokoleniach oraz postępującego zidiocenia tychże. To zaś jak sądzę, doprowadzi to do kolejnego tąpnięcia, po którym nastąpi kolejny cykl, choć pewności nie mam czy po którymś z kolei będzie jeszcze jakieś stworzenie gatunku homo sapiens sapiens
Pozdrawiam
Czy tu nie potrzeba rewolucji?
https://www.onet.pl/styl-zycia/onetdziecko/rodzice-chca-czerwonego-paska-chociaz-lidka-wlasciwie-nie-lubi-sie-uczyc/1629eky,2b83378a