03.11.2024
Zbliżające się wybory w USA, jak łatwo zauważyć, żywo interesują niemal wszystkie państwa świata. Nie wszystkie, głównie ze względu na takt i unikanie jednoznacznej nachalności, wypowiadają się na temat kandydatów wskazując tego, którego chciałyby widzieć i steru rządów w Stanach. Także dlatego, że w razie innego, niż pożądany przez nie wyniku, wybrany mógłby odnosić się mniej sympatycznie do kraju, który publicznie wspierał jego przeciwnika. To jasne i proste.
Niezbyt jasne jest dlaczego Polska odstaje od tego modelu i przynajmniej jej część bez żenady (i dając świadectwo swej bezmyślności) wspiera Trumpa. Czytałem wiele komentarzy i nie znalazłem nawet odrobinki wyjaśnienia, co tak przyciąga zwolenników PiS do chama, kłamcy, prostaka (oszczędzę czytelnikowi ostrzejszych, choć oczywistych określeń), który przecież nie kryje, gdzie będzie miał w razie wyboru Europę z Polską włącznie.
Dlaczego Duda upokorzony niegdyś przez Trumpa ciągnie w jego kierunku jak mucha do lepu nie widząc, że ten człowiek u władzy. to początek końca Europy jaką znamy i w jakiej czujemy się bezpiecznie. Jego ostatnie wynurzenia na temat sposobu „zakończenia wojny w Ukrainie” nie pozostawiają wątpliwości.
Swoją drogą Ameryka ma ciekawą demokrację, skoro człowiek, który chciał dokonać zamachu stanu prowadząc ludzi na Kapitol i dziś grozi tym samym w razie przegranej, startuje w wyborach zamiast obserwować wybory z więziennej celi.
Demokracja, której system wyborczy sprawia, że głos obywatela znaczy dużo mniej, niż w europejskich państwach, a liczba głosów oddanych na kandydata przez obywateli wcale nie przesądza o wygranej. Jakże często o tym zapominamy wciąż wierząc, jak za PRL, w państwo wolności i wzór demokracji.
Z dużą uwagą przeczytałem dwa wywiady przeprowadzone przez dziennikarzy z przedstawicielami Polonii, deklarującymi głosowanie na Trumpa.
Prymitywizm i naiwność argumentów stosowanych przez amerykańskiego Polaka porażała. „Trump nie da pieniędzy Ukrainie, a będzie nam dawał” – matkoboskoczęstochowsko …
Ten sam rozmówca zapytany o to czy wie, że zamiary Trumpa mogą być szkodliwe dla Polski odparł natychmiast (za co jestem mu wdzięczny niezmiernie) : – A mnie to nie obchodzi, ja tam nie mieszkam …”
No właśnie.
Pytanie kolejne: kto poda mi racjonalne (racjonalne, podkreślam) powody, dla których Polonia (nie tylko amerykańska) ma prawa wyborcze w naszym kraju (cytowany osobnik także)?
Zna ktoś jakiś sensowny powód? Wyssane z pseudoromantycznej literatury sentymenty oblepiają polskie mózgi do tego stopnia, że nie widzą szkody nawet, kiedy ta włazi im brudnymi butami do zupy.
Już kiedyś pisałem w SO, że prawa wyborcze, to nie zabawka dla sentymentalnych, ale coś, za czym idą konkrety decydujące o naszym życiu. Naszym, a nie „ukochanych rodaków” zza oceanu.
Prawa wyborcze powinien mieć tylko ten, który odczuwa konsekwencje swojego wyboru. Nie jest normalne, by ktoś zza granicy, kto płaci tam uchwalane podatki, przestrzega tam stanowionego prawa, bez żadnej odpowiedzialności za swój czyn wybierał mi rządzących, których działania odbiją się na mojej skórze, nie na jego.
Zdaję sobie sprawę, że moje wątpliwości nie trafią do ludzi specyficznie rozumiejących słowo „patriotyzm”, ale będę je co jakiś czas powtarzał, być może znajdę choć kilku podobnie myślących.
Od czegoś trzeba zacząć.
Jerzy Łukaszewski

Trafiają, trafiają Panie Ambasadorze… Podzielamy Pańskie wątpliwości i punkt widzenia. Jedną z prób wyjaśnienia naszego zachwytu Hameryką może być masowa emigracja „za wodę” na przełomie XIX i XX w. (i później). Pamięć podróży morskiej „za chlebem” ze wszystkich zaborów, a zwłaszcza z nędznej Galicji, do dziś jest przechowywana we wsiach i miasteczkach Małopolski i Podkarpacia, gdzie rodzimy 'cham, kłamca i prostak’ cieszy się niesłabnącym poparciem.
JŁ „co tak przyciąga zwolenników PiS do chama, kłamcy, prostaka?”
Bo un swój jest taki, i un pokazuje że ja jezdem jak amerykanyski prezydĘt
I wreszcie cham i burak może dumnie się obnosić.
A już bardziej po naszemu: Trump rozwali wszystko za swoich wyznawców. Oni wierzą, że sam bóg zesłał go z mocą niszczenia w imieniu ludu, a najważniejsze jest żelud będzie patrzeć jak te liberały wrogi wewnętrzne śmiecie i szkodniki dostaną w dupę stracą pracę a może i znowu będzie można ich sadzać za zboczeństwa albo za bycie czarnym.
Tak to mniej więcej wychodzi z sondaży 🙁
Dziwię się autorowi, że się dziwi. Jeśli ktoś posiada polskie obywatelstwo, to i polskie prawa wyborcze, ale pewnie można go tego obywatelstwa pozbawić, jak robiły to władze PRL w ramach represji na dysydentach, którzy uciekli lub pozostali na Zachodzie albo np. wpisać na listę „agentów obcego wpływu”, czy coś podobnego, co robi ostatnio Rosja (nie wiem, czy równocześnie pozbawia ich też obywatelstwa, czy tylko pokazuje wszem i wobec, że są niepożądanym „elementem wywrotowym”, który prosto z lotniska lub przejścia granicznego trafi do łagru, a może i odwiedzą go wkrótce smutni panowie Wania i Sasza z ampułką nowiczoka). Natomiast jeśli ktoś nie ma polskiego obywatelstwa to jakoś trudno nazwać go Polakiem. Jest to jakiś bliższy lub dalszy potomek emigrantów, prawdopodobnie jakoś tam odwołujący się do polskich korzeni, ot taka mieszanka w amerykańskim wirlonarodowym tyglu, gdzie nb. prawdziwym Amerykaninem jest siedzący w rezerwacie i wymierajacy tzw. Indianin (jak wiadomo z Indiami nie mający wiele wspólnego), którego przodkowie od tysięcy lat zamieszkują te ziemie.
Na jakiej podstawie (jakieś wypowiedzi, wywiady?) Pan Redaktor twierdzi że Trump będzie miał Polskę gdzieś? To nie czasem Trump w końcu przysłał amerykańskich żołnierzy do Polski? A na jakiej podstawie pani Harris będzie się Polską bardziej przejmowała???
Może jak Trump wygra to w końcu Europa się opamięta i zacznie się zbroić by sama się obronić przed Rosją?
Czy Trumpowi udowodniono i został skazany przez sąd, że poprowadził czy podżegał do szturmu na Kapitol czy tylko Pan Redaktor ma na to jakieś swoje twarde dowody?
A propos systemu wyborczego w USA- czy wg Pana Redaktora jak Unia Europejska stałaby się federacją jak USA to też Pan Redaktor by chciał żeby o sprawach w całej Unii decydowała bezwzględna większość głosów wszystkich obywateli Unii czy może lepiej żeby Polska jako członek federacji miał też znaczenie?
Matkoboskoczęstochowsko…
Na takiej, że co chwila objawia się z „genialnym planem” dot. Ukrainy. Może Pan zauważył, ale ten kraj graniczy z Polską. Dopóki tak jest jesteśmy względnie bezpieczni. Trump podaje pomysły wyłącznie korzystne dla Putina (tak jak ostatni) i to niemal gwarantujące, że za sąsiada mielibyśmy Rosję na dużym odcinku granicy. Oczywiście w razie potrzeby natychmiast przybiegłby z pomocą, jasne 🙂
Sprzeciw co do Ukrainy w NATO jest dla nas korzystny? Trzeba być bardzo naiwnym (łagodnie mówiąc) by tak sądzić.
Europa zacznie się zbroić, ale takie rzeczy nie zachodzą z czwartku na piątek, to trochę trwa. Trump właśnie tego czasu nie daje i przy każdym jego „pomyśle” Putin pije szampana. Nie dziwię mu się.
oo
Tyle, że głosowanie „przeciw” niczego nie załatwi, a może i gorzej. Jaka jest więc alternatywa? „Jak nie jest jak ja chcę, to niech się to wszystko zawali!”, tak?
W wielu punktach przyznałbym Panu rację, ale bez wskazania sensownej alternatywy to tylko piana. Owszem, mająca źródło w rozpędzonych „elitach”, ale tylko piana, nic więcej.
Co do migracji. W historii było już kilka wielkich fal migracyjnych, od starożytnego Rzymu poczynając. Wymyślano różne metody zapobieżenia im, łącznie z asymilacją, na którą Rzym łożył potężne środki.
Wszystkie sposoby przegrały. Siłowe najwcześniej.
Mamy lepsze pomysły?
Dziękuje za możliwość odniesienia się tego co w Stanach, do wyborów które już jutro dobiegną końca. Sam chciałem napisać ale mam okazje to korzystam.
No to może po całości.
Czy nie jest już czas aby na poważnie postawić sprawę tego czym jest w systemach demokratycznych ten mechanizm wyłaniania władzy w drodze wyborów w których to suweren, korzystając z prawa wyborczego, oddaje swoją cząstkę władzy na tego kogo wybiera. Wybory nie są żadnym świętem demokracji, stały się targowiskiem na którym dzieją się rzeczy będące zaprzeczeniem jakiejkolwiek demokracji. O zwycięstwie w wyborach decydują przede wszystkim pieniądze a te nie są demokratycznie rozdzielane. Wybory stały się narzędziem wojny hybrydowej, pozwalają na zdobycie władzy w kraju bez konieczności jego podboju, bez armii, czołgów, rakiet. I to zjawisko się nasila, i nie widać końca.
W wyborach decyzja suwerena komu oddać wladzę nie jest racjonalna, jest emocjonalna, oddziaływanie na emocje jest skuteczniejsze niż budowanie racjonalnych programów – suweren nie jest tym zainteresowany. Demokracja zmienia się w ochlokrację – tylko skala tego jest inna niż wtedy.
No może czas pomyśleć jak tą naszą demokrację zmienić na merytokrację, bez racjonalnych decyzji świat zginie a my razem z nim.
Pragnienie motłochu, by na społecznej grzędzie zasiadać w pobliżu michy z apanażami, znane jest nie tylko w naszym grajdołku. Najlepiej się miewa w miejscach niedostępnych dla zdrowego rozsądku. Obyczajowa dziczyzna różni się od ludzi predestynowanych do sprawowania władzy tym, że oprócz wrzaskliwej chęci jej piastowania, nie mają żadnych argumentów.
„…co tak przyciąga zwolenników PiS do chama, kłamcy, prostaka…” Odpowiedź jest dosyć prosta – ci zwolennicy utożsamiają się z kims takim, bo sami prezentują podobne cechy. W Polsce też głosuja na takich samych ludzi.
*
Na pytanie o prawo udziału w wyborach Polaków-mieszkańców innych krajów odpowiedź jest trudniejsza, choć wynika właśnie z posiadanego obywatelstwa. Być może prawa wyborcze powinny być tym osobom odebrane według jakichś, obiektywnych kryteriów – np. miejsce stałego zamieszkania, miejsce zarabiania pieniędzy i płacenia podatków, itp. Droga to takich rozwiązań jest dość daleka i raczej, na razie mało prawwdopodobna. PiS ograniczał to prawo administracyjnie, głównie dla swoich przeciwników, ale to dopiero hucpa pełną gębą.
Wiem, że problem nie jest łatwy do rozstrzygnięcia w sensie prawnym. Jednak konieczność zmiany jawi mi się jako niezbędna i to szybciej, niż się myśli.
Jak dotąd nikt nie potrafił odpowiedzieć mi na prościutkie przecież pytanie: – Dlaczego władzę dla mnie ma wybierać ktoś, kto nie będzie ponosił konsekwencji swojego wyboru?
Zamiast odpowiedzi dostaję bełkot rodem z kiepskich gazet mącący w głowach, szermujący przesadnie wielkimi słowami, byle tylko ominąć to co w tym najważniejsze.
Nie jestem prawnikiem, ale pozbawienie obywatela polskiego prawa wyborczego jest chyba rzeczywiści dość skomplikowane od strony legislacyjnej. Może być np. czasowym wyłączeniem praw wyborczych tak, jak urop okolicznościowy i zdrowotny np. na czas zamieszkania i płacenia podatków zagranicą, etc. Ułatwieniem mogłoby być podwójne obywatelstwo i zawieszenie praw wyborczych dotyczyłoby korzystania z nich w drugim państwie ?
Problemem nie są wredni politycy ale durny elektorat.
durny elektorat wybiera wrednych polityków
A ci z kolei urabiają durny elektorat. Koło się zamyka. Pozostaje tylko odwieczne masochistów dociekanie typu co było pierwsze, jajko…
No tak. Bicie piany, zwłaszcza po prawej stronie. Charakterystyczna jest zwłaszcza wypowiedz Andrzeja. Na przykład „Więc trudno się dziwić ludziom że nie chcą stać sie mniejszościa we własnym kraju”. Aha, czyli na razie w większości są „ludzie”, a ich przeciwnicy to nie są „ludzie”? Tak to jakoś wynika z logiki tego zdania. Brzmi znajomo. Albo „Przecież to było do przewidzenia że normalni , zwykli ludzie będą mieli w końcu dość.” Zwykli i normalni. To znaczy kto? Andrzej nie napisał wprost „my biali”. Ale skoro pisze po polsku i tutaj, to zakładam, ze jest „zwykły i normalny” w odróżnieniu od od tych nienormalnych. Zdanie wcześniej brzmi „Szczególnie widać to w wielkich miastach które już teraz wyglądają jak skrzyżowanie Lagos z Mexicocity.” Czyli nienormalni to kolorowi? Czy Pan Andrzej nie jest aby po prostu zwyczajnym rasistą? Bo prymitywny rasizm widać gołym okiem.
Zaznaczam, ze jako obywatel amerykański jutro będę glosował na Kamale Harris. Pod jej rządami Pan Andrzej może sobie pluć rasistowskim jadem, ale do wiezienia raczej za to nie trafi, choć szczerze mówiąc powinien.
Panie Wojciechu, mam wrażenie, żeście się z p. Andrzejem nie do końca zrozumieli. P. Andrzej odpowiadał na moje pytanie „dlaczego ludzie głosują na takich Trumpów?”. Dotyczy to nie tylko USA, bo i w Polsce przez 8 lat mieliśmy taki trumpizm i w kilku krajach na świecie też. To zaczyna wyglądać na trend, więc nie ma się co obruszać, a warto uważnie się temu trendowi przyglądać. Odpowiedź wydaje mi się dość wiarygodna, bo słuchając od czasu do czasu wypowiedzi ludzi „z ulicy” to właśnie tak to wygląda. I możemy do woli nazywać to rasizmem i tym podobnymi określeniami, to niewiele pomoże.. Nie zauważył Pan, że takie łatki robią coraz mniejsze wrażenie? Zaczęło się od antysemityzmu, który nadużywany przestał działać już na coraz większą populację, szczególnie młodych. Rasizm i inne, dla nas wciąż normalne, też tracą swoją siłę. Dlaczego? No właśnie o to pytałem.
Odpowiedz p. Andrzeja jest wiarygodna, ale ja nie uważam ja za akceptowalną. W końcu mieszkam w odległości około kilometra od pomnika Fredericka Douglasa, o którym p. Andrzej powinien coś wiedzieć. Jeżeli jest naturyzowanym obywatelem, to powinien mieć to na egzaminie, a jeśli się tu urodził i chodził do szkoły, to tym bardziej. Pan pisze, ze słowa „rasizm” czy „antysemityzm” robią coraz mniejsze wrażenie? To pewnie prawda, ale to nie jest prawda tego gatunku, który można akceptować czy to w Polsce, czy to w USA.
https://en.wikipedia.org/wiki/Statue_of_Frederick_Douglass_(Rochester,_New_York)
Jeżeli p. Andrzej żyje w USA , to trzeba wyraźnie powiedzieć, ze łamie i gwałci oficjalne wartości swojego własnego rządu. Moge te wartości łatwo zacytować ze strony Departamentu Energii. Kazda federalna instytucja ma takie zdania w swoich oficjalnych dokumentach. Moim zdaniem, tekst p. Andrzeja zaprzecza tym wartościom.
https://www.energy.gov/science/diversity-equity-inclusion
Dopóki w polskiej konstytucji jest napisane, ze polskie prawo wyborcze przysługuje obywatelom (co prawda z ważnymi paszportami, czego w konstytucji nie ma), a ja mam ważny paszport, to będę glosował, jeśli będę mógł. Bede głosował przeciwko pisizmowi. Mam w Polsce wystarczającą siec powiązań rodzinnych, przyjaciół, i wydatków, aby czuć się najzupełniej w porządku w tej sytuacji.