03.03.2020
Przed tygodniem, a dokładnie 26 lutego w wydawnictwie Agora ukazała się książka „Wąska ścieżka. Dlaczego odszedłem od Kościoła”. Jest to wywiad rzeka, który przeprowadził ze mną Artur Nowak, adwokat, autor wielu książek i wzięty publicysta W istocie publicystyka nas złączyła, gdy Artur zaproponował mi wywiad dla GW, który później rozwinął się we wspomnianą książkę. Choć minął dopiero tydzień od jej wydania, obaj otrzymujemy sygnały, że „dobrze się sprzedaje”. Sami również angażujemy się w promocję.
Zapraszam chętnych na debatę w siedzibie Agory w czwartek 5 marca o godz. 18.30, której tytuł jest wzięty z podtytułu naszej książki:
Debata: dlaczego odeszliśmy z Kościoła
Literature event in Warsaw, Poland by Wydawnictwo AGORA and Książki. Magazyn do czytania on Thursday, March 5 2020 with 658 people interested and 121…
Myślę, że będzie ciekawa, choć nie chcę zapeszać.
Tytuł tego felietonu wskazuje na jedno z możliwych źródeł naszej książki. Artur pyta, a ja odpowiadam na tematy, które powinna podejmować teologia. Niestety polska teologia została skutecznie uśmiercona z chwilą, gdy jeden z polskich biskupów został papieżem. Refleksja teologiczna stała się dworskim namysłem nad wielkością tego właśnie biskupa, który zrobił niewątpliwie światową karierę, a każdego, kto wątpił w opatrznościowy charakter tej kariery, skazywano na milczenie. Byłem jednych z nich. W książce wiele o tym opowiadam.
Ale nie tylko. Zamykanie ust jednym otwiera usta innymi. I to właśnie ci inni, dworscy klakierzy, zrobili i nadal robią karierę w polskim Kościele, a do 2005 roku również w Kościele globalnym. Wraz ze śmiercią polskiego papieża popyt na dworską teologię wyraźnie jednak zmalał na świecie. Następcy polskiego papieża, papież niemiecki, a po 2013 roku papież argentyński, cenią sobie myślenie niezależne. Ten niemiecki głównie ceni własną myśl teologiczną, argentyński zaś i owszem rozgląda się za inspiracjami; i to nawet nie tylko w katolicyzmie. Wystarczy wspomnieć Zygmunta Baumana, do którego papież Franciszek wyraźnie się zbliżył. Od włoskiego wydawcy książek Baumana Giorgio Laterza wiem, że planował wspólną książkę Bergoglio/Bauman i tylko śmierć tego drugiego pokrzyżowała mu plany.
W Polsce teologia dworska nie tylko ma się dobrze, ale każdemu, kto próbuje myśleć inaczej, skutecznie zamyka się usta. Na szczęście nad Wisłą nadal spoglądają w kierunku teologii byli księża i piszą o swoich doświadczeniach z kościelnymi mechanizmami. Oto niektórzy z nich.
Najbardziej spektakularnym przykładem jest niewątpliwie Krzysztof Charamsa, który w latach 2011–2015 był sekretarzem Międzynarodowej Komisji Teologicznej przy Kongregacji Nauki Wiary w Rzymie. Od 2015 roku stał się nie tylko krytykiem Kościoła katolickiego, ale również aktywnym działaczem na rzecz praw człowieka. Jego książka Kamień węgielny. Mój bunt przeciwko hipokryzji Kościoła, wydana przez Krytykę Polityczną w 2017 roku daje ciekawy wgląd w mechanizmy niszczenia jednostki i promowania interesu korporacji.
Jak było do przewidzenia, została zupełnie zignorowana przez polskich teologów.
Tadeusz Bartoś odszedł z zakonu dominikanów w 2007 roku i od tego czasu jest krytycznym komentatorem poczynań Kościoła katolickiego. Opublikował pierwszą w Polsce książkę krytyczną o polskim papieżu, Jan Paweł II. Analiza krytyczna, Warszawa 2008 a w 2019 roku książkę beletrystyczną Mnich. Historia życia, którego nie było, (pisałem o niej na łamach SO).
Tomasz Polak (dawniej Węcławski) latach 1997-2002 członkiem Międzynarodowej Komisji Teologicznej w Rzymie. W 2007 roku nie tylko odszedł z kapłaństwa, ale ogłosił akt apostazji. Podobnie jak Bartoś regularnie publikuje teksty krytyczne wobec katolicyzmu, w najbliższym czasie opublikuje na ten temat książkę dekonstruującą „maszyny kościelne”.
Ja jestem jednym z nich. Określam się wprawdzie jako antropolog kultury i w istocie nim jestem, jednak z żalem spoglądam na uśmierconą polską teologię katolicką, która poza naszym krajem ma się dosyć dobrze. W naszej książce razem z Arturem Nowakiem również o tym opowiadamy. Chętnych zapraszamy do lektury.
By było jasne: nie chcę krzywdzić polskich księży, a zwłaszcza teologów, którzy — jak kiedyś ks. Wacław Hryniewicz czy dzisiaj ks. Andrzej Kobyliński (weźmie udział w naszej debecie!) i jezuici jak Wacław Oszajca, Jacek Prusak czy Jacek Siepsiak — piszą i mówią, co myślą. Do niedawna takim był ks. Grzegorz Strzelczyk z Katowic, któremu bp Skworc po wywiadzie opublikowanym we wrześniowym Znaku
Ks. Grzegorz Strzelczyk: Wkurzam się razem z wami – Miesięcznik Znak
Tytuł Kościół po zawale To znaczy? pojawił się na okładce „Znaku” kilkanaście lat temu, przy okazji sprawy abp. Wielgusa oskarżonego o współpracę z SB. Mamy poczucie, że teraz nastąpił kolejny zawał albo inna jeszcze, być może najgłębsza po 1989 r., zdrowotna zapaść. Kontekst obecnego kryzysu jest jasny – to problem pedofilii.
nie tylko zabronił kontaktów z mediami, ale wręcz wyrzucił go z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego i wysłał na parafię do Tych.
Jednak głos tych nielicznych uczciwych księży jest skutecznie zagłuszany przez służalczą teologię, oddana już nie polskiemu papieżowi, ale biznesowi z Torunia i jego medialno-edukacyjnemu konsorcjum.
Tak więc mimo wysiłków ministra Gowina, który wywindował teologię na osobną dyscyplinę naukową, polska teologia katolicka wiedzie żywot raczej rachityczny.
Niekiedy mam wrażenie, że jest to żywot pozorny.
Jaka jest polska teologia, każdy widzi. „Parę pojęć jak cepy”, by zacytować poetę, który nie przypuszczał chyba, że jego słowa doskonale opiszą stan umysłowy spadkobierców myśli Wojtyły II Wielkiego. Oczywiście nie znam teologii zachodnioeuropejskiej współczesnej. Czytam teraz „Historię ateizmu” Minois (świetna rzecz, acz wydana fatalnie – bez indeksu osobowego, rzeczowego i bez bibliografii). W świetle tej książki teologia ma się źle od stuleci – to ledwie beznadziejna próba dogonienia myśli świeckiej i postępów nauki. Czy rzeczywiście, zdaniem Pana Profesora, dokonało się w teologii coś wybitnie interesującego i zmieniającego widzenie świata nie tylko u wiernych doktrynie chrześcijańskiej, ale i u niedowiarków? Co się stało? Zaakceptowali in vitro? Kondomy nie obrażają boga? Matka boska częstochowska nie była wniebowzięta z ciałem? Zanegowali transsubstancjację? Odrzucili Stary Testament? Przepraszam za prostackie pytania, ale czy mógłby Pan Profesor chociaż w streszczeniu podać, co się dzieje w tej nowej teologii? Może jakiś artykuł w SO?
1. Teologia to są skomplikowane rozważania na temat czegoś, czego nie ma.
2. Gdyby dowód istnienia czegoś albo kogoś dał się przeprowadzić, to teologia stałaby się częścią fizyki i straciłaby rację samodzielnego istnienia. Sukces w tej dziedzinie teologii oznaczałby jej samounicestwienie.
3. Teologia to próba sprowadzenia Istoty Najwyższej do poziomu niezbyt rozgarniętego biskupa albo przełożonego zakonu.
4. Podstawą rozważań o Istocie Najwyższej jest pewność, ze Istota nie czyta jutrzejszych gazet, więc trzeba jej tłumaczyć, ze to my mamy wygrać we właśnie rozpoczynającym się konflikcie.
5. Uparta pewność, ze Istota Najwyższa nie zagląda do jutrzejszych podręczników fizyki i wczorajszych podręczników biologii, wiec trzeba jej tłumaczyć, co się dookoła czego kręci i które narządy są zgodne z poglądami Istoty, a które koniecznie trzeba zakrywać chusteczką.
6. Pewność, ze chociaż jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo, to Istota Najwyższa nie potrafi zrobić czegoś, co nam przychodzi z najwyższą łatwością. Na przykład, porządnie się uchlać, zrobić dziecko sąsiadce, po czym umrzeć na otłuszczenie serca i marskość wątroby.
7. Konstruowanie przepisów, jak maja żyć i postępować inni ludzie, którzy często nawet nie wiedza, ze takie przepisy są konstruowane.
8. Wymyślanie kar i represji dla tych, którzy nie chcą nawet słyszeć o tym, ze mieliby być poddani takim karom i represjom.
9. Metoda zarabiania pieniędzy przez ludzi, którzy nie chcą robić niczego produktywnego.
10. Dostarczanie biskupom oraz politykom wygodnych metod ogłupiania ich ofiar.
11. Kompletna strata czasu dla osoby jako tako zdrowej na rozumie.
12. Wszystko powyższe po trochu.
Nie ukraywam, że mój płacz nad stanem polskiej teologii katolickiej ma swe zródła w przeświadczeniu, że przez lata miałem kontakt (i nadal mam) z teologią bez przymiotników (tzn z namysłem nad możliwością istnienia czegoś/kogoś, co przekracza zmysłowe poznanie), która jest dla mnie istotna. Podobnie zresztą jak i z literaturą, sztuką czy filozofią. Też można się zastanawiać czy przedmiot tych dyscyplin naukowych istnieje czy jest tylko fikcją. Ale to pozostawiam metodologom nauk, którzy nie przestają się ze sobą na ten temat wadzić. Mnie interesuje coś innego niż metodologiczny spór. Mam bowiem nieodparte wrażenie, że dla dużej części ludzkości (nie wiem czy większej czy mniejszej, ale to w tej chwili nie jest istotne) religia (i teologia jako namysł nad tym zjawiskiem) jest ważnym wymiarem ich sposobu przeżywania życia. Ja do nic należę. Wiem też, że dla znacznej części tejże ludzkości jest to wymiar mało istotny, a nawet irytujący z dla nich głęboko uzasadnionych powodów. I jedni i drudzy podają ważne racje i zderzenie tych racji jest napędem kultury (tako rzecze Kołakowski a ja się z nim zgadzam). Pozytywny program tak rozumianej teologii nie bardzo się na felieton w SO nadaje, ale może kiedyś spróbuję. Tymczasem pozostaje mi opłakiwanie mizernego stanu teologii nadwiślańskiej, którego nie ratuje kilku (słabo obecnych w przestrzeni publicznej) śmiałków.
„sposób dochodzenia do rozmaitych postaw jest fascynujący i mówi nam wiele o nas samych.” Otóż to. Teologia jest częścią psychologii. To jest namysł, nauka, i refleksja na nasz własny temat. Ale niestety teologia nie jest tak nazywana i traktowana. Zamiast mówić „odkrywamy nasze własne mechanizmy i ograniczenia”, mówi się „odkrywamy myślenie Istoty Najwyższej”. No, a zaraz potem pojawiają się uroszczenia, co ludzie postronni maja obowiązek robić, żeby zadowolić Istotę Najwyższą. A tak naprawdę, żeby zadowolić biskupów, teologów, polityków, oraz rozmaitych ksenofobów. I wtedy teologia okazuje się dziedzina propagandy i polityki.
Proszę nie zapominać o Egipcie, Nubii, Aksum i Kartaginie.