Jerzy Michał Pawlak: Supersymetria21 min czytania

2012-08-02. To nie jest tekst lekki, łatwy i przyjemny. Do zrozumienia go trzeba po pierwsze trochę wysiłku umysłowego, po drugie zaś – znajomości rudymentów współczesnej fizyki. Wprawdzie teoretycznie ma je każdy absolwent szkoły średniej, ale… spuśćmy na to zasłonę miłosierdzia. Krótko mówiąc: artykuł dla ciekawych świata, ambitnych, wykształconych i inteligentnych. Czyli – akurat dla Czytelników Studia Opinii

Redakcja


 

Kilka tygodni temu świat obiegła wiadomość o odkryciu bozonu Higgsa – ostatniego brakującego fragmentu Modelu Standardowego, stworzonej 40 lat temu teorii cząstek elementarnych i ich oddziaływań. Można by rzec – kolejny wielki sukces, Model Standardowy sprawdza się w każdym doświadczeniu, mamy teorię poprawnie opisującą nasz świat.

Ale mimo tych sukcesów Model Standardowy okazuje się stać na bardzo kruchych podstawach matematycznych. Większość fizyków oczekuje z tego powodu rychłego odkrycia „nowej fizyki” – czegoś, co wskaże nam drogę szerszej teorii, obejmującej Model Standardowy, ale pozbawionej jego problemów. Supersymetria jest najpopularniejszym obecnie kandydatem na taką szerszą teorię. Dlatego chciałbym w tym artykule przedstawić pokrótce problemy z Modelem Standardowym, jego rozwiązanie oferowane przez supersymetrię, niektóre konsekwencje supersymetrii i perspektywy ich obserwacji.

Problem

Źródłem problemów matematycznych Modelu Standardowego jest zasada nieoznaczoności Heisenberga – jedno z najbardziej fundamentalnych praw mechaniki kwantowej. Mówi ona, że pewnych pomiarów nie da się wykonać nieskończenie dokładnie, nie możemy na przykład jednocześnie zmierzyć z dowolną dokładnością pędu i położenia cząstki, podobnie nie możemy jednocześnie dokładnie zmierzyć jej energii i czasu. Energia cząstki istniejącej tylko przez krótki czas nie jest jednoznacznie określona, i ta niedokładność jest tym większa, im krótszy czas życia cząstki. Przy dostatecznie krótkich czasach życia dokładność pomiaru energii może być tak słaba, że nie będziemy w stanie odróżnić jej od zera. Nie da się więc żadnym pomiarem odróżnić stanu z bardzo krótko istniejącą cząstką od stanu próżni. Natura nie zabrania więc istnienia cząstek nawet w stanie o zerowej energii (w próżni), o ile tylko ich czas życia będzie na tyle krótki, że nie da się żadnym pomiarem stwierdzić naruszenia zasady zachowania energii.

Takie cząstki, pojawiające się w próżni i natychmiast znikające, fizycy nazywają cząstkami wirtualnymi. Nie można takiej cząstki zaobserwować bezpośrednio. zabrania tego zasada nieoznaczoności. Można jednak obserwować, i obserwuje się, pewne pośrednie efekty istnienia takich cząstek. Na przykład tzw. zjawisko Casimira: słabe przyciąganie pomiędzy zawieszonymi blisko siebie w próżni, obojętnymi elektrycznie metalowymi płytami, jest konsekwencją istnienia wypełniającego próżnię „morza” cząstek wirtualnych.

W kwantowej teorii pola istnienie cząstek wirtualnych ma konsekwencje dla własności rzeczywistych, fizycznych cząstek. Rzeczywista cząstka w próżni oddziałuje z otaczającym ją morzem cząstek wirtualnych i oddziaływanie to zmienia nieco jej właściwości, takie jak masa czy ładunek elektryczny. Teoria zawiera przepis jak możemy wyliczyć „poprawki” do mas cząstek, czyli wyliczyć ich „prawdziwe” masy znając zmierzone masy spoczynkowe, ale tu właśnie pojawia się problem. Chcąc wyliczyć je całkowicie dokładnie, powinniśmy w obliczeniach zejść do najmniejszych, bliskich zeru odległości i czasów (mówiąc naukowo, powinniśmy wykonać przejście graniczne do zera). Oznacza to konieczność uwzględnienia w obliczeniach cząstek wirtualnych o bardzo dużych energiach – równania jednak „eksplodują” wtedy i dają w odpowiedzi nieskończone poprawki. Standardowo fizycy radzą sobie z tym wykonując obliczenia do pewnej, arbitralnie ustalonej, maksymalnej energii cząstek wirtualnych. Można udowodnić (i udowodnienie tego faktu zostało swego czasu uhonorowane Nagrodą Nobla), że jeżeli robi się to konsekwentnie, to wyniki obliczeń dla rzeczywistych cząstek i procesów dostaniemy poprawne, z pewnym niewielkim błędem. Dwaj fizycy wykonujący obliczenia dla różnych wartości „odcięcia” dostaną wprawdzie różne poprawki do mas i ładunków cząstek, ale prawie te same wyniki dla mierzalnych wielkości fizycznych.

 

Wyjątkiem od tej reguły okazuje się być jednak masa bozonu Higgsa: poprawki do tej masy rosną z odcięciem energetycznym obliczeń tak szybko, że są „nie do opanowania”. Model Standardowy, która tak udanie przewidział istnienie bozonu Higgsa, ma jednocześnie ogromne problemy z wyjaśnieniem, dlaczego jego obserwowana masa nie jest miliardy razy większa. Większość fizyków odbiera to jako oznakę niekompletności Modelu Standardowego i konieczności poszukiwania ogólniejszej teorii.

Fermiony i bozony

Aby zrozumieć na czym polega supersymetria i w jaki sposób może ona usunąć nieskończone poprawki z Modelu Standardowego, potrzebna jest pewna wiedza o własnościach cząstek elementarnych. Jedną z własności cząstek jest ich wewnętrzny moment pędu – wielkość w klasycznej mechanice związana z ruchem obrotowym ciała. Moment pędu w mechanice zależy od masy ciała, jego kształtu i prędkości wirowania: im większa masa, im bardziej oddalona od osi obrotu i im większa prędkość obrotowa, tym większy moment pędu. W wypadku punktowych cząstek elementarnych trudno mówić o jakimś rzeczywistym ruchu obrotowym jako źródle ich własnego momentu pędu – niemniej jednak eksperyment pokazuje, że cząstki taki moment pędu mają. Ten własny, specyficzny dla każdego typu cząstki moment pędu nazywamy spinem.

Podstawowe zasady mechaniki kwantowej mówią nam, że moment pędu obiektów mikroświata nie może przyjmować dowolnych wartości. Spin cząstki, mierzony w jednostkach stałej Plancka, musi wyrażać się albo liczbą całkowitą (0, 1, 2…), albo „połówkową” (1/2, 3/2, 5/2…). Cząstki o całkowitym spinie nazywamy bozonami, te o połówkowym – fermionami. Cząstki obydwu klas różnią się zasadniczo swym zachowaniem wobec innych identycznych cząstek: bozony „lubią się” wzajemnie, obecność bozonu w pewnym stanie powoduje, że inne chętniej, z większym prawdopodobieństwem, spróbują zająć ten sam stan. Odwrotnie jest z fermionami: dwa takie same fermiony z zasady nie mogą znajdować się w tym samym stanie.

Także przy liczeniu poprawek do masy i ładunku cząstki swobodnej, pochodzących od cząstek wirtualnych, wirtualne bozony i fermiony zachowują się dokładnie odwrotnie. Metoda liczenia poprawek dla obydwu rodzajów cząstek jest dokładnie taka sama, za wyjątkiem znaku. Poprawki od fermionów mają znak przeciwny do znaku poprawek od bozonów. Hipoteza supersymetrii wykorzystuje właśnie tę różnicę do pozbycia się problemu nieskończonych poprawek.

Hipoteza supersymetrii

Załóżmy, że każda istniejąca cząstka elementarna ma swojego „bliźniaka”: cząstkę o dokładnie takich samych własnościach (masa, ładunek, oddziaływania) z wyjątkiem jednej: „bliźniak” różni się od niej spinem, o dokładnie ½ stałej Plancka. Czyli bliźniak bozonu będzie fermionem, a bliźniak fermionu – bozonem. W świecie, w którym istniałaby taka symetria pomiędzy cząstkami obydwu typów, nie musielibyśmy się w ogóle troszczyć o liczenie poprawek do masy i ładunku cząstki. Dla każdej bowiem poprawki wynikającej z istnienia wirtualnego bozonu, pojawi nam się w obliczeniach poprawka od jego bliźniaka – fermionu, identyczna co do wielkości, ale o przeciwnym znaku. Obie te poprawki skasują się więc wzajemnie, niezależnie od tego, jakie odcięcie przyjmiemy w obliczeniach, czyli do jak małych odległości (lub do jak dużych energii cząstek wirtualnych) schodzimy.

W świecie wyposażonym w taką symetrię (nazwaną przez fizyków supersymetrią) życie fizyka-teoretyka byłoby więc dużo prostsze. Łatwo jednak zauważyć, że świat, w którym żyjemy, nie wydaje się posiadać takiej symetrii. Znamy bowiem 13 fundamentalnych (nie złożonych z innych cząstek) bozonów:

  • foton,
  • trzy ciężkie bozony pośredniczące oddziaływań słabych: W+, W i Z0,
  • osiem gluonów, cząstek przenoszących oddziaływania pomiędzy kwarkami,
  •  (prawdopodobny) bozon Higgsa.

Fermionów znamy natomiast 24:

  • trzy neutrina,
  • trzy leptony naładowane (elektron, muon, taon)
  • 18 kwarków w sześciu typach (u, d, s, c, b, t) każdy z nich występujący w trzech odmianach, różniących się ładunkiem oddziaływania silnego, tzw. ładunkiem koloru.

Widać, że już nawet liczby cząstek obydwu rodzajów się nie zgadzają. Także ich własności nie pozwalają na utworzenie par „bliźniaków”. Jeżeli więc supersymetria ma opisywać rzeczywisty świat, to musimy jakoś wyjaśnić dlaczego nie widzimy tych wszystkich dodatkowych cząstek. Jedynym nasuwającym się wyjaśnieniem jest, że są one bardzo masywne i dlatego dotychczas nie udało nam się w żadnym eksperymencie ich wyprodukować i zaobserwować.

Oznacza to jednak, że supersymetria, o ile istnieje, nie jest symetrią ścisłą – gdyby była ścisła, to masy „bliźniaków” (fizycy nazywają te cząstki supersymetrycznymi partnerami, i tę terminologię będę stosował w dalszym ciągu artykułu) musiałyby być równe masom znanych cząstek. Naruszenie, inaczej złamanie supersymetrii pozwala nadać cząstkom supersymetrycznym dużą masę nie zmieniając innych ich własności i, przede wszystkim, nie psując własności kasowania się w obliczeniach poprawek od cząstek wirtualnych przy wysokich energiach tych cząstek. W świecie ze złamaną supersymetrią fizycy muszą wprawdzie nadal wyliczać te poprawki chcąc dokładnie policzyć prawdopodobieństwa zajścia różnych procesów, ale mają wreszcie naturalne „odcięcie”, energię przy której supersymetria staje się symetrią dokładną i powyżej której nie trzeba już uwzględniać poprawek od cząstek wirtualnych.

Jeżeli po przeczytaniu powyższego akapitu cała ta hipoteza supersymetrii wyda się czytelnikowi mocno podejrzana, to muszę przyznać mu rację. Przedstawiona w takim uproszczeniu wygląda istotnie na nieco „naciąganą” teorię: wymyśliliśmy jakąś dziwną symetrię a potem, ponieważ w naturze jej nie widać, to stwierdzamy arbitralnie, że ona w takim razie jest, tylko nie taka zupełnie symetryczna. Na obronę supersymetrii należy powiedzieć, że procedura jej łamania daje się elegancko sformalizować matematycznie i co więcej, gdyby supersymetria była symetrią ścisłą, to właśnie to byłoby podejrzane i wymagało wyjaśnienia, dlaczego pewne człony równań (te łamiące supersymetrię) akurat się zerują. Poza tym procedura ta nie jest nowym wynalazkiem – Model Standardowy również postuluje istnienie pewnej symetrii (pomiędzy oddziaływaniami słabymi i elektromagnetycznymi), która jest symetrią ścisłą przy wysokich energiach, ale przy niskich jest łamana. To złamanie nadaje masy niektórym cząstkom i powoduje, że oddziaływanie słabe przy niskich energiach jest dużo słabsze od elektromagnetycznego. A Model Standardowy, jak wiemy, doskonale sprawdza się w  doświadczeniach. Wreszcie skala łamania supersymetrii nie jest w praktyce arbitralna: jeżeli chcemy, by istotnie naprawiała ona różne problemy Modelu Standardowego bez wprowadzania własnych, masy supersymetrycznych partnerów nie mogą być zbyt wysokie, powinny być rzędu TeV (1 TeV to nieco ponad tysiąc mas protonu). Jest to przewidywanie, które wkrótce już będzie mogło być sprawdzone doświadczalnie.

Minimalny Model Supersymetryczny

Samo zapostulowanie symetrii pomiędzy fermionami i bozonami okazuje się niewystarczające, by jednoznacznie określić matematyczną strukturę teorii. Istnieje wiele możliwych teorii supersymetrycznych, różniących się liczbą i rodzajami postulowanych nowych cząstek, oddziaływaniami pomiędzy nimi, czy mechanizmem łamania supersymetrii.

W sytuacjach, gdy mamy do wyboru wiele teorii i wszystkie zgodne są doświadczeniem, fizycy najczęściej kierują się zasadą brzytwy Ockhama: preferują tę teorię, która jest najprostsza i wprowadza najmniej dodatkowych bytów. Nie inaczej jest w wypadku supersymetrii – teoria, która zawiera w sobie Model Standardowy, a jednocześnie postuluje najmniej nowych cząstek i oddziaływań, nosi nazwę Minimalny Model Supersymetryczny (często używany jest skrót MSSM) i jest dla fizyków czymś w rodzaju punktu odniesienia przy badaniu supersymetrii. Eksperymentatorzy, poszukując supersymetrii, kierują się przede wszystkim przewidywaniami MSSM, teoretycy badają jego właściwości, a jeżeli z jakichś przyczyn zajmują się bardziej złożonymi teoriami supersymetrycznymi, to często porównują przewidywania tych bardziej złożonych modeli z przewidywaniami MSSM. 

Ważnym obowiązkiem fizyka proponującego nową teorię jest sprawdzenie, czy nie jest ona sprzeczna ze znanymi faktami doświadczalnymi. W wypadku MSSM takie sprawdzenie prowadzi do konieczności pewnego uzupełnienia go. Jeżeli bowiem dopuścimy wszystkie teoretycznie możliwe sposoby oddziaływań pomiędzy cząstkami supersymetrycznymi a zwykłymi, to możliwy byłby proces, w którym dwa kwarki (na przykład będące składnikami tego samego protonu) wymienią cząstkę supersymetryczną i zmienią się w antykwark i lepton. A to oznacza, że proton, którego składnikami były początkowe kwarki, rozpadnie się nam nagle na lepton i mezon (kombinację powstałego antykwarka z trzecim kwarkiem z oryginalnego protonu). Jeżeli tylko wymieniana pomiędzy kwarkami cząstka ma odpowiednie wartości ładunku elektrycznego, ładunku koloru i spinu (supersymetryczny partner kwarka spełnia te wymagania) to żadne z fundamentalnych zasad zachowania tego nie zabraniają. Można policzyć prawdopodobieństwo takiego procesu, zależy ono wprawdzie od nieznanej masy wymienianej cząstki, ale nawet włożenie do równań największej dopuszczalnej przez MSSM masy prowadzi do wniosku, że średni czas życia protonu powinien być krótszy niż sekunda! Taki wniosek jest ewidentnie sprzeczny z doświadczeniem: według obecnego stanu wiedzy proton, jeżeli nawet się rozpada, to ze średnim czasem życia dłuższym niż 2×1029 lat.

Minimalny Model Supersymetryczny radzi sobie z tym problemem wprowadzając dodatkową zasadę zachowania – tak zwaną zasadę zachowania parzystości R. Najprościej mówiąc wymaga ona, by cząstki supersymetryczne (supersymetryczni partnerzy cząstek obecnie znanych) produkowały się i anihilowały zawsze parami. Jeżeli w stanie początkowym przed jakąś reakcją mamy parzystą liczbę cząstek supersymetrycznych, to w stanie końcowym musi one też być parzysta. Jeżeli na początku była ich nieparzysta liczba, to na końcu też musi być nieparzysta. Dotyczy to wszelkich procesów, także tych z udziałem cząstek wirtualnych. W ten sposób niemożliwe staje się, by kwark w protonie wyprodukował wirtualnego supersymetrycznego partnera nie zamieniając się przy tym samemu w cząstkę supersymetryczną. Szybki rozpad protonu jest dzięki temu zabroniony. Wspominamy o tej zasadzie, ponieważ ma ona doniosłe konsekwencje dla poszukiwań cząstek supersymetrycznych i dla budowy supersymetrycznego świata.

Świat według supersymetrii

Możemy już teraz podsumować obraz naszego świata według supersymetrii. Świat  „zwykłych” cząstek niemal nie różni się w nim od Modelu Standardowego – nic dziwnego, tak właśnie konstruowaliśmy model, aby przy niskich energiach odtworzył znane nam cząstki i oddziaływania! Jedyna drobna różnica pomiędzy nimi występuje w sektorze cząstek Higgsa: Model Standardowy zadowala się w pełni jedną cząstką Higgsa (chociaż dopuszcza istnienie większej ich liczby). Minimalny Model Supersymetryczny wymaga, by cząstek Higgsa było pięć: trzy elektrycznie obojętne i dwie naładowane, o przeciwnych znakach ładunku. O masach tych cząstek MSSM może powiedzieć niewiele, ma właściwie jedno solidne przewidywanie: najlżejsza z neutralnych cząstek Higgsa nie powinna być cięższa, niż około 140 GeV. Warto w tym kontekście przypomnieć, że w LHC znaleziono kandydata na cząstkę Higgsa o masie około 125 GeV. Nie można tego oczywiście traktować jako dowodu na poprawność supersymetrii, ale gdyby w LHC znaleziono Higgsa o masie powyżej 150 GeV, to Minimalny Model Supersymetryczny byłby w poważnych tarapatach.

Przy wyższych energiach, pojawiają się supersymetryczni partnerzy znanych nam cząstek. Ich dokładnych mas MSSM nie jest w stanie przewidzieć, są to, podobnie jak masy cząstek w Modelu Standardowym, parametry wymagające doświadczalnego wyznaczenia. Wiadomo jednak, że rozpiętość mas supersymetrycznych partnerów nie będzie tak wysoka, jak rozpiętość mas cząstek Modelu Standardowego. W Modelu Standardowym kwark t jest ponad 300 tysięcy razy cięższy od elektronu – w świecie supersymetrycznych partnerów nie spodziewamy się więcej niż dziesięciokrotnej różnicy mas pomiędzy najlżejszą a najcięższą cząstką.

Przegląd supersymetrycznych partnerów rozpoczniemy od fermionów, które są partnerami bozonów z Modelu Standardowego. Ich nazwy tworzy się dodając końcówkę –ino do rdzenia nazwy bozonu Modelu Standardowego. Mamy więc fotino – partnera fotonu, osiem gluin od ośmiu gluonów, dwa naładowane wuina, zetino oraz partnerów cząstek Higgsa – higgsina. Z przyczyn, których wyjaśnienie wykracza poza ramy tego artykułu, higgsina są cztery, pomimo że w modelu jest pięć cząstek Higgsa. Dwa higgsina są elektrycznie obojętne, dwa pozostałe naładowane[i].

Nazwy supersymetrycznych partnerów fermionów modelu standardowego tworzy się dodając przedrostek s- do nazwy fermionu. Mamy więc s-elektrony, s-neutina czy s-kwarki (w języku angielskim ta ostatnia nazwa nie budzi  takich skojarzeń jak w polskim). Wszystkie te cząstki mają spin 0, takie same, jak ich partnerzy, ładunki elektryczny i kolorowy i takie same oddziaływania słabe. Ponieważ, jak juz wcześniej wspomniano, każdy ze stanów polaryzacji fermionów modelu standardowego ma swojego osobnego partnera, mamy aż 45 partnerów: po dwa dla kwarków i naładowanych leptonów i po jednym dla neutrin, które w Modelu Standardowym nie mają prawoskrętnego stanu polaryzacji.

Oprócz supersymetrycznych partnerów w MSSM mogą jeszcze pojawiać się cząstki związane z łamaniem supersymetrii, podobnie jak w Modelu Standardowym pojawia się cząstka Higgsa związana z łamaniem symetrii elektrosłabej. Fizyczne istnienie takich cząstek i ich własności zależą od mechanizmu łamania supersymetrii i pewnych technicznych szczegółów teorii.

Supersymetryczni partnerzy są cząstkami nietrwałymi i na ogół szybko rozpadają się. Z jednym wyjątkiem: najlżejsza spośród cząstek supersymetrycznych jest trwała, nie może się samorzutnie rozpaść. Wynika to wprost z zasady zachowania parzystości R: w rozpadzie cząstki supersymetrycznej może powstać tylko nieparzysta liczba cząstek supersymetrycznych. Musi więc powstać co najmniej jedna. Ale z zasady zachowania energii wynika z kolei, że cząstka może się samorzutnie rozpaść tylko na cząstki lżejsze od siebie. Najlżejszy partner supersymetryczny nie ma się więc na co rozpadać i musi być trwały. Jest to bardzo szczęśliwa okoliczność, ponieważ daje nam szansę rozwiązania przy pomocy supersymetrii pewnego problemu astrofizyki.

Supersymetria a ciemna materia

Obserwacje ruchów gwiazd w galaktykach i galaktyk w gromadach pokazują, że galaktyki muszą być cięższe, niż suma mas materii „widocznej” w postaci gwiazd i obłoków gazu. Wygląda to jakby większość mas galaktyk była „ciemna”, nie dawała o sobie znać inaczej, niż tylko przez oddziaływanie grawitacyjne. Wniosek ten potwierdzają obserwacje zjawiska soczewkowania grawitacyjnego, czyli uginania światła odległych obiektów przez bliższe, leżące na linii obserwacji. Znając wielkość ugięcia możemy obliczyć masę uginającego światło obiektu. Także i te pomiary pokazują, że masy galaktyk są znacznie większe, niż masy widocznej w nich materii.

Sugestie istnienia tajemniczej ciemnej materii pojawiają się także podczas modelowania procesu tworzenia się pierwszych galaktyk we wczesnym wszechświecie. Najlepszą zgodność modeli z obserwowanym rozkładem galaktyk i ze zmierzonym rozkładem mikrofalowego promieniowania tła dostajemy jeżeli założymy, że obok znanej nam materii barionowej istnieją cząstki oddziaływujące ze zwykła materią wyłącznie lub prawie wyłącznie grawitacyjnie. Cząstki te muszą być ciężkie, by w momencie oddzielenia się materii od promieniowania i rozpoczęcia procesu formowania się pierwszych gwiazd i galaktyk poruszały się one stosunkowo powoli i, grupując się pod wpływem własnej grawitacji, tworzyły zalążki galaktyk i ich gromad.

Podsumowując: obserwacje astronomiczne preferują istnienie nowej formy materii – ciężkich i słabo oddziaływujących z materią barionową cząstek (czasem nazywanych WIMP od angielskiego Weakly Interacting Massive Particle). Całkowita masa tej ciemnej materii we wszechświecie pięciokrotnie przekracza masę widocznych cząstek.

Rozwiązaniem tego problemu może być właśnie supersymetria. Wystarczy, aby wspomnianą powyżej najlżejszą cząstką supersymetryczną była któraś z cząstek obojętnych elektrycznie i pozbawiona ładunku kolorowego. Taka cząstka jest ciężka, ale z materią może oddziaływać tylko za pośrednictwem oddziaływań słabych, zachowuje się więc podobnie jak neutrino: przenika przez materię praktycznie bez żadnych oddziaływań. Jest przy tym trwała, jedynym sposobem na jej „zniszczenie” jest anihilacja z antycząstką – to jednak, z powodu słabego oddziaływania, zdarza się niezwykle rzadko. Dzięki temu cząstki te, wytworzone krótko po Wielkim Wybuchu, bez problemu mogły dotrwać do obecnych czasów. Najlżejsza cząstka supersymetryczna jest więc idealnym wręcz kandydatem na ciemną materię.

Poszukiwania supersymetrii

Każda teoria w fizyce, nawet najelegantsza wymaga potwierdzenia doświadczalnego. Hipoteza supersymetrii i oparte o nią modele (w szczególności MSSM) istnieją od ponad 30 lat i wielokrotnie w tym czasie różne eksperymenty próbowały ją testować, przede wszystkim na drodze poszukiwania przewidywanych przez nie cząstek supersymetrycznych. Jak dotychczas wszystkie te poszukiwania dały wynik negatywny. Jednak przeszukany zakres mas tych cząstek jest na tyle niewielki, że nie daje to jeszcze podstaw do jej odrzucenia.

Poszukiwania supersymetrii możemy podzielić na bezpośrednie i pośrednie: pierwsze polegają na próbie wytworzenia i bezpośredniego zaobserwowania przewidywanych przez nią nowych cząstek. Wymaga to bardzo wysokich energii, czyli poszukiwania takie mogą być prowadzone tylko przy najpotężniejszych akceleratorach. Poszukiwania pośrednie polegają na próbach zaobserwowania subtelnych efektów w znanych oddziaływaniach, powodowanych przez obecność wirtualnych cząstek supersymetrycznych. Poszukiwania takie prowadzi się przy niskich energiach, stawiając na jak najwyższą dokładność pomiarów, w nadziei odkrycia odstępstw od przewidywań Modelu Standardowego. Wadą tej drugiej metody jest to, że obserwacja ewentualnych odstępstw nie będzie jednoznacznym dowodem na supersymetrię, można bowiem zazwyczaj znaleźć inne rozszerzenia Modelu Standardowego dające podobne przewidywania.

Bezpośrednie poszukiwanie cząstek supersymetrycznych jest trudne przede wszystkim dlatego, że mamy bardzo mało informacji o ich masach. Nie wiemy w związku z tym jak mogą się one rozpadać i jakie są ich czasy życia. Najczęściej rozpatrywanym eksperymentalnie scenariuszem jest ten, w którym w zderzeniu wysokoenergetycznych cząstek produkują się dwie cząstki supersymetryczne (ze względu na zachowanie parzystości R muszą one produkować się parami), następnie rozpadają się one szybko aż do najlżejszej cząstki supersymetrycznej, która, jako słabo oddziałująca, wymyka się detekcji. W rezultacie w detektorze widzimy produkty rozpadów i znaczne naruszenie bilansu energii i pędu – sygnał, że część energii została uniesiona przez cząstki niewidoczne dla detektora. Sprawdza się jednak eksperymentalnie również możliwości, że któraś z cząstek supersymetrycznych może żyć na tyle długo, by pozostawić ślad w detektorze, albo że najlżejsza cząstka supersymetryczna nie jest słabo oddziałująca, albo że parzystość R nie jest jednak zachowana. Możliwości jest bardzo wiele i właściwie jedyne, co po kilkudziesięciu latach eksperymentów możemy powiedzieć niemal z pewnością (ale też tylko niemal), to że nie ma cząstek supersymetrycznych o  masach niższych niż około 100 GeV.

Bardzo ważna rola przypada w tym kontekście Wielkiemu Zderzaczowi Hadronów (LHC). Dzięki wysokim energiom wiązek eksperymenty przy nim są w stanie przeszukać dużo szerszy zakres mas, niż było to dotychczas możliwe. Już wstępne wyniki opublikowane na podstawie danych zebranych w 2011 roku, przy niższych od docelowych energiach wiązek, pozwoliły ustalić dolne ograniczenia na masy niektórych supersymetrycznych partnerów na poziomie 1 TeV. Poszukiwanie supersymetrii jest traktowane przez fizyków pracujących przy LHC  jako jedno z najbardziej priorytetowych zdań. Dlatego możemy zapewne oczekiwać, że supersymetria w niedługim czasie zagości w tytułach doniesień prasowych. Czy będą one brzmiały „odkryto supersymetrię” czy „teoria supersymetrii nie sprawdza się” – na to pytanie społeczność fizyków niecierpliwie wyczekuje odpowiedzi.

Jerzy Michał Pawlak


 

Bibliografia

  • Gordon Kane, Supersymetria Prószyński i S-ka 2006 (tytuł oryginału: Supersymmetry wyd. 2000) – popularno-naukowa książka autorstwa jednego z twórców teorii supersymetrii. Bardzo dobrze napisana i warta polecenia, chociaż niektóre informacje w niej są już nieaktualne (na przykład wiemy już, że w Fermilabie nie znaleziono cząstek supersymetrycznych).
  •  Stephen P. Martin ASupersymmetryPrimer. preprint hep-ph/9709356 1997 (aktualizacja 2011) – mocno techniczna praca, wprowadzenie do supersymetrii dla osób, które miały wcześniej styczność z kwantową teorią pola i Modelem Standardowym.

 


[i] Jak zwykle, rzeczywistość jest nieco bardziej skomplikowana. Pomiedzy fotinami, zetinami i neutralnymi higgsinami może występować kwantowomechaniczny efekt mieszania, cząstki o określonej masie nie są wówczas czystymi partnerami bozonów, lecz mieszaninami. Dlatego obojętne elektrycznie fizyczne cząstki nazywane są neutralinami. Podobnie wuina i naładowane higgsina mogą się mieszać, odpowiednie fizyczne cząstki nazywane są wtedy charginami.

 

67 komentarzy

  1. hazelhard 02.08.2012
    • JMP 02.08.2012
      • Ceddrick 26.08.2012
  2. Walter Chełstowski 02.08.2012
  3. Hazelhard 02.08.2012
    • JMP 02.08.2012
  4. Hazelhard 02.08.2012
    • JMP 02.08.2012
  5. Rafał Maszkowski 02.08.2012
    • Krishan 26.08.2012
  6. narciarz2 03.08.2012
    • JMP 03.08.2012
      • narciarz2 03.08.2012
        • JMP 03.08.2012
    • Vitor 26.08.2012
  7. narciarz2 03.08.2012
    • BM 03.08.2012
    • Michał 23.08.2012
  8. JMP 03.08.2012
  9. hazelhard 03.08.2012
    • JMP 03.08.2012
  10. hazelhard 03.08.2012
  11. hazelhard 03.08.2012
    • JMP 03.08.2012
  12. hazelhard 03.08.2012
    • JMP 03.08.2012
      • Kazimierz Kurz 05.08.2012
  13. narciarz2 03.08.2012
  14. narciarz2 04.08.2012
  15. narciarz2 04.08.2012
  16. Hazelhard 05.08.2012
  17. narciarz2 05.08.2012
  18. narciarz2 05.08.2012
  19. Hazelhard 05.08.2012
  20. eternal 05.08.2012
  21. narciarz2 05.08.2012
  22. narciarz2 06.08.2012
    • Michał 23.08.2012
    • Himan 26.08.2012
  23. narciarz2 06.08.2012
  24. JMP 06.08.2012
    • narciarz2 06.08.2012
  25. Hazelhard 06.08.2012
  26. JMP 07.08.2012
  27. hazelhard 07.08.2012
  28. narciarz2 07.08.2012
  29. narciarz2 07.08.2012
    • hazelhard 07.08.2012
  30. narciarz2 07.08.2012
  31. wirr 07.08.2012
  32. eternal 07.08.2012
    • wirr 08.08.2012
      • eternal 08.08.2012
  33. JMP 08.08.2012
    • wirr 08.08.2012
      • JMP 08.08.2012
        • wirr 08.08.2012
        • JMP 08.08.2012
  34. wirr 08.08.2012
    • JMP 08.08.2012
      • wirr 09.08.2012
  35. Robert Kowalski 09.08.2012
    • narciarz2 10.08.2012
  36. narciarz2 10.08.2012
  37. narciarz2 11.08.2012
  38. m 11.08.2012
  39. Robert Kowalski 14.08.2012