2013-06-19. Krótko trwała cisza po ostatnich wyborach. Wydawać by się mogło, że tak będzie aż do startu w wyścigu po brukselskie apanaże – ale ludzie są spragnieni igrzysk i trzeba im dać trochę rozrywki, a politycznym zwierzętom powód do ujadania. Nasza niedoskonała i bezbożna (zdaniem niektórych) konstytucja daje możliwość „spontanicznego” wyrażania swych emocji za pomocą instytucji zwanej referendum, z czego skwapliwie korzystają niewyżyci w swych ambicjach politycy i działacze różnych szczebli.
W wielu miastach zaowocowało to odwoływaniem niepopularnych burmistrzów -w Warszawie dobrano się do skóry prezydenta stolicy, pani Gronkiewicz-Waltz. Zorganizowana przez burmistrza Ursynowa p. Guzioła akcja przyniosła już zamierzony efekt – zebrano dostateczną liczbę podpisów pod wnioskiem o referendum. Teraz tylko wystarczy, by przy odpowiedniej frekwencji większość wypowiedziała się za pozbawieniem pani prezydent władzy, i… no, właśnie. I co? Komisarz, czyli bezruch i paraliż miasta?
Warszawiacy znajdą na pewno mnóstwo powodów do niezadowolenia z dotychczasowych rządów pani Hani. Zbyt wielki rozmach inwestycyjny i utrudnienia komunikacyjne z tym związane, bałagan w sprawie wywozu śmieci, szwankująca i za droga komunikacja miejska – można by wymienić jeszcze inne powody do narzekań. Do tego pani prezydent nie ma umiejętności kontaktu z mieszkańcami stolicy. Być może to brak czasu, a może ochoty do dialogu z ludźmi – więc uchodzi za osobę nieprzystępną, apodyktyczną, zabarykadowaną w ratuszu i sprawiającą wrażenie głuchej na potrzeby tych, którzy ją wybrali. A przecież za jej rządów ukończono pierwszą linię metra, rozpoczęto budowę drugiej, zmodernizowano drogi i ulice, otwarto kolejny most przez Wisłę – byłoby się czym pochwalić, ale pani prezydent tego nie potrafi. Czy jej następca będzie zatem kierował się raczej przykładem Lecha Kaczyńskiego, który jako prezydent miasta wykorzystał to stanowisko jako trampolinę do najwyższego urzędu w Polsce, samej Warszawie dając w czasie swej kadencji jedynie Muzeum Powstania i nic ponadto? Nie życzę tego warszawiakom.
Antyprezydencka kampania burmistrza Guzioła wpisuje się w totalną ofensywę opozycji przeciw rządzącej Platformie. Ta zaś ma w skali kraju podobne grzechy, jak pani Gronkiewicz-Waltz w Warszawie. Przede wszystkim brak odpowiedniej komunikacji ze społeczeństwem, zurzędniczenie i arogancja, zamknięcie się we własnym kółku, a do tego zwalanie odpowiedzialności na jedną osobę – premiera Tuska, który dwoi się i troi pozbawiony współpracującego z nim życzliwego i fachowego zaplecza. Nawet rzecznik prasowy rządu to postać rodem z Don Kichota – taki swojski Sancho Pansa. Dochodzi do tego, że atakowany zewsząd premier sam tłumaczy się z takich przewinień jak zakup wina czy wyimaginowanych cygar z partyjnej kasy. Jest w tym równie nieporadny jak w przypadku owych 6 milionów, które pani Mucha dopłaciła do koncertu Madonny. A czy ktoś uważa, że festiwal w Opolu sfinansowano z wpływów biletowych? O tym cisza!
Atmosfera wokół Platformy gęstnieje. Codzienna kanonada przynosi efekty i nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że w jej wyniku nastąpi – prędzej czy później- zmiana władzy. Tylko szkopuł w tym, że na pewno nie na lepszą. W Warszawie też będzie podobnie. Więc po co to zamieszanie?
Żałuję, że aż tylu rodaków nie widzi skutków takich działań. Kto dokończy metro w stolicy, kto zajmie się nieskończonymi autostradami w kraju, kto przeprowadzi sensowną reformę służby zdrowia, kto będzie przeciwdziałał bezrobociu – gdy w ferworze partyjnych przepychanek do władzy głównym tematem referendów, a potem wyborów, stają się sprawy marginalne.
Dlatego apeluję o spokój i dystans do tzw. polityki. Jeśli ktoś bardzo pożąda wrażeń i adrenaliny – wystarczy zamiast referendum zorganizować mecz piłkarski np. PiS kontra Platforma. Niech się chłopaki wyżyją! Tylko niech pan premier nie wychodzi na boisko – tego zawodnika musimy oszczędzać! Może się jeszcze przydać…
a.kopff@wp.pl
no cóż – jestem budowlańcem, budowa to coś na czym się znam i wiem czym, jakim bałaganem pachnie prowadzenie tego typu prac . populiści dobrze sobie koncypują, pozbierają laury tego co Ona zaczęła i w większości przeprowadziła. Teraz to stadion jest oczywistą oczywistyością i najwyżej po cichu podziwiany . Jakoś nikomu wcześniej nie udało się zrobić porządku z handlującymi na miejskim przybytku. Ci wspaniali i silni co to mają teraz nastąpić bali się ruszać, bo populiści się boją a ona nie.
Może bolesne ale chyba konieczne. Niech ci, wiedzący lepiej się wykażą. Jest nadzieja, że nie zdążą zbyt wiele popsuć (tak jak Jarosław Prawy i Sprawiedliwy, który miał szczęście rządzić w czasach koniunktury)
Boję się, że wszystko zastygnie w bezruchu, w stanie jak obecnie na 5 lat. Wyłączona Świętokrzyska i tunel Wisłostrady. Rozkopane metro i centrum Pragi. Warszawa stojąca w objazdach i korkach. Ten koszmar jeszcze 5 lat! Coś nieśmiało ruszy jak warszawiacy odświeżą sobie pamięć o tym jak rządzi PiS i wybiorą wreszcie prawdziwego gospodarza. Czyżby Borowskiego, który przegrał ze śp. Lechem K. w 2002 roku?
Moj komentarz bedzie krotki. W Polsce rozwija sie anarchizacja zycia polityczno-gospodarczego, co nie ma nic wspolnego z obrona wolnosci z jednej strony I demokratyzacja z drugiej strony. Drugimi slowy burdel w majestacie beznadziejnego prawa I regulacji prawno- konstytucyjnych.
Tylko dwie drobne uwagi:
1. „Zbyt wielki rozmach inwestycyjny”; w rzeczywistości jest taki, jakiego trzeba, by w pełni wykorzystać środki unijne – z tym nie można czekać ad calendas graecas, bo przepadną i wtedy dopiero warszawiacy mieliby tytuł, już rzeczywisty, do niezadowolenia.
2. „szwankująca i za droga komunikacja miejska”; ze szwankowaniem mam odmienne obserwacje, a za droga będzie zawsze, bo kto by nie chciał jeździć darmo.
Polska jest w tej chwili największym placem budowy w Europie. Za dwa lata będzie idealny moment na przejęcie władzy.
Większość robót będzie na ukończeniu, prawdopodobnie zaczniemy odbijać się po kryzysie, rozpocznie się spływ ogromnej kasy z nowego budżetu europejskiego.
Objęcie w takim momencie władzy to po prostu manna z nieba.
Najgorsze będzie za nami, a konfitury dostaną się tym, którzy w najtrudniejszym czasie, bezustannie rzucali kłody i robili wszystko, żeby było gorzej.
I w „nagrodę” za ich krecią robotę wezmą władzę?
Mam nadzieję jednak, że prawdę mówi przysłowie, że kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada…