Jacek Pałasiński: Drugi obieg (709)10 min czytania


07.10.2023

Czwartek, 5 października 2023

1.

C:\Users\Walter\Desktop\Jacek 1.jpg

Ukończono pięć z sześciu wież barcelońskiej Sagrada Familia.

Dzieło Antoniego Gaudí’ego i Cornet’a jest już prawie gotowe.

Budowę rozpoczęto w 1882 roku, a 12 listopada odbędzie się msza inauguracyjna, po której rozpocznie się iluminacja wież.

Ostatni robotnik zejdzie z budowy w r. 2026.

2.

C:\Users\Walter\Desktop\jacek 2.jpg

Mszą na Placu Świętego Piotra papież Franciszek rozpoczął wczoraj rano zgromadzenie synodalne, które potrwa cztery tygodnie (4–29 października).

W zgromadzeniu biorą udział 464 osoby z pięciu kontynentów, z czego 365 (w tym papież) z prawem do głosowania, a pozostali to współpracownicy i delegaci z innych Kościołów chrześcijańskich.

Po raz pierwszy w historii na Synodzie będą głosować także kobiety. Jest ich 85, a prawo głosu ma 54.

Obecny Synod Światowy jest formalnie poświęcony „synodalności”, [czyli jest to Synod o synodalności, coś takiego tylko w Kościele!].

Co to jest „synodalność”? – zapytasz Czytelniku.

Jest to „droga, której Bóg – jak to określił papież Franciszek – oczekuje od Kościoła trzeciego tysiąclecia”. Wszystko jasne?

Zdaniem papieża „postępowcy i konserwatyści, ludzie Zachodu i Wschodu, duchowni i świeccy są wezwani do wspólnego podążania, aby osiągnąć ‘jedność w różnorodności’”.

Z dokumentu roboczego („Instrumentum laboris”) wynika, że zostaną poruszone kwestie, które już podzieliły zgromadzenia synodalne minionych lat.

Jest w nim hipoteza diakonatu dla kobiet, kapłaństwa dla żonatych mężczyzn, większego zaangażowania wiernych w decyzje podejmowane przez księży i biskupów, a także lepszego włączenia osób homoseksualnych.

Będzie oczywiście także o ewangelizacji i spadku powołań.

Dowodem głębokich podziałów są opisywane w D.O. wczoraj „dubia”, czyli wątpliwości kardynałów ultrakonserwatywnych, dotyczące głównie błogosławieństw par homoseksualnych.

Wielu biskupów, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, ale także w Europie Wschodniej (Polska, Węgry), obawia się „wypaczenia doktryny”.

Z drugiej strony biskupi niemieccy i z Europy Północnej opowiadają się za odważniejszymi reformami, będącymi odpowiedzią na skandal związany z pedofilią, obowiązkowy celibat, posługę kapłańską kobiet i stosunek do osób LGBT+.

Uczestnicy synodu – ojcowie synodalni i matki synodalne – będą pracować grupowo i podejmować decyzje większością głosów. Chociaż duchowni mają pewną alergię na termin „demokracja”, to wydaje się, że zdobył większość pomysł by uznać przegłosowane decyzje Soboru za „autorytatywny i przekonujący model dla wszystkich innych struktur, począwszy od Synodu Biskupów aż do parafialnej rady duszpasterskiej”.

Z tą jednak klauzulą, że „bez głosu proboszcza nie ma większości”, czyli przyznaniem prawa weta proboszczowi (papieżowi, biskupowi, itp) .Czyli kapłan nie będzie mógł być przegłosowany przez wiernych.

Hmmm. Ciekawe, dlaczego?

„A jeśli święty lud Boży, wraz ze swoimi pasterzami ze wszystkich części świata, ma oczekiwania, nadzieje, a nawet pewne obawy w związku z rozpoczynającym się przez nas Synodem – powiedział papież Franciszek mszy inauguracyjnej – pamiętajmy, że nie jest to zgromadzenie polityczne, ale zgromadzenie w Duchu; niespolaryzowany parlament, ale miejsce łaski i komunii”.

I ponieważ jest do zgromadzenie w Duchu, to papież wezwał ojców i matki synodalne, aby nie rozmawiali z dziennikarzami.

Tak, że demokratyzacja Kościoła papieża Franciszka postępuje.

Wstecz.

3.

Patrick Wintour, Redaktor dyplomatyczny

C:\Users\Walter\Desktop\jacek 4.jpg

Guardian: W miarę zbliżania się wyborów polska partia PiS kłóci się z Niemcami.

W okresie poprzedzającym zaplanowane na 15 października wybory partia rządząca przedstawia lidera opozycji Donalda Tuska, jako podporządkowanego Berlinowi.

(…) „Stosunki Polski z Niemcami zawsze były burzliwe, ale stopień, w jakim kampania PiS przed wyborami parlamentarnymi 15 października została zredukowana do prymitywnego ataku na rzekomy hołd Tuska wobec Niemiec, jest niezwykły.

Od zeszłego roku polski rząd zasila swoją bazę wyborczą, żądając od Niemiec reparacji wojennych w wysokości 1,3 biliona euro. Jednak w miarę nasilania się kampanii wyborczej głównym założeniem PiS stało się przedstawianie „Herr” Donalda Tuska, jako osoby służalczej lub nawet na żołdzie Berlina. Regularnym twierdzeniem Kaczyńskiego jest to, że Niemcy chcą „osadzić” Tuska w Polsce „w celu prywatyzacji polskiego majątku”.

W niedzielę lider PiS stwierdził, że Niemcom tak bardzo zależy na taniej rosyjskiej energii, że oszukają Ukrainę i przywrócą stosunki z Moskwą. Niemiecki charakter narodowy – stwierdził – „polega na dążeniu do dominacji za wszelką cenę”.

Na taki ton wzdrygnął się nawet Jacek Czaputowicz, były minister spraw zagranicznych w rządzie PiS, twierdząc, że interesy polityczne wyrządzają długoterminowe szkody stosunkom Warszawy z Berlinem.

Według raportu, którego był współautorem, Polska, kluczowy gwarant bezpieczeństwa w Europie marnuje swoją szansę na zostanie światowym liderem, „instrumentalizując stosunki z Niemcami dla wewnętrznych celów politycznych”.

„Budowanie zaufania i wiarygodności jednego z liderów UE wymaga (…) także budowania pozytywnej atmosfery w relacjach z kluczowymi sojusznikami europejskimi, w tym z Niemcami” – czytamy w raporcie przygotowanym w tym tygodniu na Warszawskie Forum Bezpieczeństwa.

Jednak biorąc pod uwagę przewagę PiS w sondażach, nic nie wskazuje na to, aby antyniemiecka retoryka ustała i pojawia się coraz więcej oznak, że Berlin jest gotowy odpowiedzieć. Rzeczywiście, pod koniec ubiegłego miesiąca na wiecu wyborczym w Norymberdze Scholz właśnie to zrobił. W Norymberdze oskarżył Polaków o głoszenie antyimigranckiej retoryki podczas otwierania drzwi migrantom za pośrednictwem polskich konsulatów.

Niemieccy dyplomaci na ogół uważali wikłanie się w polską retorykę za działanie samobójcze. Złamali jednak tę zasadę po niedawnym skandalu związanym z przyspieszonym wydawaniem wiz Schengen w zamian za gotówkę.

Kampanię PiS od początku budowano wokół dwóch powiązanych ze sobą wątków – rzekomego zagrożenia imigracją oraz przekonania, że wybór Tuska będzie triumfem Berlina. Kiedy więc w połowie kampanii w polskim MSZ wyszedł skandal wizowy, było to bardzo zawstydzające. (…)

Niemiecka odpowiedź natychmiast sprowokowała polskiego premiera Mateusza Morawieckiego i ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Rau do ostrzeżenia Scholza, aby zaprzestał ingerencji w polskie wybory.

PiS odpowiedział lawiną krytyki pod adresem Tuska. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział w zeszłym tygodniu: „Niestety Donald Tusk zawsze kierował się interesami niemieckimi, a nie polskimi, dlatego Niemcy tak bardzo angażują się w polskie wybory i dlatego tak podle oskarżają nas o problemy, które sami stworzyło; mianowicie zaprosili miliony uchodźców do Europy, nikogo nie pytając, a teraz bezczelnie… [mówią], że to nasza wina”. (…)

Scholz znajduje się pod presją wyborczą i zaczyna tracić cierpliwość do Warszawy. Niecałe dwa tygodnie do dnia wyborów stosunki prawdopodobnie się pogorszą, zanim się poprawią”.

Zwróć, Czytelniku, uwagę na ostatnie zdanie.

Patrick Wintour sugeruje, że stosunki polsko – niemieckie się poprawią.

A to oznacza, że wierzy w zwycięstwo…

No, czyje?

4.

Kim jest Republikanin Matt Gaetz, który zdemolował republikańskiego przewodniczącego Izby Reprezentantów?

C:\Users\Walter\Desktop\Jacek 5.jpg

Prawnik, 41 lat, pochodzi z Florydy, ma bardzo kontrowersyjną przeszłość, jest negacjonistą Holokaustu, zwolennikiem białej supremacji i gwałcicielem.

Czyli do Republikanów ostatnich kilku lat bardzo pasuje.

Przez dziewięć ostatnich miesięcy irytował Biały Dom swoją prorosyjską linią.

Ostatni jego wyczyn doprowadził do usunięcia przewodniczącego Izby Reprezentantów, Kalifornijczyka Kevina McCarthy’ego i do paraliżu Kongresu.

Wniosek Gaetza o impeachment McCarthy’ego został przyjęty 216 głosami „za” i 210 „przeciw”.

„Tak” zagłosowali Demokraci oraz ośmiu Republikanów, wszyscy członkowie prawego skrzydła partii pod przewodnictwem kongresmena z Florydy Matta Gaetza.

Przypominamy, że dziewięć miesięcy temu McCarthy został wybrany dopiero w piętnastym głosowaniu, co nie zdarzyło się nigdy w ponad 150-letniej historii Izby.

No i przez ponad sto lat żaden jej przewodniczący nie został pozbawiony swego stanowiska w wyniku utraty zaufania Izby.

„Florida Man” to człowiek mściwy, potrafiący przejść po trupie każdego przeciwnika. Syn senatora stanowego, rozpoczął karierę polityczną, gdy miał 26 lat, kiedy wszedł do Izby Reprezentantów Florydy i od razu dał się poznać dzięki walce na rzecz konopi indyjskich, do tego stopnia, że przez pewien czas uważany za „ojca marihuany” na Florydzie.

Sześć lat później podniósł poprzeczkę swoich ambicji i skupił się na Waszyngtonie.

Zawsze szło mu to dobrze i to w przytłaczający sposób.

Gaetz pokonywał swoich przeciwników we wszystkich wyborach w ciągu ostatnich siedmiu lat. Wskazują go, jako przyszłego kandydata na gubernatora Florydy, ale jest czas, bo mówi się o roku 2026.

Długa lista podejrzeń i oskarżeń nigdy jednak nie zakończyła się oficjalnymi aktami oskarżenia.

Gaetz był podejrzany o przyjmowanie łapówek i otrzymywanie prezentów, a oskarżenie go o odbycie płatnego stosunku seksualnego z 17-letnią dziewczyną, co na Florydzie jest uważane za przestępstwo bardzo poważne, skończyło się umorzeniem, kiedy w lutym Departament Sprawiedliwości stwierdził, że nie ma wystarczających dowodów, aby postawić mu zarzuty.

Jest znienawidzony, ale jego kolegom będzie trudno wyrzucić go z Izby, ponieważ Gaetz jest zwolennikiem Trumpa od pierwszego dnia jego kampanii: wspierał go w 2016 roku i od tego czasu go nie opuścił. To wiele wyjaśnia.

Teraz mówi się, że po zamachu stanu, który doprowadził do usunięcia McCarthy’ego i pogrążył partię w dramacie, Republikanie rozważają zemstę. Komisja Etyki pod przewodnictwem konserwatystów chciałaby otworzyć sprawę Gaetza i skierować ją do sali sądowej.

Ale aby zostać wyrzuconym, potrzebne są dwie trzecie głosów deputowanych Izby. No i obalenie Gaetza byłoby trochę jak atak na Trumpa, co jest nie do pomyślenia, biorąc pod uwagę, że dominuje on we wszystkich sondażach i prawyborach. A wtedy poplecznik raczej nie zostanie cofnięty w kąt.

Uwielbia scenę, gdy skupiają się na nim reflektory. Może, dlatego, że urodził się w miejscu, które przypomina kino, ale nim nie jest: nazywa się Hollywood, są tam takie same palmy, jak w Kalifornii, tyle, że na wschodnim wybrzeżu Florydy, pomiędzy Fort Lauderdale a Miami. I zaledwie dwadzieścia minut jazdy samochodem od Mar-a-Lago, kurortu, w którym mieszka jego kolega partyjny.

Jacek Pałasiński

„Drugi obieg” jest publikowany przez Autora na Facebooku. „Studio” udostępnia te teksty Czytelnikom – niekiedy z niewielkimi skrótami w stosunku do oryginału.

 

One Response

  1. AnGor 07.10.2023